Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie!
Tereniu, naprawdę powyrzucałaś różne różności? To jestem pod wrażaniem :shocked:. Bardzo długo wychodziłaś z tego Dukana. A z jakim efektem długofalowym? Rozumiem Twoje obawy dotyczące rozpoczęcia wo, bo sama lubię jeść, ale może się zdziwisz, że nie jest tak źle.
To miło, a tak naprawdę to czuję się zaszczycona, że traktujesz nas troszkę jak rodzinę. I szczękaj sobie tymi zębami przy nas przed zabiegami ile Ci tylko potrzeba :D. No i w ogóle to ja tam lubię ten Twój brak dystansu, bo jesteś w nim bardzo prawdziwa ;).
Już dziękuję i oczywiście bardzo wspieram życzenie wątkowe dotyczące wyjazdu nad wodę :D. A teraz to może i był skwar i war, ale za to ta kolejka, a ta restauracja … :mdr:
Jeszcze tylko w sprawie pamięci wstecznej, jaka bywa zawodna. Ty się zdziwiłaś dłuższym wpisem Gruszki, a ja pamiętam, że takie były i to chyba całkiem bardzo często :).
Agnieszko, mam nadzieję, że ten trudny dzień z ujawnionymi dolegliwościami już minął? Trzymam kciuki za jutro. Oby konkretny kontakt z dziećmi zmienił powoli negatywne nastawienie. Ja też mam mieszane uczucia, zwłaszcza, że od poniedziałku zaczną się znowu maratony. Jednak ta długa przerwa wakacyjna bardzo mnie rozleniwiła. No nic, zobaczymy jak będzie.
Maniusiu, dzisiaj przypasowała mi połowa Twojego menu :). Co do drugiej, to nawet nie próbuję się domyślać, co to jest ;).
Gruszko, zmobilizowane dietkowo to chyba faktycznie jesteśmy, ale z tym rozpoczęciem jeszcze nie do końca tak ;). Ale powolutku myślę, że każda się zbierze. Fajnie, ze wracasz na jogę, bo pamiętam, że bardzo ją lubiłaś, no ten pilates też super. Może będziecie się wspierały z Maniusią?
Zaintrygowały mnie te różowe serduszka na falach, gusła zresztą też ;).
Sabinko, bardzo jestem ciekawa Twojego dietkowania, z tą dużą ilością warzyw, więc pozwolisz, że będę starała się dopytywać i doczytywać, jak dajesz sobie radzisz na co dzień, bo mam dużą nadzieję, że włączysz się w to codzienne zapisywanie dnia na dietce.
Maniuisu poczytałam. Rzeczywiście jest to bardzo zbliżone do tego, co mówiła Agnieszka i zdecydowanie warte porządnego przemyślenia.
Jutro u mnie kolejna nasiadówka i nie tylko. Dobrej nocy wszystkim :).
1 załącznik(ów)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Załącznik 45263
Witajcie, dziś kawa specjalnie dla Sabinki z najserdeczniejszymi życzeniami imieninowymi :)
Ja przyznam szczerze jestem trochę beztroska jeśli chodzi o imieniny i urodziny, ale to dlatego, że sama nie podaję kiedy je obchodzę :D i nie oczekuję życzeń. Co oczywiście nie jest usprawiedliwieniem przed moim zapominaniem o przyjaciołach. Dlatego dudnię się w piersi z głębi serca.
Sabinko :love:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Zacznę od imienin.Moje są bardzo pomieszane przez różne podejścia kościoła do świętych o imieniu Teresa.No była Teresa Wielka, bodajże z królewskiego rodu , która jest doktorem kościoła( cokolwiek to znaczy- nie wgłębiałam się).I kiedyś było 1 października Teresy Wielkiej, a 3 października Tereski Małej czyli św.Teresy od Dzieciątka Jezus( karmelitanki, która bardzo wcześnie wstąpiła do klasztoru i równie młodo zmarła na gruźlicę).No a wszyscy w Polsce mają w nosie ten 1 i 3, który zresztą został przestawiony i pamiętają o 15 października kiedy jest Jadwigi i Teresy.
Moja własna rodzina składa mi życzenia raz tak, raz siak , a czasami wcale.
Moją patronką jest Mała Tereska i obchodzę tak jak kiedyś było 3 października.
No ale dość o imieninach.Jak dobrze pójdzie będę w tym roku na Dąbrowskiej w tym czasie więc i tak nie będę ich urządzać.Zresztą jedna z moich stałych bywalczyń często jeszcze nie wraca z letniego pobytu na Kujawach więc imieniny są przenoszone na bardzo dziwne terminy.
Ja po dwóch dniach upałów i działania w piwnicznej izbie postanowiłam skorzystać jeszcze, w te być może ostatnie letnie dni , z działki i tylko na zakupy pójdę jak skończę podlewać ogródek.Podlewam raz na dwa dni wieczorem lub rano ale tak porządnie.
Cienistość mojej działki i to, że na dłużej latem nie wyjeżdżałam spowodowały ładny stan roślin.Jeden jałowiec mnie martwi i kiepsko wygląda krzak lubczyku.No w zasadzie ze trzy chebzie wyłażą z suchej ziemi w miejscu gdzie był wielki krzaczor.
Hi hi Kasiu podlałam wczoraj wieczorem pokrzywianką i sąsiadki zachodziły w głowę co tak śmierdzi, a miała być burza to myślałam, że rozcieńczy i poniesie w głąb ziemi.
Ja po 3 latach z kotami to na zapachy jakaś trochę uodporniona się zrobiłam.
Po czyścioszkach Kasi i Szarlotku to nie od razu idę wyrzucać bo one usypują Kopiec Kościuszki nad swoimi bobkami, a kukurydziany żwirek jest drobny i szczelnie to ekranuje.
Tylko Brownie niestety jak księżniczka , która ma służbę do sprzątania zrobi , spojrzy, nawet łapą nie ruszy i wyskoczy z kuwety i idzie miaułczeć do mnie.Trudno wyczuć, że akurat chodzi o kuwetę bo miaułczy o wszystko, dopiero jak człowiek poczuje to leci z łopatką.
Za to śrutowanie przez Brownie kartonów nareszcie na coś się przyda.Wrzucone do kompostownika sprzyjają namnażaniu się dzdżownic.Zaczęłam zmiatać i zbierać strzępki.
Mój kochany kotulek jak pomaga mamci.
Idę przestawić podlewaczkę.
Też mi się nie chce wracać do angielskiego, ale żal tych fajnych grup, no 2 , w których się fajnie czuję.
Z trzeciej, tej najbardziej zaawansowanej rezygnuję.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dla Sabinki najpiękniejsze życzenia:):):)
Mam dziś bardzo pracowity i zajęty dzień, więc teraz tylko pomacham:)
Może uda mi się troszkę rozwinąć wieczorem,a jak nie to jutro.
Życzenia dla każdej -tego czego wam najbardziej potrzeba niech przyjdzie,przyplynie,przyleci i zostanie:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
"Bardzo długo wychodziłaś z tego Dukana. A z jakim efektem długofalowym? Rozumiem Twoje obawy dotyczące rozpoczęcia wo, bo sama lubię jeść, ale może się zdziwisz, że nie jest tak źle. "
Krysiu z Dukana trzeba było wychodzić 10 dni na stracony kg.Ja schudłam 13 to było 130 dni.
Bardzo byłam rozczarowana bo mimo ortodoksji na III Fazie natychmiast jak wróciły węglowodany tj chleb rano 60g, posiłek skrobiowy 1xw tygodniu i uczta też raz w tygodniu.Minęła odwadniająca siła białek i wskoczyło mi 2, 5 kg.Dukana skończyłam mając 65 kg.III Fazę 67, 5.
Mimo robienia 1 dnia białkowego tzw protoczwartku nie udawało mi się wagi utrzymać.Zwykle jak przekraczałam 70 kg brałam się za Natur Hous,Montigniaka, chodziłam do znanej w Łodzi dietetyczki.I tak to trwa przez 9 lat.Udaje mi się zatrzymać ok 50%
Zrzucam do69-70 kg ( zależy jaki czas trzymam dietę) i robię sobie wakacje.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie, jestem po nasiadówkach, z przewidzianym już wiele dni temu maszkieceniem, więc wyrzutów sumienia nie ma. Policzyłam – przez te dwa dni było dwanaście róznych ciast! Już nie wspominam o innych przysmakach :shocked:. Tak jak Kasia, lubię wszystkiego skosztować, więc ciężko byłoby mi z tego zrezygnować ;). No ale najwyższy czas wejść na jakąś bardziej właściwą drogę. Na razie ładnie trzyma się Agnieszka (zobaczymy, co będzie dzisiaj) i Maniusia. Gruszka trwa w konkretnym procesie jedzeniowym, wiec nic nie będzie zmieniać. Kasia właściwie chyba też? Sabinko lada moment się zdecyduje, Terenia za jakieś dwa tygodnie, a ja na dniach. Czyli właściwie powoli idzie do przodu :confused:
Tereniu, ja na Dukanie też dużo schudłam i jeszcze szybciej wróciłam do poprzedniej wagi, uszkadzając sobie po drodze to i owo. No cóż, na głupotę nie ma rady. Myślę, ze Twoje następne wybory (Natur House czy Montigniac) były właściwie, bo jednak ogólnie mniej czy więcej, ale trzymasz się w ryzach.
Co do angielskiego, to przyznaję ze wstydem, że od momentu, kiedy skasowało mi przerobione do tej pory lekcje, odpuściłam. Wczoraj spytała mnie o postępy językowe córcia i musiałam świecić oczami :oops:.
A w Browni wierzyłam od początku - kto inny tak by się przysłużył do kompostownika :mdr:.
Maniusiu, ciekawa jestem jakie, poza samym obejrzeniem i dotknięciem reliktów przeszłości, będą Twoje wrażenia na dzisiaj.
Jestem w ciągu czytania Rudnickiej, ale z powodu wyjazdu zamieniłam ją chwilowo na Chmielewską, tak więc byłam jakby w jednym ciągu czytelniczym i ze zdziwieniem stwierdziłam, że w ich stylu pisania jest sporo podobieństw. Ale to może tylko tak mi się przywidziało :confused:.
Sabinko, nie dołkuj się już :heart:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Wczoraj dzień przeleciał nie wiedzieć kiedy,caly był przyjemny,to pewnie dlatego.
Trochę o dietach.
Nie ma chyba lepszego czasu na WO niż teraz.Jeżeli się za nią zabierać to z pewnością jest odpowiedni moment na wykorzystanie w pełni skarbów w warzywach i owocach,szczególnie jak ma się czas na przygotowywanie świeżych posilków i soków.
Tak małym palcem u nogi też jestem w WO,bo właśnie dojrzewa zakwas z buraków leczniczy dla M,zrobiłam 2 duże słoiki bo sama uwielbiam,a profilaktyki nigdy dość,szczególnie takiej.
Na moim stoisku na rynku pojawiła się już dobra marchewka więc będzie i sok marchewkowy.
Wakacje to u mnie i u was pewnie też takie trochę rozluźnienie dietkowe,więcej odstępstw i dogadzania sobie.Dla mnie jednak najlepiej jak nic się nie dzieje,trochę stalości i nudy w codziennym grafiku to mój przyjaciel odchudzania:)
Wrócę do zapisków.Ruchu będzie trochę więcej i bardziej systematycznie.
Jak najbardziej Kasia była jako emisariusz właściwym czlowiekiem na właściwym miejscu.Najlepszym z możliwych pod każdym względem i naprawdę idealnym:)
Jeszcze raz za spotkanie bardzo dziękuję:)I przy okazji szerokiej drogi powrotnej:)
Agnieszko,masz rację książka się zawsze sprawdzi na odsteresowanie.
Wiadomość o śmierci Adreii Camilleriego przypomniała mi o komisarzu Montalbano.Odkryłam w domu kilka jego książek i wakacje spędziliśmy częściowo razem:)Lubię jak intryga kryminalna jest tylko pretekstem do opowieści o ludziach,codzienne rozterki komisarza są mi bardzo bliske i trochę rozbrajają codzienność.I to umiłowanie jedzenia:)Jak pięknie można opisać uroki jedzenia prostych rzeczy.W końcu to Włoch !
Maniusiu
super,że tak cię wciągnęły zajęcia w klubie,grafik naprawdę na bogato:)
U mnie jeszcze obowiązuje rozkład letni,docelowo chciałabym zajęcia 3x w tygodniu.Polates "0" to 6 tygodni po 1 godz jako grupa zamknięta.Jedną jogę początkującą już sobie upatrzyłam,bardzo mi przypasowała prowadząca,na wlasny użytek nazywam to jogą radosną.
Liczę,żę sezon na rower potrwa dlugo,joga i pilates to taka trochę przyjemna profilaktyka w założeniu.Otworzył się też nowy klub jogi,od pażdziernika zaczyna się też grupa "0",poranna więc chyba spróbuję.
Naprawde świetny pomysł miał ktoś tworząc takie kilku tygodniowe grupy,zamknięte,rozwijające powoli z calościowym programem.W starym klubie zawsze mają na nich komplet,ludzie mają więcej odwagi w takiej grupie niż przy wejściu w już działającą nawet początkującą.
Teresko
posłużę się cytatem z Krysi:
" I szczękaj sobie tymi zębami przy nas przed zabiegami ile Ci tylko potrzeba . No i w ogóle to ja tam lubię ten Twój brak dystansu, bo jesteś w nim bardzo prawdziwa . "
I przyklasnę:)Z resztą ty wiesz:)
Krysiu
a tak bliżej coś o "maszkieceniu"?:) brzmi jakby to słowo oznaczalo coś bardzo przyjemnego:)
Jestem fanką wielu twoich określeń regionalnych chyba.
Palmę pierszeństwa na zawsze w tym temacie dzierży i będzie dzierżyć Tereska,że wspomnę tylko "mech w pyszczek":)
Czy ty zamierzasz pracować na caly etat,bo z twojej zapowiedzi na to mi wygląda.Trochę się już pogubiłam kto na jakiej diecie nie diecie,jeżęli przymierzasz siętdo WO,to z pewnym dystansem ale potrzymam kciuki,niech ci wejdzie,gładko przejdzie i wyjdzie:)
O moich gusłach i zabobonach na pewno będzie okazja pogadać:)
Sabinko
wysmucaj się najprędzej jak się da i wracaj,bo bardzo mi ciebie brakuje.Sama zobaczyłam niedawno bardzo brzydkie rzeczy na wadze,niechlubny powrót do "wyższej" kategorii,dobrze pamiętam jak to boli.Trochę się ogarnęłam,ale tylko trochę i łatwo nie jest.
Życzę ci jakiegoś ładnego zaskoczenia i porozumienia się ze sobą:)
Miało być krótko,a jest długo.I Tereska ma rację i Krysia w sprawie mojego pisania:)
A teraz do pracy,do pracy a wam życzę miłego leniuchowania lub przyjemnych aktywności:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Cześć , z apki wiecie że imprezę przeżyłam zgodnie z wo, ale bardzo późno wróciłam wiec zaraz idę odpoczywać :D
wiec więcej napisze pózniej, ale teraz wrzucę wam to, co napisała dzis Agnieszka Maciąg. Nie przepadam za nią, ale to jest fajne
Wczoraj był potężny super nów w Pannie. Zwykle energia nowiu działa na nas przez 2-3 dni - tym razem jest tak intensywna, że będzie miała na nas wpływ aż do 28 września.
To dla nas bardzo ważny czas. Miesiąc Panny ma wyjątkową moc usuwania negatywności z przeszłości i uzdrawiania tego, co dłużej nam nie służy. Panna ma niezwykle krytyczne oko – pomaga nam zobaczyć rzeczy takimi, jakie one są, a to pomaga w oczyszczaniu. Naucz się akceptować ludzi takimi, jakimi są zamiast osądzać ich za to, czym nie są. Przez 30 dni światło oświetla wszystkie NASZE negatywne cechy - abyśmy dokonali NASZEJ transformacji.
Ten miesiąc może nareszcie popchnąć nas do przodu – duchowo oraz w innych obszarach życia.
Przyjrzyj się obszarom, w których popadasz w największe kłopoty. Może to być sposób, w jaki się komunikujesz; co mówisz lub nie mówisz, co robisz lub czego nie robisz. Przyjrzyj się, a zobaczysz nad czym trzeba pracować.
Ten miesiąc to: komunikacja, ruch, działanie. Oczyszczanie, porządkowanie, planowanie. Połączenie ze swoimi prawdziwymi uczuciami – co potrzebujesz zmienić, aby poczuć się w sobie i w swoim życiu jak w „domu”. W co tak naprawdę wierzysz? Zadanie na najbliższe 10 dni: pisz codziennie odpowiedzi na pytania: Czego chcę unikać, nie chcę powtarzać? Co mogę zrobić, aby być osobą bardziej autentyczną, bardziej zakorzenioną w swojej prawdzie? Co pragnę osiągnąć? Do czego zmierzam?
To jest czas uzdrowienia i transformacji. Pracowitość. Działanie. Komunikacja. Czas opuścić strefę komfortu. Retrospekcja. Panna sprowadza wszystko do „realu”. To jest dobry czas na uporządkowanie diety, rozpoczęcie regularnych ćwiczeń, działania prozdrowotne – teraz to wszystko się uda.
Przemiana. Czas na nowe. Pisz na kartce. Uporządkuj chaos w głowie i zrób porządki w domu i miejscu pracy. Wyrzuć to, co Cię blokuje. Rób miejsce na nowe – bardziej
autentyczne. Sprawdź dokładnie swoje systemy wiary i przekonania – czy na pewno są z Tobą zgodne?
To jest czas uzdrowienia i przemiany.
Otwórz się na zmiany.
Trzymaj się swojej wewnętrznej prawdy.
Zacznij ten proces w poczuciu radości.
Pamiętaj, że Wszechświat pragnie dla Ciebie tego, co najlepsze!
Powodzenia!!! ❤️❤️❤️
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry :)
Dosyć tego marazmu w jaki ostatnio, od kilku albo i kilkunastu dni wpadłam. Nic mi się nie chce, leniuszek albo i leniuch prawdziwy mnie opanował, robię tylko to co niezbędne i nie wiem na czym mijają mi dni...Na pewno nie na ruchu bo mało chodzę jak na mnie. Raz, że jest bardzo gorąco a dwa a to kolano mnie boli albo ścięgno Achillesa się odzywa...Nawet czytać mi się nie chce specjalnie.
Na pewno przyczyniła się do tego moja waga, która pokazała kilka dni temu po raz pierwszy 9 na początku!!! Wiem, wiem, ze niektóre z was też ją mają albo miewały ale u mnie to pierwszy raz.:aww: Gruschko pewnie, ze niechlubny powrót do wyższej kategorii boli. Ja niestety nie mam powrotu a pierwszy raz tu zawitałam...Oby nie na długo:mdr:
Nie wychodzi mi z dietą, żadną:cry:
W Poznaniu wymądrzałam się na temat diety niełączenia wg Agnieszko Maciąg. że mi służy, że jest tam bardzo dużo warzyw, że jest w ogóle super. Ale już po powrocie do domu zaczęłam kombinować, że mnie w zasadzie przydałaby się dieta pozwalająca trochę obkurczyć mój rozepchany wielkimi ilościami jedzenia żołądek. I że ta dieta pozwala znowu jeść bardzo dużo, no niby warzywa ale jednak dużo.
Więc zaczynam kombinować czy nie ruszyć z dietą około 1500kcal ale z dosyć małą objętościowo ilością jedzonka. Mniejsze porcje. Może powinnam jeś trzy normalne posiłki i dwie przegryzki, raz np owoc a raz jogurt?
Niby jak jem tylko trzy konkretne posiłki to fajnie chudnę ale nie mogę tego utrzymać w domu. Jem z nudów, stresu, z przyzwyczajenia, że trzeba mielić tymi zębami niemal ciągle coś, no po prostu jedno wielkie jedzenie.:cry:
Muszę coś w końcu postanowić bo jest tragedia po prostu.
Maniusiu super, że trzy razy w tygodniu masz sport. No i dieta. Teraz zaczęłaś chyba z powrotem ważyć produkty a nie gotować na oko bo to czasem złudne jest. Myślę, ze nie ma mocnych, w końcu musisz zacząć chudnąć. I mam nadzieje, że ten koniec nastąpi już wkrótce albo i jeszcze wcześniej:) Tego ci życzę bo pracujesz usilnie nad swoją wagą i figurą.
Ale jak spojrzałam na twój jadłospis z 27 sierpnia to nie wydaje mi się, żeby tam było 1900 kcal a tyle chyba powinno być? Ale może i jest bo w końcu fachowiec go układał :)
A swoją droga fajnie, że wrzucasz te swoje menu, mogą być pomocne dla niemal każdej z nas.
No Tereniu
to załatwiłaś sobie trzustkę i wątrobę ta studiach a było to jakby nie było już trochę czasu temu. Dobrze, że wiesz co ci nie służy i masz odpowiednie leki. To chyba na Dąbrowskiej będziesz musiała bazować raczej na gotowanych potrawach.
Tereniu pewnie, że gotowanie i przygotowywanie wcześniej potraw jest bardzo dobre. Wie to też Maniusia ale ja bym chyba zjadła to co przygotowałam na zaś:p Zresztą z reguły zjadam więcej bo ugotuję więcej a nie bardzo umiem sobie powiedzieć dość...To znaczy mówię ale to nic nie daje. Nie jestem jak widać zbyt karna. Przynajmniej sama siebie nie słucham.:cry:
A gotować lubię tylko nie lubię zbyt długo przebywać w kuchni przy tym gotowaniu więc robię kilka rzeczy na raz, byle szybciej :) Ale jedzonko wychodzi mi najczęściej smaczne i ładnie wygląda do tego:)
Tyle na razie, żeby mi coś gdzieś się nie nacisnęło i skasowało:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Mam wielką chęć na Dąbrowską bo jak zauważyła Gruschka i ja też się z nią zgadzam teraz jest najlepszy czas na same warzywa. Pewnie i dlatego wzięła się za nią Agnieszka, Krysia się przymierza no i Tereska w wielką dozą nieśmiałości zbiera materiały i informacje o tej diecie.
Ale boję się gigantycznego jojo po niej.
Agnieszko ciebie to podziwiam za całokształt, nie tylko dietetyczny :) I między innymi za to, że upał nie przeszkadza ci w marszach z kijami i koleżnkami, zresztą nie tylko upał bo w zasadzie prawie żadne warunki meteorologiczne ci nie straszne:)
Tereniu masz rację, że w zasadzie prawie każdej z nas życie dało popalić i dźwigamy ten bagaż niedobrych doświadczeń, lat, ludzi i czasem to właśnie nie pozwala nam realnie patrzeć na świat i sytuacje z jakimi przychodzi nam się zmierzyć.
Dziękuję bardzo za życzenia dobrych myśli i samopoczucia też dla tych zbierających się do odchudzania :) To właśnie ja. Zbieram się :) Obym się w końcu zebrała:beurk: W zasadzie to nie powinnam tu uśmieszku wrzucać a raczej płacz.
Agnieszko fajnie i mądrze podeszłaś do przygotowywania jedzenia na Dąbrowskiej. Faktycznie jak się chce mieć urozmaicone jedzonko to można się zasiekać, zakroić i rozdrobnić niemal na śmierć przy tych warzywach:) A i głupie dwa jabłka które można dziennie zjeść tez można przygotować na różne sposoby ; zrobić sok, rozdrobnić w kosteczkę mniejszą czy większą, pokroić w plasterki, utrzeć, udusić w całości lub w kawałkach, upiec, zrobić mus, upiec w plasterkach z cynamonem i pewnie jeszcze wiele sposobów by się wynalazło:) Ale po co?:p
Na razie dziewuszki:) Jadę do J. na gro posiedzieć trochę w cieniu jabłonki bo na nic innego nie mam ochoty w ten upał.
a i moje bolaki mnie nie opuszczają.
Pewnie nóżkom byłoby lżej i lepiej jakbym schudła, nieprawdaż???:p