pobrane (1).jpg
No i mamy piątek nareszcie
Krysiu, ja nie tylko podejrzewam męża o hamburgery...ja to wiem na 100%
Maniusiu, ta audycja w radiu, to chyba była Powtórka z rozrywki o ile się nie mylę. Ja w tamtych czasach radia słuchałam na okrągło, a to powiedzenie weszło na stałe do użycia w naszym języku.
Fajnego piątku
Witajcie
tak mi się wydawało Aga
ja też słuchałam głownie radia, takie fajne aducje, najbardziej lubiłam Rycerzy Trzech, albo z pamiętnika młodej lekarki
I reportaże na Radiu Katowice
Wczoraj byłam u ojej prawniczki wreszcie po 6 przełożonych udało nam się spotkać, jestem spokojniejsza, bo ja głupia na to nie wpadłam , że skoro nie jest to sprawa karna, to nie może być mowy o wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jak wam mówiłam dawno już to wykluczono.
Więc prawdopodobnie gość zarzucił że kara jest zbyt niska, w każdym razie Aga będzie walczyć o zniesienie zakazu jazdy, w aktach nie ma żadnych obrażeń spowodowanych potrąceniem poza siniakiem na nodze.
No zobaczymy
no t się zbieram, bo jadę na giełdę kwiatową a potem ma m spotkanie z klientem o 7 rano
A ja dziś na 11.30- do pracy, więc teraz zabieram się za sprzątanie
Kasi miłej wycieczki, Gruszce i Marti udanych pogaduszek, (ja już zaczynam się cieszyć na spotkanie z Tereską i Marti w niedzielę tadam ) Aga, Tobie spokojnej pracy, Krysi i Sabince zdrowego piątku
Kasiu
na lekko wkurzającą rodzinę najlepiej zaśpiewać sobie Starszych Panów -Rodzina nie cieszy,nie cieszy gdy jest,lecz kiedy jej ni ma samotnyś jak pies
I to wszystko prawdaWiadomo,że w żywej tkance zawsze coś tam pyrkaAle jest okazja do zdjęć,które potem grzeją serce.
Spotkanie super,w przerwie w teatrze P się z nas śmiał,że czas wracać na sale a te jeszcze gadają.Synkowie uroczy,przystojni,dzentelmeńscy
Marti to już wiecie,zdjęcia mówią wszystko,dodatkowo uroda podkręcona przez naszą wspólną,genialną fryzjerkę,dusza sama się śmieje
fajnie być razem w teatrze,to prawdziwy traf,ze w ogole byly bilety dla nas tak krótko przed spektaklem,bo to pierwsze przedstawienie w nowym sezonie i wszystko byłó szczelnie wypełnione.Mnie się podobalo,a resztę opisu zostawiam Marti
M dzielnie przetrwał,chociaż z kaszlem było ciężko,na szczęscia chwilami na scenie było głośno.
O trójki słuchała,właściwie tylko trojki w radiu.W tv rano byl tylko program dla szkół na zmianę z rolniczym kwadransem,więc radio było wszystkim.
I słuchowiska ulubione, i kabarety,ITR,powtórka z rozrywki,60 min na godzinę,Teatrzyk Zielone Oko i mnóstwo innych.
Dbajcie o siebie,żeby choróbska nie mialy szans!
Ja zaraz ruszam po zakupy,bo w niedzielę spotkanie z synkami(coś nam się zrobil rodzinny weekend)w poniedziałek kolejna paczka na obczyznę.
Tak więc ulubione gotowanie,jest wymówka,żęby jakoś gruntownie nie sprzątaćW końcu codziennie coś sprzątam troszkę staranniej,to poszczególne miejsca rotacyjnie mają swój moment lśnienia
Ostatnio edytowane przez gruschka ; 26-10-2018 o 08:10
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Kasiu Gruszko fajnie macie że dzieciaki zjeżdżają, do Ciebie Aga tez pewnie synek przyjedzie, no niestety moja mała nie dojedzie dopiero na 1 listopada dotrze.
A ja dzisiaj strasznie czas przez palce przepuściłam, a teraz jak już prawie bym sie na serio zabrała do ważnych rzeczy robienia to oszczędzanie bokiem mi wyszło.
No bo nie chciałam wyrzucić 2 starych jajek przepiórczych i włożyłam do otrębusków, no i lekko podfermentowaną paprykę konserwową zjadłam, a może jeszczo cos innego bo rewolucję z piorunami w brzuszku mam i lecze sie smektą, herbata z imbirem i nalewką z orzecha włoskiego samodzielnie uczynioną tej wiosny. Nalewka bardzo miła w użyciu. Znacznie humor poprawia, ale do czynnosci sensownych i pożądanych jak opowiadanie o Łodzi po angielsku, czy tłumaczenie recenzji filmu na drugi angielski czy skończenie gotowania zupy gulaszowej, zaczętej wczoraj wcale nie przyspiesza.
Wymyśliłam , że popisze i poczytam forum bo cały dzień z doskoku to mi na apce było wygodniej.
Zdjęć robionych wiosną do paszportu nie znalazłam (diabeł ogonem nakrył) więc umalowałam pyszczycho i poszłam do fotografa. Bardzo miły starszy pan zrobił mi 4 zdjęcia po kolei i był bardzo taktowny. Po pierwszym powiedział, że może byśmy postarali się mieć łagodniejsze spojrzenie, po drugim powiedział, że zrobimy trzecie, więc się sprężyłam w sobie na zrobienie maksymalnie miłego wyrazu twarzy, a taktowny pan powiedział (znowu biorąc winę jakoby na siebie również ) "chyba przesadziliśmy". Rozbawił mnie tak, że 4 zdjęcie wyszło jako tako i zaprzestaliśmy doskonalenia mojej fizjonomii.
Dostałam odbitki za parę minut i wyruszyłam na rundkę po sklepach spożywczych bo mi kilka produktów brakowało.
Po przyjściu do domu wzięłam się za oprawianie kociastych.
No bo zawsze przed odkurzaniem starannie je wyczesuje.
Kasia w poniedziałek podrapała , niechcący jak sądzę moja siostrę, więc musiałam spacyfikować wszystkie do czesania(furminator i szczotki), obcinania lap i co najgorsze zakropić Szarlotkowi uszy i patyczkami powyciągać cały płyn i to co rozpuścił z głębi przewodów słuchowych. Szarlotuś ma skłonność do odnawiania się świerzbowca i muszę go stale mieć pod kontrolą. Jak regularnie używam kropli na uszy to choroba siedzi w ukryciu.
Mój niuniuś słodki już miał dość obcinaczki i kciuków(bardzo niewygodnie jest złapać dobry kąt cięcia u kciuka prawej łapki.)
Brownie oczywiście spruła pod wersalkę w chwili kiedy zobaczyła w moim ręku obcinaczkę. Jeszcze jej na czesanie nie złapałam.Pazurki dała sobie obciąć, a teraz bym ją mogła zwlec z półki bo śpi, ale nie mam serca. No bo ufny kotek ułożył sie do snu, a ja go brutalnie zgrzebłem mam traktować. Furminator to właśnie zgrzebło.
Czesanie szczotkami lubią, ale zgrzebło jest bardzo gęste i wyrywa cienki podszerstek.
Szarlotuś nie ma do mnie już dzisiaj zaufania i schował się w szafie .
Dzień jest już bardzo krótki. Pod tym katem nie lubię jesieni. Lubię to ciepło w domu, uczucie schronienia się przed światem z bliskimi(zwłaszcza odkąd są ze mną te trzy żywe promieniejące aurą spokoju i zadowolenia stwory).Ale ciemność zaokienna i to ciągle jeszcze narastająca mnie przytłacza.Zawsze przypomina mi się wtedy serial Przystanek Alaska(bardzo go zresztą lubiłam i czekałam na kolejny odcinek z wytęsknieniem).
Jutro chcę iść na kije. W niedzielę same przyjemności.O12 umówiłam sie na masaż z moim ulubionym masażystą.Do rehabilitacji płatnej jeszcze się nie przymierzyłam, na NFZ jest na styczeń-kwiecień, zależy od miejsca.
Cała wymasowana, wygadana bo pan Janek ma 70 lat i niesamowitą pasję do ziół, świata, a jego pasją jest masaż.I mimo wieku robi to wspaniale dotrę do ukoronowania dnia, czyli Manufaktury.
Chce mi się zakrzyknąć "kocham pana panie Sułku"(pod nazwisko należy podłożyć inne imiona i to żeńskie).Paaaaaaa
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 26-10-2018 o 17:32
Dzień dobry Dziewczyny, wpadam z krótkim raportem, pomachać do Was łapką znad morza. Do Waszych postów tradycyjnie odniosę się po powrocie, bo teraz korzystam z tego, że P rozleniwiony po obiadokolacji nie rości sobie praw do mojej uwagi. Strasznie zaborczy jest na wyjazdach Na co dzień poświęca mi bardzo mało czasu, bo kocha pracę, więc jak już się zdarzy czas, że sprawy firmy odkłada na bok, ja mam to również zrobić. No typowy samiec Ale nie ze mną te numery, wyjazd do Gdyni oznacza minimum jedno spotkanie z Gruschką, poza tym mam swoje sprawy i dzielimy czas na wszystko.
Tak potwierdzam słowa Gruschki – wczorajszy dzień był super; bardzo jestem zadowolona z polecenia mi gdyńskiej fryzjerki i za każdym razem wychodzę zadowlona z salonu. Potem okazało się, że sukienka (uszyta wg wskazówek Gruschki przez krawcową, mnie wydawała się jakaś nie taka – a jednak to nie geniusz, co szyje na oko. Przypominam, że mam dwie sukienki uszyte przez Gruschkę i na żadną z nich nie brała miary, a leżą idealnie co do centymetra) nie jest taka do końca zła. Tu trzeba poprawić, tam zszyć, ale to w sumie będą drobiazgi w ramach gwarancji i będzie ok. Ale materiał śliczny i dobrze się w niej czułam w teatrze. Zanim poszłyśmy na przedstawienie, udało nam się przegadać kilka godzin i tego zawsze za mało, więc z niecierpliwością czekam na następne spotkanie. W kwestii sukienek – za każdym razem, kiedy widzę Gruschkę w tej cudnej morskiej, mam ochotę zedrzeć ją i zabrać, więc nie wiem, czy nasze spotkanie kiedyś nie skończy się rękoczynami W każdym razie najedzone i opite, spotkałyśmy swoich mężczyzn i rozeszłyśmy się na różne strony w teatrze. Przedstawienie polecam bardzo – żałuję, że nie przeczytałam jeszcze raz Wiedźmina przed wyjazdem, bo jednak po prawie 20 latach niewiele pamiętałam. Więc (tak, wiem, Agnieszko ), jak prawdziwy maniak teatralny, w kwietniu przyjadę jeszcze raz, po przeczytaniu opowiadań i pięcioksiągu. Czyli: halo Gdynia mnie słyszy? Jestem w lutym na Gorączce sobotniej nocy i w kwietniu na Wiedźminie
Warto zobaczyć sztukę po przeczytaniu książki, bo można się trochę pogubić, więc ja się skupiłam na aktorach i ogólnie walorach przedstawienia. Aaaaaaaaaaabsolutnier genialna Julia Totoszko w roli małej Ciri – ona ma chyba 12 lat i jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, będzie wielką aktorką. Już teraz nią jest, skradła moje serce nie tylko wokalnie, ale i aktorsko! Świetny Wiedźmin (podejrzewam Modesta Rucińskiego, ale nigdzie nie znalazłam rozpiski, kto grał w tym dniu) i Jennefer. Przyzwyczajona byłam do musicalu, gdzie 99% kwestii jest śpiewanych, a w tej sztuce jest pół na pół – mówione i śpiewane; szybko można się do tego przyzwyczaić. Chociaż jednak libretto z muzyką nie zawsze mi grało, zabrakło geniuszu Daniela Wyszogrodzkiego z Romy, który pisząc lub tłumacząc sztuki idealnie dopasowywał je do muzyki. Na minus zdecydowanie charakteryzacja, ale widziałam już 7 gdyńskich sztuk i jednak mam inne spojrzenie niż charakteryzatorka
Za to pomysł, realizacja, światła, grupa akrobatyczna (mało oczu nie pogubiłam w niektórych scenach, nie wiedziałam na kogo patrzeć, tyle się działo na scenie i poza nią), AKTORZY, na najwyższym poziomie. No i brawa wielkie za animacje! Morze w scenie utonięcia Pavetty było piękne; w dużym zbliżeniu, groźne i majestatyczne, to nie jakieś pitu pitu na białej szmatce.
Cieszę się, że „moje synki”, jak na nich mówię, poawanturowali się, że też chcą na Wiedźmina. Oni znają i uwielbiają, dobrze zna i lubi też P. i wszyscy zgodnie stwierdzili, że przedstawienie było super i warto było przyjechać.
Dzisiaj odwieźliśmy ich na dworzec, potem spacer po Sopocie, miły lanczyk w barze Przystań na plaży – P chyba jest w ciąży, bo zagryzał sernik śledziem , następny spacer z przystankiem na deszcz; jesień nad morzem jest przepiekna. Mój kolekcja misiów wzbogaciła się o kolejnego – tego z Jasia Fasoli. Tak, wiem, stara baba a misie zbiera, może mam jakieś deficyty z PRL-owskiego dzieciństwa Herbata w gdyńskiej kociej kawiarni – było super, natychmiuast zapragnęłam dla moich czterech (!!! Tak, już postanowione na 100%, kotka zostaje. I jednak nie będzie się nazywała Rysia, ze względów dyplomatycznych. Będzie Mia (Mija), czyli Maniek, Mela, Mia i ten wyrodek Tomasz ) takiego wypasionego leżako-drapaka. Szkoda tylko, że rezydenci kawiarni, 5 kotów, mają w nosie wszystko i leżą sobie wysoko na posłankach. Ale idea kawiarni – dom tymczasowy – jest super i takie inicjatywy bardzo popieram. Tym bardziej, że mają tam obłędną herbatkę z mango i sernik oreo, który (na szczęście jedna porcja na pół ) skradł nasze serca.
Teraz przyjemny wieczór z winem, a jutro kolejne super spotkanie i obiad z Gruschką W niedzielę powrót do domu zdecydowanie osładza Agnieszka i Tereska a potem Nędznicy w teatrze łódzkim. Ależ ja mam fajnie
Czasem łapię dołka, jak każdy, albo i głębiej, ale nad tym pracuję – momentami bardzo ciężko. Ale obiektywnie rzecz biorąc, ile jest super ludzi i rzeczy w moim życiu: mam cudownych przyjaciół, koleżanki, znajomych. Oczywiście rodzinę, ale to się rozumie samo przez się Teatr, który tak kocham, dostarcza wzruszeń. Pracę, którą lubię. Tak, pomimo czarnych dziur, jestem szczęśliwym człowiekiem. I na tym zakończę, zanim zagadam Was na śmierć
Ps. Spotkanie warszawskie proponuję 1 grudnia, w sobotę. Kto się ostatecznie zgłasza? Ja i Gruschka, Krysia… Magda? Może Maniusia?
Witajcie!
Fajnie czytać, że dla wielu z was szykuje się rodzinny weekend w towarzystwie dzieciaczków . U nas będzie małe przesunięcie i wspólny wyjazd dopiero w czwartek.
Agnieszko, dopiero teraz załapałam się na Twojego porannego kawowego aniołka, więc przeniosę go sobie od razu na jutro rano .
Gruszko, cieszę się, że i spotkanie w teatrze i sam spektakl spełnił wasze oczekiwania. Szkoda tylko, że nam się przy tej okazji sama nie zaprezentowałaś. Trochę tylko w tym wszystkim biedny ten Twój schorowany M. Ale jaki jednak dzielny .
Marti fajnie, że udało Ci się chociaż na chwilę tu do nas zajrzeć. I też uważam, że masz się super . Ale P. się nie dziwię. Skoro macie tak mało czasu dla siebie w ciągu tygodniu, to jak najbardziej rozumiem jego potrzebę zagarnięcia Cię trochę dla siebie. Bardzo to miłe . Potwierdziłaś, że spektakl się podobał. Zresztą nie mogło być inaczej, skoro chcesz zobaczyć go ponownie. Fajnie też, że synowie tak ochoczo wybrali się z wami. I nie tylko wybrali, ale byli również z tej wyprawy zadowoleni. Nie da się ukryć, że dorodne z nich chłopaki . Podczas moich dzisiejszych wędrówek natknęłam się na podobną kocią kawiarnię. Od razu pomyślałam o Tobie i Tereni. Trochę kusiło mnie tam wejść, ale ostatecznie zrezygnowałam. Pomysł na dom tymczasowy w takim miejscu bardzo mi się podoba.
Maniusiu, wspomniałaś audycje radiowej trójki. Swego czasu też słuchałam głównie tej stacji. Aż żal co z tego dzisiaj zostało . Cieszę się, że prawniczka trochę Cię uspokoiła. Będzie dobrze.
Tereniu, rozbawiłaś mnie tą historią o łagodniejszym spojrzeniu na zdjęciu . Toż Ty przecież jesteś chodząca łagodność. Pan się zdecydowanie nie poznał na Tobie . Bardzo chętnie zobaczyłabym co z tego ostatecznie wyszło. Piszesz o jesieni i o tym, jak potrafi przytłoczyć. Mam więc nadzieję, że siostra szybko się wprowadzi i będziecie miały okazję do częstego kontaktu. Serial Przystanek Alaska też bardzo lubiłam.
Dla kinomanek - córa wybrała sobie seminarium na którym oglądają i analizują filmy. Dzisiaj przerabiali Transamerica. Poleca .