Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Hej
Ja ze wstydem powiem, że nie znam przynajmniej połowy z tej listy, tych wszystkich raperów, disajnerów, instagramow itp
Wczoraj wróciłam tak zmęczona, ze od razu padłam, podobno był jakiś blue mondey, może to to było przyczyną, licze że dziś b ędzie lepiej bo mam sporo pracy w domu
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie dziewczynki.
Wszystkim Agnieszkom składam spóźnione ale szczere życzenia imieninowe. Cały czas jestem na wysokich obrotach. Zarówno w pracy jak i w domu Zaglądam do tutaj i czytam ale brakuje mi czasu na pisanie. W lutym córcia się już wyprowadza wiec teraz biegamy po sklepach i kupujemy niezbędne drobiazgi. Myślę ze wówczas będę mogła trochę odetchnąć i wziąć się za siebie. Na razie wszystko zeszło na dalszy plan- ćwiczenia i sposób żywienia. Postanowienie jest wiec trzymajcie kciuki za mnie bym je zrealizowała. w przyszłym tygodniu od wtorku mam gości do niedzieli wiec już kompletnie nie będę miała czasu by tu zajrzeć. Mam nadzieje że mi to wybaczycie. :mdr:
Życzę wszystkim miłego dnia
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Gruschko pięknie napisałaś o naszych wspólnych dniach i długich pięknie przegadanych wieczorach - raptem dwóch ale jakże intensywnych...
Teraz zostało nas mniej ale dni mamy bardzo intensywnie zapewnione zajęciami, posiłkami, spacerami a wieczory? No cóż - kto zgadnie co robimy? Gadamy, gadamy i jeszcze raz gadamy :) Ale nie przy zastawionym stole i np likierku tylko przy herbacie ziołowej lub wodzie lub ewentualnie kawaleczku jabłka. Tylko Kasia kusi i kusi a i czasem albo i codziennie zjada pączka :) Bo jak twierdzi ona jest na diecie 1500 kcal + pączek :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Ale nie ma to tamto - muszę schudnąć bo brzuch przeszkadza mi w ćwiczeniach a jest tu ich dużo i urozmaicone. Głowa by jeszcze chciała i wydaje mi się że coś jest proste a tu niestety - ciało już nie współpracuje jakby się chciało a tusza i pesel przeszkadzają :(
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Co by nie mówić - nie mam doświadczenia bo pierwszy raz jestem na tego typu wyjeździe - ale na pewno nie ostatni.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Najpierw wrażenia ze spotkania – całkowicie zgadzam się z Gruschką, że forum jest fantastyczne i cudowne, a spotkania są jego ważnym dopełnieniem. Można przegadać, dogadać, doopowiadać i wszystkie ewentualne kwestie sporne rozwiązuje się o niebo szybciej. Dlatego warto, zawsze i wszędzie – w 2-3-7 osób. I czasu jest za mało zdecydowanie, aż chciałoby się przedłużyć pobyt albo namówić Was wszystkie o zwiększenie o 1 dzień spotkania letniego.
A ja od razu, już dziś deklaruję, że zapisuję się na tydzień w sanatorium w przyszłym roku – jeśli będziecie się wybierać nad morze. Górsko jestem cienki Bolek, a na morze mogę się gapić godzinami – i to jedyny minus tego wyjazdu, że brakuje mi bardzo widoku wody, za krótko patrzyłam, mam niedosyt, na szczęście za 2.5 tygodnia jadę do Gdyni, więc nadrobię :D
W sobotę mąż odstawił mnie na dworzec i kiedy weszłam do pociągu, to było mi tak przyjemnie – widać było, jak bardzo Tereska się cieszy na mój widok (i vice versa), przegadałysmy 2 godziny, a potem oddałam pole Ani_Kani, która okazała się człowiekiem „znającym Józefa” i zdecydowanie z naszej paczki. Potem w Gdyni dosiadła się Gruschka, więc kolejne 3 godziny upłynęły bardzo szybko.
Każda z nas jest inna, każda ma jakąś swoją, bardzo często trudną historię, ale niesamowite jest to, że czy się zwierzamy nawzajem czy nie – widać i czuć, że jesteśmy sobie bardzo bliskie. Ja mam odwrotnie niż Gruschka – bliskość żywego kontaktu otwiera mnie i o różnych rzeczach mówię, bo czuje się bezpiecznie w tym kontakcie. Wiadomo, że nie o wszystkim i nie zawsze, ale jednak mówię sporo. Każdy ma inaczej i ja bardzo „to inaczej” szanuję – miło mi jest, kiedy ktoś ze mną rozmawia o osobistych sprawach, miło jest, kiedy ja mogę się komuś zwierzyć (lubię inne spojrzenie na problem, albo ustawianie mnie do pionu, jak to czasem robi Tereska – tak ma być i tak jest dobrze :love:), ale to nie jest warunek i konieczność. Niekoniecznie istotne są słowa, wazniejsza jest dla mnie świadomość z tyłu głowy, że w trudnej, podbramkowej sytuacji – i nie tylko w takiej, ale każdej - ja mogę liczyć na kogoś, ale ten ktoś wie, że na mnie może liczyć również. Mam nadzieję, że nie mieszam i wiecie, co chcę przekazać.
I jeszcze to, co udało mi się powiedzieć w piątek prawie_bez_łez: to ciepło, które czuje się na forum i apce, wszystkie wirtualne trzymania kciuków i słowa wsparcia maja ogromną wartość. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko internet. Nieprawda, za tymi wirtualnymi przytulaniami stoją konkretni ludzie, życzliwie nastawieni i dzięki forum, kiedy się spotykamy, jesteśmy jak paczka starych przyjaciółek.
Bardzo mi się podobało spotkanie piątkowe, kiedy po kilku miesiącach mogłyśmy się zobaczyć i serdecznie ze sobą porozmawiać. Ale był już wieczór i byłyśmy wszystkie tak naprawdę zmęczone – Kasia po całonocnej podróży z przesiadkami, Tereska po wstaniu o jakiejś niesamowitej godzinie w środku nocy.
Ale jeszcze bardziej podobała mi się niedziela, kiedy najpierw poszłyśmy z Gruschką niekoniecznie najprostszą i najkrótszą drogą nad morze – jakoś tak wyszło, że zrobiłyśmy wielkie kółko, zamiast iść prosto, postałyśmy trochę na zimnie – Gruschka widok morza ma na co dzień, a ja jak zwykle napatrzeć się nie mogłam. Po spacerze miałyśmy iśc na kawę/herbatę i ciastko, ale knajpki na deptaku, nastawione na turystów nie miały nic ciekawego, więc grzecznie po herbatce i w drogę. Nie ciastko w kawiarni, więc może w takim razie ciepłego pączka, tak zachęcająco są sprzedawane na prawie każdym rogu. – czymś w końcu zgrzeszyć trzeba. Ale Gruschka zastrzegła, że nie jemy na ulicy, tylko w domu, więc warto kupic pączka gdzieś bliżej nas, żeby donieść nie całkiem wystygniętego. Ok, idziemy, idziemy, podziwiając przy okazji całkiem ładne skwerki (Kołobrzeg wiosna musi być przepiękny, mają dużo zieleni, mini parków i aleje z rododendronami), aż zgłodniałysmy. Na Starówce knajpek sporo, trzeba było tylko wybrać taką w której można dostać coś wege – ze mna to zawsze problem :D Przy okazji znalazłyśmy sklep z bielizną erotyczną o nazwie MARTI :rofl: Dowody zdjęciowe posiadam :D
Sporo cukierenek, gdzie przez szyby zerknęłyśmy na ciastka, obiecując sobie, że zaraz wrócimy po coś słodkiego, ale teraz żołądki do kręgosłupa przyrosły. Ładny szyld Balsamico przyciągnął uwagę, a jeszcze tabliczka reklamowała, że gotuje tam rodowity Włoch. I to był strzał w 10! Knajpka śliczna, bardzo przyjemne, jasne wnętrze z fotografiami Włoch, pyszne jedzenie i jedno z lepszych tiramisu, jakie jadłam w życiu, chociaż praktycznie bez kawy i amaretto – kucharz jest mediolańczykiem i to podobno przepis jego dziadka (?), przynajmniej tak zapewniała kelnerka. Zapewniała też, że wszystkie produkty są sprowadzane w Włoch i rzeczywiście, jakościowo jedzenie było wg mnie bez zarzutu.
Po obiedzie rozstałyśmy się na chwilę, ja uznałam, że noga protestuje przeciwko kolejnym kilometrom i poszłam prosto do sanatorium na spotkanie z dziewczynami a Gruschka postanowiła się poupiększać, żeby zadac szyku na popołudniowym spacerze po Kołobrzegu. Nie to co my, wszystkie jak jeden mąż dresiary :rofl:
Myslałam, że na wizycie u dziewczyn tylko obejrzymy pokoje u pójdziemy od razu gdzieś, ale impreza na łóżkach i krzesłach toczyła się na całego i nikomu tak od razu nie chciało się wychodzić :D Kasia narzekała, że w gości to się przychodzi z ciastkami do kawy, no ale jak dietetycznie to dietetycznie i nic nie przynosiłyśmy. Wszystkie dziewczyny bardzo troskliwie się mną zajmowały, gdybym pojęczała jeszcze trochę, na pewno miałabym zrobiony masaż bolącej nogi. Ale ponieważ aż tak bardzo nie marudziłam, to maść musiałam wcierać sama :rofl: Ale słodkie były i czułe (Dziewczyny a nie maści :D) i naprawdę byłam otoczona opieką z każdej strony.
Dziewczyny dzielnie zrezygnowały z kolacji w ośrodku, żebyśmy mogły gdzieś razem pójść i dały się namówić na jedzenie w Balsamico – więc pani kelnerka, która zapraszała mnie i Gruschkę na kolejną wizytę, nie musiała długo czekać. Z podziwem patrzyłam, jakie dzielne sa wszystkie – zero pokus i bardzo kalorycznych dań (moja i Gruschki pizza była tak pyszna, że na pewno nie była kaloryczna :D), zero deserów, prawdziwy turnus odchudzający. Brawo!
Po kolacji poszłyśmy na wieczór do mieszkania i było jeszcze lepiej niż w piątek. Bardzo starałam się nie podbijac kalorii podawanych wraz z winem, więc postanowiłam je ulepszyć. Ulepszenia nie dało się za bardzo wypić, było za ostre, więc oszczędzona nam została pokusa :rofl: Widzisz Sabinko, to wszystko zrobiłam, żeby nie nabijac kaloryczności wieczoru.
Trochę smiechu, dużo opowieści i zwierzeń, czasem cos trudnego do obgadania i wyjaśnienia – to kwintesencja naprawdę pięknego, dobrego wieczoru.
No i tyle, zdecydowanie za krótko i zdecydowanie do powtórzenia. Bawiłam się znakomicie z Dziewczynami i już tęsknię do kolejnego takiego spotkania :love:
Co do mieszkania z Gruschką….. zawsze uważałam, że ludzie najbardziej się poznają wtedy, gdy ze sobą mieszkają, nawet przez krótki okres czasu. I ja tez o Tobie myślę, że idealnie się mieszka :love: bez napięć, z pełną dowolnością, na zupełnym luzie. Można jeść, leżeć, stać na głowie – mamy swoje przestrzenie i je szanujemy, a i tak siedziałyśmy razem gadając, gadając i gadając :love: I absolutnie nie musisz niczego zmieniać :love:
Może dużo tych ochów i achów, ale właśnie tak się czuję – zachwycona, bo wyjazd był jeszcze lepszy niż sobie wymarzyłam. Na forum dużo jest ułomności słowa pisanego, a na zywo można sobie wszystko dopowiedzieć. Można lepiej poznać – tutaj Sabinkę i Kasię, bo do tej pory kontakt był forumowo-apkowy (nie mówiąc już oczywiście o Kani, której w ogóle nie znałam). Doświadczyłam mnóstwa ciepła, którego było mi trzeba i wiecie, że nie chodzi o bolącą nogę :love: Z Gruschką, którą znam najlepiej, mieszkałam przez prawie 2 doby i było naprawdę rewelacyjnie, a Tereska układa mi w głowie puzzle, patrząc „okiem inżyniera” na różne pogmatwane sprawy. Wracałam bardzo szczęśliwa :love: i dziękuję za ten czas.
Na Wasze wpisy poodpowiadam oczywiście później.
PS. Z wyjazdu, pomimo normalnego jedzenia (makaron, pizza, tiramisu, wino) wróciłam schudnięta o prawie kilogram, więc teoria 3-4 posiłki dziennie, zero podjadania i RUCH się sprawdza. Czyli jak idę na imprezę w piątek i sobotę, musze rano zaliczyć siłownię, koniec opierdzielania się :D
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Talent do pisania albo się ma albo nie:)
Ktoś mógłby pomyśleć,że byłyśmy na różnych wyjazdach - krótszym i dluższym:)
Pięknie Marti wszystko rozwinęłaś i opisałaś:great::love:
Ja też przyjechałam ciut lżejsza:)
System w jakim jest zawsze u córki Sabinka naprawdę się sprawdza:)Można sobie poczynać bardzo przyjemnie a zachowując rozsądek i nie podjadając bez większego wysiłku powoli chudnąć:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Już sobie nic ze swojego talentu nie odejmuj :D ja się po prostu strasznie rozwlekam
A jeszcze chcę się odnieść do Waszych wpisów, ale na jeden raz byłoby to nie do wytrzymania
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
I żeby nie było niedopowiedzeń, bo wyszło, ze Sabinkę i Kasię po.prostu poznałam. To nie takie zwykle poznanie, to zdecydowanie więcej :***
Gruschka to wiadomo :D, z Tereską czasem sobie gadamy i bardzo się lubimy a z Wami sympatia była duża, ale nadal prawie tylko forumowa. A na żywo to się baaaaaardzo rozwinęło :love:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Buziaczki (dobrze,że wirtualne bom zasmarkana)Zawziętaskom znanym odobiście i znanym z forum,ochudnięta o kilogram K.Ania.