69314Lubią to
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
O rany, Sabinko kochana 100 lat
pięknych cyferek na wadze Ci życzę
dzięki Gruszko za czujność
Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 24-01-2019 o 10:35
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Sabinko
sto lat sto lat ....lalala
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Musi być równowaga w przyrodzie – wczoraj gięło mnie, gięło po południu, bez kawy i energetyka ciężko jednak wytrzymać, ale byłam twarda. Za to padłam tuz po 20 – położyliśmy się na chwilę w sypialni z zamiarem obejrzenia filmu, ja się ocknęłam tylko na moment ok 22, a Przemek zszedł na dół wprowadzić mój samochód do garażu i też zasnął. Prawie 10 godzin snu, nie pamiętam kiedy ostatnio tyle czasu spałam
widocznie było mi to potrzebne – jak się dobrze spi, to się lepiej chudnie. Waga nadal współpracuje, chwała jej za to 
Krysiu, dzielę się moim sposobem na diete i ogarnięcie żywienia – naprawdę działa, jak się stosuję a wpadki zdarzają się raz w tygodniu a nie co drugi dzień. To miks diety Bartka i Montignaca – oznacza to, że z obu diet wybieram to co pasuje a resztę olewam 
Rano węgle: czyli owsianka z owocami/jogurt naturalny z odżywką białkową, owocami i domową granolą (proste i robi się w 3 minuty, a jest mniej słodka niż kupna i zero chemii), czasem makaron z owocami i białym serem, albo z białym serem na słono. Generalnie węglowodany, nabiał i owoce. Po tym długo jestem najedzona i nie łapie mnie głód na słodycze w ciągu dnia.
II posiłek: kasza/ryż z warzywami i sosem vinegret – dziewczyny widziały na wyjeździe, że dodaje do wszystkiego sałatę, mnie zapycha i daje objętość posiłkom
III posiłek: tłuszcze i warzywa – czyli kotlet sojowy, omlet z jajek lub fritatta z dodatkiem warzyw, wędzone tofu, różne zapiekanki warzywne z dodatkiem smietanki i jajek, bez ciasta lub zupy z tłuszczową wkładką
IV posiłek (jeśli mieści się w planie dnia, bo róznie z tym bywa): białko – ser biały półtłusty na wytrawnie lub warzywa i jogurt. Albo koktajl białkowy i/lub kawałek sernika.
Przy dołożeniu ruchu, nawet umiarkowanego, na luzie spada ok 5 kg miesięcznie – przy 1 „szaleństwie” tygodniowo (czyli ciasto w weekend albo impreza, na której jem różne rzeczy) i winie tylko w weekend. Poza tym na takiej diecie ma się energii za trzech. Kalorie kiedyś policzyłam – ok 1800 – 2000, jedzenia jest bardzo dużo, ale fakt, że nie ma tam gotowców i bardzo tłustych rzeczy.
Oczywiście, ja jako wege, mam bardziej pod górę – mięsnym jest łatwiej 
Konno ostatni raz jeździłam z 15 lat temu, ale marzy mi się powrót. To żadne wyczynowe jeżdżenie, bardziej rekreacja, ale na tyle szło, że mogłam jeździć w teren i co roku właśnie w Stegnie jeździłam po lasach i plaży. Wcześnie rano, bo wtedy nie ma ludzi. Tez mam respekt, bo to jednak zwierzę, które może zrobić krzywdę, ale uwielbiam konie. Nawet tylko szczotkować i głaskać, lubie zapach stajni. Kiedyś rodzice chcieli żebym mniej czasu poświęcała na jazdy i przestali dawać mi pieniądze na to – wynik był średni, bo miałam ze stajnia umowę: za 2 godziny sprzątania w boksach i czyszczenia koni, mogłam 1 godzine jeździć na tym, który wymagał aktualnie objeżdżenia. Najbardziej nie lubiłam Leniwej Wandy – stara szkapa, która nienawidziła biegac i wlokła się ze stoickim spokojem, nieczuła na próby przyspieszenia. Taka godzina stępa to nic fajnego, nuuuuuuda, no ale Wandę też trzeba było objeżdżać.
Wczorajsze zajęcia zostały odwołane tańca nie wiem dlaczego, dostałam tylko smsa. Muszę w takim razie sprawdzić, czy za tydzień jednak będą.
Jesteśmy różne, mniej lub bardziej wylewne :-), ja nie oczekuje ani zwierzeń od Ciebie czy Gruschki ani nie chciałabym być stopowana w mojej wylewności i np. długości postów. Zawsze można nie czytać, tylko przewinąć, tak sobie tłumaczę
Także masz deklarację, że pisz ile chcesz i ile możesz, a ja czasem o cos będę pytała, bo jestem Ciebie ciekawa po prostu a o sobie mało piszesz, stąd te pytania z mojej strony. Jeśli jednak uznasz, że przesadzam, napisz mi to proszę :-)
Gruschko, wczoraj pisałyśmy w jednym czasie a odniosłysmy się do tego samego – Twojej umiejętności uważnego słuchania. Jak tam nad morzem? Polatane?
Mróz nie odpuszcza, więc chyba musisz łaskawym okiem zerknąć na siłownię.
Tez się cieszę na luty, już bardzo blisko, a jeszcze nie wiemy gdzie będziemy mieszkać
Marzą mi się Mechelinki i spokojny wieczór z winem…..
Agnieszko, aaaaaa to inna sprawa z tą Stegną. Jakoś zupełnie nie kojarzyłam, że Twoja mam mieszka w tę stronę. Wcale się nie dziwię, że w takim razie Stegna i Krynica są dla Ciebie miejscem na wypady. Po porannych ćwiczeniach tez się czuję jak młody Bóg i mogę góry przenosić, więc doskonale Cię rozumiem. W kwestii Kuby to naprawdę fajnie, że wykładowca go docenił, samo to jest wartością. A spieszyć się rzeczywiście nie ma co, niech poużywa zycia studenckiego, bo to są chyba najfajniejsze lata.
Przy okazji jakieś apkowej dyskusji, miałam wczoraj przebłysk kolejnej sytuacji, kiedy zadaje jakieś neutralne pytanie i zostaje to zignorowane. W pierwszej chwili, w gorącej wodze kąpana, chciałam prostować i wyjaśniać, bo nie lubie takich niedopowiedzeń, że ktoś, coś, ale w sumie nie wiadomo co i nie wiadomo o co chodzi. Napisałam. Ale dwa głębokie oddechy i kilka plusknięć w wannie – bo tam najlepiej się myśli – doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. I tak jak kiedyś wyjaśniałabym i dyskutowała do upadłego, tak tutaj skasowałam napisane, uznałam, że wyjaśnianie może przynieść więcej szkody niż pożytku i czasem różne rzeczy lepiej zostawić, niech biegną same. Z mojej strony to duża zmiana, że nie drążę za wszelką cenę, tylko odpuszczam, niech sobie będzie niedopowiedziane.
I naszła mnie wczoraj taka refleksja, że w takiej dużej grupie jak nasza – jakby nie było to 9 osób, nie wszyscy muszą idealnie się ze sobą dogadywać i lubić. To jest niemożliwe i z mojego punktu widzenia trudne, żeby osoby z tak różnymi charakterami były do siebie idealnie dopasowane i żeby wszyscy do wszystkich czuli chemię. Mamy różną osobowość, całkiem inne podejście do życia i codzienności. Inne podejście do przeszłości, być może niełatwej, bo każda z nas ma swoją historię a przez dużą wrażliwość jesteśmy tutaj razem. Bo to nie jest takie zwykłe pitu pitu tylko o dietach, to miejsce sięga głębiej w nas – pisałyśmy o tym ostatnio. I na pewno każda z nas ma wady, które mogą drażnić innych.
Może kogoś denerwować moje długie pisanie, albo mój (czasem na siłę) optymizm lub aktywność, którą sama jestem czasem zmęczona. Ale nic nie poradzę na to, że czasem mnie tak gna do działania, do robienia czegokolwiek w życiu, jakbym miała za tydzień umrzeć. „Bo jest później niż nam się wydaje”. A ja przyznaję bez bicia, że mam niską wrażliwość czy tolerancję - nie wiem jak to nazwać na marudzenie dla marudzenia. Na (prawdziwym) przykładzie koleżanki z pracy, która ma kiepską sytuacje domową – jej widocznie nie chodzi o to, żeby się uwolnić od męża, tylko żeby o tym opowiadać. A ja chcę działać. No i jesteśmy niekompatybilne: ja podsuwam rozwiązania i irytuję się, że ona na wszystko mówi „nie, bo….”, a ona oczekuje ode mnie czegoś, czego ja nie potrafie jej dać: tylko głaskania po głowie, bez działania. Czy ja jestem zła? Albo ona? Nie. Obie jesteśmy ok, nawet się lubimy, po prostu w rozmowach starannie omijamy temat jej męża. I kiedyś czułam straszny dyskomfort z tego powodu, że nie potrafię jej słuchać tak jak ona by chciała. A teraz po prostu przyznaję: no nie potrafię. Dobra jestem w pomocy w działaniu, w konkretach, ale w takiej miękkiej pomocy, słuchaniu po raz enty, że mąż się wyprowadził a potem wprowadził a potem znowu i jeszcze raz – nie. Jesteśmy koleżankami z pracy ale przyjaźni z tego nie będzie, obie to wiemy. I to tez jest ok.
W idealnym świecie wszyscy bez wysiłku sa śliczni, szczupli i uwielbiają się nawzajem. Ale żyjemy w normalnym, gdzie dieta jest trudna
, waga przyprawia o łzy, a ludzie nie zawsze się ze sobą dogadują. I to tez jest ok – można być w tej samej grupie, paczce czy zespole w pracy i nadal ze sobą rozmawiać.
Opisana przeze mnie sytuacja z koleżanką nie jest odniesieniem do żadnej z nas - służy jako przykład dla przedstawienia mojego punktu widzenia na różnice między ludźmi. A przy okazji odsłaniam swój brak
Ostatnio edytowane przez marti38 ; 24-01-2019 o 11:00
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
I jeszcze serdeczne pozdrowienia dla kołobrzeskich dziewczyn
ale Wam fajnie nadal, bardzo (pozytywnie) zazdroszczę.
Kaniu, dzięki za buziaki i wzajemnie :***
Sabinko, ciekawe czy kiedyś już miałas takie rozciągnięte w czasie urodziny? Pierwsze sto lat spiewałyśmy w niedzielę, a dzisiaj powtórzymy
Wszystkiego najlepszego Kochana 
Czy dzisiaj w takim razie zgrzeszycie ciastkiem, czy nadal jesteście twarde?
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Sabinko! Wszystkiego naj naj Bukiecik.jpg
Dziewczynki widzę, że wyjazd do Kołobrzegu był udany. Rozmarzyłam się trochę bo to moje rodzinne strony....
Trochę Wam zazdroszczę bo znacie się osobiście ale wszystko przede mną 
Chwilowo jak wcześniej pisałam, czytam Wasze posty, ale brakuje mi czasu na czytanie.
Został mi jeszcze do przeczytania ostatni post marti.....podziwiam za takie długie posty
i to że nie tylko dotyczą Ciebie ale odnosisz się do tego co napisały dziewczyny- szacun.
Miłego dnia życzę wszystkim. Dziś po południu czeka minie chwila oddechu od przeprowadzki i idę do kosmetyczki. To będzie miłe popołudnie bo dziewczyna jest super.
Pozdrawiam
Ostatnio edytowane przez Gorczynka ; 24-01-2019 o 11:52
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Hello!sprawdzam czy forum wpuszcza posty. Sabinka się biedna dwa razy napisała, popodziękowywała(o ile jest taki wyraz) i ją wylogowało.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Znaczy wpuszcza. No to powiem Wam , że zamierzamy uczcić urodziny Sabinki wypiciem szampana, który dostała od sanatorium.Fajnie, że to zostało zauważone.
Naprawdę jest tu miło, czysto, zajęcia są bardzo starannnie prowadzone.Dzisiaj poszłyśmy przed południem do kawiarenki na koktajle Bardadyna.No były raczej zdrowe niż smaczne. Ja jestem po zabiegu firmowym i odpuściłam sobie syjście do miasta.Dziewczynki pobiegły. Ja wczoraj byłam na nauce tańca i jestem z siebie bardzo zadowolona bo to takie z mojej strony zderzenie się ze swoimi upiorami.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzien dobry ! A ja siedze nad kawusia popoludniowa w obrotowej kawiarni z widokiem na morze i...chwilo trwaj wiecznie. No ale niestety trzeba mi będzie powoli wracac bo mam zabieg borowinowy na stopy... milego popoludnia dla wszystkich!
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Nawiążę jednak do wpisu Marti w temacie biernego i czynnego słuchania. Ja mam podobnie jak ona jak słyszę czy widzę że komuś źle(przeważnie jak sam się skarży) to od razu lecę z radą, oferuję własne pomysły na rozwiązanie problemu. Patrzę przez pryzmat własnej struktury psychicznej. Jest problem trzeba go rozwiązać(idzie wojsko przekuwamy lemiesze na miecze).Ale nie każdy lubi widzieć cudze rady . Może one umniejszają rangę problemu bo pokazuj!, że jest wyjście z sytuacji a osoba wcale nie jest gotowa do wychodzenia
Lęk przed nieznanym jest czasami tak silny, że wolimy tkwić w układzie uwierającym nas, toksycznym dla nas, normalnie nie do wytrzymania, ale układ znany mimo, że kiepski jest mniej frustrujący, przerażający niż rewolucja.
Niektóre osoby kochają być ofiarą. Ja na Celowniku nadziałam się właśnie na taką minę. Koleżanka, która odeszła z wątku przeze mnie w pewnym momencie tak zdrzaźniła mnie czarnowidztwem i odrzucaniem każdej rady, sugestii zmiany postępowania czy zmiany punktu widzenia, że uniosłam się źle pojętym honorem i przejechałam się w gniewnym poście po niej. No dopiero jak już narobiłam złego przyszła refleksja.
A kto ciebie Tinn prosił o te wszystkie rady. Dlaczego sądzisz, że jak ktoś się skarży to oczekuje pouczeń.Może lubi być Hiobem. Może w ten sposób nauczył się istnieć w grupie rówieśniczej, pracowej, forumowej.
Może jest na tyle sprytny, że jest w stanie zasugerować potrzebę pomocy materialnej dla siebie(znamy takie przypadki).A może szybkie i łatwe rozwiązanie, które ty wystrzelisz z biodra jest dla niego policzkiem(sam na nie nie wpadł, albo takie właśnie mu nie pasuje, a ty rozbiłaś jego linię odmowy).
To takie moje ogólne refleksje co do poruszonego przez Marti tematu wysłuchania, a rzucania się na pomoc.
Wczoraj niczego nie zdołałam na apce doczytać .
Ja tutaj idę na rekord. Na razie mam 100% obecności.Jak zdrowie pozwoli wytrwam do końca.
U mnie waga słabo spada ale zakres ruchu barku bez bólu się zwiększył. Oby tak zostało.Narka obrazki dam wiecie gdzie.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dziewczynki kochane bardzo dziękuję wszystkim za życzenia urodzinowe które obchodzę z dziewczynami w zasadzie już od soboty 
Wszystkim bez wyjątku dziękuję, wymieniać nie bedę bo czasu mało 
Kocham was wszystkie i bardzo się cieszę że was mam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum