69314Lubią to
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry
Fajne spotkanie miałyście, szkoda, że niektóre z dziewczyn, które planowały przyjechać z różnych powodów musiały odwołać swój przyjazd, bo ja na przykład od razu mówiłam, że dla mnie za daleko ale do Kołobrzegu wybiorę się na pewno ( no chyba, żeby mi coś wypadło bardzo ważnego ale odpukać na razie nic nie planuję na ten termin).
Kasiu ja ciasteczek adwentowych piec na pewno nie będę bo z moim apetytem pożarłabym je w trymiga, upiekę za to pierniczki na święta, w tym roku spędzam święta z rodzinką J., córki z rodzinami przybywają z Warszawy i Londynu, będzie wesoło na pewno i sympatycznie, tylko problem z prezentami spory bo dopiero teraz zdecydowali się, że przybywają i trzeba coś kombinować A przybywają dwie dziewczynki i czworo dorosłych W zeszłym roku byliśmy u mojej córki a w tym roku moi młodzi jadą na święta do wujka zięcia, do Manchesteru ale u nich nie ma wigilii to jadą w pierwszy dzień świąt bo to dla nich najważniejszy dzień, koniecznie z pieczonym indykiem na obiad i otwieraniu prezentów po póżnym śniadaniu, jeszcze w piżamach, co kraj to obyczaj
Agnieszko i Krysiu to co wrzuciłyście to ja gapa jestem i nie zajarzyłam, że to kalendarz adwentowy Ale po dokładniejszym przyjrzeniu się stwierdzam, że bardzo fajny, do realizacji a nawet wydrukowania jak proponuję Kasia ale moja drukarka odmówiła posłuszeństwa z powodu braku tuszu
TinnGo super, ze pierwszy czas przedświąteczny, jakże smutny z powodu śmierci twojego Kazika spędziłaś z Kasią, wśród bożonarodzeniowych jarmarków, w innej, weselszej atmosferze niż w Polsce, no i masz kubeczek w którym jak ci smutno i zimno na przykład możesz napić się grzanego wina i powspominać tamte dni...smutne ale przełamane nutką radości. W Anglii też to czas raczej radosny, też odbywają się spotkania pracowników takie świąteczne w pubach czy restauracjach, spotkania ze znajomymi, no i wczesna choinka w domach i świąteczne dekoracje powodują, że ten czas jest barwny i wesoły.
Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej, szczególnie, że wzięłaś antybiotyk a swoją drogą to ty zabezpieczona jesteś na każdą ewentualność zdrowotną skoro nawet antybiotyk miałaś w pogotowiu a i gdy któraś z nas ma jakieś problemy zdrowotne to ty służysz radą na każdą okazję Może masz nadmiar sanvalu ( inne nazwy stilnox, zolpidem, nasen itd.) bo tylko po tym świetnie śpię ? To taki żart ale przydałyby mi się bo tylko po nich dobrze śpię. Polecany przez dziewczyny pramolan zupełnie na mnie nie działa
Krysiu skoro naszym problemem jest głównie jedzenie dużo i to dużo za dużo to nam żadna dieta niepotrzebna tylko po prostu trzeba zmniejszyć porcje No tak - łatwo powiedzieć " po prostu zmniejszyć porcje" ale jak to zrobić????
Współczuję dłuższej jazdy pociągiem ale za to dawali pić i jeść tak, że jakoś umilili wam tę drogę Szkoda tylko, że spóźnienie spowodowane było tragicznym zdarzeniem...
TinnGo gratuluję spadku, 2,9 kg to fajny rezultat, tym bardziej, że jakaś w miarę bezproblemowa była ta twoja dieta a ty masz do zgubienia niewiele. A gimnastyka na pewno tez pomogła. Kiedyś któraś dziewczyna przeliczała zgubione kilogramy na kostki masła - czyli wytopiłaś jakby około 15 kostek masła Pięknie i obrazowo przedstawione jak sobie to wyobrazić. Ale nie tak obrazowo jak ty opisujesz swoje życie z kociastymi, ich charaktery są tak różnorodne, że zawsze przyjemnie się czyta opisy ich działań i twoich działań w kierunku takim, żeby było im jak najlepiej.
Agnieszko to się czuje, że rodzina jest u ciebie na pierwszym miejscu i to jest piękne.
Super, że już się goi to co powinno się zagoić i co było bardzo dokuczliwe, nigdy nie miałam do czynienia z podobna dolegliwością ale potrafię sobie wyobrazić.
Maniusiu jak ma się dziecko tylko na weekendy i to nie na każdy to tym bardziej cieszy czas przyjazdu tego dziecka do domu i chce się maksymalnie wykorzystać czas spędzony razem Tylko szkoda, że nie doszło do oczekiwanego spotkania z rodzinką z Kanady ale może to i lepiej bo mogłaś więcej czasu spędzić tylko z Martą.
Marti czas spędzony z gośćmi był na pewno czasem miłym to nie ma co żałować, że człowiek jest zmęczony i późno idzie spać i ty na pewno nie żałujesz a się cieszysz a my zrozumiemy, że wczoraj nie miałaś czasu ale na pewno znajdziesz go w najbliższym czasie, no chyba, że jacyś kolejni goście zawitają
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie!
U nas przez dwa tygodnie grudnia nie ma zajęć na uczelni z powodu Szczytu Klimatycznego, który jest właśnie w K-cach. Miejsce niestety trafione . K-ce na równi z Krakowem (i paroma innymi miejscami na Śląsku) są określane jako najbardziej zanieczyszczone w kraju. Studenci wcale nie cieszą się z takiego obrotu sprawy, bo po pierwsze zajęcia zaczęli w ogóle o tydzień wcześniej, a teraz będą musieli wrócić na uczelnię zaraz drugiego stycznia. Córka załatwiła sobie na ten czas praktykę, więc chociaż tyle do przodu. Tak w ogóle też od jakiegoś czasu rozgląda się za maseczką.
Maniusiu, ale mądre dziecko! Super
Agnieszko, najważniejsze że się goi . Co do obietnic adwentowych, to kiedyś je robiłam, ale nie zawsze wychodziło jak trzeba, więc teraz raczej stawiam na małe postanowienia.
Kasiu, a będziesz nam zdawała codziennie relację z tego, jak udaje Ci się realizować po kolei każdą kartkę z tego kalendarza adwentowego? Przyznam, że jestem bardzo ciekawa, szczególnie niektórych postanowień .
Sabinko masz rację, co kraj to obyczaj. Człowiek uświadamia sobie to dopiero wtedy, gdy poczyta czy posłucha tego i owego. Fajnie zapowiadają Ci się te święta, tak rodzinnie i z rozmachem. Chociaż prezenty to faktycznie problem, zwłaszcza gdy chodzi o tak sporą gromadkę. No cóż, coś czuję że będziesz miała teraz wielogodzinne spacery poszukiwawcze . Co do tuszu do drukarki, to jak zasugerujesz go J. w ramach prezentu, to może będzie miał biedak jeden problem z głowy mniej .
Masz rację, że trudno rozwiązać nasz jedzeniowy problem, chociaż teoretycznie wydaje się, że to pestka. No bo cóż łatwiejszego, jak zmniejszyć porcje jedzenia . Tyle i aż tyle. Ale realne rozwiązanie jednak jest – można się napychać do woli, pod warunkiem, że będą to warzywa. I tak właśnie dzieje się na wo. Bardzo obrazowo zamieniłaś zgubione kilogramy Tereni na kostki masła . Może to dobra motywacja? Na pewno działa na wyobraźnię. To może iść w drugą stronę – zamieniać w głowie to co wsadzamy do buzi na góry tłuszczu . Co Ty na to?
Kasiu, Tereniu czyżby przeraziły was nasze wyjazdowe plany?
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Krysiu tusze do drukarki jako prezent od faceta pod choinkę? No chyba bym strzeliła focha A co do prezentów to od mojego wpisu sprawa uległa trochę zmianie bo okazało się dzisiaj, że warszawska córka J. rozstała się z chłopakiem po chyba ośmiu latach i w formie żartu powiem, że jeden prezent mniej do kupienia. Głupi żart ale wszyscy jesteśmy zaskoczeni tą informacją.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry Dziewczyny,
Krysiu, tak jak już pisałam Ci dzisiaj (powtarzam wiadomości dla wszystkich dziewczyn), czytałam trochę wczoraj o diecie zupowej i o ile efekty przekonują, ładne spadki, to obawiam się o realizację. No bo spadki kuszą, ale – przynajmniej w moim przypadku – szybkie spadki = szybkie jojo, przekonałam się już o tym dość boleśnie kilka razy i po prostu boję się eksperymentować. Poza tym, jeśli nie jem mięsa, a dozwolone jest tylko szklanka kefiru raz dziennie i ewentualnie zupa ze strączkami też raz dziennie, to robi mi się straszny deficyt białka, co jak wiadomo utrudnia chudnięcie i stwarza niedobory.
No i na logikę, ta dieta jest mocno eliminacyjna, jeśli każdą znaną nam będziemy stosować bez wpadek, to czy to będzie Monitignac (przypominam moje – 20 w 4 miesiące i – 30 Kai w pół roku), czy dieta Barta, czy zwykłe liczenie kalorii do jakiegoś limitu, też schudniemy dużo, bardzo dużo i dieta zupowa nic nie zmienia. Każda dieta jest ok, jeśli ja się stosuje. Problem przy bardzo eliminacyjnych jest taki, że ludzie ze skłonnością do jojo, potem to przypłacają nadwyżką kilogramów.
Może tylko jeśli łatwiejsze jest w głowie ograniczenie, że tylko zupy, to po prostu nie podjada się niedozwolonych rzeczy. Kupię książkę i poczytam jeszcze, na razie po tych wiadomościach jestem dość sceptyczna. No i jeszcze jeden aspekt – żeby nie było nudno, trzeba jednak trochę pogotować….
Zwiększę domowe gotowanie zup i będę dokładnie zdawać Ci raporty, co i jak
Co do niedosytu po spotkaniu, ja też taki mam, ale trudno, żeby było inaczej – tak naprawdę czasu razem miałyśmy dość mało – dlatego bardzo liczę na kolejne, długie spotkanie.
Sabinko, a jest możliwe w Twoim przypadku określenie ilości konkretnych rzeczy w posiłku a resztę dopchnięcie warzywami? Ja jestem taką szczęściarą, że uwielbiam sałatę, więc część każdego posiłku to sałata z odrobiną sosu vinegret. Pożyteczna, bo kalorii minimum a zapycha. Może Ty znajdziesz takie surowe warzywo dla siebie ?
A z muffinkami i innymi dobrymi rzeczami możesz robić tak, że jesz porcję a resztę zamrażasz ? Wiem, że łatwo powiedzieć, ale może to jest jakiś sposób? Na mnie kiedyś działał.
Skoro święta będą u J., to Ty zapewniasz jedzenie? Skoro świetnie gotujesz, to chyba grzechem byłoby nie wykorzystać Twoich talentów. Na prezenty jest jeszcze trochę czasu, więc na pewno uda się coś kupić :-)
Bardzo się cieszę, że wybierzesz się do Kołobrzegu, mam nadzieję, że nie będziesz ograniczona czasem i będziemy gadać aż nam szczęki poodpadają
Maniusiu, fajnie, że udało Ci się z córką dobrze spędzić czas. Czy Ty jesteś teraz na diecie zupowej? Mam nadzieję, że po odpoczynku w weekend dobrze się czujesz.
Kasiu, rzeczywiście czas adwentu w Niemczech jest inny i chyba ładniejszy niż w Polsce, taki bardziej na luzie i rodzinny. Uwielbiam atmosferę świąt Bożego Narodzenia i zaraz na początku tak jak Ty robię stroiki – nie adwentowe, ale świąteczne i też rozwieszam w domu lampki albo palę świece. Tylko ciasteczek nie piekę, poza pierniczkami, które mają zmięknąć, bo jednak wszyscy by podjadali. I nie zgadzam się z Agnieszką, że wszyscy zajmują się sprzątaniem i zakupami – wręcz jak się czyta babskie fora (w tym jedno z moich ulubionych: e-matka), to jest odwrót od takiego spędzania czasu przed świętami. A w księgarnio-kawiarni, do której chodzę często, są zajęcia dla dzieci przez cały grudzień i widzę, ilu rodziców przychodzi ze swoimi pociechami na fajne zajęcia – jak zrobić choinkę z kulek ping ponga hihi albo jak palcami pomalować bombkę.
I choinke też ubieram wcześniej, żeby się nią nacieszyć, bo po świętach to już nie to samo
Teresko, cieszę się, że lepiej się czujesz i mam nadzieję, że antybiotyk pomógł, ale ja bym Cie jednak namawiała jeszcze na wizyte u lekarza, niech Cię porządnie osłucha. Z takiego niedoleczenia mogą różne świństwa się narodzić, a ja muszę dbać o swój koci interes hi hi. Poza tym za bardzo Cię lubię, żeby ryzykować, że się nie wyleczysz do końca
I bardzo gratuluje Ci spadku, bo chyba do założonej przez Ciebie wagi zostało już niewiele, prawda? Trzymam kciuki za kolejne gramy w dół, obyś nie przesadziła a z gimnastyki chyba w tym tygodniu musisz zrezygnować…. Kolejny raz powtórzę, że bardzo lubię Twoje opowieści o kotach i mam nadzieję, że wkrótce będziesz mogła poznac moją bandę :-)
Agnieszko (i Krysiu), kalendarz wklejony bardzo fajny, można pozamieniać na swoje rzeczy i codziennie robic coś dobrego.
Szkoda, że Kołobrzeg jednak nie – na 1 noc nie opłaca Ci się dojechać? Nie wiem jak z pociągami od Ciebie. Ale jeśli ten nie wyjdzie, to możemy zacząć już niedługo planować letnie spotkanie, takie dłuższe :-) Czy postanowienia adwentowe to tajemnica, czy będziesz chciała może się podzielić? I może kogoś zainspirować?
Gruschko, jak się udała impreza urodzinowa M? Mam nadzieję, że było bardzo fajnie, a dzisiaj pogoda pozwoliła Ci jednak na pojeżdżenie rowerem :-)
Zdecydowanie wiem już na milion procent, co mi szkodzi – co nie znaczy, że nie głupieję i nie jem: pieczywo. Kawałek bułki zjedzony w sobote i kromka chleba w niedzielę spowodowały ogólnie złe samopoczucie i ból brzucha od wczoraj – dokładnie jak po ostatnim weekendzie, kiedy też miałam takie sensacje. Czyli pieczywo jest dla mnie absolutnie zakazane :-(
Czynie też postanowienie adwentowe, z opóźnieniem oczywiście, ale lepiej późno niż wcale: do świąt nie tykam słodyczy, bo ostatnio pokonują mnie cukierki czekoladowe i to jest złoooo.
O diecie zupowej czytam, nie do końca mnie przekonuje, więc raczej pozostanę przy moim zmodyfikowanym Barcie i ćwiczeniach, ale zup będzie więcej naturalnie, bo nieźle rozgrzewają.
Reaktywowałam swój wątek na forum i tam będę pisać o jedzeniu, żeby tutaj nie zaśmiecać jadłospisami. Ale obecnośc i pisanie tam nie jest obowiązkowe, tak tylko wspominam, jakby ktoś chciał podejrzeć, co jadam i jaki jest efekt
Weekend był towarzyski i bardzo się z tego cieszę – o spotkaniu już pisałam: bardzo fajne, ale zdecydowanie za krótkie.
Po odprowadzeniu Krysi do pociągu, zostałyśmy jeszcze ja, Gruschka i Magda na kawie na dworcu – zupełnie inaczej poznaje się ludzi na żywo niż w wątku – szczególnie, że Magda tak mało pisze. Cieszę się, że miałam okazję ją poznac i mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
Potem jak zwykle fajny wieczór z przyjaciółką i moim mężem, który kiedy poczuł senność po prostu grzecznie ulotnił się do sypialni a my zostałyśmy jeszcze gadać i gadać Zawsze tak jest, że ile byśmy nie rozmawiały, to i tak zostaje jeszcze mnóstwo tematów do poruszenia. W końcu przed 2 w nocy rozsądek zwyciężył, bo rano trzeba było jednak wstać.
No i dostałam kolejny przepiękny prezent ostatnio kupiłam w Gdyni materiał, który wrócił do mnie w postaci ślicznej sukienki Jak zwykle bez mierzenia leży idealnie – to jest sztuka, tak szyć; piękna szaro-różowa zimowa kratka. A skrawki Gruschka przywiozła, żeby ładnymi kawałkami kotki mogły się bawić
W niedzielę rano, po odwiezieniu jej na dworzec, pojechaliśmy na chwilę do sklepu, bo kończyła się promocja na meble, a musimy w końcu kupić krzesła do naszego zabytkowego stołu. Z tym jest ciężko, bo modne sa teraz krzesła tapicerowane, a nasze koty materiał załatwią w pół roku, nie mówiąc o eko-skórze. A krzeseł, które oglądaliśmy kilka miesięcy temu już nie było. Szkoda. Dalej już nie chodziliśmy, bo tłum gęstniał wszędzie, a my nie lubimy tego, więc wróciliśmy do domu na drzemkę, bo po 16 znowu goście , tym razem znajomi z tantry. Fajnie pogadaliśmy, tylko troszkę się zasiedzieli i ostatnia godzina była już cięzka, bo Przemek prawie przysypiał (on przez te bezdechy i za mało snu tak ma, że o 23 i pada), a i myślałam o następnym dniu, kiedy jednak trzeba iść do pracy.
Teraz już do świąt nie imprezujemy, może wyjdziemy do kina i do tych znajomych, ale będę słuchac kolęd, robic stroiki i rozwieszać światełka. I na pewno w spokojniejszym czasie, czyli przed południem chodzic do galerii na zakupy dla dzieciaków z akcji Gwiazdka, o której napisałam Wam na apce. Mamy czwórkę rodzeństwa z akcji do obdarowania: 12, 10, 6 lat i maluch 2.5 roku, więc trzeba wybrać jakieś fajne prezenty. Poza tym niecierpliwie czekam az bliźniaki mojej siostry ciotecznej napiszą list do Mikołaja i dowiem się, co chcą. No i moje domowe stare konie, które nadal piszą śmieszne i sarkastyczne listy. W domu mamy taka tradycję, że każdy ( ja też! ) pisze kilka rzeczy, które chciałby dostać, a „Mikołaj” wybiera jedną z nich. Czyli prezent jest trafiony, a jednocześnie element niespodzianki jakiś jest. Klaudusia napisze list, ale już wiem, co chce najbardziej: kolejny mundurek do pracy – ma już biały, turkusowy i bordowy, a chce kolejny kolor.
Ja w tym roku poproszę Mikołaja o kolejny zegarek, bo lubię je nosić, powerbanka i książki :-) Nie byłam zbyt grzeczna, więc nie wiem jak z tym będzie
Tradycja wkładania prezentów mikołajkowych pod poduszkę dzieciom też została, więc do Gaby zakradamy się 6 grudnia o 6 rano, kiedy na pewno śpi.
Tu mi się przypomniała anegdota sprzed roku – kiedy Klaudii na mikołajki kupiłam bardzo ciepłe domowe spodnie – takie puchate, bo ona jest zmarzlak i lubi takie rzeczy. Były tylko szaro różowe, w świąteczny wzorek. Klaudia podziękowała grzecznie, zapewniła że jej się podobają, ale kilka dni później Gaba mi zdradził, że Klaudia nienawidzi różowego (no wiem, ale tam mało go było) i za jakiś czas potnie spodnie na posłanko dla fretki Ale po świętach miała za mało czystych rzeczy u nas i zmuszona była w tych spodniach wracac do rodziców i okazało się, że to są jej teraz ulubione domowe, bo takie cieplaśne żartujemy sobie, że w tym roku też jej kupię, tylko całe różowe Nie obraziłam się o to, że prezent się w pierwszej chwili nie spodobał, bo czasem tak jest i nie ma się co nadymać A to, że jeśli chodzi o gust jesteśmy lata świetlne od siebie…. Ona czarna koszulka z czachą i glany (i rozmiar xxs hihi) a ja różowe, najlepiej z brokatem Ale i tak jak na teściową i synową, to jest tfu tfu, sielanka
Za tydzień urodziny ma najlepsza teściowa :-), więc muszę znaleźć ładna paterę na ciasto i talerzyki do ciasta, bo się wytłukły, a mama lubi skorupy Zresztą, ona jest niesamowicie bezproblemowa, jeśli chodzi o prezenty – ze wszystkiego się ucieszy a gama jest szeroka, od kosmetyków przez zastawę i gadżety kuchenne po sztukę. Czyli na urodziny patera i talerzyki + bilety do teatru, które już mamy kupione.
Bilety dostaną również teściowie pod choinkę – oni bardzo lubią, więc już od kilku lat to właśnie dostają: przeważnie do opery a w gratisie nasze towarzystwo, z przywiezieniem i odwiezieniem do domu, więc maja pełnię szczęścia. Ostatnio wzrok się teściowi pogorszył, więc dla niego powrót w ciemności prawie 40 km z teatru to żadna radość, a ja lubie prowadzić, to nie jest problem :-) I cieszę się na wspólne wyjście, przy okazji odpada mi mylenie, co kupić na gwiazdkę.
Dobrego wieczoru Wam życzę :-)
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Krysiu kochanie a dlaczego pytasz czemu z Terenia milczymy na temat spotkania w Kolobrzegu? Przeciez was juz zapraszalam serdecznie.
I naprawde bardzo sie uciesze, gdyby faktycznie udalo nam sie spotkac w wiekszym gronie. My zaczynamy tam turnus w sobote 19 tego od obiadu. Mysle wiec ze ta sobota wlasnie bylaby bardzo dobrym dniem na spotkaniu. A jesli udaloby wam sie zalatwic nocleg to i w niedziele sabacik moglby potrwac jeszcze troche. Do Kolobrzegu wybieraja sie tez z Celownika Kania i Kasia Aisakowa( jesli nic sie nie zmieni) i mysle, ze obie dziewczyny na pewno nie beda mialy nic przeciw, temu by sie razem z wami spotkac i blizej poznac.
Co do moich wydrukowanych zadan kalendarzowych to nie moge obiecac, ze wszystko... ale chetnie opisze male co nieco...
Trzy pierwsze zadania udalo mi sie wykonac polowicznie. Przez nieustannie padajacy deszcz spacer musze chyba przelozyc ale dzis posluchalam troche muzyki ze szkolnych lat i ustapilam miejsca w metrze. Jutro poczta swiateczna. Napisze dzieki temu choc kilka kartek jak Bog przykazal.... Bo zwykle robie to troche po lebkach i na sam koniec, tuz przed swietami
Marti- pozwol ze raz jeszcze powroce do tej nieszczesnej, tak znielubionej przez ciebie fotki. No coz- kazda z nas czasami wyjdzie na zdjeciu mniej lub bardziej korzystnie. Pol biedy mysle jednak, jesli jest to zwykle zdjecie wrzucone w grupie przyjaciol...Ale co dopiero ma ktos mowic jesli wyjdzie fatalnie na fotce z gwiazda hollywodzka? Na fotce, ktora potem media puszcza w caly swiat???
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Kasiu, ale ona jest w ciąży :-))) i to jednak trochę o coś innego chodzilo.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
No dobrze, juz dobrze... Martusiu...
Ale i w ciazy mozna ladnie wyjsc na zdjeciu...czyz nie?
Biedna Joasia Kulig. A przeciez ona jest bardzo ladna kobietka i ma mnostwo piekniejszych fotek. Ze tez akurat z ...Brattem musiala tak kiepsko wyjsc na zdjeciu... A jaka zdolna bestia! Uwielbiam ja w tej rozmowie z Szansy na sukces...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Kazdego ranka...hej ho...hej ho...do pracy by sie szlo...
Ostatnio edytowane przez kasiaogrodniczka ; 03-12-2018 o 20:52
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Cześć drogie moje.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Taki link do postów jednodniowych zachęcający zamieściła kumpelka z Celownika.Ona jest wegetarianką, ma też pod górkę z odchudzaniem.
Ja zrobiłam 2 postanowienie adwentowe i mam nadzieje je wykonać. Oby zdrowie dopisało.
Jak dobrze pójdzie to może i ja do takiego postu się zepnę, ale tak sobie myślę, że w ramach powrotu po świętach na łono odchudzania.
Muszę się przyznać, że spadek wagi bardzo mnie pozytywnie zmotywował. no bo jak człowiek się stara , a nic nie widać, albo idzie jak przysłowiowa krew z nosa o bardzo łatwo o bunt i wpadki.
Ja na chleb już dawno mam położony szlaban.Ale nie ze względu na jakieś perturbacje trawienne, tylko wiem, że on wyzwala mój kompuls, wilczy apetyt. To samo jest z czekoladą, pierogami, kluskami na parze, plackami ziemniaczanymi.
Ba każde owoce poza jagodowymi działają tak samo, zjeść jabłko , banana, winogrono czy gruszkę to rozpocząć reakcję łańcuchową. Fruktoza to niesamowity dla mnie wyzwalacz zastrzyku insuliny .
Ja to bardzo współczuję Marti. Jako wegetarianka jesteś siła rzeczy skazana na jedzenie potraw dających wyrzuty insuliny.
Ja na diecie Montigniaka starałam się walczyć ze swoją reakcją trzustki.Ale zanim ją się uspokoi to jak pamiętam trzeba kilka miesięcy wytrzymać na pozbawionej tych łatwych do przyswajania cukrów .
Ja w Montigniaku poległam na mojej słabej działalności w kuchni. Miałam przepisy, rozumiałam zasady, ale wykonanie tych potraw mnie przerastało.Jeszcze 2 miesiące jechałam na cateringu, ale te zimne dostarczane potrawy(zup nie mogłam jeść) zaczęły mi stawać w gardle.
No i nie było tanio, bo 35 zł za dzienny posiłek(kilka lat temu), wychodziło 1050 zł na miesiąc.
Ciekawa sprawa z tymi zupami. Oni mieli bardzo smaczne, super esencjonalne i można było jeść na ciepło.
Ja bardzo lubię ciepłe posiłki. W pracy zawsze miałam suszarki laboratoryjne w które wstawiałyśmy przyniesione z domu słoiczki, wkładałyśmy jabłka(całe piętro przychodziło coś podgrzać do laboratorium).
No ale ja po zupach, to jak po tej cudownej w smaku kapuście z kalafiorem, u mnie jelita reagowały jak u ludzi z zespołem jelita wrażliwego.
Pani prowadząca katering powiedziała mi, że zdarzają się u nich właśnie ludzie tak reagujący na bardzo esencjonalne wywary , soczewicę itp wysokobłonnikowe dodatki. Zamieniła mi posiłek zupowy na inny, jakieś naleśniczki z mąki gryczanej czy coś w podobie.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum