Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dziewczyny dziękuję za dobre słowa wsparcia i rady.
Dzisiaj dzień to już trochę lepiej się czuje.
Tym bardziej, że na jodze pani kazała się uśmiechać, radować, wkładać w siebie radość, czerpać radość z czego się tylko da :)
Może to głupoty ale dosyć fajne teksty ma babeczka :)
Rady na temat niejedzenia śniadań pewnie dobre Agnieszko. Dużo i od dawna mówi się o tym, że śniadanie jest niezbędne ale i coraz częściej czyta się, że można je sobie darować:)
Ja kiedyś nie jadłam śniadań i było wszystko ok, okazało się, że wcale nie były mi potrzebne. Tak jak kawa na w-o. Bałam się, że bez niej nie dam rady a okazało się, że wcale mi jej nie brakowało.
Krysiu w jakiej formie jadasz kolagen?
Agnieszko no to dzieje się u ciebie w domu :)
Niby ferie ale masz dwoje zwierzaków to czasem tak jakby się miała kilkoro dzieci, tym bardziej, że o ile wiem to raczej ruchliwa rasa jest:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Jeszcze jedno dodam bo w nocy byłam mocno rozżalona i trochę naćpana tabletką i na pewno za ostro potraktowałam swoją córkę, wnuczki i J., których oczywiście bardzo kocham i którzy są dla mnie bardzo dobrzy. Zięć oczywiście też :)
Weszłam na forum w nieodpowiednim momencie i trochę mi się ulało i oberwało niechcący niektórym:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Moje odpowiadanie dzisiaj to będzie opowieść w odcinkach – staram się wykroić przerwę śniadaniową, ale to trudne. Pot po tyłku mi leci w pracy, ale nie narzekam, bo wiadomo przecież, że to tygrysy kochają najbardziej, tylko czasu brak na wszystko. Więcej pracuję, w zupełnie innym systemie, zaraz pewnie to ogarnę, ale po prostu musze się przyzwyczaić do większej ilości godzin spędzanych w firmie. Kiedys sobie odbiorę :D Tym samym na normalne zycie zostało mi trochę mnie, a usiłuje upchnąć wszystko tak jak kiedyś. Na razie kosztem zumby, ale wczoraj tak strasznie było mi żal zajęć, że obiecałam sobie – zumba jest święta i nie ma to tamto. No ale Przemek umówił się z kolegą i bardzo mu zależało, żebym ja tez poszła. Niby było sympatycznie, ale to jego kolega bardziej niż mój i tak w tyle głowy miałam instruktorkę Kasię z dziewczynami, a mnie nie ma…..
Po pracy pojechałam do dentysty omawiać plan prostowania szczęki – chyba skończy się na aparacie ortodontycznym :cry: nie chcęęęęęęę….. ale czasem mus to mus. Łatam te zęby z każdej strony, słabe są strasznie a niszczą się szybciej od złego zgryzu i nieprawidłowego ułożenia. Będzie kosztowało majątek, oczami wyobraźni widziałam ulatujący w siną dal tydzień w ciepłych krajach, który planowaliśmy we dwoje w czerwcu. No ale nie chcę za 10 lat skończyć ze szczęką w szklance.
Potem na drugi koniec miasta odebrać z paczkomatu chuste do tańca brzucha – sam szał, różowa, z wieloma brzęczącymi monetami :D
Spotkanie z kolegą, na szczęście krótkie i obiad gotowałam po 22 :-(, dzisiaj rano zmywarka, wstawianie prania o 6.30, bo znowu wrócę po 21 dopiero. Dlatego na weekendy czekam z utęsknieniem, wtedy zwalniam i mam czas na życie.
Jutro tez całe popołudnie poza domem, mamy iśc do kina - nie z powodu Walentynek hihi, ale zaraz przestaną grać Faworytę a bardzo chcieliśmy to zobaczyć.
Sabinko, tez od czasu do czasu biorę ten lek i nauczyłam się, że niestety, ale Lek + komórka/komputer = kłopoty. Tez pisałam po leku smsy, bo myślałam, że jeszcze nie zaczął działać. Może przeproś najbliższych, wytłumacz, skąd taka reakcja – kochają, to zrozumieją.
A masz realną szansę na chociaż pomyślenie o przeprowadzce do córki? Czy to poza możliwościami? Tzn nie chodzi mi o wprowadzenie się fizycznie do nich, ale zamieszkanie gdzies obok? Blisko, tak żeby być z rodziną? A jeśli nie to, to może jednak podróż do nich, nawet przy droższych biletach. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale wiesz, że ja z tych działających jestem i szukam od razu wyjścia z sytuacji. Może moje na pierwszy rzut oka szalone pomysły nie są takie złe.
A jeśli nie to, to jednak może zajęcie wśród ludzi. Albo wyjście do ludzi – nic Cie w domu nie trzyma kurczowo, pakuj tobołek, szukaj taniego biletu i wbijaj na kilka dni. Pójdziesz ze mną na zumbę :rofl:, pojedziemy do dziewczyn do Łodzi na kawę. Pokój do spania jest, a ja piszę serio :-), jeśli tylko zniesiesz wycie kota pod drzwiami (Mia dorobiła się nowego zawołania „Mia, nie drzyj ryja” – Przemek ja koszmarnie rozpieścił i kiedy jesteśmy w domu, trzeba ją po prostu nosić cały czas, wtedy jest cicho, a tak łazi za nami i wyje). Wydajesz się mało problemowa i raczej nie księżniczkujesz :rofl:, a w czasie gdybym nie mogła z Toba być, zwiedziłabys trochę Warszawę. Tak, wiem, że plan wydaje się szalony, ale dlaczego nie? ;-)
W kwestii jedzenia: może jednak pudełka? Albo przemyśl, co Cie syci na długo i to jedz na obiad. Albo ugotuj coś cienkiego – np. zupę i załóż sobie, że tylko to wolno jeść między posiłkami. Nie mam innych pomysłów – jedynie taki, żebys miała tak dużo zajęć po południu, które nie pozwolą myśleć o jedzeniu.
Do Gdyni ślemy po prostu dużo dobrej energii, serduszek i ciepła.
Niesamowitą rzecz przy okazji spotkania z Gruschką powiedział mi Przemek. Ja to wiadomo – w gorącej wodzie kąpana, znieść nie mogę bezczynności; już lecę, chcę działać. A dostałam od niego chłodny i MĄDRY prysznic: czasem jest tak, że nieważne jest to co Ty chcesz, choćbyś chciała jak najlepiej i z sercem na dłoni. Czasem najważniejsze jest to, czego potrzebuje druga osoba, a raczej czego nie potrzebuje. Nawet jeśli Ci się wydaje, że niczego nie chce. I tak jest dobrze.
To mądry człowiek, ten mój Przemek.
Nad morzem zaliczyliśmy 4 pory roku – cudna była niedziela w Sopocie, słońce, błękit nieba dały przedsmak wiosny, na którą już chyba wszyscy bardzo czekają. Deszczowy poniedziałek, jak najbardziej ponura jesień. W drodze powrotnej śnieg z deszczem, paskudnie wiało i ciężko było jechać.
Przedstawienie bardzo fajne, jeśli lubi się klimat „Gorączki sobotniej nocy”; my akurat lubimy. Bardzo doceniam przekład naszego warszawskiego mistrza słowa Daniela Wyszogrodzkiego. Tak, rozpiera mnie lokalna duma, bo zawsze w Gdyni to mi przeszkadzało i kulało bardzo – polskie przekłady, czasem na siłę wtłaczane w muzykę. Daniel (mogę tak pisać, bo się znamy) robi to w zupełnie inny sposób – jego przekłady są jak wiersze – nie dosłowne, ale za to dopasowane do muzyki, to wszystko jest lekkie i płynie, nie ma żadnych zacięć.
Genialne sceny zbiorowe, było ich bardzo dużo – przeważnie ok 40 artystów na scenie obrotowej i wokół niej; zgrać choreograficznie to towarzystwo to wielka sztuka. No kostiumy! Bajka! Przemek był w siódmym niebie, ale on kocha kolorową stylistykę lat 70 i 60.
Poznaliśmy nowe głosy, których na pewno będziemy szukać na innych scenach, m.in. Karolina Trębacz – jak ona pięknie spiewała! W ogóle wg mnie przedstawienie miało wysoki poziom. Zaskoczyły nas bardzo sceny taneczne w wykonaniu mojej ulubionej spiewającej aktorki: Agnieszki Przekupień. Widziałam ją w dwóch rolach, niezliczone ilości razy na Youtube, np. piosenką z musicalu „Jesus Christ Superstar” https://www.youtube.com/watch?v=vD-_EACahmc
A teraz pokazała się z zupełnie innej strony: fantastycznie zatańczyła razem z Filipem Cembalą (którego nie znałam w ogóle). Dla kogoś, kto nie tańczy zawodowo, musiało być to trudne wyzwanie, a ona dała radę.
Były małe minusy – wole musicale, które prawie w całości są śpiewane, a ten taki nie był; dialogów było sporo i to jedno nie bardzo mi się podobało. No ale to jednak teatr i kwestia gustu.
Fajne jest to, że dzielimy razem z mężem tę pasję, bo po spektaklu oboje w jednej chwili stwierdziliśmy, że musimy zobaczyć ją w „Doktorze Żywago” w Białymstoku. No to teraz polujemy na bilety na Podlasie :rofl:
Na razie jednak za 2 tygodnie Aida, potem Piloci jeszcze raz, bo widziałam tuż po premierze. No i w czerwcu znowu Piloci na zakończenie grania; wtedy jest tzw zielony spektakl i fajnie zobaczyć jak aktorzy się wygłupiają, jednocześnie grając przynajmniej częściowo „normalne” przedstawienie.
Dobrego dnia; przerwa już mi się skończyła, więc na Wasze wpisy odpowiem, ale w następnym wejściu. Buziaki :love:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Marti jesteś kochana ale na pewno już wiesz o tym :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Ty mi tu nie pisz, ze kochana hihi, tylko naprawdę się zastanów. Serio serio. Na początku marca zostaje sama w domu z Klaudią
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Skromnie tylko zauważę, że ja pierwsza zaprosiłam Sabinkę do siebie :mdr:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dziewczyny jesteście kochane ale sama muszę poradzić sobie ze swoimi smutkami i to u siebie na miejscu, tu gdzie spędzam czas na co dzień....
Muszę coś wymyśleć, żeby więcej się działo w moim jakby nie było monotonnym życiu, więcej wychodzić, wyjść do ludzi, odnowić albo zacieśnić może jakieś kontakty koleżeńskie i porozmawiać z J. co by dało radę zmienić. Kilkudniowa odskocznia znowu wprowadziłaby mnie może w stan zbytniej monotonii po powrocie do domu. Jestem gdzie jestem i żyję gdzie żyję, tylko może najwyższy czas coś zmienić:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
A ja tylko zwrócę uwagę, że córka, dwie wnuczki( chociaż anglojęzyczne)dobry opiekuńczy dla swojej rodziny i radzący sobie finansowo zięć oraz naprawdę w porządku i jeszcze umiejący tańczyć boyfriend to troszkę więcej niż 3 koty i siostrzeniec w Zgierzu.Chociaż takich kotów jak moje to ze świecą szukać i kocham je miłością przeogromną.
Ja myślę Sabinko, że człowiek nie jest samotny i nie ma pustki w sercu jeżeli ma co kochać. Nie tak ważna jest relacja zwrotna.Z młodymi raczej to się nie kompensuje, oni miłość otrzymaną od nas "spłacą" czy wrócą do puli miłości dając ją swoim dzieciom.
Ale ten który ma co kochać i zostawił na tej ziemi swoją cząstkę nowej ludzkości jest bogaty, nie jest chwastem , ktory np jak ja gdy rozsypie się w proch to tylko pierwiastki pożyczone na życie odda, nie będzie wartości dodanej.
Całe życie bardzo bolało mnie to że nie mogę mieć dzieci.
Spojrzyj na swoją sytuację jak na do połowy pełną szklankę.
Moja siostra ma dzieci od których jest daleko, wnuki od których izoluje ją rozwód syna (Ala)lub wredna synowa Jaś i Antek.Twoja córka wkłada ogrom starań w te filmiki i zdjęcia poprzez które jesteś na bieżąco zaangażowana w to co dzieje się u twoich bliskich.
A z jogą to trafiłaś w 10, aż ci zazdroszczę. Trzymaj się ja też od czasu do czasu mam nastroje "starej bezzębnej Indianki".
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
No właśnie Teresko -dobrze, że nastrój starej bezzębnej Indianki łapie nas tylko od czasu do czasu a mnie czasem wspomagany przez głupie tabletki pcha do nieprzemyślanych wpisów na forum i nie tylko...
A w zasadzie to nie mam wcale w tym swoim życiu tak źle:)
Tylko właśnie nie bardzo umiem dostrzec tę do połowy napełnioną szklankę.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Teresko, moja kochana (nie) stara i (nie) bezzębna Indianko - dlatego zaproszenie ode mnie dostałaś już dawno temu :rofl: :love: Teraz się tylko nie rozchoruj znowu i dawaj na weekend.
chyba że chcesz, żebym Cię znowu dla oderwania myśli raczyła smutną historią ;-), tylko że smutna historia poszła sobie precz i mam nadzieję, że nie wróci :D