Kasiu sorry. Przytulam cię mocno.
Wersja do druku
Kasiu sorry. Przytulam cię mocno.
Dziękuję za ciepłe słowa wszystkim Zawziętaskom i życzę nam wszystkim wymarzonej wagi jak nie za chwilę, to nieco później. Pierwszy krok zrobiony......nie odpuszczamy.
Co by tu skrobnąć? banał ...ale cieszący :money: . Na popołudnie zaplanowane kije ze znajomą , podobnie jak ostatnio bo daleko. Przynajmniej dla mnie .
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/i...fjCgzGpvz2r5h_ będzie podobnie :).
Ja poranne kijki w lesie łagiewnickim zrobiłam z jedną koleżanką.Ok 8 km z ogonkiem .Niestety instruktorka z którą chodziłam 12 lat się pochorowała i nie wiem czy jeszcze będzie kijkować.Ostroga na pięcie już kilka miesięcy ją trzyma i chodzenie uniemożliwia.Może pływać i jeździć na rowerze.
Szkoda, bo ja się lepiej mobilizuję jak jestem z kimś umówiona i jak była duża grupa to zawsze ktoś szedł.A jak nie ma organizatora to można rano przyjechać na krańcówkę autobusu i zostać samemu w lesie.
Ale po kijkach pojechałam na działki bo dawno kotów nie karmiłam.Kupiłam bezdomniakom promocyjną suchą karmę na zimę 3x4 kg i po kolei muszę pozawozić worki.Wyszło mnie około 8 zł za kg, Smila.To dobra cena i karma nienajgorszej klasy jak na koty solnożyjące.Te 6 kg z urzędu miasta już mi się kończy.
Teraz jeszcze trzeba upichcić dietetyczne jedzonko i posprzątać bo wczoraj się przyleniłam.
Ja dwa dni temu 11 km a dziś 10 z ogonkiem. Jednak moja średnia to nadal 7,5-8,5...nieraz tylko więcej. Od dłuższego czasu chodziłam najczęściej sama. Dwa, trzy ostatnie wypady we dwie. Mam kilka nowych chętnych ale nie uzależniam od tego swojego chodzenia. Idę i tak , może tylko zmienia się wtedy trasa. Bardzo daleko to jednak co najmniej we dwie ....no, i za każdym razem gdzie indziej :money:.
Załącznik 45372
Cześć dziewczynki :)
Sonko, jak miło , że do nas zajrzałaś :) Przy okazji o czymś mi przypomniałaś, co postaram się nadrobić w nadchodzącym tygodniu :)
Fajnie, że mogę z kimś dzielić moją pasję kijkową :)choć obiektywnie mówiąc, to na tej wadze po drugiej stronie są osoby, które ze mną chodzą i ta waga jest w nieustannej równowadze :) bo sam sport stawiam na równi z towarzystwem. Przy dobry gadulcu kilometry znikają błyskawicznie :)
Zaczęłam wychodzenie z diety, bo chcę jeszcze dwa tygodnie zrobić za kilka miesięcy, więc na teraz już starczy. Zaczynam więc normalne odchudzanie ale wg zdrowego żywienia Dąbrowskiej. Aha, przez te trzy niecałe tygodnie zgubiłam 3 kg :D
Idę dopakowywać bagaże :)
Udanej niedzieli :)
Agnieszko nie wiedziałam, że dieta Dąbrowskiej jest taka podzielna.Myślałam, że trzeba na raz zrobić te 6 tygodni, żeby aż si÷ stawy oczyściły.
Muszę ci powiedzieć, że dobrze, że sprøbowałam tej diety Monki bo ja nigdy nie byłam na dietach warzywno owocowych no bez białka.
Ale wczorajszy dzień był dużo lepszy od przedwczorajszego i dzisiaj też mi nieźle idzie. Przestałam być głodna i trochę łatwiej mi się pije.
Z tym piciem ja mam ogromny problem.Na Dukanie była dopuszczalna cola 0 i to uratowało moje nerki.
Ale najsmaczniejszym posiłkiem jest ten kapuśniak.Też trochę przecieru do niego dodałam.Zobaczę jak mi pøjdzie dalej bo to jeszcze nie pøłmetek ale załapałam uczucie zadpwolenia z siebie, że robię dla siebie coś dobrego.
Tak sobie pomyślałam, żeby póku nie zrzucę tych 4 kg powtarzać raz na miesiąc te 7 dni.Jak trochę okrzepnę w daniach warzywnych może się odważę na tydzień czy 2 Dąbrowskiej jak to nie trzeba całych 6 na raz.
Ale nie jest to jeszcze decyzja.
Myślałam pøki nie spróbowałam, że to będą tortury i głód ale nie, da się żyć.
Może nie wierzę do końca w teorie ozdrowieńcze ale skorzystać jesienią ze swieżych owoców i warzyw i odkwasić organizm na pewno nie zaszkodzi.
Z tym, że ja dość dużo jem, tak do syta tyle, że bez tłuszczu, białka i wysokoindeksowych węglowodanów.
Soniu nie wiedziałam, że masz w pobliżu siebie tyle miejsc nadających się do kijkowania.
Ja strasznie nie lubię chodzić po utwardzonym terenie tj płytach chodnikowych czy asfalcie.Nie lubię też krążyć w kółko po parku.Lubię las, pola no taką drogę przed siebie z jednym max nawrotem.
To co Kasiu wymyśliłaś dietowo dla siebie wydaje mi się czymś co do twojego charakteru i stylu życia będzie pasowało.Tylko wytrwać trzeba, ale jako świeżo w dietę zanurzona wiem, że jak już dwa trzy pierwsze razy się zrobi już idzie lżej.No mnie idzie bo początek jest taki wredny, że nie chc÷ mieć go znowu przed sobą.
Utykam po działce bo łatwiej głód oszujać jak jest co robić .
Zdrowiej szybko z tej osy.
Wylałam resztę mojej pokrzywianki i siedzę w oparach zapachów natury.To też nie zaostrza apetytu.No wszystkie sposoby dobre.
Z jednej imrezy zrobily się trzy:)
Zaczęło się w piątek tuż po pracy trochę spontanicznie najpierw po dziewczyńsku we 3,potem grono się poszerzylo i tak do północy.
W sobotę zaraz po pracy jedno spotkanie,a potem znów do 1.00 w nocy.
Każdego bylo szkoda i przybalowałam.Byłó wesoło i naśmialiśmy się,więc dobrze,ze nic mnie nie ominęło.Teraz przez 2 tygodnie będzie całkiem spokojnie:)
Super,ze młodzież studencka znalazła mieszkania,reszta też znajdzie.Nasza rodzinna studentka też zmieniała mieszkanie i bylo trochę nerwowo.U niej szuka się w maju i są castingi.
Przy okazji spotkań trochę obserwacji z poletka diety.
Jedna kobitka ok 50.Rok temu pięknie schudla na diecie ketogenicznej,naprawdę wyglądała świetnie.Teraz niestety osiągnęła taką wagę ,jakiej nigdy nie widziala i nie jest dobrze.
Byl też facet 35-37,świezo po tej diecie,schudł 17kg w 2,5 mies.Przez niecałe 2 z jedzeniem wszystkiego odzyskal 2kg.Wygląda naprawdę świetnie.Mówi,ze je wszystko,ale jeden dzień w tygodniu pości,trochę sokow i woda.Kilka lat temu odchudzał się Dąbrowską,schudł ładnie,ale wagi nie utrzymał.Zobaczymy jak będzie teraz.Trochę się to wpisuje w artykul Maniusi.
Nie wiem czy trafilyście,ale jest nowy polski program dok Bez Tabu,pierwszy byl o otylości u dzieci.Sam program mocno taki sobie,ale lekarz klinicznie leczący bardzo dużych pacjentów mowił naprawdę ciekawe rzeczy.
Agnieszko,takie odkładanie czegoś do jedzenia na drugi dzień czy w ogóle na póżniej stosowałam i działa.Rzeczywiście uwalnia od zjedzenia natychmiast ale mnie nie uwalnia od myślenia o tym jedzeniu,niestety,ono nadal pozostaje atrakcyjne.
A mnie się marzy uwolnienie glowy od myślenia o jedzeniu między posiłkami.Skoro czasem się udaje,to może jest jakiś sposób,zeby działało na stałe
Klub kijkowy rośnie w siłę,pięknie:)Sonko,fajnie,ze piszesz:)
A mój rowerowy ciągle pojedynczy....W sensie forum,bo tak to mam do kogo dołączyć,ale lubię sama:)
Na mojej miejscówce są i grupki i sportowcy indywidualniWszyscy wyglądają na zadowolonych:)
Byłam na pilatesie.Grupa bardzo mała,5 osób,ale mi to pasuje.I właściwie tylko to.Dobrze,że mam pakiet to trochę pochodzę.Bardzo mnie to znudziło.Było mi naprawdę wstyd,bo grupa mała, a ja ziewałam i nie mogłam tego zatrzymać...Prowadząca bardzo mila i entuzjastyczna,ale zupełnie nie umie uczyć i nikt nie wie co i jak.Mam w domu jakąś starą książkę,więć doczytuję.Na razie jeszcze daję szansę.I trzymam centrum.Z przyjemnością też zarejstrowałam,żę na rowerze też to "centrum trzymam"Tyle,żę ja to zywałam sobie pedałowaniem z brzucha:)
Krysiu
w ogóle nie miałam na myśli tego ,że odstąpienie od WO moze wyglądać na nierozsądne,dla mnie z obecną wiedzą jest jak najbardziej rozsądne:)I na pewno zrobiłaś to co dla ciebie najlepsze,mam tylko nadzieję,że za decyzją nie stoją jakieś bardzo poważne sprawy.Tyle razy pisałaś,że u ciebie w klubach fitnes nic się nie dzieje,ba! nawet,że ich wcale nie ma.A tu proszę,jakie bogactwo:)Wytańcz się ile się da:)
Na swoich zajęciach klubowych też jestem najstarsza i najgrubsza,ale kto by się tym przejmował:)Najważniejsze ,ze mi sprawiają frajdę.Na rowerze najstarsza to nie,ale najgrubsza może i tak,bo jeżdzą głównie szczuplaki.Za to kijkarze,biegacze,chodziarze mają reprezentantow z wyższych kategorii wagowych.
Sabinko
super,że nowe buty same cię niosą i to w takie zdrowe miejsca jak basen.Niech ci służą jak najdłużej i najlepiej:Dzielna byłaś z piwem,ale jak już coś zatrybi to nie warto tego nadwyrężać dla jakiejś flaszki piwa, którą możesz mieć zawsze.Miło się czyta,że rwiesz się do ruchu:)Mnie on dobrze wszystko ustawia w głowie
Kasiu
ja zupełnie nie szaleję,jestem wystarczająco dobra taka,jaka jestem:)Sprawność się poprawia,waga stoi mimo braku restrykcji a nawet trochę balowania.Wyrażam jej wdzięczność i wskakuję na rower:)A wtedy ona też wyraża mi wdzięczność:)
Maniusiu
Jak ci się myśli poprawiają i spadają ciężary z ramion to już jest pięknie.To nie jest tylko tyle ale aż tyle:)
Teresko,trzymam kciuki za dobry początek i potem trwanie w bezbolesnym gonieniu tej "4".
Bądż jak Poirot w "Wielkiej Czwórce":)
Jak wreszcie usiadłam spokojnie do komputera,to pisanie mi się rozwleklo,a przez imprezy trochę mi się spraw rożnych nazbierało i wzywają.
Niech wam idzie jak najlepiej z tym co robicie:)
Załącznik 45390
Dzień dobry :) wszystkiego dobrego na nowy tydzień :)
Dzien dobry w nowym tygodniu! Miejmy nadzieje, ze lepszym niz ten poprzedni...
Szczegolnie sobota mnie wymeczyla. W ogrodzie wypilam napoj z puszki wraz ze skrzydlata zawartoscia, ktorej sie to nie spodobalo i uzadlila mnie w usta /podniebienie za kare... Kara dotkliwa bo spuchlam jak bania na calej twarzy.:mad:
W sobote myslalam jeszcze, ze nie bedzie tak zle, ale gdy opuchlizna weszla w okolice oka pojechalam w niedziele rano do szpitala.
Dostalam tam kroplowke z jakiejs mikstury i tabletki na trzy dni do domu.
https://www.mp.pl/pacjent/leki/leki/subst.html?id=680
Wyczytalam ze opuchlizna moze sie przemieszczac i ze trzeba byc cierpliwym bo czasami dlugo sie utrzymuje...
No to trzeba czekac...
Co do diety i planowanej metody dzien postu na dzien jedzenia musze narazie odstapic, ale zeby calkiem nie stracic wiatru w zaglach postanowilam dzis i jutro ograniczyc sie do trzech posilkow... Bez zadnych przekasek pomiedzy. Nawet owocka czy warzywka.
Ano zobaczymy jak mi sie uda.
Pozdrawiam was wszystkie serdecznie i zycze powodzenia wwe wszelakich dzialaniach... tych dietkowych i tych innych!
Krysiaczku...
Kasiu trzymam kciuki za wyzdrowienie i za dietę
Pech z tym owadem ... Na szczęście nie ugryzł gdzieś głebiej np w gardle...
Aga dziękuję za kawkę i za to że znalazłaś czas ją postawić !
Mam plan więcej szykować wieczorem żeby znaleźć więcej czasu dla siebie rano, ale wychodzi jak wychodzi
wczoraj posloikowałam paprykę i buraczki, wieczorem się gotowały w słoikach a ja "robiłam papiery" Miałam dość zagwozdkę przygotować papiery na zwolnienie pracownika - pierwszy raz w tej firnie która rozlicza, bo tu nie ma rotacji, więc widocznie musiał zasłużyć, nieprzyjemna czynność ale nie zawsze jest miło.
Niedługo mam urodziny a już dostałam od mojego Sucharka prezent ( zasugerowany) zegarek z krokomierzem i funkcją monitorowania snu oraz milionem innych gadżetów do rozpracowania, mi.in. pilnuje że za długo się nie ruszasz :) i ile dawki ruchu zażyłaś danego dnia, ma go moja koleżanka z pokoju i ona mi poleciła to urządzenie :)
Apropo najgrubszych na zajęciach - już nie jestem . Dołączyły dwie panie - takie maszyny że ho ho - i dają radę. Niech chodzą jak najdłużej :) :)
Ja nadal pracuję na przekonaniach, Marta się śmieje że wyglądam jak z sekty :) ciągle uśmiechnięta i zadowolona i tak trzymać :)