a weszłam w plotka i poczytałam, to Monika go rzuciła dla innego..
a weszłam w plotka i poczytałam, to Monika go rzuciła dla innego..
Ostatnio edytowane przez maniusia72 ; 09-04-2019 o 10:05
Kasiu po naszym ostatnim Kołobrzegu ja też powzięłam takie postanowienie.
Zresztą moja postawa emigracji wewnętrznej związana z nie czytaniem gazet i nie oglądaniem publikatorów trwająca już lat ponad 20 jest przejawem tych samych przemyśleń.
Na mnie takie samo wrażenie jak wpatrzeni w Kurskiego i czytający "Gazetę Polską" czy "W sieci" robią uzależnieni od "Szkła Kontaktowego" czy "Ucha Prezesa".
Chciała bym jak już tak mocno to moje osobnicze brzemię inności zaważyło na naszych wzajemnych relacjach dopowiedzieć jeszcze jeden aspekt.
Ma on scisły związek z sytuacją która zaistniała.No reaguję instynktownie i trochę na ślepo na sytuację dziobania "szarego kaczątka".
No bo ja z takim "dziobanym" się utożsamiam, lęcę, rozpościeram skrzydła jak kwoka i na oślep do upadłego "oddziobuję się".
Tym bardziej to działa jak rzeczywiście widzę cechy swojej inności, na które ktoś inny się nie godzi, potępia, nie przygląda im się "z siedemnastu stron analitycznie", tylko po prostu reaguje osobiście jak poruszony, zraniony normalny człowiek.
Ja wiem , że to raczej ja jestem odmieńcem ale w ferworze walki o tym zapominam.
Przytaczałam już opis terapeutki , którym mnie zaskoczyła i na dość długo "zraniła" moją dumę i poczucie własnej "pięknej innosci".
Myśle , że ten etap w terapi wiele z nas przechodzi jak nagle wydaje nam sie, że jesteśmy mądre, wyedukowane , już złapałyśmy byka za rogi, reszta tych nieterapeutyzowanych mało co wie itp itd
No byłam sobie na etapie takiego zachłysnięcia się sobą gdy Joasia opisała mi obrazek jak ze Szreka .Ksiezniczka, wieża , samotnośc, wygladanie przez okno, zobaczenie ludzi, wzywanie i BĘC oni przychodzą a nad fosą wcale się nie opuszcza dla nich żaden most.
No bo przecież najbezpieczniejsze są sytuacje które się zna(dlatego z reguły nieleczony DDA wyjdzie za alkoholika bo partner nieobliczalny daje mu to do czego przywykł od dzieciństwa).
Ja wcale nie chcę żeby po MOJEJ wieży błąkali się jacyś inni ludzie. Moja wieża moja twierdza.
No może pojedynczo, na krótko po długim rozmawianiu z daleka kogoś zaproszę, ale nie na stałe.
Ale jak np boli mnie brzuch, mam katar czy nie daj Boże gorsze schorzenie to już nie , ja jak właśnie chore zwerzę chce być sama.
Nie chcę żeby ktoś mnie "atakował" opieką, niecierpliwił wypytywaniem, udzielał rad swiatłych dobrych dla przypadku jego i wszystkich jego znajomych.
Owszem czasem proszę o pomoc, wsparcie , w mniej drastycznych sytuacjach życiowych się "ucywilizowałam" . Gdy w grę wchodzi bardzo powazny kryzys jestem jak chore zwierzę , jak kot który cierpi w milczeniu.
Nie wiem czy znacie piękną sagę Rodzina Whiteaoków. Tam jeden z braci, pianista, dobry i wrażliwiec ma załamanie nerwowe.Jego najstarszy brat Reni nie rozumie go(to koniarz, pozbawiony raczej warstwy "duchowej) ale pozwala mu tygodniami tkwić w pokoju, broni jak lew ,żeby nikt z rodziny do niego nie wszedł, zwłaszcza jego żona.Nie rozumie ale akceptuje inność brata, który w chwili załamania nie ma siły na kontakty ze światem.
Dla mnie np takie były sytuacje z nerwicą siostry.Ja lubiaca podróże nie rozumiałam , że ktoś opuszczając próg domu musi trzymać męża czy siostrę(musiała być to osoba bliska, budząca zaufanie, że obroni), żadna sąsiadka, dziecko czy koleżanka.Ale byłam przy niej na jej zasadach , czekałam aż leki zadziałają i wróci. Nie pospieszałam jej.Nie byłam urażona tym , że nic ją nie obchodzę ja i moje problemy.
ja mam bardzo wąskie grono osób które "wchodzą " za fosę.
Nie lubię obcego dotyku(dlatego pobyt we Wrocławiu we własnym pokoju hotelowym).
Z was wszystkich mogłabym dopuścić (jakby nie było innego wyjścia) spanie w jednym łóżku z Kasią.
Kasiu a za zdanie , że ja nie znam i raczej obawiam się niż potrzebuję bliskiej relacji przyjacielskiej bo boję sie , że może mnie męczyć to Oskar za dar obserwacji, empatię i zrozumienie.
Jesteście mi bliskie, wiecie o mnie bardzo wiele , to was zawołałam z wieży i przeogromnie się cieszę, że mnie zauważyłyście, ale bez mojej fosy za którą mogę sie skryć i czuć bezpieczna nie potrafię żyć.
Proszę was o zrozumienie i wybaczenie
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 09-04-2019 o 10:28
Teresko
bardzo,ale to bardzo jestem ci wdzięczna za drugą część postu pod cytatem Krysi.Czytając chciałam po prostu krzyczeć To ja!To ja! To wszystko ja!
Dobrze jest nie być jedynym freakiem
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Gruschko, to dobrze, że wracasz do różnych aktywności i nawet do kina już możesz z M iść.
Podejście do bezglutenu pamiętam, że kiedyś Ci służyło, więc pewnie teraz będzie tak samo. Za polecenie deserowego miejsca będę wdzięczna, może kiedyś tam zajrzę, jak będę w moim ulubionym zaciszu wakacyjnym. Chociaz lato to nie najlepszy czas na odwiedzanie tego miasta, za duże tłumy. Fajny pomysł z kupowaniem książek i oddawaniem ich do biblioteki.
Krysiu, operacji bariatrycznej nie brałam pod uwagę nigdy, bo moim problemem jest nierównomierna ilośc jedzenia – na co dzień za mała, a nie odwrotnie. Taka operacja to duże ryzyko powikłan i potem miesiące dochodzenia do siebie. Dietetyczkę mam znakomitą, chodziłam do niej w zeszłym roku, ale nie byłam gotowa na herezje w kwestii ilości jedzenia. Nadal nie jestem , więc zamierzam wywalczyć zmniejszenie kalorii. Ale ufam jej w kwestii insulinooporności i na tym się chcę głównie skupić, bo ewidentnie jest problem, skoro przy ruchu i dużo mniejszej ilości kalorii waga stoi w miejscu.
Operacje wolę mieć na jesieni, bo złapałam dobry grunt, a boję się powtórki z rozrywki z tamtego dołka, który miałam po złamaniu.
Porady śniadaniowe chętnie w wolnym czasie obejrzę :-) Domyślam się po wpisach, że chodzi o rezygnację z glutenu.
Agnieszko, bardzo mocno trzymam kciuki za strajk; pięknie i mądrze napisałaś o tym, co robisz i jacy mogą być nauczyciele. Bo niestety nie wszyscy tacy są, ale w żadnej pracy 100% ludzi nie jest zaangażowanych. Ale zmiany w szkole i lepsze zarobki sa konieczne, bez dwóch zdań. Mam nadzieję, że tym razem uda się dojść do jakiegoś kompromisu. Co robicie w czasie strajku?
Teresko, trzy razy odpisywałam i trzy razy skasowałam to co napisałam. Powiem tylko tyle: oczy mam jak pięciozłotówki. Bardzo jednak proszę, jeśli chcesz ciągnąć wątek z apki, rób to tam, a nie na ogólnym forum.
Maniusiu, nie znam duolingo, może zerknę, chociaż mój quizlet na razie mi wystarcza. Jeszcze raz dzięki za fajną akcję, akcję na fb; musze się podliczyć, bo nie ogarniałam tych aukcji – czy dziewczyny zrobia jakąś zbiorówkę?
Sabinko, jak przyjemnie się czyta o Twoim pobycie u rodziny, jesteś pewna, że to nie Twoje miejsce na dłużej? ;-) Wiem, wiem, pisałaś, że tylko w Polsce i tutaj, ale i one i Ty chyba jesteście zachwycone. Fajne sa również foto relacje, więc nam ich nie żałuj :-)
Kasiu, rozumiem Twoją niechęć do polityki, ale trudno nie smiac się czasem – niezależnie od tego, kto rządzi, bo po obu stronach są babole :-)
Monka, każdy robi tak jak mu pasuje – w naszej grupie też dziewczyny różnie piszą. Ja staram się pisać codziennie, chociaż krótko, a raz na kilka dni przysiadam, żeby odpowiedzieć Dziewczynom, na tyle mam po prostu czas. Ale przecież jest dowolność w tej kwestii :-)
Jest takie zdanie, które niezmiennie do mnie trafia. Gdybym umiała wstawić obrazek, to pewnie dałabym go teraz. „Kiedys traktowałem ludzi dobrze, a teraz z wzajemnością”. I za każdym razem zaskakuje mnie zdziwienie drugiej strony, kiedy przyjmuje się jej reguły gry. Jak np. w tej sytuacji ze znajomymi, którzy odwołali. Cięzko było się umówic w ogóle (kiedy odpuszczaliśmy, oni zawsze zagadywali, więc to nie tak, że nie chcieli), raz, drugi odwołane, więc kolejnego zaproszenia nie będzie. Ale za jakiś czas zdziwienie, czemu schłodziliśmy kontakty. No a nie o to właśnie chodziło? Więc w czym problem? Za chwilę okazuje się, że nie, nie chodziło o schłodzenie kontaktów, tylko wciśnięcie pauzy. Aaaaaaaaaa, no to trudno, mój model nie posiada takiego wyłącznika na plecach. I tak jak już kiedyś pisałam przy zupełnie innej dyskusji: ja nie jestem zupa pomidorowa, nie każdy musi mnie lubić (akurat przy tamtej okazji w sumie wyszło to na dobre ). Tylko po co ludzie stwarzają niepotrzebne pozory? Jak to powiedział, a raczej zaśpiewał kiedyś klasyk „dziwny jest ten świat”. Jestem tym bardzo, bardzo zmęczona.
O tym, jak mój organizm reaguje na białą mąke i dlaczego dobrze zrobiłam odstawiając pieczywo przekonałam się po weekendzie, kiedy teściowej cos nie poszło przy wege obiedzie i w końcu zjadłam paszteciki z kapustą. Pyszne, ale następnego dnia obudziłam się opuchnięta. No i wczoraj, kiedy zaspałam i zamiast zrobić sobie porządne śniadanie na czas oczekiwania w szpitalu, jadłam jakąś bułkę z bufetu. Od razu waga w górę i złe samopoczucie.
Z nogą jest do bani, czułam że coś nie halo i dlatego poszłam dodatkowo na kolejne prześwietlenie. Dopóki śruby trzymały to w kupie, było ok, a jak mi pierwsze wyjęli w lipcu zeszłego roku, to przez ten czas rozlazło się to wszystko. Na razie noga w stabilizator na 3 miesiące, zakaz tego, śmego i tamtego też. Na miesiąc mam odroczony wyrok w kwestii zumby (1 max 2 tygodniowo) i tańca brzucha. Jeśli za 3 tygodnie w usg będzie kiepsko, wracamy grzecznie do kul i 0 aktywności, do których sa potrzebne nogi w pionie. No i pojawiło się widmo jeszcze jednej operacji, poza tą, którą mam wpisaną na wrzesień, więc po prostu miód malina :-(
Pojutrze kolejny lekarz a na razie zapisałam się na masaże szyi czy czegoś. Może pomoże a na pewno nie zaszkodzi. Ten ból głowy jest nie do zniesienia, a przecież wiem, że bez rezonansu i tak niewiele lekarz mi powie, więc czekam.
W ramach ochłonięcia po słabym dniu poszłam do teatru na „Nerwicę natręctw”, tę sztuke, o której Wam już pisałam. Bardzo dobry spektakl na luźny wieczór, lekka, bardzo fajna komedia. Oczarowana byłam gra aktorską, ale m.in. Zielińskiego i Jowitę Budnik lubiłam już wcześniej; uważam, że ona jest znakomita aktorką. Kolejne podejście do Imki Light już w niedzielę :-) Widzisz Krysiu, okazało się, że sztuka o ludziach z problemami psychicznymi nie była taka poważna Tym bardziej czekam na 31 maja i musical o chorobie dwubiegunowej.
Dobrego wtorku Dziewczyny :-)
Marti , dziewczyny wkleją podsumowanie i nr konta
Jeszcze raz wam dziękuje za wsparcie
Bedzie kaska na operację dla dwóch piesków, jeden już jest po operacji i trzeba rachunek zapłacić
Dziś mam jakiś brak weny do pracy totalny...
Po ostrym roboczym czasie chyba siły odpuściły a przed oczami lataja jakies czarne płatki
z ust mi to wyjęłaś Marti, więc ja nie będę się na ten temat tu wypowiadać .
Marti, w czasie strajku gadamy, śmiejemy się, ( nareszcie mamy na to czas)słuchamy wiadomości, pijemy kawę,( wreszcie gorącą a nie zimną) układamy puzzle.
Kasiu, pytałaś, więc Ci odpowiedziałam , udanego wyjazdu
Generalnie z glutenem się zgadzam może jak będę miała więcej czasu, to postaram się coś zmienić, ale teraz nawet obiady gotuję tylko w weekend bo nie mam czasu, więc nie ma mowy o stosowaniu zamienników w postaci czegoś własnej roboty.
Agnieszko podejrzewam spore przemęczenie i do tego sprawy stresowe stąd taka reakcja, ale jak wyeliminowac stres z życia?
Maniusiu, chyba nie masz innego wyjścia, tylko zamiast porannego gotowania obiadu albo czegoś, iść na długi spacer....... Pomyśl, co będzie, jeśli coś się Tobie stanie z przemęczenia.
No powiem Ci , że w sobote i niedzielę na obiad był grill, który Sucharek zrobił ( tzn mieso doprawiłam a resztę to już on) a wczoraj mieliśmy z baru, coś w tym jest co piszesz, a najlepiej mi robi fajna gimnastyka
A skoro sam się wziąl za "gotowanie" to chyba źle wyglądam, niech tylko kontrola przeleci i bedzie luzik