Gatki oczywiscie :-) nie edytuję, bo wtedy cały tekst znika.
Wersja do druku
Gatki oczywiscie :-) nie edytuję, bo wtedy cały tekst znika.
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Jak zwykle czytam wasze wpisy na bieżąco, cos tam nawet skrobnę z komórki, a czas na odpowiadanie bardziej uważne i dłuższe zdarza mi się raz na kilka dni i to jest chyba dla mnie dobry schemat :-), więc przy nim pozostanę, nawet jeśli oznacza wiele stron, które zapełniłyście przez 3 ostatnie dni.
Teresko, myślę, że instynktownie unikasz Dabrowskiej i jeśli jedzeniem wyłącznie warzyw przez 6 tygodni zrobiłabyś sobie kuku, to popieram Cię zupełnie i nie idź tą drogą. Nie wiem, czy w ogóle można mówić o jakiejś drodze, skoro jesteś szczupła i możesz walczyc o utrzymanie wagi i usprawnienie się. A propos usprawniania – byłaś drugi raz na tych zajęciach, gdzie panie walczą o jedynego samca na sali? :rofl:
Jak mi się chce takiego wyjazdu w mało turystyczne miejsca….. No właśnie Gruzja albo Rumunia, ale z kolei wtedy lepiej jechać na własną rękę. Albo zorganizowane ale wtedy w grupie. Ech, mnie nie trzeba rzucac tematu, bo od razu mam milion pomysłow :rofl:
W kwestii kociego jedzenia…. Teresko, a nie myślałaś, że może by Niuniusie trochę z Tobą pooszczędzały na jedzonku? Nie jakoś drastycznie, do tego nie namawiam, ale skoro sama twierdzisz, że im się z dobrobytu w tyłkach przewraca, to może o 10% obniżyć jakość? Im nie zrobisz chyba wielkiej krzywdy a może róznica w portfelu dla Ciebie będzie? A z kim zostają kociaste w styczniu?
Ze snu i całowania puchatego księcia się uśmiałam :rofl:
Krysiu, mam nadzieję, że coraz bardziej będziesz mogła rozsmakować się w swojej częściowej emeryturze i będziesz miała czas na życie, tak po prostu :-) Nie podejrzewam Cie już teraz o brak uważności – swoimi postami codziennie to udowadniasz, ale im mniej pracy i więcej czasu dla siebie, tym chyba lepiej, prawda? :-)
Przemyślałam możliwość popsucia się na trochę, chociaż to jest mi całkowicie obce w pracy. I wystarczyło się zaprogramować tylko i zachcieć wolnego tygodnia, żeby nagle sprawy nabrały tempa i udało mi się wywalczyć przeniesienie :-) Od dzisiaj jestem w innym miejscu, z życzliwymi duszami obok i mam nadzieję, że będzie mi tu dobrze. Dziękuję za wsparcie :**
Bardzo się cieszę, że wróciłaś taka zadowolona z imprezy – ślicznie wyglądałaś i miło spędziłaś czas. Planowaliście już jakoś konkretnie następne spotkanie? Umiejscowiliście je w czasie?
Krysiu, a nie możesz się dogadać w tym salonie, że masaże będziesz mieć bardziej rozciągnięte w czasie? Może da się zmienić terminy? Bo jak weźmiesz ich za dużo w krótkim czasie, to przyjemność będzie mniejsza….
Agnieszko, wyobrażam sobie busz, jaki mieliście w ogrodzie :D Ostrzeżenie przed błędami młodych ogrodników powinno być wielkimi wołami zapisywane w każdym poradniku. Pochwalisz się, co najładniejszego zostawiłaś? A może masz jakieś zdjęcia ogrodu? Przed i po, dla porównania.
Jeśli Ty, ze swoją „żelazową wolą” zbaczasz czasem na manowce, to co mamy powiedzieć my, biedne, niedoskonałe żuczki? Ech…. Brawa za szybkie opamiętanie się i zyczę jak najmniej bolesnego zrzucania niespodziewanej nadwyżki. Trzymam kciuki niezmiennie :-) I bardzo się cieszę, że opisałaś swoje potyczki z dietą, na pewno w jakiś sposób innym będzie lżej i będą mieli przestrogę, że trzeba się jednak bardzo pilnować, żeby nie popłynąć.
I bardzo, bardzo jestem ciekawa tej sukienki; proszę, pochwal się koniecznie, jak już zrobisz.
Maniusiu, współczuję nudnego szkolenia…. Jechać taki kawał drogi i mieć nieciekawe zajęcia… A nie mogli Wam zrobić z noclegiem chociaż? Na pewno byłoby to mniej męczące. No ale pewnie koszty, koszty. Fajnie, że WO daje Ci odczuwalny aspekt zdrowotny – czego poprawę zauważasz najbardziej? Jak planujesz wychodzenie?
Sabinko, no po prostu po rozwodzie i były mąż się wypiął na własne dziecko i teściowie na wnuka. Za to obecni przyjęli Olcia jak własnego i bardzo go kochają.
Tak się czasem plecie niestety w życiu….
W kwestii Twoich zmagań z dietą, to życzę Ci, żeby przyszedł „ten czas”, kiedy coś kliknie i pójdzie z górki, bo widzę jak jest Ci źle teraz. Pocieszę Cię, że z Twoją wagą ja byłabym szczęśliwa i chyba nawet bym nic nie zmieniała, poza ujędrnieniem ciała, bo wtedy są lepsze proporcje ….. Ale może to kwestia wzrostu czy w ogóle samopoczucia. A może dla Ciebie najlepsza byłaby dieta Montignaca – bardzo zdrowa, efekty na niej są super i naprawdę jesz ile chcesz, pod warunkiem, że nie łączysz pokarmów. I nie musiałabyś rezygnować z naleśników, tylko trzeba by je było inaczej trochę robić :-)
Gruschko, Ty wiesz :love: kuruj bolaki, odpoczywaj a my na Ciebie grzecznie poczekamy. Bardzo jestem ciekawa tego materiału na kurtkę/płaszcz, no i oczywiście samej kurtki jak już powstanie. Rozmawiałyśmy o szyciu odzieży sportowej dla większych ludzi, ech, zbiłybyśmy na tym majątek…. Szkoda że w Burdzie nie ma takich wykrojów.
Jak już złapiesz oddech, to może pochwalisz się, co dobrego zrobiłaś na przyjęcie? Idą święta, inspiracje są mile widziane :-)
Kasiu, czytając Twoje wpisy, mam wrażenie, że pomimo smutków i trudności, czujesz się odrobinkę lepiej? Cieszę się bardzo :-)
W kwestii Radka już napisałam i będę trzymać kciuki za pomyślne rozwiązanie.
Co miałas na myśli pisząc o adwencie u Was? Jakieś specjalne rozpasanie słodyczowe, czy wręcz przeciwnie – asceza?
Udało się przeniesienie, od dziś moim szefem jest młody, przystojny, niesamowicie szybki człowiek. Tamta szefowa też nie była zła, ale jednak to są struktury polityczne, w których aktualnie zupełnie się nie odnajduję. Zmianę mam także w zakresie tematyki – z bezpiecznego i bezproblemowego szkolnictwa wyższego na onkologię.
Ale przede wszystkim zmiana podejścia, tutaj również pracuje młoda dziewczyna, ale do niej można normalnie mówić i słucha, nie pozjadała po miesiącu pracy wszystkich rozumów :-) Na razie pracuję normalnie, zmianowo, ale za dwa tygodnie będzie rewolucja godzinowa i myślę, jak zrobić, żeby dla wszystkich było jak najlepiej, w tym oczywiście dla mnie. Biorę pod uwagę to, że moja nowa koleżanka (ale znana mi już od jakiegoś czasu i szkolona przez moją przyjaciółkę Sylwię, więc wiem, z kim mam do czynienia :D) mieszka daleko i na 7 do pracy nie może przyjeżdżać – a skoro jakoś mogę jej pójść na rękę, to idę. Zmienia mi się na pewno czas pracy – 7 godzin, czasem 6.5. Pozostałe niedogodziny będę odrabiać w czasie urlopów i jeśli będzie potrzeba zostania z szefem na spotkaniu wieczorem.
Mela była na badaniach – ma anemię, poza tym biochemia w porządku. W brzuchu duża ilość płynu, pobrany do badań; może to świadczyć o zapaleniu trzustki, albo o białaczce lub jeszcze innej kociej chorobie, śmiertelnej, ale przez telefon nie zrozumiałam dobrze o co chodzi i nie wiem, czy to nie trochę na wyrost diagnoza, więc martwić się będę jak się potwierdzi. Nowotwór na szczęście jest wykluczony. Jutro kolejna wizyta po 17….. Dopóki zwierzaki są zdrowe, to zdrowe i tylko karma i żwirek to koszt, ale jak zaczną chorować, to końca nie ma :-( Razem z jutrzejszymi badaniami, o których zdecydowałam dzisiaj (badanie tego żółtego płynu z brzucha), z dzisiejszą kroplówką i szyciem Mania, na liczniku mam 830 zł…..ekhm, szkoda, że nie ma ubezpieczeń dla zwierzaków. W ten sposób nie mam już dylematu, czy kupić sobie dłuższą kurtke przejściową do samochodu – właśnie koty pozbawiły mnie złudzeń, że mam na nią kasę. Materiał na sukienkę też poczeka, aż zarobię na krawcową :rofl: za to Manio ma kołnierz i 6 ślicznych szwów a Mela przynajmniej będzie zdiagnozowana porządnie i dowiem się, o co chodzi z jej wielkim brzuchem i chudym grzbiecikiem, bo naprawdę wygląda jak ludzik z kasztanów :-(
Waga łaskawie idzie w dół, powoli ale jednak konsekwentnie. Nie mam złudzeń, to zasługa ruchu, więc zamykam komputer i spadam na zumbę. Dobrego wieczoru :love:
Krysiu droga wsiąkłam w blogi zdrowego odżywiania na prawie cały dzień i co by nie powiedzieć gdzie zajrzysz tam inna religia.
Dla rozmaitości zacytuje kolezanke , która białka uważała za ratunek dla kręgosłupa.Tak więc jak nie wiedziałam co czynić tak nie wiem .Cytat:
Ostatnio czytałam bardzo ciekawy artykuł z tego blogu http://www.pepsieliot.com/czarnuszka...zenia-widelca/
Lekarze udowadniają tam,że wzrost chorób kostno stawowych w ostatnich latach spowodowała zła piramida żywnościowa oparta na węglach.Jedyne co ratuje kręgosłup zwłaszcza,to białka.
Polecam ten blog ,zwłaszcza jeśli ktoś wierzy w moc ziół i naturalnego leczenia.
Jest tam sporo przepisów n.p. na antybiotyki naturalne.
Lekarka pierwszego kontaktu, której się spytałam czy może jakieś odtruwanie organizmu, oczyszczanie sokami aż się wzdrygnęła i zaleciła"Dieta lekkostrawna, kluski, kasze, krupniczki , zadnej surowizny, dużo wody oczyscic drogi moczowe Urosanem".
No i zapisała mi na dolegliwości bólowe Eferalgan, Dorete i Dicloduo.Wróciłam więc z naręczem tabletek przeciwbólowych i skierowaniem jeszcze na badania krwi i EKG. No może mam reumatyzm(w badaniach mam ASO), a serce mówią , że reumatyzm liże stawy kasa serce.
Ale siemię lniane mnie przekonuje, zresztą zażywam je od początku wakacji tylko nie mielone na bieżąco(och jak ja nie lubie tej pracochłonności w metodach naturalnych). Im więcej trzeba włożyć w to wysiłku i dłubaniny w kuchni tym większa szansa na fiasko i zarzucenie starań.
Wróce też do picia wody z cytryną na czczo. Już miałam to wdrukowane, bo na diecie Optymalnej to było pierwszym zaleceniem jakie lekarz nam z Kasią w Ustroniu zalecił, drugie było kupienie jakichś tabletek odtruwających(typu anty pasożytnicze czy detoks organizmu, nie pamiętam, ale brałyśmy).Potem jeszcze doszła naturalna acerola. Niby wierzyli w tłuszcze ale co do innych rzeczy podobnie myśleli jak ci inni naturopaci.
Na chwilę obecną myslę o diecie weekendowej:
Dietę rozpoczyna się w PIĄTEK.
15.00
Normalny ostatni posiłek , najlepiej w tym dniu zrezygnować z mięsa. Dużo pić min. 1,5 l wody i zielonej herbaty.
18.30
Zmiksować:
200 ml jogurtu lub kefiru 1,5-2% tł
małego banana
1 łyżkę siemienia lnianego
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
SOBOTA
8.00
Zmiksować:
250 ml mleka sojowego (słodzone cukrem trzcinowym 43 kcal na100ml)
200g truskawek (zamiennie wiśnie, maliny, porzeczki cz. , jagody)
1 łyżkę siemienia lnianego
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
11.30
Zmiksować:
250 ml soku pomarańczowego
4 szt. moreli suszonych,
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
15.00
Zmiksować:
300 ml soku pomidorowego
1/2 puszki tuńczyka w sosie wł (puszka ok.200g (zamiennie tofu lub feta 40 g)
1 łyżka siemienia lnianego
1 mały ząbek czosnku
1/2 łyżeczki morszczynu
18.30
Zmiksować:
250ml mleka sojowego
6 szt. moreli suszonych
1 łyżkę siemienia lnianego
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
NIEDZIELA
8.00
Zmiksować:
250 ml mleka sojowego (słodzone cukrem trzcinowym 43 kcal na100ml)
200g truskawek (zamiennie wiśnie, maliny, porzeczki cz. , jagody)
1 łyżkę siemienia lnianego
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
11.30
Zmiksować:
250 ml soku pomarańczowego
4 szt. moreli suszonych,
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
15.00
Zmiksować:
300 ml soku pomidorowego
1/2 puszki tuńczyka w sosie wł (puszka ok.200g (zamiennie tofu lub feta 40 g)
1 łyżka siemienia lnianego
1 mały ząbek czosnku
1/2 łyżeczki morszczynu
18.30
zmiksować:
250 ml mleka sojowego
małego banana
1 łyżkę siemienia lnianego
1 łyżkę zarodków pszennych lub 2 łyżki otrąb pszennych
No od czegoś trzeba zacząć i się do innego sposobu odżywiania przygotować.
Plan jest taki poczytać bloga, zmądrzeć, zrobić zakupy, wypośrodkować pomiędzy tym co jestem w stanie jeść bez wstrętu, a tym co jest wg Akademii Witalności zdrowe.Moze w tych przepisach da się znaleźć jakieś zjadliwe dla mnie dania. Weźcie pod uwagę, że ja 10 dni byłam na WO i w ośrodku który ludzie chwalili za kuchnię. Nic poza pasztetem do domu i jabłkiem na drogę nie chciała bym powtórnie wziąć do ust.
Marti kochana też pomyślałam o oszczędnościach na kocim żarełku i kupiłam im Feliksa(to też produkuje Purina, a to jedyna firma, której karmę chcą jeść) z promocji(0,88 gr 100g). Co którąś saszetkę przemycam to tańsze danie.
Oj ja wiem co to choroba i koszty choroby kociastych. Jak leczyłam ich z tej kocięcej biegunki(nie do końca wierzę, że była to panleukopenia bo wszystkie przeżyły to wydałam dobrych pareset zł). A najwięcej poszło mi jeszcze na karmę zaleconą przez weterynarza, oczywiście Royal Canin i ściągniętą przez jego przychodnię. To był dopiero rozbój w biały dzień.
Jak się zorientowałam sama z zoo+ mogłam to sprowadzić o 30 % taniej.
Na gimnastyce dzisiaj byłam i było bardzo fajnie. Jurek mnie poznał i uprzejmie wypytał o samopoczucie po ćwiczeniach.A pani, która najbardziej mnie "obserwowała", pomogłam dzisiaj ustawić właściwą wysokość stepu(no w końcu jestem inżynier z profesji)no i kupiłam sobie jej sympatię. Prowadząca jestem zachwycona.Jestem trzeci raz, a zestaw ćwiczeń się nie powtórzył.
Gruszko ja myślałam, że jesteś tylko obtłuczona, a nie pościerana dlatego taka głupia rada z tym spirytusem. Ja swoją piszczel miałam tylko posiniaczoną.Wybaczhttps://forum.jestemfit.pl/imgssl.ph...46_uN_orig.gif.
To są właśnie koktajle bardadyna Teresko l, na których jestem dzis drugi dzień. Poznałam je wiele lat temu w Korbielowie i bardzo je lubię :) Jutro już wracam do swojego mż
Witajcie!
Marti, super i bardzo się cieszę, że w końcu się udało :D. Wiedziałam, że chwilowe „popsucie się” to nie Twoja bajka, więc naprawdę fajnie, że nie musiałaś za dużo kombinować. No to chyba w końcu odetchnęłaś i nabrałaś nowego wiatru w żagle :). Tematyka jak widzę, rzeczywiście trudna, ale młody, energiczny szef to przy Twoim temperamencie chyba strzał w dziesiątkę. Długo musicie czekać na pełna diagnozę Meli. Proszę ode mnie parę głasków na jej biedny łebek. Wiem coś o chorowaniu zwierzaka, a także o związanych z tym kosztach, więc naprawdę współczuję :(. Dobrze, że chociaż Twoja waga w tym wszystkim spada jak trzeba. Gratki, zwłaszcza że to efekt ciężkiej pracy. Trochę mi szkoda, że bardziej pasuje Ci pisanie co kilka dni, ale liczę, że małe wstawki będą na bieżąco. Co do mojej częściowej emerytury, to nie mam pojęcia, czy mniej pracy i więcej czasu, to lepiej. Od lat byłam przyzwyczajona do tego, że tego czasu ciągle brakuje. Trudno się odzwyczaić. Wydaje mi się, że dla Ciebie, przy takiej żywotności, też byłoby to problem. Oczywiście uczę się bycia inaczej i myślę, że powoli się wdrożę w skupienie bardziej na sobie. Jeżeli chodzi o następne spotkanie z zespołem, to były przymiarki, ale podejrzewam, że wcześniej spotkamy się na dokończenie reportażu. W sprawie masaży zorientuję się w czwartek jak to wygląda.
Tereniu naprawdę możesz w tym wszystkim być biedna i zdezorientowana. Z jednej strony Twoja koleżanka z informacjami o białku, z drugiej bardzo podzielone w kwestii dietowej my. Rozumiem Marti, bo wo skończyło się dla niej źle. Ja z kolei kojarzę je dobrze i do tego mam świadomość, że bardzo potrzebujesz przeczyszczenia. Tereniu znasz nasze zdanie, jesteś po lekturze artykułów i co najważniejsze - jesteś mądrą i refleksyjną osobą. Nic Ci więcej nie możemy doradzić. Wierzę, że zdecydujesz najlepiej dla siebie, zgodnie ze swoją intuicją. W ostateczności zawsze możesz jeszcze popróbować po trochu każdej z opcji i poczuć na sobie jak co działa. Na razie widzę, że jest decyzja na przemyślenia z dietą weekendową (czyli z koktajlami bardadyna o których niedawno pisała Agnieszka). Bardzo będę ciekawa tego dalej. Jeżeli chodzi o czarnuszkę, to o jej właściwościach zdrowotnych słyszałam już kiedyś. Co do rady lekarki, to jest to częsta reakcja. Dodam tylko, że Dąbrowska też jest lekarzem i niejednokrotnie się na ten temat wypowiadała. Super, że trafiła Ci się taka dobra instruktorka :).
Agnieszko, widzę, że zaczęłaś już dziergać :D. Też mam nadzieję, że pokażesz jak skończysz. Chociaż podejrzewam, że to zajęcie na długie jesienno-zimowe wieczory. A te koktajle pijesz z założenia, czy z powodu niedawnej wpadki? Tak swoją drogą też cieszę się, że dzielisz się z nami nie tylko swoimi sukcesami, ale też porażkami. Bo to wbrew pozorom pomaga, kiedy samemu coś się nie udaje. U mnie z winami inaczej. Do tej pory byłam pewna, że tylko słodkie wermuty, ale od dwóch dni jestem też miłośniczką wina czerwonego ;). Zgadzam się w Twojej ocenie Bałtroczyka. I przede wszystkim ma facet ogromny dystans do siebie, co nie zawsze jest takie oczywiste.
Krysiu , oczywiście zw wstawki będą codziennie A nawet kilka razu dziennie na bieżąco. Te, tóre piszę z komorki, z literowkami i bez emotek:-)
Lubię do Was pisać i odnosić się do różnych rzeczy, ale żeby napisać.dluzej, nie zawsze mam czas i możliwość, żeby spokojnie posiedzieć przy laptopie.ruch odpalił mi motorek w.tyłku hihi.
Jestem po cudownej zumbie, to nie tylko taniec , ale u ludzie: fajni, życzliwi i potrafiący się śmiać z samych siebie. Muszę postarać się utrzymać tempo zmian, bo czuje bardzo wagę w nogach, ciężko mi chodzić tuż po wstaniu i to ostatni moment, żeby poważnie odciążyć kolana i stopy.
Dobrej nocy, jutro idę na rano a to oznacza pobudkę w środku nocy, czyli 5.20 :-((((
Kasiu, cieszę się że Ci lepiej i to bynajmniej nie z tego powodu, że dzięki temu możesz i nam się bliżej poprzyglądać ;). Też się przez chwilę zastanawiałam nad postem płynnym i może następnym razem to właśnie od niego zacznę przeczyszczanie? Bo naprawdę uważam, że posty są ważne i warto do nich wracać. Myślę, że okres adwentu to dobry czas na takie doświadczanie.
Bardzo mi przykro z powodu Radka i bardzo Cię Kasieńko tulę :heart:. Trudno się oprzeć poczuciu bezradności, zwłaszcza teraz, kiedy zakłady nie są nakierowane na działania osłonowe. Co z tego, że zachowanie o którym się dowiedziałaś i które Cię tak zabolało, nie jest ani winą Twojego syna, ani waszą, skoro jednakowo boli :(. Nie daj się tylko proszę wbić w jakiekolwiek poczucie winy z tego powodu. Tak sobie myślę, że Radek naprawdę może nie rozumieć, dlaczego tak to się wszystko dzieje. I nie ma w tym żadnej jego złej intencji. A korporacja to faktycznie nie najlepsze miejsce. Człowiek tam nie za bardzo się liczy. Mały zakład, osobne miejsce pracy, ściśle określony zakres działania. Podejrzewam, że dopiero w czymś takim miałby szansę spełnić się zawodowo :confused:
Gruszko, gdzieś mi się wczoraj zgubiłaś w nocy z tym winkiem ;). Ale najważniejsze, że nie jest Ci gorzej. Całkiem prawdopodobne, że za pomocą upadku Twoje ciało subtelnie zadbało o to, żebyś bez wyrzutów sumienia mogła się w spokoju wyciszać. Jeżeli chodzi o winko, to wypiłam nie na sen, tylko na rozluźnienie mięśni podczas spania. To chyba jednak nie ten kierunek, ale przynajmniej sprawdziłam. Mam nadzieję, że kurteczką po uszyciu się pochwalisz? Bardzo spodobało mi się określenie mojej siwizny blondem, muszę to sobie zapamiętać :D. Na spotkaniu zespołu, inaczej niż na Twoim, dużo było gładkich buzi właśnie u panów. Tak sobie nawet pomyślałam, że codzienne golenie to chyba naprawdę dobry masaż twarzy :mdr:. Ale też to w większości ludzie o dużej dbałości o kondycję i wygląd, co ma swoje znaczenie.
Sabinko, nawiązując do wagi w okresie młodości i teraz, to myślę że jednak my miałyśmy lepiej niż Terenia. Mimo wszystko okres młodości to czas, kiedy zwraca się większą uwagę na swój wygląd, kiedy chce się podobać płci przeciwnej i stworzyć jakieś relacje. Odmienność w tym okresie powoduje dużo więcej kompleksów, niż w późniejszym wieku i bardziej wpływa na poczucie własnej wartości. Oczywiście wiem, że później też tak się dzieje, ale mimo wszystko myślę, że wcześniej jest to bardziej nasilone. Zgadzam się z tym, co napisała Gruszka. Ładna z Ciebie kobieta, nie wspominając już o cerze, no i o wadze która jest moim marzeniem :).
Maniusiu szybko zdrowiej!
Załącznik 43173
Dzień dobry :)
Zacznę od koktajli :)
Pisałam o nich już kiedyś, bo swego czasu jeździłam na dietę weekendową do Radziejowic- ode mnie to rzut beretem, a samą dietę poznałam w Korbielowie.Ale chyba było to na kafeterii :D
Koktajle są super, nie chce się przy nich jeść, bo zawierają mnóstwo bardzo sycących składników składników. Natomiast w moim przypadku nie sprawdza się to, że przy takim trybie- dieta weekendowa, a później przez resztę dni w tygodniu = chudnięcie. Zawsze w te inne dni odrabiałam straty :D dlatego teraz koktajle szykuję sobie prawie codziennie na jeden posiłek- mam książkę z przepisami, lub jeśli nabędę jakiegoś nadbagażu, to jeden, dwa dni robię z samymi koktajlami. One są skarbnicą zdrowia i bardzo dobrze się na nich czuję.
Teresko, ostatni koktajl- z tuńczykiem, nie jest za specjalnie smaczny ( choć znam wielbicieli tego zestawienia), więc na turnusach pozwalano nam oddzielnie wypić sok, a tuńczyka po prostu zjeść :) i to jest bardzo dobre .
Kasiu, odnośnie Radka odpowiedziałam Ci kilka dni temu, a Twój wczorajszy post utwierdził mnie w przekonaniu że miałam rację. Przepraszam Cię, ale jestem zła, bo to nie jest wina Twojego syna, że dzieje się tak, a nie inaczej. Ludzie z ZA, nawet dorośli nie są w żadnej mierze autorefleksyjni, ale to nie jest ich wina. Bardzo mi przykro, bo wiem co czujesz, ale moim zdaniem na nic zdadzą się wasze kłótnie, wzajemne oskarżenia, bo Radek wie swoje ...i to nie jest jego wina...ani wasza. Tu nie ma niczyjej winy, tu trzeba systematycznej współpracy i wzajemnego wspierania się. I to nie jest prawdą, że syn widzi w Tobie wroga...to jest właśnie jego świat,,,ten brak nawiązywania i podtrzymywania kontaktów, ale on nie jest temu winny :(
Marti, Ty po zumbie, ja po kijkach , najważniejsze, że obie się ruszałyśmy :) Choć policzki zmarzły mi niemiłosiernie, to było super :D
Sukienkę oczywiście pokażę, choć może dopiero na przyszłą zimę :D bo nie robię jej dla samej sukienki, tylko dla przyjemności dziergania. Jak nie zapomnę, to wrzucę wam dziś zdjęcie kamizeli- w niedzielę skończyłam i myślę, że wyszła fajna :)
Na razie- dziś idę na 8, więc pora się szykować do pracy :)
hej ja się tylko witam bo ide na 7
http://niegrzecznedzieci.org.pl/aspe...em-aspergera/- fantastyczny tekst ojca z ZA mającego syna z tym samym spektrum. Do poczytania dla wszystkich, którzy chcą poznać świat tych tajemniczych, cudownych ludzi.( zakładka- specjalnie dla dorosłych z ZA)
Można sobie zrobić tekst i zdziwić się, jak wiele mamy wspólnego z ludźmi z ZA :D