Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Wszystko się zgadza, na WP waga leciała jak szalona, ale nie miałam kompletnie siły na ćwiczenia, rozmawiałyśmy o tym.
Na każdej ekstremalnie niskokaloryczne diecie waga mi leci. I po każdej zaliczam jojo. A 1500 kcal jak widać ostatnio nie działa. Dość często pisałam, co jem, łatwo sprawdzić, że nie było tego więcej, chociaż czasem usiłowała dobić jeszcze trochę kcal, bo właśnie jojo się boję.
I zgadza się, na jesieni aż chyba do grudnia stosowałam dietę a potem rzuciłam w kąt, z powodu stresu i braku czasu i chęci na myślenie o tym.
Pisałam też, że nie mam siły na ćwiczenia, że zaczęły się potworne bóle głowy.
Nie wiem, czy to życzliwość, natomiast czuję się taka punktowana, tak jakbyś chciała udowodnić, że na pewno jadłam więcej albo cwiczylam mniej.
A ja wiem, ze od lat nie byłam tak zdyscyplinowana jak przez ostatnie pół roku. I wiem też że jak na takie pilnowanie diety i jednak ruchu, to rezultat jaki osiągnęła jest żenujący.
No po obcieciu kalorii waga drgnęła tylko po to, żeby stać jak zaczarowana.
I poszukałam pomocy w leczeniu siebie, bo normalne sposoby, które ja znam, zawodzą mnie.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Marti
wszystko jasne,po prostu potrzebujesz innego rozwiązania niż moje.Już się nie mieszam.
Teresko
każdy potrzebuje czegoś swojego,tobie Dukan nie zaszkodził i pewnie wielu innym osobom też nie.U mnie kilka dni białka z warzywami też się ładnie sprawdza,ale potem przestaje być przyjemnie.M mógły całe życie przeżyć na fazie P.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry :)
Gruszko bardzo mi się podoba twój kajecik a jeszcze bardziej to, że znalazłeś czas, żeby tak skrupulatnie wrzucić swoje jedzonko to niegrzeczne i to grzeczne czyli około 2000 kalorii bo taki sobie postawiłaś cel. Wydaje się, że to nie mało 2000 ale ty codziennie albo prawie codziennie pomykasz ładnych parę kilometrów na rowerku, więc trochę kalorii spalasz. Ja bym chciała jeść około 1500 bo aktywność moja jest mniejsza i przykład Kołobrzegu potwierdza, że byłaby to ilość pozwalające mi spokojnie pomalutku chudnąć ale co zrobić jak mi się to nie udaje??? Podejmuje próby zapisywania tego co jem ale moja niesystematycznosc jest po prostu okropniasta, mój apetyt wielki a żołądek nienasycony :( Co do przypraw to bardzo lubię wymienione przez ciebie czyli kumin, kurkumę,imbir, curry, garam masala, tandoori masala i często z nich korzystam. Nauczyłam się tych smaków u moich młodych bo oni też lubią takie jedzonko. Ostatnio nawet przywiozłam pudełko garam masali.
Agnieszko pytasz kiedy lecę do dziewczynek. Od 20 lipca mają wakacje i tak też do nich lecę. Tam wakacje latem są krótsze, za to mają częstsze przerwy w trakcie roku.
Co do ekologii i segregacji śmieci to u mnie na osiedlu taka segregacja obowiązuje ale widzę, że ludzie niekoniecznie się do niej stosują. Ciekawe czy czegoś po jakimś czasie nie zmienią i nie podwyższa wszystkim opłat. Ja staram się grzecznie segregować. Wodę piję filtrowaną z kranu, staram się zminimalizować ilość wszelkich plastikowych toreb i torebek, na zakupy chodzę ze swoją torbą, oczywiście ekologiczną, piorę wtedy jak mam pełną pralkę a nie na przykład 2 sweterki. No i jeszcze tam jakieś drobiazgi pewnie by się znalazły ale zupy z obierek też gotować nie będę:) Zapomniałam napisać, że film Niedobrani polecam - lekki łatwy i przyjemny, no może nie do końca ale ogólnie ma pozytywny wydźwięk, taka trochę bajka dla dorosłych.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Maniusiu jak czytam twoje opowieści o tym co dzieje się podczas rozpraw w sądzie to wcale nie dziwię się, że czasem takie sprawy ciągną się latami skoro twoja sprawa, wydawałoby się nieskomplikowana, ciągnie się już prawie 2 lata ale trzymam kciuki i szczerze wierzę, że wszystko się pozytywnie dla ciebie zakończy. Tego ci z całego serca życzę bo wyobrażam sobie ile stresu masz z tego powodu.
Marti tak dokładnie to sałatki z bobem nie pamiętam bo w moim wieku to już pamięć czasem zawodzi ale na pewno były tam ziemniaki, bób, korniszonki i mnóstwo koperku a wszystko razem było w majonezie. Może było tam coś jeszcze więcej ale to może Gruszka ma lepszą pamięć bo jest jakby nie było młodsza ode mnie :)
Tyle mi się zaległości narobiło że musiałabym tu jeszcze siedzieć i siedzieć i pisać i pisać a muszę na razie wyjść do sklepu a potem do mojej piwnej koleżanki bo dzisiaj mamy czwartek :)We właściwy czwartek czyli jutro idziemy znowu do kina. A chodzimy ostatnio tak często bo siostra mojej piwnej koleżanki ma skądś darmowe bilety i na Niedobranych było nas ośmioro. Jutro też ma być ta sama ekipa :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
A propos piwa i mojej piwnej koleżanki to dla mnie piwo to też musi być piwo - samo, bez soku. I nie dziwię się Tereniu, że pan zdegustowany zamówieniem przez was piwa z sokiem oddalił się zniesmaczony. :)
A że jest wiele gatunków piwa to wiem bo widzę w sklepach różnorakie nazwy i firmy.
Jeszcze opowiem o sytuacji nie z piwem a z ginem z tonikiem. Lubię gin z tonikiem ale u nas w sklepach to widziałam może ze dwa rodzaje ginu. Natomiast kiedyś do mojej córki przyjechała również moja kuzynka z Londynu ze swoją córką, dorosłą oczywiście i poszliśmy wszyscy gromadnie do restauracji. Ja i moja kuzynka ponieważ nasze córki brały gin z tonikiem no to my też chciałyśmy gin z tonikiem i tu powstał problem. Okazało się, że ginow to u nich tyle ile u nas chyba piw, różnorodnie podawanych, z różnorodnymi dodatkami i wyszło na to, że my stare baby znamy tylko pojęcie "gin z tonikiem" a tu tyle różnorakich drinków może być z połączenia tych dwóch składników. Młode oczywiście wiedziały co i jak i wiedziały co jest dobre:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie, dzisiaj prawdziwie zimna Zośka. Moja mama miała na imię Zofia, więc z dużym sentymentem witam zawsze ten prawie zawsze zimny dzień :).
Dzisiaj jeszcze nie poczytam, ale jutro już postaram się nadrobić. Spokojnej nocy :sleep:.
1 załącznik(ów)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry :)
Załącznik 44698
Marti, wczorajsze zakupy udane, kupiłam 3 spódnice ( tak jak zakładałam :mdr:),a mamie spodnie cygaretki. Obie wróciłyśmy z zakupów zachwycone :D
Masz rację, za bardzo męczyłam się na wo, wczoraj zaczęłam wychodzić, a obecne półtora tygodnia potraktowałam jako przypominajkę. Jest za zimno, zbyt dołująco żebym mogła wytrzymać dłużej. Widocznie to nie mój czas. Ale i tak cieszę się, że udało mi się tyle wytrwać.
Co do odchudzania, Ty sama wiesz najlepiej, co jest dla Ciebie dobre. Uważnie obserwujesz swój organizm, więc nawet jeśli popełnisz jakiś błąd, to będziesz wiedziała jaki i na pewno drugi raz SPRÓBUJESZ go nie powtórzyć :), a i dietetyczka wie, co robi :)
Bardzo staram się nie dopuścić do takiego zwolnienia metabolizmu, o jakim piszesz. Już dłuższy czas mi się to udaje. Teraz muszę pilnować się przez jakiś czas, bo Dąbrowska zrobiła swoje i teraz przede mną najtrudniejszy czas.
Krysiu, wczorajsza Zośka była zupełne zgodna ze swoim zwyczajem i szczerze powiem, że bardzo mi się to podoba, bo to oznacza jednak jakiś constans, co bardzo czasami lubię, ponieważ daje mi poczucie bezpieczeństwa :D
Dlatego zupełnie nie zgadzam się z tym co napisała Kasia, że Ogrodnicy i Zośka już nie obowiązują...każdego roku przekonuję się, że jednak tak i to jest fajne :)Teraz czekamy na ocieplenie :D
Oj tam, oj tam Sabinko....młodzi, starzy...jacy my starzy, po prostu modzi inaczej :D
mówisz, że lecisz 20 lipca...fajnie :) lipiec podobno ma być upalny, więc na pewno dużo skorzystasz. Może gdzieś pojedziecie, zwiedzisz coś fajnego :)Ja też lubię wymienione przez Ciebie przyprawy, używam ich codziennie, a zaczęło się od raz zrobionego kurczaka w curry, w którym wszyscy się zakochaliśmy i od tamtej pory indyjskie przyprawy stały się dla nas podstawowymi, a kurkumy nie dodaję tylko do kanapek :mdr:.
Maniusiu, teraz czekam z utęsknieniem na Twoje opowieści o Lusi :)
Gruszko, farbujemy włosy, robimy hybrydę używamy farbowanych materiałów, myjemy włosy, używamy perfum i dezodorantów....dopóki jesteśmy kobietami, niewiele się to zmieni :D
cd nastąpi...idę szykować się do pracy :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Hej
Pierwsza noc za nami Lusia mi nie odpuściła i spałam z nią na dole na kanapie, dziś już jest troszkę pewniejsza siebie ale u nogi mi cały czas chodzila, okazało się że to niezły żarłok mimo małego ciałka, taka jest mała do pół łydki i waży jak Karusia Kasi 6 kg, jest bardzo przylepa. Cieszę się że i A. się w niej zakochał od razu. :)
Dziś córcia przyjedzie i będzie się nią zajmować
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry Dziewczyny :-)
Zastanawiałam się, czy pisać tego posta, ale uznałam, że skoro zaczynam myśleć o przerwie od forum, to będzie lepiej, jeśli napiszę.
Jest mi przykro Gruschko. Po prostu. Może to ułomność słowa pisanego, ale ja Twoich słów nie odbieram jako życzliwych, tylko to wg mnie takie punktowanie i dowalanki. Niedawno napisałaś mi, że moja noga byłaby zdrowsza, gdyby ważyła mniej. Napisałam, że to cios poniżej pasa, bo akurat Ty wiesz najlepiej ze wszystkich tutaj jak było i co się stało, że tak dużo przytyłam w krótkim czasie.
Sama wiem, że byłoby zdrowiej i na pewno ładniej, gdyby tej wagi było mniej, nie potrzebuję takiego dogadywania – tym bardziej, że udowodniłam, że chora kość niezależna jest od wagi. Myślisz, że nie wiem, jak źle duża waga wpływa na problemy ortopedyczne? Wiem doskonale i nie trzeba mi o tym przypominać.
Przykro mi było, kiedy zamiast normalnie powiedzieć – sorry, stwierdziłaś, że jestem przewrażliwiona, jak my wszystkie na punkcie wagi, ale ok, skoro wolisz odwracać kota ogonem. Tak, jestem. Wiem, że jestem gruba i naprawdę nie muszę tego słyszeć od kogoś, od kogo oczekuję wsparcia Bo przypominam, że ta grupa nazywa się grupą wsparcia. Użalam się nad sobą albo potrzebuję głaskania po głowie? Pewnie tak. Dziewczynom opowiedziałam na spotkaniu, do czego doprowadziło mnie bycie twardzielką; Ty też to wiesz. I nie zamierzam taka być więcej; jeśli jest mi przykro to o tym mówię.
Wczoraj napisałaś mi, że Ty bys więcej ćwiczyła po złamaniu nogi. Wg mnie to takie z wyższością „no ja bym tak zrobiła…”, ale już na pytanie, co konkretnie byś zrobiła, nie odpowiedziałaś. I znowu, Ty jesteś osobą najlepiej zorientowaną, w jakim wtedy byłam dołku, jak się nałożyło złamanie na moje osobiste kłopoty, jaki strasznie ciężki był dla mnie cały poprzedni rok i jak niewiele brakowało, żeby zakończył się przykrymi zmianami.
Dlaczego więc, mając całą tę wiedzę, piszesz mi takie rzeczy? Dlaczego piszesz, że pewnie coś jest na rzeczy z małą ilością kalorii - w sensie, że chyba jednak tych kalorii jest więcej a ja oszukuję, skoro nie chudnę? Chyba ja lepiej wiem (i pisałam o tym na forum), co jem i w jakich ilościach. Nie wiem, lepiej się z tym czujesz, jesteś mądrzejsza, oglądasz więcej naukowych programów? Nie przeczę, pewnie tak jest. Każda z nas miota się w poszukiwaniu sposobu jedzenia najlepszego dla siebie. Jak my wszystkie wypróbowałam już wiele rzeczy, teraz wydaje mi się, że idę drogą najlepszą dla siebie i nie potrzebuję wytykania błędów z przeszłości, sama dostatecznie boleśnie zdaję sobie sprawę, co zrobiłam swojemu ciału. Może pani Ewa będzie kolejnym błędem, okaże się za jakiś czas. Ale nie prosiłam o analizę mojej diety ani o jej krytykę i pisanie, że taka duża ilośc białka to głupota. Wybacz, zaufam szczupłej profesjonalistce (ona sama od lat choruje na Haschimoto i wiele rzeczy przetestowała na sobie), jeśli będę chciała porady, to o nią poproszę.
Nie wiem o co chodzi, jestem naprawdę skołowana, bo moje wyobrażenie o różnych rzeczach po Twoim powrocie rozbiło się na kawałki. Ok, akceptuje to, widocznie tak musi być.
Ale chcę, żebyś wiedziała, że pisząc w taki sposób sprawiasz mi przykrość. Mówiłam już o tym i powtarzam jeszcze raz. Odpuść.
I jeszcze jedno - napisałaś ostatnio, że obstawiłam się specjalistami - dla mnie miało to pejoratywny wydźwięk. Ale jest wymierna korzyść z mojej super specjalistki R. - kiedyś nie napisałabym tego, co dzisiaj, tylko popłakałabym sobie za monitorem. I bardzo by mnie to uwierało.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
A ja dzisia nie pojechałam na angielski tylko na spotkanie z psychologiem bo chciałam posłuchać tematu " Dziecko wewnętrzne".
I cieszę się, że pojechałam bo zapomniałam w tej swojej manierze zadaniowości, że dziecka trzeba też wysłuchać i że to zwykle jest bardzo trudne wyłączyć tego zadaniowca dorosłego i usłyszeć głos zduszonego pisklaka.Piszę w tramwaju więc słabe warunki na refleksje ale jeszczd wrócę do zagadnienia.
No ale człowiek powinien dbać o swoją wewnętrzną harmonię i chronić to co ma w sobie delikatnego i wrażliwego.
W tym kontekście odbieram post Marti jako obronę swojego wrażliwego "ja".I zwykle jasne stawianie sprawy i nazywanie swoich odczuć jest najlepszą drogą do tego co każdy z nas sobie bardzo ceni wewnętrznego spokoju, poczucia bezpieczeństwa i akceptacji.