Jeszcze nie wiem, bo na razie żadnych dodatkowych starań nie poczyniłam. Nawet czytanie mi odeszło. Na pewno jednak będę musiała trochę zacisnąć pasa po tych grudniowych szaleństwach.
Jeszcze nie wiem, bo na razie żadnych dodatkowych starań nie poczyniłam. Nawet czytanie mi odeszło. Na pewno jednak będę musiała trochę zacisnąć pasa po tych grudniowych szaleństwach.
Witam koleżanki wieczorową porą.Jestem, ale ździebko dzisiaj się zagalopowałam.
No wyszłam przed świtem, a wróciłam po zmierzchu.Ale plan dnia wykonałam.Bezdomniaczki dokarmione, kosmetyczka zaliczona, na Wigilie na angielskim dotarłam, koleżance z działki karmę z zoo+ zakupiona dostarczyłam, na dworzec PKS po bilet na autobus na Wigilię dojechałam, tylko jak już wróciłam i usiadłam na własnej kanapie to ręką ani nogą mi się już ruszyć nie chciało i włączyłam TV.
Do kociastych jestem sama. Trudno powiedzieć ile ich dokarmiam, może pasę jakieś myszy albo kuny.
Ale tak starannie są wylizywane wszystkie miseczki , że chyba to muszą być koty. Bo nie ma wody, a ja jeszcze nie musiałam martwić się o mycie naczyń. Jest wylizane do plastiku czy metalu.
Ludzi teraz na działkach nie ma.Ale to dobrze, bo by pewno im przeszkadzało.Jedna taka ubzdurała sobie , że jej kot na złość sika na drzwi domku.No i chodziła po działkach z kamieniami w kieszeniach kurtki, żeby go zniechęcić. Jeszcze by kto trutkę wyłożył.
Pamiętam jak moja koleżanka Metka z Krakowa płakała, bo chciała złapać kota, nastawiła klatkę łapkę, a sąsiad wredziel trutkę w kiełbasę włożył i mały piesek koło klatki leżał martwy, szczeniaczek.Skusiło się biedactwo na kiełbaskę.
Metka siebie obwiniała o śmierć tego pieska.
Kupiłam duże puszki po 800g, to się najbardziej opłaca.Szkoda, że moje nie chcą jeść tej karmy(Mac's).Zresztą moje mają przewrócone w tyłkach, jak karma jest po lodówce, albo zamrożona to już do pyska nie wezmą. Próbowałam dzielić duże puszki na kilka razy, ale i tak musiałam wyrzucać.Teraz chcę otwierać te duże puszki w dzień , kiedy idę na działkę. Dam moim ze świeżo otworzonej puszki , a resztę zaniosę dla dzikich.One się chowają przede mną.Dwa widziałam , ale przychodzą chyba o zmierzchu, a wtedy mnie już tam nie ma.
Ja miałam niezły dzień, ale przeraziła mnie siostra, która uniknęła dziś cudem śmierci.
Musieli być w Łodzi z uwagi na mieszkanie, bo za niepłacony przez półtora roku telefon wszedł Kruk i zrobiła sie afera.
Przyjechali ze szwagrem do Łodzi i na siłę, bo nie czują się jeszcze w tym mieszkaniu jak u siebie wracali wieczorem.
Szwagier, który ma cukrzycę i świeżo jest po zawale i w listopadzie miał drugi stent wkładany zasnął za kierownica, siostra zreszt ą też. Jak otworzyła oczy i krzyknęła jechali już lewym pasem. Na szczęście nikt nie jechał naprzeciwko.
Tak jak u Marti z ta furgonetką, trzęśli się oboje całą drogę do Złoczewa.
Dzisiaj waga rano pokazała już poniżej mojego Rubikonu czyli 70. Tak więc wykonałam postanowienie adwentowe. Ale na Wigilii pojadłam i popróbowałam nalewek, więc nie wiem jak będzie jutro. Ale wracam na gimnastykę. Zawiesiłam na 10 dni karnet z powodu choroby.
Miałam też poumawiane terminy bardzo gęsto. No jeszcze mam.
W przyszły poniedziałek, wtorek i srodę.
Udzieliłyście mi rozgrzeszenia sprzątaniowego i skorzystałam z niego skwapliwie.Dom na święta ani nie będzie ustrojony, ani dopucowany. ot jak co sobotę, odkurzanie, mycie kuchni i łazienki, wymiana żwirku i kotopucowanie(sieści czesanie, uszu czyszczenie).
Koleżanka, z którą od śmierci jej meża zwykle spędzałam Sylwestra jedzie do córki do Warszawy, więc nie mam powodu do strojenia pokoi. Choinki z uwagi na koty nie ubieram już od 3 lat.
Ta miejscówka znaleziona przez Gruszkę(domki nad jeziorem) też mi się podoba.Domki dają możliwość bycia na powietrzu, a nie w zamknięciu mieszkaniowym.A jednocześnie innych ludzi w zasięgu głosu czy za ścianą nie ma.
Dzień dobry
images (2).jpg
Madzia, Picasso, to tez mój dobry znajomySwego czasu byłam w Paryżu na jego wystawie, i było to coś tak niesamowitego i niezapomnianego, że pamiętam ją do dziś.
Święty spokój, to coś, co ostatnio cenię sobie najbardziej- efekt trudnej pracy- choc kiedyś szaleństwo, to bylo moje drugie imię
Sabinko...gimnastyka, spotkanie z piwną koleżanką, spotkanie z J....i Ty mówisz, że nic się u Ciebie nie dzieje???, to co ja mam powiedzieć- dom, praca, praca, praca, dom....
Do Poznania masz bardzo dobry dojazd- pociągiem najdłużej 5 godzin, ale oczywiście zapraszam Cię do siebie
Marti, przykro mi z powodu Twojego pechowego dnia, ale może dzięki temu wyczerpałaś już limit, i teraz będzie już tylko dobrzeżyczę Ci tego jak najserdeczniej
pytasz o przygotowania do Świąt...ja mam na razie udekorowany i posprzątany dom, ale że posprzatany mam PRAWIE zawsze, to tym akurat się nie przejmuję, mam też zrobione zakupy te, które już moglam zrobić.Mam również prezenty, ale te robiłam już w pażdzierniku, jutro będę bawiła się w ich pakowanie, bo bardzo to lubię i bardzo do tego się przykładam.
Całe jedzenie przygotuję dopiero w kilejny weekend, głównie w niedzielę, bo w poniedziałek raniutko już wyjeżdżamy do córki. Robieniem jedznia podzieliłysmy się, ale na mnie spadł większy ciężar, bo córka nigdy Świąt sama nie robiła, więc zdeklarowałam się, że przywieziemy.
Ja robię:
kluski z makiem, kapustę z grzybami, bigos, mięso pieczone na obiad, rybę po grecku, pieczoną karkówkę z pieczarkami, śledzie na 3 sposoby, salatkę jarzynową, sałatkę z fasolą i śledziami, sałatkę ziemniaczaną, flaki, tortelinki z różnymi farszami.
i ciasta- tort makowy, tort z bitą śmietaną i owocami, pleśniaka, sernik, 3 bita.
Resztę zrobi córka- ryby, pierogi, barszcz z uszkami i jeszcze ze dwa ciasta i jakieś salatki.
Część jedzenia zostawię w domu, żebyśmy mieli po powrocie. Trochę tego jest, ale nie robimy wszystkiego jak dla pułku wojska, tylko niewielkie ilości tak, żeby nic nie wyrzucać, no i podobnie jak Gruszka, w Święta nic nie gotujemy. Jemy to, co jest przygotowane wcześniej tak, żeby wszyscy mieli naprawdę Święta.
Krysiu, moje dzieci są do siebie zupełnie niepodobnechoć na pierwszy rzut oka może się tak wydawać- córka typ nordycki, wysoka jasna blondynka, syn ciemny szatyn. Ale rzeczywiście oboje są do mnie podobni, choć każde trochę inaczej
, dzięki temu wydają się podobni do siebie.Charaktery mają zupełnie inne
Kasiu, dziś nie będę miała czasu, bo od razu po pracy jadę do Kutna na zakupy, więc jeśli któraś to zrobi niech nam da znać, bo jeśli nie, to mogę zadzwonić tam jutro.
Gruszko, dobrze, że Twoja sprawa znalazła szczęśliwe rozwiązanie, a u Ciebie Maniusiu jeszcze czekamy
Udanego piątku dziewczyny
edit: Jak już siedziałam, to napisałam do nich meila,
Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 14-12-2018 o 07:26
Niewiele mam czasu teraz i przez najbliższe dni też,chciałam tylko napisać o Kórniku,ale widzę,że Agnieszka już się tym zajęła
Jest jeszcze kilka ładnych miejsc do sprawdzenia,Morasko,Rusałka,Sołacz,Malta gdzie miałybyśmy 2w1
Postaram się może dziś w pracy zajrzeć,miałybyśmy większy wybór i może odrobinkę spokojniej niż w Kórniku.
A jak nie to jeśli nie ustalimy czegoś wcześniej,to tuż po nowym roku.
Pozdrowienia dla wszystkich![]()
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Dzien dobry w piateczek!
Agnieszko...kochana z ciebie kobieta.
Maniusiu pech z tym odwolanie sprawy z wokandy. Miejmy teraz nadzieje, ze nastepnym razem pojdzie tak jak trzeba.
Ja dzis w domu i jak to mowia...nie wiem w ktora strone sie obrocic. Wstawilam grzyby i kapuste na farsz. Chce zrobic uszka i troche pierogow. Chcialabym tez upiec troche ciasteczek, sprzatnac do konca pokoj Alka, bo ostatnio ugrzezlam w polowie...
W czwartek jedziemy do Boleslawca i wrocimy razem z Alkiem w niedziele do domu. Wigilie robimy u siostry-bedzie nas przy stole 9 osob i dwa pieseki...Robota sie dzielimy- ja robie uszka, sledzie, pierogi, kapuste-jedna z grochem i druga z grzybami. Przygotuje tez nasze makielki czyli makaron lazankowy z makiem, miodem i duza iloscia orzechow i migdalow. Upieke tez torcik makowy, babke ajerkoniakowa i serniczek.
Siorka przygotowuje barszcz, kompot z suszu, karpia w occie i smazonego, moze jeszcze rybe po grecku.
Obiad w pierwszy dzien swiat to resztki z wigili plus rosol. My jemy bowiem sute sniadanie czyli pieczone w piekarniku kielbasy, bigos i salatke. A w drugi dzien swiat jedziemy tradycyjnie gdzies na wycieczke i jemy obiadek w restauracji.
No nic- dopilam sniadaniowa herbatke- zabieram sie za prace...
Agnieszko super kobieta z ciebie, że napisałaś maila do pana bo my to tylko gadu-gadu, pitu-pitu a działania jakoś nas się nie imają
A ja to nawet gadu-gadu ostatnio mniej uskuteczniam.
Teraz zmykam polatac![]()
O, wypraszam sobieostatnio jednak popoludnie spedzilam przy komputerze i telefonie. Zadzwonilam chyba do 20 ośrodków, na forum wrzuciłam te oferty, o których mogłyśmy myśleć ewentualnie. Więc nie do końca tylko pitu pitu
Urwało mi emotke na końcu
![]()