Krysiu tu piszą o tym wstrząsie
https://www.o2.pl/artykul/na-slasku-...4838071600769a
Wersja do druku
Krysiu tu piszą o tym wstrząsie
https://www.o2.pl/artykul/na-slasku-...4838071600769a
Dzien dobry dziewczynki!
Zle spalam tej nocy, budzilam sie i sprawdzalam w komorce czy jest wiadomosc od siostry. Rano do niej napisalam. Kotka nie wrocila. Siostra ..."siedzi i wyje"...:( Dzis jednak chce sie pozbierac i isc do pracy. Wczoraj przelezala caly dzien dzis juz musi sie zebrac.
Kasiu, strasznie mi smutno....
Dzień dobry a w zasadzie to chyba prawie dobry wieczór bo już ciemno się robi...
Marti no zaplanowane i wyliczone masz wszystko co do minuty, widać, że świetnie organizujesz czas komuś czyli szefostwu ale i sobie, pewnie ci łatwiej bo masz samochód i dojazdy chyba nienajgorsze bo zajmują ci aż tyle czasu. Fajnie, że czasem pracujesz dłużej, czasem krócej i idziesz do pracy na różne godziny, tak jak Agnieszka, pewnie wtedy łatwiej ogarnąć dom jak się przygotuje co nieco przed pracą. Ale nawet spotkania z koleżanką czy przyjaciółką masz takie od -do a czasem chyba trudno przewidzieć jak będzie się wam gadało, może spotkanie byłoby miłe nie przez 1,5 godziny a przez np. 3 i co wtedy z planem???:mdr:
Krysiu do wo nie przyłączę na pewno ale tobie życzę pwoodzenia, no i Maniusi też bo chyba zaczęła. O mózgach gadzich i nie tylko poczytałam, fajna sprawa i wiele rzeczy wyjaśnionych co i dlaczego, co nami kieruje i co przeszkadza działać. Ten do którego link wrzuciła Kasia też przeczytałam i nie tylko.
Dzisiaj znalazłam blog Wilczogłodna, dziewczyn poradziła sobie z kompulsywnym jedzeniem i próbuje pomagać innym, wiele problemów dobrze opisanych i wyjaśnionych a to cos dla mnie bo ja mam takie kompulsywne jedzenie, musze się dobrze wczytać. Może coś w końcu kliknie w tej mojej głowie i poradzę sobie z tym gadem, który tam siedzi:beurk:
Agnieszko też próbowałam mrozić chleb ale jak zaskoczę to i mrożenie nie pomaga bo to przecież moment i jest rozmrożony :)
Tak myślałam, że miło jak pracownicy namawiają cię na dyrektorowanie ale ty już masz to za sobą i wiesz czym to pachnie, praca cały czas w głowie, nawet w dni wolne, konflikty, problemy nie tylko z uczniami ale i nauczycielami, masz rację, że już drugi raz tego błędu nie popełnisz.
Mam nadzieję, ze impreza i spiewnie hymnu się udały i teraz czekasz na przyjazd męża i czas tylko dla was:mdr: bo jutro przyjeżdżają dzieciska :)
Też lubię lenistwo z książką w ręku i obejrzenie czegoś odmóżdżającego :)
A wieczorami zwykle nie piszę bo też mam J. od 18 mniej więcej bo wcześniej pracuje. A jak mam kogoś w realu obok siebie to real staje się ważniejszy.:) Nie lubię np. z kimś siedzieć w pokoju, rozmawiać albo np. oglądać film czy tv i co chwilę coś pisać w telefonie a laptop mam w drugim pomieszczeniu i sobie stoi nieuruchomiony jak ktoś u mnie jest.
Maniusiu zaskoczyłaś mnie z tą papryką męską i żeńską :) A z tym stresem to masz rację, masz go niemało i tak więc po co ci jeszcze szefowanie:)
Zajęcia super, bardziej urozmaicone niż zeszłym roku, spociłam się jak mysz, chociaż na pewno nie tak jak Marti bo zumba jest dużo bardziej wyczerpująca, w innym tempie, no i u mnie na ćwiczeniach są panie w moim wieku i starsze...
ALE JA JESTEM NAJGRUBSZA !!! W zeszłym roku chyba nas więcej podobnych do mnie a w tym nie:cry:
Kasiu na pewno masz smutny dzień...Szkoda jak nasze ulubione zwierzątka odchodzą. Wiem co siostra przeżywa, przecież taki kotek to jak członek rodziny...
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Widziałam, że zszokowałam was swoim planem dnia – no przecież nie wszystkie tak wyglądają, nie zawsze jest tak intensywnie. Ale fakt, że przy normalnym etacie, staram się wcisnąć jeszcze w dzień maksymalnie dużo rzeczy i jestem dość dobrze zorganizowana.
Agnieszko, nie patrzę odmóżdżająco na jakieś programy, bo….. nie mam telewizora :D Odkąd go zlikwidowaliśmy kilka lat temu, zdecydowanie mieliśmy więcej czasu. Czytam przed snem przeważnie albo w weekendy, kiedy tempo życia zwalnia. Jutro jadę na zumbe i siłownię, ugotuje dzieciakom jakiś obiad i przed wieczorem wychodzimy na Tantra Dance, tym razem zapowiedziana jest dłuższa impreza. W niedzielę odeśpimy – i jak to często bywa, poleżymy w łóżku aż do obiadu, wtedy jest czas na rozmowy i książki, a wieczorem idziemy do znajomych na kolację. W niespodziewanie wolny poniedziałek kolejne odsypianie tygodnia, porządki w ogródku, ale to tylko godzinka, potem wpadnie na obiad Michaś i może we troje z Przemkiem pojedziemy na spacer. A wieczorem oczywiście zumba. Potem kolejne 2 dni bardzo intensywne i spowolnienie pod koniec tygodnia. W takiej elipsie, gdzie wolniejsze dni sa przeplatane tymi bardzo intensywnymi, dobrze funkcjonuję i zdecydowanie wolę ten stan nawet nadruchliwości, od bezradnego siedzenia na kanapie, jaki miałam jeszcze jakiś czas temu. Znalazłam swój sposób na ładowanie baterii i jest nim zumba; wracam powoli do stanu sprzed ponad 2 lat, kiedy czułam się tak, jakbym miała wiecznie naładowane baterie w tyłku, taniec tak na mnie działa – chcę więcej i więcej. No tak mam, ruch napędza ruch :D A ciało mi się odwdzięcza - mniej jest stękania i wyginania nóg przy malowaniu paznokci u stóp i bez zadyszki wchodzę na piętro, a już bywało kiepsko. Jutro zmierzę obwody, żeby mieć porównanie, bo chociaż ogólnie odkąd wróciłam do zumby spadło 2 kg, to sukienki sa wyraźnie luźniejsze w talii a ja tam najszybciej chudnę. Kiedyś mój trener mi tłumaczył, że waga jest tak naprawdę niewazna, bo jeśli ćwiczę, to liczą się obwody i stan mięśni.
Jak sobie pomyślę o dzisiejszej wieczornej zumbie, to mnie trochę ciarki przechodzą…. Ten cały pilates czy bodybalance to niby takie pitu pitu, a tyłek i uda szarpią. Wiem, że 2 piosenki wystarczą, żeby się rozkręcić, ale na razie nawet schody „bolą” :rofl:
Agnieszko, bardzo podziwiam Cię za konsekwencję i samozaparcie i głęboko wierzę, że jesteś jedną z osób, które trwale schudną na WO. Ciesze się, że warzywa Ci posmakowały. Jeśli lubisz mleko kokosowe, to można dodac zamiast sosu sojowego, no ale curry przecież robisz w domu.
I trzymam bardzo mocno kciuki za powodzenie akademii. Napracowałaś się i należy Ci się nagroda za to :-)
Krysiu, jak Twoje wychodzenie? Zaczęłaś już? Kiedy masz to spotkanie, tak żebyśmy mogły trzymać kciuki za tylko życzliwe osoby w Twoim otoczeniu?
Niewiele wiem na temat mózgu gadziego, chyba czas doczytać :D, ale czasem mam wrażenie, że moim mózgiem steruje jakiś obcy, a nie ja. Poczytam i na pewno będę się dzielic przemyśleniami. A na razie życze Tobie (i sobie też), żeby te prymitywne części w naszych głowach przestały nami zarządzać :D
Krysiu, czy to tąpnięcie było opisywane w necie? Dlaczego tak się dzieje?
Maniusiu i Agnieszko, zgadzam się, życie jest po to, żeby sobie pożyć, a nie cały czas pracować w stresie
Sabinko, no właśnie u nas, w naszym na co dzień mini zespole – dwuosobowym, to jedynie ja mogę taka gwiazde ustawić, ale skoro ona ma tzw plecy….. to mi się nie chce kopać z koniem i dlatego się przenoszę.
Nie wiem, jak kiedyś było w polskich firmach, ale widze jak jest teraz – panie z serwisu sprzątającego są traktowane normalnie, z szacunkiem. Było w ostatnim czasie dwóch „szefów wszystkich szefów”, jeden z nich przychodził codziennie po 7, szedł na portiernię przywitać się a potem chodził po dziedzińcu i uściskiem dłoni witał wszystkich przychodzących wcześniej pracowników, dla każdego miał dobre słowo. A jak stwierdził pewnego dnia, że maszyna do czyszczenia butów stoi na zbyt widocznym miejscu, to nie kazał jej przenieść, tylko wziął ją razem z ochroniarzem i przenieśli sami. Taki był (jest, chociaż aktualnie po udarze – a mówią, że szewc bez butów chodzi….. światowa sława w tej dziedzinie, a o swoje objawy zlekceważył). Kolejny, „książę”, kłaniał się po kolei wszystkim, od pań sprzątaczek, po dyrektorów, bez różnicy. Wszystko zależy od kultury. I dobrze, że Ty z takiego epizodu w swoim życiu masz miłe wspomnienia.
Współczuję za krótkiej fryzury, ale na szczęście włosy nie zęby i za chwilę będziesz miała tak jak lubisz :-)
I ciągle namawiam na poszukiwanie swojej drogi w diecie. Może metoda „nie kupione, nie zjedzone” by zadziałała?
W kwestii planu :D sa takie dni, jak poniedziałek, kiedy wpadnie Michał, że czy będzie 2 godziny czy 5, to nie ma różnicy. Ale są też takie jak wczorajszy, że pierwsze spotkanie ograniczał Gruschki teatr a drugie moja zumba i obie z Dominika wiedziałyśmy, że mamy 2-2,5 godziny. A jak mi zostaje wolne pół godziny, to albo idę na spacer albo czytam lub siedze na forum :D Ja kocham prowadzic kalendarz i układać rzeczy do zrobienia jak puzzle :-)
Kasiu, współczuję straty siostrzanego kotka :-(
Teresko, gdzie się podziałaś? Gruschka to wiadomo, że cieszy się siostrą, a Ty gdzie jesteś?
Miłego wieczoru :-)
ps. I fajnie, że chodzisz na te zajęcia, oby tak dalej a wkrótce nie będziesz najgrubsza w grupie.
Maniusiu, za Twoje WO trzymam kciuki :-)
ps 2 Zaczyna sie cudowny okres przedświąteczny i non stop słucham tego utworu:
https://www.youtube.com/watch?v=X2X00ECzDao
w róznych wersjach:
https://www.youtube.com/watch?v=LFhTMa8dav4
https://www.youtube.com/watch?v=ifCWN5pJGIE
Martie najgrubsza w grupie pozostanę pewnie dopóki nie pojawi się jakaś nowa pani - grubsza ode mnie bo ja chodzę już te na na te zajęcia trzeci rok poza wakacyjną przerwą i twierdzę, że owszem dzięki takim zajęciom mam lepszą formę i kondycję ale na schudnięcie to one wpływu nie mają gdy je się tyle ile ja jem i to co jem.
Witajcie!
Agnieszko, mam nadzieję że akademia wyszła tak, jak chciałaś? Bardzo smakowicie wyglądają Twoje dania :). Ja dzisiaj zrobiłam kapuśniaczek, ale nie do końca mi smakuje a nie umiem wybadać, czego mu brakuje :bad:. Zerknęłam na koktajle dr Bardadyna. Bardzo zachęcające. Chętnie na wychodzeniu też do nich sięgnę. Obawiam się tego okresu. Jeżeli piszesz, że jest ciężko, to na pewno tak jest. Mam tydzień dietkowania za sobą. U mnie na początku zawsze spory spadek, bo woda no i sporo do zrzucenia. Mam około trzech kilogramów mniej, ale teraz już będzie na pewno mniej.
Decyzję o tym, że nie chcesz być już dyrektorem rozumiem, tylko niestety szkoda że takich problemów z decyzjami nie mają osoby najmniej odpowiednie na takie stanowiska :arf:.
Maniusiu dotyczy to też Ciebie, bo podejrzewam, że jesteś następną osobą, którą pracownicy chętnie by widzieli w roli głównej księgowej.
Co do papryki to dla mnie ona niestety nie jest ani żeńska ani męska. Nawet jej zapach jest dla mnie trudny. Ciekawe z czego to wynika :confused:. Trzymaj się mocno. A jak Cię będzie ciągnąć do lodówki to dzwoń ;)
Sabinko, a wiesz że jak napisałaś o Wilczogłodnej, to przypomniałam sobie, że lata temu też ją wyczaiłam i gdzieś wpisałam, żeby poczytać w wolnym czasie :shocked:. I tak mi zeszło do dzisiaj. Może to nie był jeszcze wtedy mój czas :confused:. Fajnie, że o niej napomknęłaś. Na pewno w końcu do niej zajrzę i doczytam. Może pomoże znowu coś bardziej rozjaśnić w głowie. Szkoda, że nie chcesz na razie do nas dołączyć, ale może po lekturze bloga Cię najdzie. Bardzo bym się cieszyła. Fajnie, że zajęcia Ci się spodobały. Może to ten dobry początek, tak jak u Marti :money:
Marti duże gratki za spadek :great:. Tak ciężką pracą naprawdę zasłużyłaś :). I bardzo podziwiam za umiejętności organizacyjne!
Kasiu jeszcze raz bardzo współczuję :(. Jeżeli nie daj co siostra ma poczucie winy, to będzie jej podwójnie trudno :arf:.
Gruszko, Maniusiu jeżeli chodzi o tąpnięcie, to na szczęście w kopalni nic się nikomu nie stało. A dla wszystkich pozostałych było to raczej mało przyjemne doświadczenie. Konkretniej jest w tym artykule, który podałaś Maniusiu, a ja znalazłam jeszcze taką informację: „Potężny wstrząs na Śląsku! Wstrząs odczuły Jastrzębie, Rybnik, Gliwice, Tychy. Promień prawie 40 km! Wg. danych obserwatorium Państwowej Akademii Nauk w Raciborzu, wstrząs miał siłę ok. 4 stopni w skali Richtera. Nikt nie został poszkodowany. Załoga została wycofana. Jedno jest pewne było to najsilniej odczuwane dotychczas trzęsienie w regionie. Wstrząsy odczuwalne były na całym Śląsku. W pobliżu epicentrum ludziom popękały domy”
Marti, będę znowu ciekawa, jak było na Tantra Dance :). Liczę, że trochę napiszesz. Przy tak intensywnym tygodniu fajne wymyśliliście sobie te niedziele. Można się naładować na następne dni. Czy tak dużą potrzebę działania miałaś już wcześniej, przed okresem długiego leżenia, czy to poniekąd wynik tego unieruchomienia? Co do tańca, to bardzo dobrze Cię rozumiem. To też było coś, co zawsze ogromnie mnie nakręcało. Swego czasu nawet proponowałam naszym Zawziętaskom wspólne wyjście na tańce podczas zjazdu, ale jakoś nic z tego nie wyszło ;). Też życzę sobie i wszystkim innym, aby gadzi mózg nami nie rządził. Ale bez poznania w czym rzecz i bez pracy własnej może być z tym trudno. O tąpnięciu napisałam wcześniej. Są informacje w necie (Maniusia też wrzuciła). To jest związane z kopalniami i wydobyciem węgla. Wcześniej mieszkałam w Bytomiu, gdzie była to w zasadzie codzienność. Pamiętam, że kiedyś nawet zawaliła się szkoła koło nas, na szczęście w czasie wakacji, więc nic się nikomu nie stało. Ale takie mocne ruchy jak wczoraj zdarzały się jednak rzadko. Napisałaś, że się przenosisz - czy to znaczy, że coś ruszyło w Twojej sprawie? Piosenki nie znałam, bardzo dobrze się słucha :money:. A spotkanie mam za tydzień w niedzielę :).
Sabinko mimo, że napisałaś dużymi literami, to umknęła mi informacja, jakoby jesteś największa na grupie :confused:. Wcale w to nie wierzę, a nawet jakby tak było, to i tak jesteś jedną z najbardziej proporcjonalnych osób, co od razu ujmuje kilogramów :). Może i taniec (no chyba, że w takim wymiarze jak u Marti) nie ujmuje wagi, ale forma i kondycja, które zapewnia, są nie do pogardzenia :money:.
Załącznik 43102