Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry.Nawet koty dzisiaj nie pchały się do mojego łóżka.Tylko Brownie na kołdrze pilnuje wywalczonej miejscówki w nogach.Dzielnie rano ruszam do domu z zamiarem sprzątania piwnicy.Co mi z tego wyjdzie zobaczymy.
Zazdroszczę Agnieszce już trzeciego dnia.Też z nią na ramieniu zamierzam jednak się zmierzyć z tą dietą.Ma ona dla mnie walor leczniczy bardziej jak odchudzający.
Też Poznań będzie mi się dobrze kojarzył po naszym pobycie.
Zrozumienie jak wkładając w czyjąś głowę swoje obawy, zahamowania, swoj sposob rozumowania możemy stracić wartościowych ludzi spotkanych na drodze życia był dla mnie bardzo pouczający.
Ten cytat Agnieszki " nie ma pisania nie ma czytania" to nie coś z kodeksu Hammurabiegu tylko dobroduszne napomnienie " jak się lenicie i nie piszecie to później nie ma czego czytać".
No kilka jeszcze innych przykładów gdzie dla piszącego ( często mnie) wydawało się to być zręcznym , barwnym sformułowaniem, a dla odbiorcy było oskarżeniem o perfidię czy premedytację
Straszne, ale życie każdej z nas w różny sposób dało popalić i niesiemy swój bagaż doświadczeń i uwrażliwień.Niestety straciłyśmy dziecięcą ufność, ale chyba robimy duże postępy w zastąpieniu jej mądrą dorosłą wyrozumiałością dla ludzkich niedoskonałości, potknięć, kretyńskich zachowań, których po ochłonięciu żałujemy , a tak trudno jest się później po zabrnięciu w ślepą uliczkę wycofać.
Dobrych myśli i dobrego samopoczucia już dietkującym i tym zbierającym się do dietkowania życzę.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzien dobry!
W Gdyni tez gorąco ale wiadomo jak to nad morzem...zupelnie inaczej sie to odczuwa. Martwie sie jednak o moj ogród bo niestety we Frankfurcie caly tydzien naszej nieobecnosci to temperatury ponad 30 stopni i boje sie ze synek nie da rady z podlewaniem. :(
No ale trudno-co ma byc to bedzie i co ma zmarnieć to zmarnieje. A co ma przetrwac to przetrwa...
...że tak powiem filozoficznie...jak ze wszystkim w życiu! ;)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
No to się melduję
dieta wczoraj ok, bez ćwiczeń, bo padłam z tego upału
dziś mam zaplanowane:
śniadanie - pominięte, tylko wypiłam sok z kapusty i kawkę, bardzo pełna się czuję
drugie sniadanie - smoofie - banan , jogurt, platki owsiane
obiad - kasza ze szpinakiem i pomidorami
kolacja - sałatka pomidorowa z tuńczykiem
i dziś w planie płaski brzuch i pośladki
Dla mnie spotkanie poznańskie tez było wyjątkowe...
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Teresko, jeszcze Ci opowiem o moich doświadczeniach z dietą Dąbrowskiej.
Podczas moich pierwszych postów, bardzo się przykładałam do tego, żeby moje jedzenie było urozmaicone, bardzo wyszukane, więc gotowałam rożne lecza, bigosy, gołąbki, kilka rodzajów zup, jakieś desery itd. Siedziałam więc non stop w kuchni i na okrągło myłam, obierałam, kroiłam, siekałam, blendowałam warzywa. Każdy następny post zaczynał mi się więc kojarzyć z ogromną ilością pracy, tachania siat i kilku godzin dziennie spędzonych w kuchni. Po jakimś czasie przekonałam się, że wystarczą dwie ciepłe potrawy dziennie i góra warzyw surowych, pokrojonych w słupeczki, które zstępują przekąski podczas czytania czy buszowania po internecie. Potrawy na gorąco- zupy, gotuję zawsze na kilka dni. Na bieżąco robię tylko pieczone warzywa, ale nie codziennie. Teraz, gdy jest gorąco lecę głównie na surowiźnie i sokach. Coś ciepłego zjadam dopiero wieczorem. Ale to dlatego, że tak lubię. Staram się jeść bardzo prosto, wybieram te warzywa, które lubię. Jeśli Tobie będą służyły zupy krem, to bardzo proszę :) pamiętaj tylko, że owoce to dwa jabłka dziennie lub jabłko i grejpfrut lub dwa grejpfruty. Nie wolno za dużo jeść gotowanej marchewki i buraków. Cenne są kiszonki i powinno się jeść je każdego dnia, ale niektórzy tego nie tolerują. Jak chce mi się słodkiego, to zawsze mam w pogotowiu torebkę suszonych jabłek bio, lub piekę sobie jabłko w piekarniku, lub prużę w garnczku- chodzi o to, żeby stało się słodkie.
Jesteś pracowitym człowiekiem, więc musisz pamiętać, że po kilku dniach Twoja chęć do pracy jeszcze wzrośnie :D
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Ja potwierdzam to co pisze Agnieszka
gotowałam tylko zupy kremy, leczo i bigos - i tez raz na kilka dni ( choć mama i Marta mi podjadały) a po za tym surówki
Wchodziłam na forum czytałam przepisy i dziwiłam się że komuś się chce te pizze z kalafiora czy inne dziwactwa robić...
nie lubię grejpfruta więc jadłam tylko jabłka, max dwa dziennie , najlepsze są plasterki z cynamonem pieczone.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie!
Fajne zdanie dzisiaj usłyszałam - „zamień oczekiwania na wdzięczność”
Tu też widzę jeszcze sporo przemyśleń i to z samego rana :). Mam nadzieję Tereniu, że może jednak nie tak całkiem do końca straciłyśmy tą dziecięcą ufność, chociaż dorosła wyrozumiałość jak najbardziej jest potrzebna, by ją podtrzymywać.
Agnieszko, fajny pomysł z ponownym wyjazdem z koleżankami. Miałabyś też możliwość, żeby pochodzić dłużej po Jeżycach, zwłaszcza, gdyby trafiła Ci się podobna miłośniczka tych okolic ;).
Tak swoja drogą już się zastanawiam, jak Ty dasz radę tak wędrować po tylu ramionach :mdr:.
Tereniu, zwierzęta mają chyba dosyć szczególną pamięć do osób, które poznały w swoim wczesnym dzieciństwie. U nas jest taka sunia, która mocno obszczekuje innych, a mnie zawsze wita machaniem. Miałam okazję zadbać o to właśnie wtedy, gdy była malutka. Mój zapach kojarzy się jej teraz bezpiecznie i tak też mnie traktuje. Podejrzewam, że z Twoimi kociastymi jest bardzo podobnie.
Potwierdzam, to co napisała Agnieszka a propos wo. Naprawdę wystarczą bardzo proste potrawy i to przyrządzane od razu nawet na kilka dni.
Maniusiu, całkiem smakowite to Twoje dzisiejsze menu, wszystko by mi przypasowało :D.
Kasiu, masz rację – co ma przetrwać, to przetrwa. I synu też może da radę z tym podlewaniem ;).
Sabinko, a Ty to gdzie nam się zgubiłaś :confused:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry,dobry wieczór-w końcu nie wiadomo kiedy to pójdzie:)
Kasi pięknie dziękuję za spotkanie.
Po dlugim czasie przyszlam na forum i ono takie samo a jednak zupelnie inne:)I ten jego nowy duch bardzo pasuje do mojego stanu ducha.
Jakaś dobra Wyższa Siła postawiła nas wzajemnie na swojej drodze akurat wtedy kiedy bylyśmy i jesteśmy nieco "w latach":wink2:.Każda ma inną naturę i za sobą długą drogę różnych doświadczeń,przeżyć, wydarzeń.Różnimy się a jednak coś nas do siebie przyciąga.
Mogłoby się wydawać,że całkiem nieźle już się poznałyśmy.Przymykamy oczy na drobne wzajemne niedoskonałości,coraz lepiej się rozumiemy i cieszymy się tym co dobre.
Tak jest w dobrych czasach,kiedy życie podrzuca co najwyżej jakiś kamyczek,który pouwiera w bucie i łatwo go wyrzucić .
Sprawy się komplikują,kiedy to nie z kamyczkiem a z prawdziwym glazem przyjdzie nam się zmierzyć.Zdarza się wtedy,że oczekiwania wobec osób ,ktore uważa się za przyjaciól stają się bardzo wysokie i rozmijają się z ich możliwościami.To banał,że przyjaciół poznaje się w biedzie,ale tak jest.Mam na myśli,nie odmowę pomocy i wsparcia z ich strony ale głębokie niezrozumienie swoich wzajemnych potrzeb i wbrew dobrym intencjom dokładanie kolejnego kamienia.Każdy chce dobrze a wychodzi jak wychodzi.Gest przyjaźni przygotowywany z serca staje się kamieniem obrazy.Padają niepotrzebne slowa,ktoś krzyczy,ktoś inny zamyka się jeszcze bardziej.I rusza lawina,ktorą trudno zatrzymać.Pomimo desperackich prób.Szczególnie kiedy jest się w bardzo trudnej sytuacji i wszystkie siły potrzebne są gdzie indziej.W końcu pozostaje tylko wypróbowane i niezawodne"trzymanie kart jeszcze bardziej przy orderach"(Teresko:)) i zniknięcie w ciemnym kątku.
Lubię myśleć,że wszystko co nas spotyka jest po coś.I że może to jest po to,żeby znaleźć klucz do siebie nawzajem.Może musiało być właśnie tak burzliwie. Od nas zależy co z tym kluczem zrobimy.Może drzwi się zamknęly a otworzylo się okno z piękniejszym ,pełniejszym widokiem.A może głębokie porozumienie nigdy nie było możliwe i pierwsza większa burza je zdmuchnęła.Może sytuacja kryzysowa wydobyła na powierzchnię różnice nie do pokonania w przyjaźni,pozostawiając uchyloną furtkę dla zwykłego koleżeństwa,życzliwości i cieszenia się swoim towarzystwem w większej grupie.Cokolwiek życie przyniesie będzie dobre.
Tak w życiu bywa,że wydaje nam się,ze się znamy a tak naprawdę nic o sobie nie wiemy.Nie jesteśmy ani gorsi ani lepsi od siebie ale po prostu inni.Patrzymy na siebie nawzajem przez bagaż własnych doświadczeń.Robimy to co wydaje NAM się najlepsze.Każda z nas ma swoje najlepsze i to jest najważniejsze.
Mam swoje szamańskie metody na pogodę ducha i niepoddawanie się goryczy.Jedną z nich bylo podczas rowerkowania układanie na fali różowych serduszek i wysyłanie ich do każdej z was.Infantylne?Ale działa cuda i naprawdę uwalnia od trudnych myśli:)
O reszcie zmilczę ,bo trochę wstyd wydawaloby się światłej,wykształconej kobiecie pisać o gusłach i zabobonach.
Miało być krótko ,ale słowa tym razem byly i same się jakoś wylaly:)
Bardzo się zrobilo dietetycznie,ja tylko wam pokibicuję.
Swoje najnowsze credo w kwestii diety przedstawiłam rano Kasi przed czytaniem forum i nie nadaje się ono tutaj zupełnie.Kto ciekawy odsylam do Kasi,w innych sprawach również:)
Pozdrawiam was bardzo serdecznie:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witaj Gruszko i bardzo się cieszę, że mogę Cię znowu poczytać. A cieszę się tym bardziej, że odczytuję w tym, co napisałaś zrozumienie dla tego, co się podziało i dla tego, co jest teraz. Jest dużo nadziei, jest otwarcie i miejmy nadzieję, że wyjdzie z tego tylko coś dobrego.
Dobrze mieć taką mądrą ambasadorkę, jak nasza Kasia :).
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
witaj Gruszko
wzajemne zrozumienie jest ważne
ja jestem poćwiczona i od razu lepiej się czuję
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
A ja jestem narobiona i nie czuję się wcale dobrze.Sprzątnęłam 1/2 piwnicy.Do domu wrociłam przysypana "pyłem pokoleń".Co najmniej 30 % gratów pokoleń wystawiłam na śmietnik.
Po powrocie na działkę zajęłam się podlewaniem bo nie uwierzyłam, że będzie padać.Jak skończyłam fest po zmroku wchodzę na forum , a tu niespodzianka.Bardzo miła niespodzianka.
Cieszę się Gruszko, że widzę cię tutaj i czytam.
Ale nie wierzę własnym oczom.Gruszce się " gadulec włączył".Ale jak się długo nie pisało to słowa same pchają się na zewnątrz.
Bardzo się cieszę jak nas przybywa, a nie ubywa.