Teresko dla mnie jest to bardzo łatwe. Nie wchodzę w układy, w których nie mogę być sobą. Jeśli ja, lub druga strona nie jesteśmy w stanie iść na kompromis, spadam z takiego układu. Wycofuję się i jestem tylko na zasadzie - cześć, dzień dobry. Nie zadzwonię, nie zaczepię, nie odpowiem na żaden post
Raczej nie milczę aprobująco. Aprobująco potakuję głośno. Odwrotnie- milczę, gdy się nie zgadzam, a nie chcę iść na udry- to wtedy, gdy mało mi zależy. Kłócę się, gdy mi zależy i jestem przekonana o własnej racji. Potrafię jednak machnąć ręką wiedząc, że ktoś mnie nie rozumie i jakby zapomnieć o temacie choć nie do końca.
Np. ( w znanej nam sprawie)- w dalszym ciągu nie uważam, że stanowisko Twoje i Krysi było z mojego punktu widzenia "prawidłowe", ale szanuję Wasze stanowisko, rozumiem je i nie zamierzam sobie z tego powodu rwać włosów z głowy Wy myślicie tak, ja inaczej i Bóg raczy wiedzieć dlaczego. Starałam się wczuć w wasz sposób myślenia, bo zanurzenie się w obcym świecie pozwala dostrzec cienie własnego. Dzięki temu jestem z Wami
Dla mnie to bez znaczenia. Słucham co mówią ci inni, biorę to pod uwagę, ale ważne jest to, co ja sama o tym myślę. Rzadko zmieniam sposób myślenia pod wpływem innych, ale z wiekiem nauczyłam się wiedzieć, że inni mogą mieć rację więc nie brnę w konflikt tylko chowam się obstając przy swoim stanowisku
To tak pokrótce Generalnie jestem raczej zgodna, a przede wszystkim wybaczająca, choć pamiętająca, niestety całe życie, ale nie szczegóły, czy konkretne sytuacje, ale emocje, które mną miotały w konkretnym przypadku lub w kontakcie z daną osobą. Łatwo jest mi być w zgodzie nawet z tymi, którzy mnie skrzywdzili, bo wiem, że i ja niejeden raz to zrobiłam. Więc jakby chciałabym żeby i mnie zostało wybaczone