Witajcie - uff jak gorąco, puff jak gorąco ...
Sabinko – spokojnej drogi, cudownego pobytu i szczęśliwego powrotu.
Ewo – jak dobrze czytać takie dobre wiadomości. Bardzo wierzę, że teraz będzie już tylko z górki! Bardzo przykra jest historia koleżanki, którą opisałaś. Ja też wczoraj dowiedziałam się właśnie o takiej trudnej sprawie, dotyczącej mojej znajomej – bardzo pogodnej, a przy tym niesamowicie żywiołowej, do końca. Nie jest łatwo tak to po prostu przyjąć. I tak, to od razu powoduje refleksje – szkoda czasu na swary, kłótnie, złe słowa.
Kasiu – mam nadzieję, że jest już lepiej? Wiem o czym piszesz, bo przez długie lata też nie odzywałam się, tylko wszystkie przykre słowa chowałam do siebie. Ale od jakiegoś czasu wprowadziłam zmiany i nie uciekam (a w każdym razie na pewno o wiele mniej) od konfrontacji. I to jest naprawdę lepsze, tak jak to piszą Agnieszka i Natka. Kiedy powiem swoje, to już mnie nie gniecie. A ze nie umiem trzymać w sobie długo urazy, więc jest łatwiej.
Natko – z zaskoczeniem czytałam to, co powiedziała Ci koleżanka po zabiegu zaćmy. Na pewno miała tylko zaćmę? Robi się oba oczy, ale z przerwą około roku. Za pierwszym i drugim razem mój M. przyjechał z kliniki samodzielnie (autem) po kilku godzinach. Gdyby nie to, że wiedziałam o operacji, to w ogóle nie domyśliłabym się, że miał coś robione! Oko nie zasłonięte. Nie było mowy o jakimkolwiek spaniu na siedząco! Od początku leży i do tego intensywnie czyta! Jedyna zmiana to taka, że musi przez jakiś czas brać leki, no i że przez dłuższy czas nie powinien dźwigać. Ale naprawdę nic więcej.
Z zaciekawieniem przeczytałam o tym, jak sobie radzisz z refluksem. Mnie tez się on czasami zdarza, więc zapamiętam pomysł z kiszonkami. Mnie jeszcze na pewno pomaga, jeżeli robię przerwę – czyli nie jem gdzieś trzy godziny przed spaniem.
Agnieszko – jak czytam Ciebie, to zastanawiam się czy na pewno masz wolne. I nie chodzi o szkołę. Myślę, że teraz są te różne sprawy na które nie miałaś czasu wcześniej, więc dobrze że ten czas wolny niewolny jest
. Na ‘Klimakterium’ wybieram się od lat i ciągle coś stoi na przeszkodzie, więc na razie nie mam zdania.
Jolinko – jak tam pranie? Człowiek docenia to osiągniecie techniki dopiero jak się popsuje. U mnie bez pralki też byłoby ciężko, natomiast co do zmywarki, to jestem jakaś cofnięta. Mam ją (jeszcze), ale w zasadzie nie używam, albo sporadycznie. Nie wiem, czy to z nią coś jest nie tak, czy ze mną. W każdym razie każdorazowo kończyło się na tym, że wyciągałam naczynia i musiałam je jeszcze raz płukać, a czasem nawet doszorować. Dla mnie to żaden interes, tym bardziej, ze lubię umyć na bieżąco
Gammo – fajnie, że weźmiesz małego. Mam tylko nadzieję, że się nie wystraszy, jak zobaczy takie nagromadzenie babć
(przepraszam nie babcie
)