Witajcie, sorry, że taka jestem mniej obecna, ale nałożyły się różne sprawy, również wyjazdowe i trudno mi się teraz zabrać za pisanie. Postaram się nadrobić jutro albo chwilę później. Dobrej nocy wszystkim.
Witajcie, sorry, że taka jestem mniej obecna, ale nałożyły się różne sprawy, również wyjazdowe i trudno mi się teraz zabrać za pisanie. Postaram się nadrobić jutro albo chwilę później. Dobrej nocy wszystkim.
images (6).jpg
Witajcie w sobotę
Efekt uboczny diety Dąbrowskiej- śpię jak zabita bez tabletek i bardzo długo. Z tym że jest to sen przerywany koniecznością skorzystania z toalety
Sabinko, właśnie tak wykorzystuję buraki z zakwasu gdy nie jestem na wo. Dodaję jeszcze odrobinę startego korniszona i drobno posiekanej cebulki, zamiast chrzanu troszkę musztardy i odrobinę cukru. Ale buraczki muszą być starte bo inaczej są twarde i mało zjadliwe.
Jeśli chodzi o przekonania, to ja miałam dość łatwo w dzieciństwie i młodości. Zawsze byłam przekonana, że ja wiem lepiej i to co robię jest najlepsze. I dla mnie to było dobre. Gdzieś tam około 30, gdy znalazłam się w obecnej pracy, zaczęto mi udowadniać, że w wielu sprawach nie mam racji, więc moje przekonanie o wartości własnej osoby spadło do zera, zaczęły się kompleksy, bezsenność, tycie, spadek własnej wartości poniżej zera. Około 40 podjęłam decyzję, że nieprawdą jest, że jestem głupsza od innych, ale też nie najmądrzejsza niż wszyscy i zaczął się okres w którym jestem do dziś. Mam przekonanie o własnej wartości, ale i wiem, że PRAWIE wszyscy ludzie też nie są pozbawieni zalet, a niektórzy nawet większych ode mnie - to oczywiście mały żart, ale gdzieś tam oddaje sens tego w jakim stanie jestem w tej chwili. Nie pozwalam innym na zburzenie mojego spokoju, ale i sama staram się tego nie robić w stosunku do innych. Przekonanie o sobie samej jest dla mnie bardzo ważne, bo dzięki temu mam w głowie i duszy spokój.
Krysiu, ja postanowiłam, że z papierami rozprawię się do przyszłego piątku. Oczywiście później dojdą nowe, ale to już będzie pikuś w porównaniu z tym co dzieje się teraz. Trzymaj się
Podsumowanie dietowe tygodnia powinnam zrobić w poniedziałek, ale chyba jutro będę miała więcej czasu, a jeden dzień niczego nie zmieni![]()
Jadę na targ, bo mam deficyt w warzywach, trzymajcie się![]()
Witam i ja w sobote!
Przemyslenia o dzisiejszych dzieciach? No coz...pedagogika zawsze byla moja pasja ale powiem krotko...ciesze sie, ze juz nie mam malych dzieci i ze nie musze pracowac z dziecmi zawodowo. Jestem mocno zaniepokojona tym jak dzisiejszy swiat wplywa na ich rozwoj i wychowanie. Reklama, zabawki, ubranka... I to wszechobecne: miec, miec, miec!
Moze sie po prostu przedwczesnie zestarzalam. A moze ma to zwiazek z moja (niby podleczona!) depresyjnoscia?
Powiecie poczekaj az bedziesz miec wlasne wnuki... Moze...
Bo przeciez macierzynstwo, ojcowstwo to cud.
Ale gdy dziecko wchodzi w swiat, w grupy spoleczne i ich nacisk... przestaje to byc takie cudowne.
Szczegolnie widoczne jest to w okresie dojrzewania i odcinania pepowiny...
Nie zazdroszcze mej siostrze majacej dwoch nastolatkow.
Co do przekonan natomiast. W szkole i w srodowisku kolezensko-harcerskim nigdy nie byla "niewidzialna". Chetnie nadawalam ton i przejmowalam inicjatywe. Podporzadkowywalam sie jednak bez szemrania wszelkim autorytetom- rodzicielskim, nauczycielskim czy organizacyjnym. Wychowywano mnie w tolerancji do przekonan innych ludzi, wzrastalam w domu ludzi niewierzacych, ale nikt nie bronil mi chodzic na lekcje religii i do kosciola. Bo tak chcialam, gdyz tam byly moje kolezanki. Wczesnie dawano mi tez duzo wolnosci- jezdzilam sama pociagiem do babci (jako 9-10latka!), na kolonie a potem na rajdy, biwaki, obozy. Od 14 roku zycia prowadzilam druzyny. Najpierw zuchowe potem harcerskie.
Calym sercem oddawalam sie tym mlodym ludziom, ich szkoleniu w sprawnosciach i wychowaniu na podobnych do mnie. Odwaznych, smialych,lojalnych i... poslusznych wobec autorytetow wladzy. Nie tych panstwowych ale raczej skautowych.Juz wtedy bowiem zaczal panowac w nas duch przekory i buntu wobec ideii socjalizmu. Nalezalam do tzw czarnego harcestwa opierajacego sie na tym przedwojennym- sluzba Bogu i Ojczyznie. No i naturze. Uwielbialam namoty, las, prymitywne warunki ale i wolnosc! Bez niewoli cywilizacji.
W tym harcestwie poznalam mojego malza. Bylismy para od mojego 18 roku zycia. Byl moim guru w wielu dziedzinach, ale nie bylam mu nigdy "podporzadkowana"- nasz zwiazek od poczatku byl scieraniem sie dwoch silnych osobowosci. Ja bylam silniejsza w srodku, na zewnatrz krucha i czesto zraszajace dyskusje lzami- on odwrotnie. Na zewnatrz autorytatywny i glosny a w srodku...duzo slabszy ode mnie, bo nigdy nie przynajacy sie do swej slabosci. Ale to zrozumialam duzo pozniej...
Mam swoje przekonania, nigdy jednak ich innym nie narzucam. Czasami probuje, ale szybko wycofuje sie z tego gdy napotykam opor. Wazniejsza jest dla mnie harmonia i spokoj. Podniesione glosy, nieprzyjemna atmosfera roznicy zdan zawsze napawala mnie lekiem.
Lubie sie zgadzac z ludzmi. Szukam wokol siebie tych, ktorzy sa do mnie podobni w przekonaniach. Gdy napotykam kogos kto mysli inaczej a juz nawiazala sie miedzy nami nic przyjazni- wycofuje sie szybko z sytuacji, ktora moglaby oznaczac konfrontacje.
Wole rozmawiac na neutralne tematy.
Gdy jednak w rozmowie czuje, ze stanowisko czyjes do mnie przemawia, chetnie daje sie przekonac i rewiduje moje poglady. Nigdy nie bylo dla mnie ujma przyznac sie, ze zbladzilam i nie mialam poczatkowo racji.
Tak zyje mi sie duzo wygodniej. I dlatego tak czesto jestem emisariuszem dazenia do porozumienia i zgody...![]()
Poruszyłaś Kasiu sprawę mediacji, o której już kiedyś rozmawiałyśmy![]()
Ja nie zmieniłam swojego zdania. Uważam, że podczas mediacji zawsze któraś strona czuje się pokrzywdzona i musi iść na większy kompromis niż druga, stąd jej rozżalenie jest większe . Nie staram się nigdy być mediatorem choćby po to, by nie wywierać nacisku na nikogo. Właściwie, to osobiście nie znam przypadku by mediacja się powiodła.
Agnieszko-moim zdaniem-mediacja zawsze sie udaje...nie zawsze jednak w stu procentach. Czasami uda sie przekonac kilka osob, czasami tylko jedna. Ale to dla mnie jest bez znaczenia. Wazna jest kazda osoba, ktora odzyskuje spokoj ducha...i nowe spojrzenie na swiat.
Piszac moj poprzedni post nie mialam jednakze na mysli bycia mediatorem miedzy dwoma stronymi. Pisalam o tym, ze ja unikam bycia strona konfliktu, a gdy to sie zdarzy, zazwyczaj dla mego spokoju ducha odpuszczam, staram sie dostrzec miejsce gdzie ja zawinilam i przepraszam...
Bywa, ze ta druga strona widzi to inaczej i zrywa kontakt. Zle sie czuje gdy tak sie dzieje i zawsze jestem gotowa by naprawic stosunki.
Przynajmniej by byly na tyle poprawne i zeby mozna sobie mowic chocby przyslowiowe "dzien dobry"....![]()
pobrane (1).jpg
Niedzielne dzień dobry
Jutro rozpocznę trzeci tydzień diety. Mam nadzieję, że rozpocznę, bo łapie mnie przeziębienie jak zwykle każdego roku we wrześniu gdy tylko zaczyna się szkoła. Jeśli rozwinie się na tyle, że będę zmuszona brać leki, to niestety będę musiała dietę przerwać. Na razie nie biorę nic, więc trwam, ale jak to będzie dalej zobaczę.
W tym tygodniu spadło mi 1,4 kg, a to na mój metabolizm jest bardzo dużo. Śpię bez leków mocno i długo, sił na razie nie brakuje, ale widzę, że jest ich trochę mniej. Ogólnie czuję się dobrze.
Wczoraj byliśmy w kinie na Polityce i powiem tak...Oskara, to on za ten film nie dostanie, ale my bawiliśmy się doskonale i tak samo bawić się na nim będą wszyscy przeciwnicy dzisiejszej władzy, którzy nie dali sobie zamydlić oczu 500 +, natomiast powinni obejrzeć go wszyscy zwolennicy rządu, bo może wtedy zobaczyli by rzeczywistość, która się dzieje, a której nie widzą. Sala nabita do ostatniego miejsca i tak jest na wszystkich seansach.
Sabinko, ten cały program o Dąbrowskiej oglądałam na HBO go, a na Discovery był ogólnie o wpływie warzyw na nasze życie i o synowej dr Dąbrowskiej. Popitoliło mi się, bo cały dzień oglądałam wczoraj coś fajnego.
Pytałaś Krysiu o czym dokładnie...właściwie dla nas, które ją lubimy nic nowego, a tylko potwierdzenie wszystkiego, natomiast obie audycje zrobione w ten sposób, że ich przekaz - jasny, klarowny, profesjonalny bez egzaltacji i zadęcia mocno zapada w duszę, co przy stosowaniu tej diety jest bardzo pomocne.
Udanej niedzieli dziewczynki![]()
Witajcie!
Agnieszko, bardzo wspólczuję tych trudnych grup. Współczuję tym bardziej, że naprawdę wiem, jak wygląda praca z nimi. Mam nadzieję, że z tymi innymi pracami uda Ci się uporać wcześniej niż do lutego. Bardzo w każdym razie tego życzę. Gratuluję dojścia już tak daleko na wo
. Zastanawiają mnie Twoje odczucia na dietce. Bo u mnie właściwie nic się nie zmieniło, na razie. Oby przeziębienie nie pomieszało Ci planów. Może to taka coroczna, stresowa reakcja na rozpoczęcie pracy? Ja miałam wczoraj taki śmieszny katar. Był bardzo intensywny przez dziesięć minut, po czym nagle się skończył
. Podoba mi się pomysł rozmowy o tym, jak trwać na dietce w kolejnych tygodniach. Co do filmu, na którym byłaś, to obawiam się, że raczej nie wybiorą się na niego ci, którzy może najbardziej powinni. Ja chętnie. Hbo go niestety nie mam, ale może jeszcze kiedyś załapię się na Discovery.
Maniusiu, skoro tak ładnie opisałaś nas na angielskim, to zaczynam podejrzewać, że Twoja znajomość tego języka jest o wiele lepsza, niż sugerowałaś. Ale to co napisałaś naprawdę fajne
.
Sabinko, ocieplanie budynku to super sprawa. W każdym razie u nas zadziałało. No ale swoje trzeba będzie przetrwać. Mam nadzieję, że ta rozpiska na 1500 cal spełnia swoje zadanie? Już polubiłam Twoją sąsiadkę czytającą nawet w drodze, chociaż trochę to jednak nierozsądne. Co do zakwasu z buraków, to przyznaję, że nie czekam, tylko spijam go jak tylko poczuję zapach buraków, co oczywiście nie jest właściwe. Ale przepis na użycie resztek z buraków świetny. Zapisuję od razu (również z uzupełnieniem Agnieszki) i spróbuję, jak tylko będę mogła.
Gruszko, obejrzałam sobie ziemowity. Piękne! Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wygląda takie pole. Ale kasztanów u nas jeszcze nie widziałam. Rozumiem, że powoli zaczyna się ten najbardziej miły czas – mało turystów, a jednocześnie na tyle ciepło, że chce się jeździć na rowerze.
Tereniu, to musiały być chyba bardzo dobre bitki. Najważniejsze, że jesteście już w domku. Przy tak już jednak chłodnych wieczorach, też bym uciekała z działeczki. Dużo siły przy chłopakach, nie daj się
.
Kasiu, w tym co piszesz, dalej czuć tego ducha prawdziwej harcerki. Aż żal mi, że nie spotkałam Cię wtedy na swojej drodze. I zgadzam się z tym, co napisałaś o swojej sile wewnętrznej. Też myślę, że tak to właśnie jest
Agnieszko, uważam, że mediacje mogą jednak zrobić wiele dobrego. I chyba niekoniecznie jest tak, że zawsze któraś strona przegrywa. Bo w mediacji nie chodzi o walkę, tylko o prawdę. Jeżeli ktoś potrafi się na nią otworzyć i przez to zmienić zdanie, to nie przegrywa, tylko chyba jednak odnosi osobiste zwycięstwo?
Jestem po tygodniu wo. Miałam załamkę z powodu chałwy i to taką całkiem na serio. Chodziła za mną przez cały wieczór. Na drugi dzień poszłam do sklepu i spytałam panią, czy mogą wziąć okruszek na skosztowanie. Pozwoliła. To był naprawdę okruszek. Chałwa przepyszna, ale to mi wystarczyło.
Dobrej niedzieli i dużo uśmiechu wszystkim.
Weekend minął mi z przyjaciółmi na grzybach
Bylo morze,las,spacery po górach i dolinach,mnóstwo borówek i tylko grzybów nie bylo.....
Ale i tak bylo naprawdę super,sobotni wieczór leniwy,gadanie,jedzenie pyszności,popijanie tym i owym.W niedziele ryba smażona i gofry
Nad morzem obowiązkowe.
Nad borówkami tak się naschylałam,ze tej "jogi" starczy mi na miesiąc
Teraz ciąg dalszy relaksu,więcej jtro.
Wszystkie was pozdrawiam![]()
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Kasiu , a co mi po poprawnych stosunkach. Ani pierza ani mięsa w nich nie ma.
Ja nie jestem jakims wyjatkowym "zadziorem", ale nie umiem udawać sympatii i akceptacji, gdy jej we mnie nie ma.
Owszem staram sie być uczciwa i spojrzeć na sprawę z pozycji "drugiej strony" i zwykle też szukam winy w sobie , ale gdy na swojej drodze napotykam zażartych wielbicieli własnej racji bez umiejętności (czasami to ułomnośc czasami wygodnictwo)wejścia w uczucia i prawa innego bliźniego to odpuszczam sobie zabieganie o przyjaźń, zażyłość.
Jeżeli trafi się człowiekowi w podróży niefajny przedział (tak jak mnie na powrocie z Poznania ten z tą przerażająco zimną klimą) to lepiej go zmienić.
Jeszcze do niedawna się na to chyba nie godziłam tak jak i ty, ale sprawy właśnie konfliktów na wątkach spowodowały u mnie zmianę zapatrywań.
Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej wody. I jak raz zaczniesz o kimś na tyle źle myśleć , że to się z ciebie wyleje to już się tego nie wtłoczy w "rurę" którą wypłynęło.
Tak myslę po historii mojej z Kaasią, twojej z nią i później z Jolinką i chyba z naszym kryzysem przedpoznańskim.
Kaasię przepraszałam wiele razy, dzwoniłam, wyciągałam rękę usiłowałam przywrócić poprzednie stosunki.Teraz widzę , że byłam naiwna.Jak się rozbiło to się nie poskleja.
PS Maniusiu niestety mimo, że klej jest dobry to mój pomysł z plastikowymi pudełkami był "do duszy". Niepotrzebnie wydałam na nie pieniądze.
Po pierwsze nie są stabilne i się załamują, po drugie nie są szczelne. Niektóre tworzywa są dość intensywnie pachnące , a niektóre buty użytkowane cały sezon też już mają swój zapach. W sztywnych kartonowych to wszystko zostaje w zamknięciu, z tych wiotkich plastików wydostaje sie na całą szafę. Wycofałam się z koncepcji.
Piszę , żeby mnie ktoś nie nasśadował bo miałam głupi pomysł. No ale na błędach się człowiek uczy/
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 08-09-2019 o 19:31