Ja dzisiaj po zobaczeniu pogody postanowiłam nie dać się dolegliwościom, malkontenctwu i narzekaniom i zadzwoniłam do kumpeli od kijków.Było późno bo dospałam do godz 8 (głodne Szczęścia były prawie poobrażane i sucha karma była wyjedzona do ostatniej kuleczki). Zadzwoniłam do Ani, umówiłyśmy się i uciekł nam autobus, pojechałyśmy inna trasa i dotarłyśmy do Lasu Łagiewnickiego(Łódź ma unikalny w Europie, największy kompleks leśny w ramach aglomeracji miejskiej).
Nie miałam za dużo czasu bo o 13:40 miałam od września wyznaczony termin u okulisty, tego od zaćmy,
Ruszyłyśmy w drogę mieląc ozorami jak to dwie psiapsiółki co to się tydzień nie widziały.
Tak się zagadałam, że nie zauważyłam jak źle skręciłam. No i pobłądziłyśmy. Niby tam się za bardzo nie da zgubić ale co chwila co innego nam się wydawało i poskręcałyśmy w różne drogi. W efekcie myśląc , że idziemy do Arturówka szłyśmy na przeciwległą krańcówkę autobusów, tą z której wyruszyłyśmy.Zatoczywszy kilka kółek po lesie wyszłyśmy o 12 na przystanku.
Z przed nosa uciekła nam autobus do Łodzi, tak więc w końcu jak dotarłam do domu to już miałam 5 minut na przedzieżgnięcie się w cywilizowaną kobietę i kurcgalopkiem na przystanek. 5 minut przed swoim czasem o 13:40 dotarłam pod gabinet.
Tym razem wypytałam pana doktora bo już wiedziałam, że jest małomówny.
Co do stanu zaawansowania zaćmy nie jest duży, jeszcze nie muszę się zapisywać na operację. Zaćma się nie posunęła od zeszłej wizyty.
Na kontrole mam się zjawiać z częstotliwością od 3 do 6 miesięcy. Dostałam lepsze kropelki na powstrzymywanie narastania zaćmy.
O konieczności zapisania się na ewentualną operację powiadomi mnie pan doktor.Obecne terminy w ich ośrodku są około roku.
Farfocle które widzę to zwyrodnienia ciała szklistego spowodowane stanami zapalnymi czy reumatyzmem.
Innego remedium na nie niż te krople i kapsułki, które biorę, nie ma. Zbadał mi dno oka, zmierzył cisnienie i dpowiedział na zadane pytania. Gdatliwości w nim nie obudziłam , ale wiem na czym stoję.