Dzień dobry, Dziewczyny :-)
W moim pokoju w pracy mam 16 stopni, więc przymusowy strajk włoski trwa. Nie dlatego, że jestem leniwa, ale co godzinę-półtorej robię sobie herbate i chwilę przerwy, żeby zagrzać dłonie. No i zagrzewam, śmigając po klawiaturze, w huku młotów za drzwiami – wymiana kaloryferów, bardzo rozsądnie o tej porze roku.
Również będę wychwalać nasze spotkanie i ciesze się, że więcej ruchu w tym temacie się robi. Bo czasem przecież ktoś gdzieś wyjeżdża, a ktoś ma niedaleko, czemu więc się nie zobaczyć w ciągu roku, skoro – tak jak pisały dziewczyny – przez ten wątek i apke jesteśmy ze sobą bliżej niż z większością koleżanek z realnego świata. Szkoda, że miałyśmy dla siebie tylko 2 godziny; P zdziwił się, że siedziałyśmy tam, gdzie nas zostawił No ale jak się przemieszczać i tracić cenny czas? Fajnie było pogadać od serca, wymienić zaskakująco zbieżne na różne tematy poglądy. I takie miłe gesty dla mnie – pyszne ciasto od Agi, w ślicznym pudełeczku i pożyczone od Tereski Biblie dla kociastych Jesteś Agnieszko baczną obserwatorką ludzi, skoro Tereska dostała stonowane, londyńskie pudełko a ja różowe, z kokardką i namalowanymi różnościami. Cała ja
Gruschka przekonywała nas ostatnio do teorii, której zwolennikiem jest również mój były trener: może być mięso i tłuszcze, ale cukru trzeba unikać jak ognia, bo to on, w połączeniu z mąką, wyrządza największe szkody. Czyli właśnie nie hamburgery, jak pisze o dżywianiu męża poza domem Agnieszka, tylko czyste mięso, sery i nabiał.
Gruschko, tez nie przepadam za Koterskim, ale na film pójde, bo lubię wiedzieć no taki ze mnie typ.
Dziękuję za zalanie mnie masą komplementów , wiesz że to wszystko odwzajemnione, bardzo się cieszę, że na siebie trafiłyśmy. I spanie na kanapie miałabyś na pewno zapewnione, z dużą ilością wina najpierw Zresztą moja, prawie_warszawska kanapa na Ciebie zawsze czeka. Mam nadzieje na wspólną operę wkrótce.
Maniusiu, te „Momenty były…” musiało być też w jakiejś książce, tylko za nic nie mogę sobie przypomnieć, w jakiej. I teraz będzie mnie to dręczyć Super, że jesteś spokojniejsza po spotkaniu z prawniczką.
Robisz sliczne wiązanki, naprawdę spokojnie mogłabyś sobie dorabiać w ten sposób :-)
Kasiu, fajny, rodzinny weekend za Wami. Tym więcej radości, skoro dzieci już nie mieszkają w domu. Jeżeli Ci się uda i będziesz miała chęć, to myślę, że my wszystkie chętnie poczytamy o podróżach Twoich dzieci. Bardzo pięknie je wyposażyłaś w dorosłe życie. Inaczej niż Agnieszka, ale w równie ważny sposób. I pięknie Tereska pisze o Twoich dzieciach – Ty sobie trochę odejmujesz, bo materiał materiałem, ale jednak pewne rzeczy wynosi się z domu rodzinnego.
Dziękuję za zdjęcia z fajnych miejsc
Teresko, najpierw uśmiałam się z Twoich perypetii zdjęciowych, ale widziałam efekt i naprawdę wyszło dobrze. Szkoda, że na tych nowych zdjęciach nie można się uśmiechać, bo uśmiech dodaje Ci dużo ciepła :-) Bo Ty taka jesteś, pomimo tych pazurków, które – jak twierdzisz – czasem wystawiasz i potrafisz udrapać.
Szkoda, że kociaste nie lubia podróżować, bo aż korci, żeby Cię z całym majdanem zapakować do samochodu i posadzić przy moim kominku, to tylko godzina drogi…
A propos drapania – to wyczesywanie furminatorem boli koty? W reklamach pokazują, że to przyjemne…. Bardzo Cie podziwiam za angielski i twarde postanowienie nauczenia się języka. Ucz się, ucz, pojedziemy wszystkie razem na pielgrzymkę, to ktoś płynnie przynajmniej będzie mówił Wiem, że Gruschka się uczy/uczyła, ale ona niepielgrzymkowa. No nic, jakos pogodzimy potrzeby wszystkich. O dobrodziejstwach masazu, a jeszcze bardziej ruchu już rozmawiałyśmy. Aż żałuje, że nie mieszkasz bliżej, bo myślę, że akurat Ciebie na jakąś zumbę nie trzebaby długo namawiać
Agnieszko, jesteś wzorem konsekwencji dla każdej z nas. Obie z Tereską gubiłyśmy szczęki po podłodze na Twój widok. Dziewczyny! Agnieszka jest szczupluteńka i jak na Ciebie patrze, to ta Dąbrowska nęci, oj nęci. Dobrze, że mam resztki zdrowego rozsądku Cały czas trzymam mocno kciuki za udane wychodzenie, wierzę, że Ci się uda.
Bardzo mnie zaciekawiła Twoja wzmianka o kartach, tak intensywnie gadałyśmy wczoraj, że zapomniałam o to zapytać. Zdradzisz nam, jaki to kierunek zainteresowań? Też chętnie poczytam recenzje książek lub filmów, bo może coś mnie zainspiruje. A nawet jeśli się z czymś nie będę zgadzać, to miło jest podyskutować, prawda?
Fajne prezenty kupiłaś i cieszę się, że się z nami podzieliłaś pomysłami – w tym czasie takie gotowe podpowiedzi sa na wagę złota
Krysiu, to szykuje Ci się rodzinny długi weekend? A co studiuje Twoja córka, że ma takie fajne zajęcia? O Transamerice poczytam i może to mój kierunek, żeby obejrzeć.
Jak się czujesz? Pisałaś ostatnio, że to nie najlepszy czas, więc posyłam Ci trochę przytulasków i mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej. I mam też nadzieję, że widzimy się 1 grudnia.
Sabinko, jak się udało spotkanie z kuzynami? Odpoczęłaś i zacieśniłaś rodzinne więzy? A jak Twój nastrój? Fajnie, że nas czasem przywołujesz do porządku – zobacz, że na forum raczej wypowiedzi są długie, zdarzają się elaboraty, a na apce to tak jak w rozmowie: pyk-pyk, odbita piłeczka Ale to dobrze, że nawołujesz i grzecznie wracamy na łono forum.
Koniec przerwy, wracam do pracy. Mam nadzieję, że dzisiaj jeszcze uda mi się zajrzeć i opisać wrażenia ze spektaklu, bo może którąś z Was zachęcę.
W planach jeszcze dzisiaj wyjście z moimi dziećmi na pierożki won – ton, bo są urodziny Gabriela, a to jedno z jego ulubionych dań. 17 lat skończył mój „malutki” syneczek…… A wydaje się, jakby to było kilka miesięcy temu, gdzie spłakana leżałam na sali pooperacyjnej, bo P zamiast siedzieć i trzymać mnie za rękę, to wsadził noworodka do tego szklanego wózeczka na wysokich kółkach i oszalały ze szczęścia jeździł z nim po całym oddziale, zaczepiał każdego i pokazywał, jaki mu się śliczny synek urodził. A obiektywnie rzecz biorąc…… Gaba sliczny nie był wtedy wyglądał jak P, tylko bez brody. Miał strasznie dorosłą twarz. A następnego dnia byłam przekonana, że ktoś mi dziecko zamienił, bo wyglądał już dzidziusiowato.
Mam wiele fajnych wspomnień z tamtego czasu, tuz po urodzeniu Gabriela (który jak się domyślacie miał być dziewczynką, Gabrysią, ale w badaniach wyszło inaczej i jak to mówił 5-letni Olcio „A my będziemy mieli drugie dziecko i niestety będzie to chłopiec” ). Jedno z nich to takie, jak następnego dnia P przywiózł Olcia, posadzilismy go na łóżku i położyliśmy mu Gabriela na kolanach. Na zawsze zapamiętam to, jak czule do niego mówił i jak się cieszył, że ma rodzeństwo – chociaż siostra byłaby lepsza
Kiedy Gaba miał 5 dni, wróciłam do szpitala z sepsą, w domu został P, 5-latek i 5-dniowy noworodek i rodzina, obradująca, co zrobią, jeśli nie przeżyję. Na szczęście ja nie byłam świadoma tego co się działo, leżałam sobie „spokojnie” nieprzytomna.
A ponieważ Olcio był skrajnym, kilogramowym wczesśniakiem, po Gabie ja miałam sepsę, to rodzina zapowiedziała: cytuję „jak zajdziesz jeszcze raz w ciążę, to Cię zabijemy „