Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry, Dziewczyny :-)
W moim pokoju w pracy mam 16 stopni, więc przymusowy strajk włoski trwa. Nie dlatego, że jestem leniwa, ale co godzinę-półtorej robię sobie herbate i chwilę przerwy, żeby zagrzać dłonie. No i zagrzewam, śmigając po klawiaturze, w huku młotów za drzwiami – wymiana kaloryferów, bardzo rozsądnie o tej porze roku. :D
Również będę wychwalać nasze spotkanie i ciesze się, że więcej ruchu w tym temacie się robi. Bo czasem przecież ktoś gdzieś wyjeżdża, a ktoś ma niedaleko, czemu więc się nie zobaczyć w ciągu roku, skoro – tak jak pisały dziewczyny – przez ten wątek i apke jesteśmy ze sobą bliżej niż z większością koleżanek z realnego świata. Szkoda, że miałyśmy dla siebie tylko 2 godziny; P zdziwił się, że siedziałyśmy tam, gdzie nas zostawił :D No ale jak się przemieszczać i tracić cenny czas? Fajnie było pogadać od serca, wymienić zaskakująco zbieżne na różne tematy poglądy. I takie miłe gesty dla mnie – pyszne ciasto od Agi, w ślicznym pudełeczku i pożyczone od Tereski Biblie dla kociastych :D Jesteś Agnieszko baczną obserwatorką ludzi, skoro Tereska dostała stonowane, londyńskie pudełko a ja różowe, z kokardką i namalowanymi różnościami. Cała ja :rofl:
Gruschka przekonywała nas ostatnio do teorii, której zwolennikiem jest również mój były trener: może być mięso i tłuszcze, ale cukru trzeba unikać jak ognia, bo to on, w połączeniu z mąką, wyrządza największe szkody. Czyli właśnie nie hamburgery, jak pisze o dżywianiu męża poza domem Agnieszka, tylko czyste mięso, sery i nabiał.
Gruschko, tez nie przepadam za Koterskim, ale na film pójde, bo lubię wiedzieć :D no taki ze mnie typ.
Dziękuję za zalanie mnie masą komplementów :love:, wiesz że to wszystko odwzajemnione, bardzo się cieszę, że na siebie trafiłyśmy. I spanie na kanapie miałabyś na pewno zapewnione, z dużą ilością wina najpierw :D Zresztą moja, prawie_warszawska kanapa na Ciebie zawsze czeka. Mam nadzieje na wspólną operę wkrótce.
Maniusiu, te „Momenty były…” musiało być też w jakiejś książce, tylko za nic nie mogę sobie przypomnieć, w jakiej. I teraz będzie mnie to dręczyć :rofl: Super, że jesteś spokojniejsza po spotkaniu z prawniczką.
Robisz sliczne wiązanki, naprawdę spokojnie mogłabyś sobie dorabiać w ten sposób :-)
Kasiu, fajny, rodzinny weekend za Wami. Tym więcej radości, skoro dzieci już nie mieszkają w domu. Jeżeli Ci się uda i będziesz miała chęć, to myślę, że my wszystkie chętnie poczytamy o podróżach Twoich dzieci. Bardzo pięknie je wyposażyłaś w dorosłe życie. Inaczej niż Agnieszka, ale w równie ważny sposób. I pięknie Tereska pisze o Twoich dzieciach – Ty sobie trochę odejmujesz, bo materiał materiałem, ale jednak pewne rzeczy wynosi się z domu rodzinnego.
Dziękuję za zdjęcia z fajnych miejsc
Teresko, najpierw uśmiałam się z Twoich perypetii zdjęciowych, ale widziałam efekt i naprawdę wyszło dobrze. Szkoda, że na tych nowych zdjęciach nie można się uśmiechać, bo uśmiech dodaje Ci dużo ciepła :-) Bo Ty taka jesteś, pomimo tych pazurków, które – jak twierdzisz – czasem wystawiasz i potrafisz udrapać.
Szkoda, że kociaste nie lubia podróżować, bo aż korci, żeby Cię z całym majdanem zapakować do samochodu i posadzić przy moim kominku, to tylko godzina drogi…
A propos drapania – to wyczesywanie furminatorem boli koty? W reklamach pokazują, że to przyjemne…. Bardzo Cie podziwiam za angielski i twarde postanowienie nauczenia się języka. Ucz się, ucz, pojedziemy wszystkie razem na pielgrzymkę, to ktoś płynnie przynajmniej będzie mówił :rofl: Wiem, że Gruschka się uczy/uczyła, ale ona niepielgrzymkowa. No nic, jakos pogodzimy potrzeby wszystkich. O dobrodziejstwach masazu, a jeszcze bardziej ruchu już rozmawiałyśmy. Aż żałuje, że nie mieszkasz bliżej, bo myślę, że akurat Ciebie na jakąś zumbę nie trzebaby długo namawiać :rofl:
Agnieszko, jesteś wzorem konsekwencji dla każdej z nas. Obie z Tereską gubiłyśmy szczęki po podłodze na Twój widok. Dziewczyny! Agnieszka jest szczupluteńka i jak na Ciebie patrze, to ta Dąbrowska nęci, oj nęci. Dobrze, że mam resztki zdrowego rozsądku :D Cały czas trzymam mocno kciuki za udane wychodzenie, wierzę, że Ci się uda.
Bardzo mnie zaciekawiła Twoja wzmianka o kartach, tak intensywnie gadałyśmy wczoraj, że zapomniałam o to zapytać. Zdradzisz nam, jaki to kierunek zainteresowań? Też chętnie poczytam recenzje książek lub filmów, bo może coś mnie zainspiruje. A nawet jeśli się z czymś nie będę zgadzać, to miło jest podyskutować, prawda?
Fajne prezenty kupiłaś i cieszę się, że się z nami podzieliłaś pomysłami – w tym czasie takie gotowe podpowiedzi sa na wagę złota :D
Krysiu, to szykuje Ci się rodzinny długi weekend? A co studiuje Twoja córka, że ma takie fajne zajęcia? O Transamerice poczytam i może to mój kierunek, żeby obejrzeć.
Jak się czujesz? Pisałaś ostatnio, że to nie najlepszy czas, więc posyłam Ci trochę przytulasków i mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej. I mam też nadzieję, że widzimy się 1 grudnia.
Sabinko, jak się udało spotkanie z kuzynami? Odpoczęłaś i zacieśniłaś rodzinne więzy? A jak Twój nastrój? Fajnie, że nas czasem przywołujesz do porządku – zobacz, że na forum raczej wypowiedzi są długie, zdarzają się elaboraty, a na apce to tak jak w rozmowie: pyk-pyk, odbita piłeczka :D Ale to dobrze, że nawołujesz i grzecznie wracamy na łono forum.
Koniec przerwy, wracam do pracy. Mam nadzieję, że dzisiaj jeszcze uda mi się zajrzeć i opisać wrażenia ze spektaklu, bo może którąś z Was zachęcę.
W planach jeszcze dzisiaj wyjście z moimi dziećmi na pierożki won – ton, bo są urodziny Gabriela, a to jedno z jego ulubionych dań. 17 lat skończył mój „malutki” syneczek…… A wydaje się, jakby to było kilka miesięcy temu, gdzie spłakana leżałam na sali pooperacyjnej, bo P zamiast siedzieć i trzymać mnie za rękę, to wsadził noworodka do tego szklanego wózeczka na wysokich kółkach i oszalały ze szczęścia jeździł z nim po całym oddziale, zaczepiał każdego i pokazywał, jaki mu się śliczny synek urodził. A obiektywnie rzecz biorąc…… Gaba sliczny nie był wtedy :rofl: wyglądał jak P, tylko bez brody. Miał strasznie dorosłą twarz. A następnego dnia byłam przekonana, że ktoś mi dziecko zamienił, bo wyglądał już dzidziusiowato.
Mam wiele fajnych wspomnień z tamtego czasu, tuz po urodzeniu Gabriela (który jak się domyślacie miał być dziewczynką, Gabrysią, ale w badaniach wyszło inaczej i jak to mówił 5-letni Olcio „A my będziemy mieli drugie dziecko i niestety będzie to chłopiec” :rofl:). Jedno z nich to takie, jak następnego dnia P przywiózł Olcia, posadzilismy go na łóżku i położyliśmy mu Gabriela na kolanach. Na zawsze zapamiętam to, jak czule do niego mówił i jak się cieszył, że ma rodzeństwo – chociaż siostra byłaby lepsza :rofl:
Kiedy Gaba miał 5 dni, wróciłam do szpitala z sepsą, w domu został P, 5-latek i 5-dniowy noworodek i rodzina, obradująca, co zrobią, jeśli nie przeżyję. Na szczęście ja nie byłam świadoma tego co się działo, leżałam sobie „spokojnie” nieprzytomna.
A ponieważ Olcio był skrajnym, kilogramowym wczesśniakiem, po Gabie ja miałam sepsę, to rodzina zapowiedziała: cytuję „jak zajdziesz jeszcze raz w ciążę, to Cię zabijemy „ :rofl: :rofl:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry:)
Melduję, że walczę z przeziębieniem, mam nadzieję, że uda mi się je opanować, w sobotę na wyjeździe trochę zmarzłam ale czułam się ok, wczoraj byliśmy dosyć długo na cmentarzu bo J. miał sporo do posprzątania i chyba tam się doprawiłam bo on sprzątal a ja tak trochę się obijalam a zimno bylo ale kuruje się jak mogę i mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej, czasem tak mam, że dzień, dwa i jestem jak nowo narodzona :)
Marti wszystkiego najlepszego dla synka, fajne opowieści masz o swoich synach, fajne ale i budzące grozę, rzeczywiście i jeden i drugi syn pojawili się na tym świecie nietypowo, jeden chyba o wiele za wcześnie a drugi jako pięciodniowe maleństwo pozostał pod opieką taty i rodziny bo mama walczyła o życie.... oj działo się u was, działo :)
Moja córka to też wcześniak ale taki dwukilogramowy, to już spory:) urodziła się półtora miesiąca wcześniej ale rozwijała się świetnie i szybko nadrabiala zaległości:)
Dziewczyny super, że mogłyście się spotkać, nagadać i nacieszyć się sobą ale fotek brakuje niestety:( Wiem, że dwie godziny to mało i zabrakło tego czasu na pstryknięcie choćby jednej na pamiątkę dla nieobecnych albo i dla pokazania szczuplutkiej Agnieszki ale na drugi raz proszę się poprawić:) Na spotkanie następne też niestety pewnie nie uda mi się przyjechać bo to jest jednak dla mnie stanowczo za daleko :( ale mam nadzieję, że jeszcze nie raz i nie dwa będzie okazja.
Tym niemniej żałuję bardzo.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie :)
Agnieszko, dzięki za spisanie listy prezentów, które zrobiłaś dla bliskich (faktycznie długą masz tą listę w tym roku :D). Olśniłaś mnie konkretnymi kartami podarunkowymi i na pewno skorzystam z tego kupując coś dla syna i synowej. Córcia w tym roku dostanie laptopa, bo stary jest na wykończeniu, dokupimy potem tylko jakieś drobiazgi. No i książki. Na pewno będę chciała kupić dla M. Koterskiego Włam do mózgu, ale te tytuły, które podałaś też mogą moich zainteresować. Co do podobieństw, to myślę że są ważne w sprawach istotnych, natomiast w drobiazgach chyba już niekoniecznie :). Tutaj różnice wręcz mogą nadawać kolorytu relacji ;). Mam cały czas nadzieję, że dojedziesz.
Marti, dobrze że przy tej wyminie kaloryferów nie złapały mrozy :oh:. Chociaż nie, bo wtedy chyba musieli by was odesłać do domu :confused:. Przytulaski bardzo lubię, więc dziękuję i chętnie przyjmuję:D. Ale czuję się dobrze i nie pamiętam o jakimś tam niefajnym czasie:mdr:. Córcia studiuje psychologię. Najlepsze życzenia urodzinowe dla Gabriela :party: (bardzo zabawna ta historia poporodowa z przefajnym tatusiem w tle :mdr: , ale ta z sepsą już zdecydowanie nie)
Kasiu, no już tak się nie denerwuj :mdr:. Oczywiście, że Terenia to Twoja zasługa. I prawda, że nie był to łatwy proces. Pamiętam jej obiekcje i wahania. Cieszę się, że weekend z najbliższymi okazał się udany. A pewne zgrzyty i reszta to nieważne drobiazgi. Ważne, że miałaś koło siebie swoich milusińskiech :money:.
Sabinko, dużo zdrówka! I już bardzo mi żal, że pewnie nie dojedziesz :(. Tym bardziej szkoda, że nie udało Ci się do Łodzi. Myślę, że tym razem nikt nie zapomni o zdjęciach.
Tereniu, aż mi się wierzyć nie chciało, jak Marti napisała, że miałbyś na miejsce spotkania tylko godzinę drogi! Czyli nic, tylko jechać :). Napisz co z angielskim, bo pamiętam, jak się denerwowałaś.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
No w jakimś kiepskim miejscu mieszkam bo wszędzie mam daleko i do Łodzi i do Warszawy i do Łęczycy do Agnieszki też było wiele godzin jazdy i do Wrocławia a jak było spotkanie w Gdyni to akurat goscilam się ze swoim kuzynostwem...
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
A jeszcze było przecież spotkanie w Częstochowie i u Kalahari - wszystko daleko ode mnie ale mam nadzieję że pomimo moich nieobecności na tych spotkaniach pamiętacie jeszcze o mnie bo jednak czasem się odzywam:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Sabinko
już możesz się szykować na jakąś okolicę 8 lutego,Marti ma bilety do teatru:)Obgadamy wszystko wcześniej i tym razem spotkanie na pewno będzie:)Warszawa wyjedzie ci w pół drogi,a kto wie,może jeszcze komuś będzie po drodze:)
Już dziś więcej nie popiszę,nie jest idealnie,ale zdecydowanie lepiej,M wraca do żywych,leczę go krupnikiem:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Oczywiście, że pamiętamy:-) Najlepszym dowodem były nasze dyskusje o Twoim.przyjeździe do Gdyni. Jestem tam.kilka razy w roku, więc na pewno uda nam.sie kiedyś spotkać. Aktualnie planuję już wyjazd 8 lutego i będę prawdopodobnie 4.dni.
Krysiu, historyjkę o sepsie napisałam głównie z powodu puenty, teraz po latach kiedy zbladły wspomnienia, to jest zabawna. Jeszcze lepsza była moja mama, która chciała, żeby w szpitalu dali mi antybiotyk i wypuścili do domu, ona się mną zaopiekuje. Kiedy okazało się, ze.sorawa jest poważna i muszę zostać, to "pocieszała " mnie przez telefon : Tak, zostań, no mamy XXI wiek A kobiety w połogu nadal unierają". Nadal mnie to śmieszy :-))))
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dobrze, ze M się polepszyło i trzymam kciuki za Was. Za Twoją siłę Gruschko też, bo przecież pracę masz teraz sama na głowie. Serduszka komórkowe przesyłam <3
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Gruszko dobrze, że się uspakaja. Pamiętam, że na dietce jadłam ryż i banany. Może to też byłaby jakaś opcja dla odmiany? Trzymaj się!
Sabinko, dobrze, że chociaż do Gdyni masz niedaleko :). Mnie do W-wy niestety też nie jest blisko, tym bardziej, że jeszcze muszę dojechać do K-c. Ale i tak pewnie bliżej od Ciebie. Nawet nie próbuj wątpić, że ktokolwiek o Tobie na tych wyjazdach zapomina. Nie ma takiej opcji!
Marti, jeżeli chodzi o nasze spotkanie to może dobrze, żebyśmy najpierw zorientowały się kto przyjedzie, w jakich godzinach i na ile, bo inaczej trudno będzie cokolwiek ustalić? Pewnie ostatecznie zdecydujemy się na jakąś knajpkę, ale przyznaję, że Klusek i kociaki to też bardzo nęcąca perspektywa :money:. Historia z sepsą, nawet opowiedziana z humorem, budzi jednak grozę.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
sabinko-najdalej to ja mieszkam..... :)