69314Lubią to
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
…
Większość ścisłych diet w rzeczywistości jest nieskuteczna, ponieważ są one wynikiem postawy nienawiści do siebie, obrzydzenia do tłuszczu lub niechęci wobec siebie i swoich słabości, przez które tłuszcz odłożył się w naszym ciele. Postawa taka wywołuje pragnienie zagłodzenia ciała po to, aby ukarać umysł. Ciało będzie się czuło wygłodzone podczas każdej drastycznej diety, a ponieważ nie lubi takie być, samoistnie będzie starało się uruchomić tkanki, które potrzebują najwięcej energii, spowalniając w nich procesy metaboliczne, co przyczyni się do wolniejszego spalania tłuszczów – tłumaczy Robert Svoboda w PRAKRIRI – ODKRYJ SWOJĄ PIERWOTNĄ NATURĘ.
W pokonywaniu tej niechęci do siebie pomogło mi między innymi wspomniane spoglądanie z miłością i akceptacją w lustro. Była to jedna z technik, dzięki której odnalazłam moją drogę do równowagi. W efekcie (ubocznym
) schudłam 25 kg.
Poniżej cały zestaw zasad, którymi się kierowałam. Większość z nich zostanie omówiona w kolejnych rozdziałach tej książki. Już w tym miejscu zaznaczę, że poniższego zestawienia nie powinieneś traktować jeden do jednego. Przede wszystkim wsłuchaj się w siebie. Skorzystaj tylko z tych punktów, które poczujesz całą sobą!
Ustawiłam swój nowy cel. Utratę wagi zastąpiłam akceptacją siebie. Przestałam walczyć ze sobą i swoimi kilogramami!
Wyrzuciłam swoje tzw. ubrania motywacyjne, czyli za małe jeansy, które miały mnie mobilizować do schudnięcia.Tak naprawdę działały odwrotnie. Z każdym tygodniem, miesiącem, rokiem wpadałam w coraz większe poczucie winy, że nie udaje mi się wrócić do mijej upragnionej sylwetki.
Do codziennej, porannej rutyny włączyłam masaż ciała, najlepiej ciepłym, ale nie gorącym olejem sezamowym (zima i jesień), kokosowym (lato) lub ich mieszanką (wiosna). W trakcie masażu szczególną uwagę zwracałam na to, aby spoglądać i odnosić się do swojego ciała z akceptacją i miłością. Olej doskonale nawilża, ale i oczyszcza. Z powodzeniem zastępuje balsam.
Zmieniłam optykę patrzenia na moje menu. Wyszłam z przestrzeni muszę się zdrowo odżywiać. Zaczęłam robić i jeść te rzeczy, na które mam ochotę.
Biorę odpowiedzialność za własne samopoczucie i ciało. Przez lata z łatwością wpadałam w kolejne gotowe diety obiecujące szybką i bezbolesną utratę wagi. Dlaczego? Bo w momencie porażki łatwo mogłam przerzucić odpowiedzialność.
Zaczęlam układać swój jadłospis kierując się smakiem. Smak jest prezentem od natury. Naszym wewnętrznym kompasem, który w pierwotnej postaci wskazuje to, co nam służy. Jeśli spożywane jedzenie, nawet najzdrowsze, nam nie smakuje, nie jesteśmy w stanie dobrze go strawić. Co za tym idzie – nie wchłaniamy składników odżywczych!
Obserwuję emocje towarzyszące jedzeniu. Staram się nie siadać do posiłku zła, smutna lub pod wpływem stresu. Emocje również wpływają na nasze trawienie. Przed posiłkiem (np. w pracy) dobrze jest przejść się, zmienić otoczenie, wyczyścić głowę z myśli.
Jem, kiedy naprawdę jestem głodna. Nie najadam się na wszelki wypadek. Udało mi się zaobserwować, kiedy głód wynika z rzeczywistej potrzeby organizmu, a kiedy jest tzw. Głodem emocjonalnym.
Nie chodzę głoda. Nie oszukuję też swojego organizmu wodą, herbatą czy np. kilogramami spożywanych owoców w zastępstwie głównego posiłku. Ajurweda podkreśla, że głód wywołuje lęki. Te ostatnie, zaburzają trawienie I wchłanianie składników odżywczych.
Przestałam się odżywiać intelektualnie. To jeden z 7 sposobów odżywiania, który wyróżnia makrobiotyka. Ten typ odżywiania opiera się wyłącznie na sugestiach innych osób, na tym co przeczytamy, również do przynależności do określonej grupy (np. osób będących na diecie surowej)
Odżywiam się w sposób, który makrobiotyka nazywa wolnym. Słucham siebie i swojej intuicji. Wybieram to,m co rzeczywiście mi służy i czego do zachowania zdrowia potrzebują moje ciało, dusza i umysł.
Liczę wartości odżywcze, a nie kalorie. Nadwaga często wiążę się z niedoborami składników odżywczych. W takiej sytuacji organism domaga się dodatkowej porcji jedzenia. Im więcej wartości odżywczycg przyswoisz, tym mniejszy głód będziesz odczuwać!
Staram się nie jadać w biegu i na stojąco. Jem wolno, dokładnie przeżuwam każdy kęs. W ten sposób daję czas mojemu układowi pokarmowemu na poinformowanie mózgu , że jest najedzony
…
reszta w książce☺
Mam nadzieję, że informacje, które podałam zainteresują nie tylko Sabinkę☺
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Monko, podobaja mi się punkty o pokonywaniu niechęci do siebie. Taki pstryczek w kierunku terapii. Trochę się tylko zastanawiam nad tym: „Zaczęłam robić i jeść te rzeczy, na które mam ochotę” – u mnie to w ogromnej mierze słodkości, więc pytanie, jak to obejść? „Zaczęlam układać swój jadłospis kierując się smakiem” – tylko co, jak przeważa ochota na słodkie? „Nie chodzę głodna” – no tak, ale przy rozciągniętym żołądku to problem, bo poczucie nasycenia przychodzi późno
.
Próbowałaś już stosować na sobie te punkty?
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Krysiu, dokładnie nad tym samym zastanowiłam sie po przeczytaniu tekstu Monki( dzięki Monko za ten tekst), bo ja odzywialabym sie w takim przypadku samymi bułkami z masłem i konfiturą, owocami i odrobiną ulubionych warzyw
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
ależ się rozgadałam/rozpisałam... obiecuję, że to dziś mój ostatni post

Agnieszko, na smalcu faworków, ze względów oczywistych już nie mogę smażyć, a olej kokosowy (oczywiście rafinowany, żeby nie miał kokosowej nutki/smaku) jest wg mnie najbardziej zbliżony w swoich właściwościach do smalcu. W cieple topi się, w temperaturze pokojowej zastyga, co moim zdaniem gwarantuje faworkom niezwykłą delikatność i kruchość. Bardzo zdziwiła mnie informacja, że dziewczyny smażą faworki na oleju. Nie wiedziałam, nie słyszałam, że tak można
... klasycznie zarówno pączki, jak i faworki smaży się przecież na smalcu.
Jeśli chodzi o Plantę... Marti bardzo dziękuję za podpowiedź, ale ja mam lekkie fiksum dyrdum
na tle ekologii, więc nie jem oleju palmowego, który jest jej jednym ze składników.
Ja, podobnie jak wszyscy domownicy, uwielbialiśmy mięso, ryby i owoce morza... początki wege nie były więc łatwe, ale aktualnie nie wyobrażam sobie jak można jeść mięso... i pozwolisz, że nie zgodzę się z Tobą, że należy się pogodzić z zabijaniem zwierząt na żywność. Sądzę, że za jakiś czas (być może za 50 lub 100 lat) zabijanie i jedzenie zwierząt (także ryb) będzie uważane za barbarzyństwo i nikt tego nie będzie robił.
Marti, a nie myślałaś o posadzeniu jałowca:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
w zależności od ilości miejsca może być także płożący:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Krysiu, okienka staram się zamykać o odpowiedniej porze czyli o 17:00, ale jak mi się nie uda nie robię z tego powodu problemu.
Jeśli chodzi o dzieciństwo lub młodość nie mam traumatycznych wspomnień*z tego okresu. Moi rodzice zawsze stali za mną murem, byli i są (aktualnie już tylko mama) moimi przyjaciółmi. Utyłam z powodu stresującej i odpowiedzialnej pracy... nienormowane godziny, wieczne napięcie i potrzeba "bycia na baczność" zawsze i o każdej porze... kreatywna i niezastąpiona
...
Krysiu, Agnieszko, chyba musicie przeczytać książkę
... a tak poważnie pozwolicie, że jutro Wam odpowiem. Dziś już padam na twarz, a jeszcze muszę chwilę poświęcić pracy.
Ostatnio edytowane przez monkaa ; 20-02-2019 o 23:06
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Agnieszko, jadłospis który podałaś też mi bardzo pasuje. Właściwie to nawet więcej – dosyć często tak właśnie wygląda
.
Moniu, pisz ile chcesz, jak duzo chcesz i ani trochę sobie nie żałuj
. Masz rację i już ganię siebie za niedoprecyzowanie - akceptacja i pozytywny odbiór siebie mają bardzo często związek z okresem dzieciństwa i młodości, ale oczywiście że nie jest tak zawsze. Moi rodzice też mnie wspierali, więc wiem o czym piszesz. Książkę oczywiście chętnie przeczytam, ale od razu dodaję, że fajna jest ta technika z lustrem. Natknęłam się na nią kiedyś chyba u Eweliny Stepnickiej i pamiętam, że była dla niej ważna na którymś etapie pracy ze sobą. Fajny jest pomysł na masaż, podoba mi się również to odkładanie za ciasnych ubrań (chociaż podejrzewam, że dla niektórych z naszych dziewczyn mogą być one jednak motywacją). No i w różnych innych punktach tez jest ok. Ale jak najbardziej czekam na dalsze informacje.
A tak stresującej i odpowiedzialnej pracy naprawdę współczuję
.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzien dobry wszystkim!

...i specjalnie dla Tereni...
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Z mojego początkowego okresu pracy w Ariadnie kiedy walczyliśmy o przetrwanie kryzysu lat 90 we włókiennictwie, w Łodzi praktycznie wiodący w mieście "Ziemi Obiecanej" przemysł został wygaszony prawie w 100% pamiętam jedną Wielkanoc, kiedy musiałam coś skończyć w domu i mialam do jedzenja tylko duże opakowanie Raffaello. Siedziałam calą Wielką Sobotę przy komputerze,o 22 zawiozłam dyskietkę koleżance do dalszej obróbki i pojechałam na Świeta do siostry.
Mózg żeby myślał karmiłam łatwo przyswajalnym cukrem no i nie było czasu na stanięcie w kuchni i "zabawę" w obiad.
Miałam lat 40 i parę i wtedy odkryłam psychiczną ucieczkę w ruch.Różne rzeczy mogły mi się nie zmieścić w planie dnia obiad, spotkania z przyjaciółmi itp ale aerobic czy marszobieg z kumpelką w porze prawie nocnej był święty. To mnie trzymało przy zdrowych zmysłach.
Jak przyszłam do zakładu wykuwała się w ogniu walki załoga na ciężkie czasy.Sąsiednie poletko Farbiarnia zmieniła 7 kierowników. Ja się utrzymałam na stanowisku chociaż każda reklamacja była dla mnie potencjalnym "wyrokiem".Wtedy też jeszcze paliłam. No zdrowym życiem trudno to nazwać.
Ale kto miał mnie utrzymać i się mną zaopiekować. Miałam tylko siebie , daleko w lasach siostrę z zaawansowaną nerwicą lękową no i zażerałam stres.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Kasiu dziękuję za kawę, ja nie zdążyłam bo dziś wyszłam z domu o 6, przed pracą byłam u klienta go rozliczyć
Tereniu, przykre to co stało się z zakładami w Łodzi, ale w Częstochowie stało się podobnie, było kilka dużych zakładów włókienniczych, nie zostało nic, dobrze że Ariadna przetrwała, jeszcze jak haftowałam to kupowałam nici Ariadny.
Ruch to fakt lekarstwo na wszystko, niestety u mnie sa okresy ruchu przeplatane okresami bezruchu, staram się jak mogę żeby nie było przestoi ale coś wewnątrz blokuje.
Monko świetny tekst nam przytoczyłaś, a ten test w lustrze, spróbowałam rano i nic nie zobaczyłam ładnego, no ale tobie zajęło 20 minut, a ja nie miałam czasu , powtórzę go kiedy będzie go więcej ... Ale robiła takie ćwiczenia z samą twarzą i podziałało, patrzenie na siebie z myślą jestem ładna...
A stwierdzenie że możesz jeść na co masz ochotę? U mnie to by była pizza, lasania, bułka z masłem i dżemem ... no chyba by nie pomogło
na zrzucenie wagi 
Apropo wagi stała małpa prawie tydzień, a dziś pokazała 70 dag mniej
I niechby sie to utrzymało by tygodniowe spadki odnotowuję w soboty
Ostatnio edytowane przez maniusia72 ; 21-02-2019 o 08:51
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry,po raz drugi,bo jednego posta już mi cyberprzestrzeń zżarła była.
O głowie pisałam i o porządkach w niej,co właściwie każda dieta zakłada...
Mi/Mnie niesamowicie dobrze na tę głowę właśnie,zrobił pobyt w Kołobrzegu
i już!! nie mogę doczekać się kolejnego...w Ogródeczkowym kajeciku codziennie,
niezmiennie dokonuję wpisów;kalendarz pozostaje czysty i służy...jako kalendarz.
Czytam książkę (Anny Niemczynow "Zostań ile chcesz"),której bohaterka mieszka w
Kołobrzegu,jest między innymi instruktorką fitnes,niekiedy w sanatoriach
trochę jest też o głowy naprawianiu,a trochę i z harlekina
,randki w obrotowej
kawiarni (KasiuO
)albo w Koszalinie (Sabinko
)...fajNIE! się czyta...
Zacytuję z niej cytata z Einsteina:Wszystko jest energią.Wszystko.Dostrój się do
częstotliwości tego,czego pragniesz,a w nieuniknony sposób stanie się to twoją
rzeczywistością.Nie może być inaczej.To nie filozofia,to fizyka.
-
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry, wpadam ekspresem tylko się przywitać i pochwalić - no muszę, bo się uduszę
Raportowałam, że waga powoli ale w miare regularnie idzie w dół. No to melduję: od Kołobrzegu uciułałam kolejne 3.5 kg na minusie. Czyli razem ze stratą grudniową jest razem - 8.5 kg. Przy tej masie to jeszcze nie jest moment na : "ojej, ale schudłaś", ale ja widzę po ciuchach.
Moja metoda działa; chyba ją opatentuję 
Ciag dalszy oczywiście nastąpi, ale radość mnie rozpiera i musiałam Wam napisać, w końcu forum dietetyczne
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum