Dzień dobry
Mnie też zaczyna kusić przypomnienie sobie Jezycjady, bo się okazuje że niewiele pamiętam, ale ja to czytałam w młodych latach, to mogło wylecieć z głowy... tyle jest do przeczytania...
Dzień dobry
Mnie też zaczyna kusić przypomnienie sobie Jezycjady, bo się okazuje że niewiele pamiętam, ale ja to czytałam w młodych latach, to mogło wylecieć z głowy... tyle jest do przeczytania...
Dzien dobry po powrocie z wakacji, w pierwszy wrzesniowy poniedzialek!
Wzielam na dzisiaj jeszcze urlop , bo i dom i ogrod prosi sie bym mu poswiecila troche, albo i wiecej niz troche czasu...
Zaraz wrzuce pierwsze pranie i lece na ogrodek jeszcze raz podlac, tym razem rowniez z odzywka, bo wszystkie kwiaty wymeczone upalami ledwo zipia. U nas temperatury spadly troche, ale dalej jest slonecznie i sucho, az boli patrzec na przyrode.
Niestety w tym tygodniu zadne opady nie sa zapowiadane... No chyba, ze moich lez...
Agnieszko bardzo spodobalo mi sie to co piszesz o cieszeniu sie kazdym dniem, a nie czekaniu na weekend... I ja zauwazam z niepokojem jak takie czekanie sprawia, ze dni prawie niezauwazane umykaja nam jeden za drugim... No, ale z drugiej strony, tak juz jestesmy skonstruowani, ze lubimy sie bardziej cieszyc tym co bedzie, niz tym co jest teraz... Chyle czola dla tych, ktorzy potrafia i jedno i drugie.
Moze trzeba wrocic do codziennego przypatrzenia sie "wdziecznosciom"? Bo wtedy bardziej bedzie widoczne, jak fajny moze byc "zwykly" dzien...
Gruszko ciesze sie, ze jestes z nami znowu na forum, bo fajnie jest gdy nasze Zawzietaskowe style pisania tak wzajemnie sie uzupelniaja.
Bardzo brakuje mi jeszcze naszej Marti, ktora swoja osoba i swoja epicka "pisanina" wzbogacala nasz watek.
Jest teraz na urlopie, ale mam wielka nadzieje, ze gdy wroci do domu to ...wroci i do nas!
Bo choc to banal...to zycie mamy tylko jedno.
Jestem swiecie przekonana, ze warto odpuszczac bliznim, "bez wzgledu na wzgledy"... dla wlasnego dobra i wlasnego spokoju ducha...
Wiem co mowie, bo od 34 lat zyje z czlowiekiem, ktory jest bardzo trudnym partnerem. Gdybym nie miala tej filozofii zyciowej zylabym jak z kamieniem u szyji. A tak to wzrastam w swych wlasnych oczach i...doskonale swoj charakter.
„Z kamieni rzucanych ci po drodze pod nogi, zbuduj schody, które poprowadzą cię jeszcze wyżej.”
– Miguel de Molinos
Ostatnio edytowane przez kasiaogrodniczka ; 02-09-2019 o 08:13
Kasiu , pięknie napisałaś o wybaczaniu, staram się tez żyć z tą dewizą, bo łatwiej się żyje kiedy się nie chowa urazy
Ja np od soboty normalnie rozmawiam z mamy bratem, wyciągnął rękę i przyjęłam, to nie znaczy że będziemy się bardzo kochać, ale będziemy żyć obok siebie tak po prostu, i cieszy mnie to bardzo
I zgadzam się z Agnieszka, choć ja nie wyczekuje szczególnie na weekend, to jednak muszę się przyłożyć do wykonywania więcej czynności w tygodniu, b w zasadzie chyba za dużo czasu spędzam na nicnierobieniu
I bardzo się zgadzam z tym co napisała Tereska
No coś bardzo się zgodna zrobiłam
Czy wizyta w muzeum PRL to podróż sentymentalna? Nie do końca. Oczywiście ucieszyłam się widząc swój plecak czy meble, ale nie był to jakiś zal że te czasy już minęły, nie miałam pięknego dzieciństwa żeby za nim tęsknic.
Z tamtych czasów żal mi stosunków międzyludzkich, wydaje mi się że u zwykłych ludzi więcej było życzliwości , ale może się mylę, wszak ludzie są bardzo rożni czy w tych czasach czy w poprzednich
Ostatnio edytowane przez maniusia72 ; 02-09-2019 o 09:11
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Dzień dobry
No i wakacje minęły. Nasze nauczycielki wróciły do pracy a i na ulicach będzie teraz trochę inaczej, dzieci młodzież w szkole, mniej tłoczno. Sama przez 27 lat byłam nauczycielką i wiem jak trudno po długiej przerwie wrócić do pracy. Do ciężkiej i wyczerpującej pracy, ktoś kto nigdy nie pracował w szkole nigdy nie zrozumie nauczyciela i często wydaje mu się, że to sielanka i do tego tyle wolnego.
Dlatego życzę naszym nauczycielkom dużo sił i wytrwałości w tej ciężkiej ale czasem bardzo satysfakcjonującej pracy.
Krysiu masz rację, trzeba wziąć tego byka za rogi. Ty już wzięłaś i życzę ci powodzenia w Dąbrowskiej, bo pewnie za każdym razem jest trudniej ale mam nadzieję, że wytrwasz i poczujesz efekty. Gdybym nie bała się jojo to być może też bym zaczęła.
Poczytałam o nowiu co pisze Agnieszka Maciąg ale na razie żadnego wpływu na swoje życie nie zauważyłam. Dopalacze mi się nie włączyły. No może jakoś pomału przechodzi mi marazm i nicnierobienie o których pisałam, takie nicniechcenie jakieś miałam...Tworzę nowe wyrazy ale one chyba najbardziej trafnie określają mój nastrój. Pomału zaczyna mi się chcieć
Ale Teresko jak czytam o twoich różnorakich działaniach to ty chyba jakieś turbodoładowanie włączasz, bo pracujesz jak mały automacik w domu i drugim domu na działce, że o działce nie wspomnę Słaba kobietka niby z ciebie a robotna za trzech chyba dorodnych chłopów
Mówisz, że masz 3,5 kg więcej niż w Kołobrzegu a ja około 7 kg !!! Czyli dwa razy więcej Przybierałam tak średnio kilogram miesięcznie od tego czasu. Jestem na siebie bardzo zła. Zapuściłam się strasznie i nie boję się użyć tego słowa.
Krysiu
biję się w piersi,że mój sceptycyzm mógł podziałać demotywująco.znowu z duzo w glowie,za malo w pisaniu.Jakoś tak mi się połączylo to czego obawia się przy WO Sabinka,potem twoje zdanie,że w podejściu do jedzenia o wiele blizej ci do Kasi niż do Agnieszki .Wokół mnie jakoś mnostwo ludzi szybko odchudzonych,którym kg bezlitośnie odrosły i wyszlo trochę nie tego.
A przecież pisałaś,ze zawsze udaje ci się ocalić sporo zgubionych kg i czujesz się po tej diecie lepiej więc już bez żadnego "ale" szczerze kibicujęCieszę,się ze masz wielką motywację w Agnieszce,dla niej ta dieta wydaje się stworzona
Fajnie macie z tą książkową wspólnotą Musierowiczowo-Chmielewską
Maniusiu
ja z sentymentem popatrzyłam na zdjęcie z wózkami dziecięcymi,taki w środku,biały miałam
Zdobyty z zagranicyAle za PRLem nie tęsknię wcale.
Wczorajsza pogoda całowicie mnie pokonała.W najzimniejszym miejscu w cieniu za oknem termometr pokazał 32 stopnie.Mnie już 25 na słońcu wycina z życia.Wcześnie rano bylam na rowerze,już bylo ciężko,reszte dnia nie robilam nic a i tak byłam ciągle spocona i wykończona.
A że u mnie też stopień zajętości jest ściśle powiązany z ilością jedzenia,to przy zapiskach omal mi się długopis nie wypisał.
Na szczęście już dziś 20 stopni,chlodny,mocny ulubiony wiatr to życie całkiem inne i mam nadzieję na lepszy dzień.Rower był.A do innych działań nawet nie trzeba się za bardzo mobilizować.
Agnieszko,ładnie napisałaś o wykorzystaniu każdego dnia.
Ja od ponad 20lat pracuje w systemie odwroconym i czekam na poniedziałek,wtorek,środę
Najbardziej pracowite byly i nadal trochę są piątki,soboty,czasem niedziela i zazwyczaj święta.Ja się w tym odnalazłam i zamiast cierpieć z powodu pracy w weekendy cieszyłam się z wolnego w tygodniu.Latem zabierałam dzieciaki na niemalze pustą plażę ,wszelkie zakupy byly przyjemne bez kolejek i w pustych sklepach.W dodatku praca okazała się prawdziwym strzałem w 10,(a wypróbowałam przed nią już 4)więc wynagradzała mi z nawiązką inne niedogodności
Tak jak Kasia napisała - dobrze cieszyć się tym co jest,czekając jednocześnie na nadchodzące przyjemności.
Kasiu - sama twoja miłość do ogrodu postawi kwiatki na nogi,a jeśli trzeba będzie jednak włożyć sporo pracy to taka praca zupełnie ci nie straszna
Teresko
cieszę się bardzo,ze twoje podejście do działki tak ladnie się wykrystalizowało,teraz już w ogóle bym ci nie doradzała sprzedaży
Marti życzę dobrego urlopu,na pewno jest w jakimś pięknym miejscu.
Szczerze się ucieszę widząc ją powróconą na forum.
Sabinko,trochę macham do ciebie,mam nadzieję,że czas pod jabłonką był dobry
Na koniec jeszcze cytat z duzego wywiadu,który bardzo mi się podobał.
"Nauki buddyjskie mówią,że każdy spotkany człowiek jest naszym nauczycielem.Że spotykamy na swojej drodze ludzi,dzięki którym możemy się rozwinąć.Nawet jeśli to jest bolesne.A może zwłaszcza wtedy."
Miłego dnia i niech wam będzie po drodze z najlepszą dla was dietą.
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Dobrze, że wysłałam część moich wypocin bo druga część poszła gdzieś w przestrzeń chyba kosmiczną. Coś gdzieś przycisnęłam i muszę pisać jeszcze raz.
Agnieszko tydzień na Dabrowksiej zaliczony, pierwszy, chyba najtrudniejszy bo potem już nie chce się tak bardzo jeść, niektórzy twierdzą, że w ogóle się nie chce jeść. Dla ciebie ta dieta ma aspekt przede wszystkim zdrowotny bo chudnąć nie chudniesz zbyt dużo. Bo i wagę już masz ładną i oragnizm chyba przyzwyczaił się już do tej diety. A że twarda z ciebie zawodniczka świadczy fakt, że miałaś ostatni imprezę na której świetnie się bawiłaś nie przerywając diety. Sukcesów życzę
Nie czuj się zażenowana pochwałami bo na nie w pełni zasłużyłaś i jesteś dla nas wzorem nie tylko w odchudzaniu bo i kilka innych dziedzin by się znalazło. I dziewczyny na pewno zgadzają się ze mną.
Masz rację. Muszę wziąć tego byka za rogi bo moja frustracja rośnie i będzie rosła jak nic nie zmienię. Muszę to zrobić w tej chwili już nie tylko ze względu na wygląd, chociaż nie ukrywam, że jest to dla mnie ważna sprawa, ale na zdrowie. Nogi wysiadają i sprawność pozostawia wiele do życzenia…
Fajne porównanie jedzenia do paliwa, bo tak łąsnie jest. Jedzenie to paliwo dla nas i jak kierowca wlewa paliwo do baku, żeby samochód pojechał to my wlewamy paliwo, żeby żyć . Tylko dlaczego mój „bak” jest jak z gumy i może pomieścić dużo więcej niż mi do tego życia jest niezbędne??? I to czasem niekoniecznie paliwo najwyższej jakości??? Ech życie.
Teresko podobają mi się twoje dywagacje na temat podejścia do życia i do ludzi. Ważne jest zaakceptowanie siebie takim jakim się jest i nie poddawanie się presji otoczenia i próbowania dopasowania się do tego otoczenia za wszelką cenę. Ważne jest zrozumienie że „jestem jaka jestem , jedyna w swoim rodzaju i najcenniejsza na świecie dla siebie samej”
Ja też mam niską samoocenę i nie pomaga mi to w życiu na pewno. Często niestety porównuje się z innymi – ładniejszymi, zgrabniejszymi, szczuplejszymi, madrzejszymi, inteligentnijszymi i można by jeszcze długo wyliczać…
Idę dzisiaj do biblioteki po książkę polecaną wczoraj przez Gruschkę - Możesz zmienić swoje życie .Nie lubię w zasadzie takich poradników ale skoro pomogła ona znanej mi osobie o której wiem, że zrobiła dla siebie dużo i dokonała w swoim życiu wielu zmian na lepsze i ciągle dąży do tego, żeby należycie dbać o swoje ciało i psyche to może i mi pomoże???
Staram się też akceptować ludzi takimi jacy są. Każdy jest inny a że niekoniecznie wszystko mi się w nim podoba to nie znaczy, że jak jest inny to jest gorszy.
Maniusiu masz rację. Jesteśmy zgrana załogą i to załogą która przetrwała wiele burz. Często nie było łatwo. Wszystkie to wiemy ale dajemy sobie przestrzeń do bycia inną, na posiadanie innych poglądów na wiele spraw. I to jest właśnie piękne, że pomimo wielu różnic chcemy być razem i świetnie się rozumiemy. Bo burzach, wzlotach i upadkach trwamy w naszej grupie i czasem po krótszej i dłuższej nieobecności wracamy do niej bo w tej naszej grupie jest jakaś moc i siła, przynajmniej ja to tak czuję. Zawsze wszystkie cieszymy się z powrotu każdej z nas i w takim niekompletnym składzie nie czujemy się dobrze.
Teresko podobają mi się twoje dywagacje na temat podejścia do życia i do ludzi. Ważne jest zaakceptowanie siebie takim jakim się jest i nie poddawanie się presji otoczenia i próbowania dopasowania się do tego otoczenia za wszelką cenę. Ważne jest zrozumienie że „jestem jaka jestem , jedyna w swoim rodzaju i najcenniejsza na świecie dla siebie samej”
Ja też mam niską samoocenę i nie pomaga mi to w życiu na pewno. Często niestety porównuje się z innymi – ładniejszymi, zgrabniejszymi, szczuplejszymi, madrzejszymi, inteligentnijszymi i można by jeszcze długo wyliczać…
Idę dzisiaj do biblioteki po książkę polecaną wczoraj przez Gruschkę - Możesz zmienić swoje życie .Nie lubię w zasadzie takich poradników ale skoro pomogła ona znanej mi osobie o której wiem, że zrobiła dla siebie dużo i dokonała w swoim życiu wielu zmian na lepsze i ciągle dąży do tego, żeby należycie dbać o swoje ciało i psyche to może i mi pomoże???
Staram się też akceptować ludzi takimi jacy są. Każdy jest inny a że niekoniecznie wszystko mi się w nim podoba to nie znaczy, że jak jest inny to jest gorszy.
Maniusiu masz rację. Jesteśmy zgrana załogą i to załogą która przetrwała wiele burz. Często nie było łatwo. Wszystkie to wiemy ale dajemy sobie przestrzeń do bycia inną, na posiadanie innych poglądów na wiele spraw. I to jest właśnie piękne, że pomimo wielu różnic chcemy być razem i świetnie się rozumiemy. Bo burzach, wzlotach i upadkach trwamy w naszej grupie i czasem po krótszej i dłuższej nieobecności wracamy do niej bo w tej naszej grupie jest jakaś moc i siła, przynajmniej ja to tak czuję. Zawsze wszystkie cieszymy się z powrotu każdej z nas i w takim niekompletnym składzie nie czujemy się dobrze.
Gruschko chyba muszę pozwolić sobie na „ czasem troszkę odpuścić przede wszystkim sobie w obwinianiu i poczuciu bycia beznadziejnym, i pozwolić rzeczywistości popłynąć to coś tam się pojawia na horyzoncie”
Oby tak było. Wiem, że za bardzo się frustruję, że waga rośnie i tym się niepotrzebnie nakręcam i jem i potem znowu się nakręcam i obwiniam. I tak w kółko...
Już poprosiłam Janusza o przywiezienie mi sobotniej Wyborczej.
Krysiu masz rację, ja też czuję się zmęczona jak tylko przeczytam o tym co robiła nasza Terenia. Ja to raczej taki leniuszek wygodniuszek jestem.
Życzę ci powodzenia z Dabrowską bo wiem, ze zaczęłaś
Agnieszko fajna sprawa z tym nie czekaniem z utęsknieniem na weekend już od poniedziałku. Rzeczywiście każdego dnia można sobie zafundować odrobinę luksusu, czy namiastkę weekendu, zrobić coś miłego i dobrego dla siebie, bo na to zasługujemy. Do skopiowania i zastosowania u siebie. Postaram się tez tak podejść do sprawy chociaż u mnie weekend to jak każdy inny dzień ale sprawiać sobie przyjemności można przecież codziennie.
Kasiu podróży miałaś ostatnio sporo więc dzisiejszy dodatkowy dzień urlopu, już nie wyjazdowy na pewno dobrze ci zrobi i nie tak od razu popędzisz do pracy. Działeczka na pewno się za tobą stęskniła i chociaż Raduś na pewno starał się o nią dbać to nie ma to jak pańskie oko – ponoć konia tuczy to i działeczka na pewno tez doceni twoje poświęcenie. W zasadzie nie poświęcenie bo dla ciebie praca na ogródku i przebywanie tam to sama przyjemność.
Masz rację. Super, że Gruschka jest już powrotem z nami Mam też nadzieję, że i druga nasza zguba po powrocie z urlopu może pojawi się za jakiś czas. Też mi jej brakuje. Fajnie się wszystkie uzupełniamy w tej swojej inności.
I masz rację . Czasem warto odpuścić innym „bez względu na względy”.
No ale wiemy też, że nic na siłę...
Ale nadzieję mam.
Gruschko u mnie tez dzisiaj chłodniej a wczoraj ładnie popadało i pobrzmiało. Powietrze się oczyściło.
Może i ja powinnam po raz kolejny zacząć zapisywać co jem??? Może nie skończę tego robić po dniu albo i dwóch? Praktyka czyni mistrza t0 może i ja coś osiągnę??? Mistrzem na pewno nie zostanę ale czasem dobrze zobaczyć czarno na białym co i ile się zjadło bo często wydaje nam się, że nie było tego wcale tak dużo.
Ale długie te moje wypociny
Zapomniałam napisać, że z nowym tygodniem nowy początek
Nastawiłam zakwas z buraków chociaż nie zaczynam Dąbrowskiej. Zrobiłam to pierwszy raz i mam nadzieję, że będzie mi smakował
Zrobiłam chyba pierwszy raz w życiu chłodnik z młodych buraków, rzodkiewki, koperku, ogórków, z jogurtem greckim. Dodam jajko i będę miała pyszny obiad zgodny z dietą niełączenia wg Agnieszki Maciąg.
Omlet z cukinią, marchewką i papryką
Jaja kurze 120 g (2 szt.) , Cukinia 240 g (1 szt.) , Marchew 110 g (1 duża szt.) , Papryka 240 g (1 szt.) , Oliwa z oliwek 10 g (1 łyżka) ,
Umyj, wydryluj i pokrój warzywa w plasterki
Duś warzywa 5 minut
Część warzyw zalej oliwą i roztrzepanymi jajkami z solą i pieprzem, a część odłóż na bok
Po 2-3 minutach smażenia na wolnym ogniu, przewróć omlet za pomocą np. talerza
Posyp omlet resztą warzyw
pychota
Ostatnio edytowane przez maniusia72 ; 02-09-2019 o 12:44