Tereska, bierzemy przykład. świeżo kupiony ryż poszedł do zamrażalnika
na ostatki jakiegoś dobrego pączka wciągnęłam i kieliszek wina wypiłam, i jestem grzeczna już....to znaczy słodyczowo, nie ma szans, żebym rzuciła winkoja jak Marti, wierzę, że wino jest bezkaloryczne
hihi, Maniusia - mój kot biegał za wszelkimi latającymi a razem z nim mój mąż żeby być pierwszy....normalnie czekałam zawsze,który pierwszy coś zrzuci
a czemu wypalają lasy? jest jakiś sensowny powód? bo ja to miejskie zwierzę i nie znam się na tym
kurcze, fitatu nie znam, ale ja na samsungowej aplikacji chodzę i póki co jestem zadowolona.....obadam jednak tego fitata, bo ja lubię wszelkie gadżety
Sabinka - my te prlowskie eksponaty też pamiętamy, takie młódki to mu nie są
oj, z tym rowerem. we wtorek do szkoły pojechałam...wizgało złem aż miło, całe 5 km miałam wichurę w twarz...trening jak się patrzy, nogi mnie do dziś bolą
ja kocham zieloną herbatę. aż dziwne, skoro zielona, bo zielone to ja raczej na receptę tylko
Marti - no zbiorę się zbiorę. obiecuję solenniewezmę Mamusię, wsiądę w samochoda i przyjedziemy wymiziać Maniutka mojego kochanego. Mamusia się boi tylko dużych piesów to i Kluska zostanie wymiziana przez cztery ręce
angielski - super!!!! pękłam z dumy właśnie. audiobooki - też bym chciała ale mnie się mózg wyłącza po jednym zdaniu. jakoś nie daję rady, nie umiem się skupić na słuchaniu książek, podziwiam tych, którzy potrafią.....
a może sobie kupuj taki magazyn "English Matters"? mają całkiem niezłe artykuły i słowniczek z trudniejszymi słowami. ja go bardzo lubię, kupuję sobie hiszpański taki.....Marti, mówienie się liczy, nawet po murzyńsku...jak moja Słomka na wyjazdach zaczyna coś mówić, to ja mam od razu ból zębów, ale nawet nie próbuję Jej poprawiać, bo to strasznie deprymuje....a ważne jest, żeby się dogadać i tylko to jest potrzebne. nie każdy musi znać język jak filolog i robić za tłumacza, przecież uczymy się po to, żeby móc się porozumieć
Tereska - zCiebie też jestem dumna. takie codzienne uczenie się najwięcej daje. nawet niedługo, ale regularnie. sama się tak uczę. tylko ja twardziel jestem i solo się uczę - teraz hiszpańskiego...ale on dużo prostszy od angielskiego jest....
gwara to też język. może tym się powinnam zająć...na pewno bym miała zabawę, ale to jak już dojrzeję najpierw do klingońskiego
Kasiu - to miałaś niezłe urodziny
Marti - jesteś po prostu normalna, chyba każda z nas ma takie chwile.....kiedy wszystko złości i najchętniej byśmy stanęły na PKiNie i wrzeszczały w głos.....będzie lepiej....ale może z czegoś zrezygnuj co?chociaż ja wiem...może nie, bo wtedy nędziesz się złościć, że coś Ci ucieka.....przetrwaj.....
przyjaźń to strasznie trudna rzecz.....ja wiele razy już się rozczarowałam i teraz 100 razy się zastanowię zanim kogoś nazwę przyjacielem i tak go będę traktować.....ale trudno jest znaleźć prawdziwych przyjaciół.....