Maniusiu jak zamieszczasz zdjęcia na forum.Bo ja nie potrafię chyba, że przekopiowane z dawnych stron forum.
Wersja do druku
Maniusiu jak zamieszczasz zdjęcia na forum.Bo ja nie potrafię chyba, że przekopiowane z dawnych stron forum.
Tereniu zapisuję na pulpicie i wrzucam poprzez ikonke "insert image"
CD opowieści- Bieszczady
zameldowaliśmy się przytulnym pensjonacie Szeptucha. Polecam z czystym sumieniem, pokoje spore , czyste, choć oczywiście były drobne niedociągnięcia np. zepsuta roleta i cienkie ściany i co mi np. przeszkadzało brak czajnika pokoju, więc herbaty czy kawy się nie zrobiło każdą trzeba było kupić w barze. śniadania w cenie noclegu serwowane w postać szwedzkiego
stołu bardzo smaczne i bogate w wyborze i tak usłyszałam od dwóch pań że nie ma co zjeść :) ha ha ha
Jedną z naszych wycieczek była śladami Watahy, tzn szukaliśmy zabudowań które "zagrały" w filmie.
Załącznik 45167
stanicja straży granicznej w Ustrzykach dolnych
Załącznik 45168
leśniczówka Rebrowa
szukając tych miejsc szliśmy zgodnie z przewodnikiem w którym było bardzo luźno opisane jak dotrzeć, typu jedź " bardzo długo w dół a potem jeszcze d łużej w górę". Trafiliśmy na szlak za trzecim razem :)
Pierwszy prowadził donikąd , drugi na polanę z prześliczną cerkwią na łopience, a dopiero trzeci był ok.
Za każdym razem wszystko się zgadzało, był wypał drewna , była kapliczka, tylko opuszczonej wsi brak :)
Cerkiew w Łopience:
Załącznik 45169
prześliczna ikona
Załącznik 45170
warto było zabłądzić żeby zobaczyć tą cerkiew.
Wybraliśmy się też na wycieczkę jednodniową z "Beszczaderem", ja lubię zwiedzać z przewodnikiem, bo mogę się dużo dowiedzieć rzeczy nowych dla mnie.
I trafił nam się świetny przewodnik, doskonale znający historie regionu, dowcipny ,
Dowiedziałam się czego wcześniej nie słyszałam, że w 1939 roku oprócz Niemców i ZSRR napadli tez na nas Słowacy, to było zaskoczenie. Było sporo o generale Świerczewskim i wykreowanej jego nieprawdziwej historii, a szkole miałam lekturę - o człowieku który się kula nie kłaniał :)
Byliśmy w zagrodzie żubrów
Załącznik 45171
wizyta na Kirkucie w Lutowiskach, tu tez trochę nowych rzeczy się dowiedzieliśmy, bo ja np. nie wiedziałam, że kobiety były chowane po jednej stronie cmentarza a mężczyźni po innej . Cmentarze uważane sa za miejsca nieczyste, można tam być tylko podczas pogrzebu, nigdy się nie poprawia nagrobków ani nie sprząta, dlatego sa tak zaniedbane.
Byliśmy w pracowni ikon w Cisnej. ciekawe miejsce. Pewnie sama bym tam nie trafiła, a warto było.
Załącznik 45172
Ikony sa tam malowane, a właściwie "pisane" jak to powiedziała pani. Jak tworzyć ikony jest ustalone i zapisane w księgach i nie można od tego odstąpić, każda poza kolor ma znaczenie. Panie w te pracowni kopiują nie tworza własnych ikon. Robią to wg metod niezmienionych od średniowiecza co jest bardzo żmudne. farby są rozrabiane z naturalnych pimentów , żóltka jaja kurzego i wody.
Na koniec przejechaliśmy się drezynami, polecam !
Witajcie!
Tereniu, jak tam kot sąsiadki, dalej masz kłopoty z zagarnięciem go do domu wieczorem?
Agnieszko, fajnie, że tak ładnie rozwijają Ci się kontakty z sąsiadkami :). Dobrze, że nie zniechęciłaś się ich brakiem inicjatywy. Teraz już wiesz, że bez Ciebie ani rusz ze spotkaniami ;). Ale przynajmniej możesz proponować spotkania w najbardziej dla Ciebie dogodnym momencie :D.
Siłowni też nie lubię, tak że wcale się nie dziwię Twojej niechęci. Ale kijki z koleżankami wszystko rekompensują :).
Maniusiu i co, dałaś radę w klubie? Na pewno dałaś :D. Trochę mi smutno, że rozczarował Cię Sandomierz. No ale gdybyś widziała ten rynek zimą … :)
Miło poczytać wrażenia z Bieszczad. Widać, że lubisz takie wyprawy, z których możesz się coś dowiedzieć. Naprawdę dobrze wykorzystałaś czas jaki tam miałaś. No i zdjęcia też super :).
Załącznik 45175
Dzień dobry. Rozpoczynamy nowy tydzień. Bez uśmiechu go rozpoczynam, bo wczoraj zadziała się rzecz, choć dla mnie od dłuższego czasu przewidywalna, to smutna i zastanawiająca. Postaram się nie wdając w szczegóły, konkrety i imiona wyjaśnić o co mi chodzi.
Kolejny raz uświadamiam sobie jak łatwo sympatię zamienić na wrogość, jak trudno przebić pancerz kłamstwa, i jak opada się z sił chcąc wytłumaczyć swoją rację, która jest prawdą, bo są na to dowody. I że w końcu trzeba odejść żeby żeby nie ulec przeświadczeniu, że jest się potworem, bo tak sądzi większość, nie stracić godności i zdrowych zmysłów, nie stać się paranoikiem.
Ja od początku wierzyłam w prawdę i teraz jest mi ciężko, bo boję się, że może i mnie kiedyś spotkać podobna sytuacja. Wystarczy przecież jedno zdanie wypowiedziane szeptem w złej woli żebyście uwierzyły, że jestem zła. Boję się pochopnych ocen i nie wiem co mam z tym strachem zrobić. Nie wiem, bo już kiedyś opowiadałam, że miałam taką sytuację z przyjaciółką i wczoraj miałam dejavu, choć nie mnie to dotyczyło. Muszę to przemyśleć, ale ponieważ lubię jasne sytuacje, to przede wszystkim zastanowić się co z tym zrobić.
Na pewno kolejny raz zastanowię się nad słowem przyjaźń i chyba będzie mi trudno je napisać. Poza tym chyba na dłuższy czas nie będę o nic pytała i nie wdawała się w dyskusje, bo nie otrzymuję odpowiedzi ani kontrargumentów. Otrzymuję ciszę i omijanie . Nie pasuje mi to.
Musiałam to z siebie wyrzucić, bo boję się, że kłębiące mi się w głowie myśli doprowadzą mnie do ostatecznego kroku, a tego nie chcę tym bardziej, że wczoraj uświadomiłam sobie, że nigdy z naszego wątku nikt nie odchodził sam, zawsze jest to para...ktoś lojalnie odchodzi za kimś...trochę mnie to przeraziło...
Maniusiu, a mnie Sandomierz zachwycił. Byliśmy tam z mężem kilka dni i codziennie odkrywaliśmy coś nowego. Mieszkaliśmy w fajnym hotelu na Starówce, potrafiliśmy godzinami siedzieć w którejś z knajpek lub na ławce na rynku i zachwycać się każdą kamienicą. Wchodziliśmy w każdy zaułek, zachwyciło nas wejście do zamku i sam zamek, przez Ucho Igielne lataliśmy wzdłuż murów. Dla mnie to była jedna z piękniejszych wycieczek :)
fantastyczne ikony i fajne to pielęgnowanie tradycji.
Krysiu, to nie spotkanie z sąsiadkami, tylko koleżankami z pracy, ale dokładnie o to chodzi:) Lubię małpy :D i zawsze chętnie idę z nimi na kawę, a one każdego roku czekają na moją inicjatywę.
Udanego tygodnia wszystkim życzę :)
Dzień dobry Agnieszko
Dzień dobry dziewczyny
Agnieszko zgadzam się z tym co napisałaś i są to tez moje myśli, po raz pierwszy nie cieszę się na spotkanie a nawet zastanawiam czy jechać...
a wczoraj milczałam, bo zabrakło mi słów, czytałam i oczy robiły mi się coraz większe z niedowierzania, tak to był trochę Matrix..
Aga ja nie lubię tłumów, wyjących dzieci przede wszystkim, a to miałam w Sandomierzu w nadmiarze i te ogromne ilości melexów jeżdżących po rynku z głośno nastawionym przewodnikiem, knajpki owszem pełne ludzi i wyjących dzieciaków d razu odechciewa się jeść. Hotel również mieliśmy bardzo fajny:)
No tak, ja byłam w kwietniu. Mieliśmy ten komfort, że nie było turystów, a rankiem, gdy mój mąż szedł na spotkania, na rynku siedziałam tylko ja i gołębie :D może dlatego było mi tak cudownie :)Nie było sezonu, ludzi i meleksów. Z tego wniosek, że do takich miejsc lepiej jeździć poza sezonem.
Dzien dobry!
Nie bardzo wiem jak odniesc sie do waszych slow dziewczyny...
Niby patrzy sie na to samo...a widzi zupelnie co innego.:arf:
Wydaje mi sie Agnieszko, ze z prawda to jest tak, ze lezy ona gdzies posrodku, przykryta subiektywna kolderka naszych odczuc i emocji zwiazanych z konkretna osoba.
Ja dotad staralam sie zachowac powsciagliwosc wpowiedzi, bo tak jak podkreslalam nie chcialam od poczatku rozmow pisanych. Chcialam rozmow na spotkaniu twarza w twarz, bo tylko takie rozmowy maja mozliwosc dania pelnej ekspresji, nie tylko slow ale i mowy ciala. No i mozliwosci natychmiastowej reakcji na reakcje. A w slowie pisanym zawsze istnieje mozliwosc blednego odczytania i zrozumienia.
Prosilam bysmy odlozyly dyskusje.
Stalo sie inaczej. Ktos trzasal drzwiami... Nie chce tego tutaj komentowac.
Kasiu, prawda, to prawda. Gdzieś tam leży, ale to nie zmienia faktu, że jest prawdą...ja też bym trzasnęła- z żalu i poczucia krzywdy. Podejrzewam ze Ty też. Wystarczy tylko postawić się na miejscu tej osoby. Pamiętam, że sama kilka razy chciałaś odejść, bo czułaś się nierozumiana.