Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Krysiu rozbawiłaś słowami o tych swoich słabych rękach, że nie mogłaś chociażby stanąć na nich jakby to było takie nic. O hop i staję.:) Ciekawe czy któraś z nas kiedyś to potrafiła? Ja byłam szczuplutka, wygimnastykowana, sprawna ale o staniu na rękach nawet bym nie pomyślała:beurk:
Sonko ja też czasem napiszę i własnoręcznie skasuję, ni ty jedna masz taki problem. I nie tylko ja bo dziewczyny też tak czasem mają. Wprawione w bojach radzą, żeby pisać w Wordzie ale ja worda nie mam. Ściągnęłam sobie jakiś program do pisania i w nim piszę i zapisuję co jakiś czas, żeby mi nie umknęło.
A mój czas wolny jest trochę podobny do twojego bo tez mam go dużo bo jestem emerytką od wielu lat. Wczesną bo nauczycielską. Tylko na ryby nie jeżdżę. No i nie wiem jak u ciebie z rodziną czyli jakimś mężem np.?
Ja od wiele wielu lat jestem rozwódką ale od 15 lat mam takiego Tż ( towarzysza życia) lub Herbatnika jak nazywa takich panów jedna z moich koleżanek, bo przysłowiową herbatkę można z nim wypić:p Jesteśmy niby razem ale mamy swoje mieszkania. Poza tym on jeszcze pracuje i mam go tylko wieczorami i w niedzielę a tak to w zasadzie jestem sama cały czas w domu. No są jakieś koleżanki ale tylko czasami. Nie ma choćby w połowie tak bogatego życia towarzyskiego jak np. Kasia. Tak sobie myślę, że moje wcześniejsze emeryckie lata były zdecydowanie bardziej intensywne – chodziłam na wykłady w ramach UTW, na angielski, na aqua aerobik, na jogę, gimnastykę. No było tego trochę a teraz jakoś zamknęłam się w domu i w sobie co mi się coraz bardziej nie podoba. Mam siostrę którą gnębią różne dolegliwości i od kilka lat nie wychodzi praktycznie z domu. Ale to tak bardziej chyba z lenistwa a nie chorób. Ma otyłość olbrzymią i to jest przyczyną jej problemów zdrowotnych w dużej mierze na pewno. Od zawsze mi się wydawało, że nic nie chce robić, żeby schudnąć i tak jest, bo rzeczywiście nic nie robi. Ale miałam do niej pretensje i krytykowałam ją bez umiaru za to a teraz mam wrażenie, że pomału zamieniam się w nią. No ja próbuję i walczę ale coś kiepsko mi wychodzi. Ona ma czworo dzieci, jeden syn z rodziną mieszka w moim i naszym mieście i robią jej zakupy itd., Inne dzieci przyjeżdżają od czasu do czasu i wtedy ogarniają jej chałupę bo ona taka nieogarnięta jest cała. Ma kto o nią dbać a moja jedyna córka jest w Anglii i w praktyce jestem sama. Czasem mnie to przeraża co będzie w razie czego?
Oj zasmuciłam trochę albo i nie trochę tylko więcej ale czasem tak człowiek ma i nic nie poradzi na to. No taki człowiek jak ja na przykład:mdr:
Ale nie ma to tamto ( tak Gruschko lubię tak mówić :p) trzeba się ogarnąć, wziąć byka za rogi i iść do przodu.:aww:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Cytat:
Tylko na ryby nie jeżdżę. No i nie wiem jak u ciebie z rodziną czyli jakimś mężem np.?
Na rybach tylko wspieram duchowo :money:. To właściwie piknik bo wracamy zawsze o zmierzchu. Jak wyjazd bladym świtem -zostaję w domu. Za życiem bardziej towarzyskim nie tęsknię
Mąż jest, ten sam od 43 lat. Dwóch dorosłych synów i 3.wnucząt. Kot był........:(.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witam wieczornie :). Dopiero co wróciłam od ortopedy. Tradycyjnie kilka godzin czekania, dzisiaj pięć ;). W perpektywie planowana endoproteza połowiczna. No i niestety tańce, hulanki i swawole idą w kąt :cry:. Mogę sobie ćwiczyć kolana, ale spacerami. Oczywiście dostałam też skierowanie za zabiegi. Tylko ciekawe na kiedy, jak w tym roku już jestem na coś zapisana. Ech, będę się bujać w domku. Nie poczytam już was dzisiaj, bo jeszcze sporo pisania przede mną. Ale za to życzę dobrych, roztańczonych snów ;)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Cytat:
niestety tańce, hulanki i swawole idą w kąt :cry:
Jako, że nic nie trwa wiecznie, kiedyś przecież wyjdą z kąta :heart:.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzien dobry!https://i.pinimg.com/736x/30/38/1d/3...fac2944821.jpg
Dzis nic juz z rana nie robie , tylko lece prosto do was, by wreszcie troche popisac. Najpierw przytulam zmartwiona Krysie i Terenie.
Sonka ma racje- wszystko przemija, nawet najdluzsza zmija...
Jak operacje trzeba zrobic to trza... Ale za to potem znowu beda...hulanki i swawole!
Ja dalam zrobic moje kolanko i prosze! nie mam z nim juz biedy!:)
Mam za to biede ze stopa...ale to juz insza inszosc...:bad:
A jak minal moj weekend? Ano bardzo, ale to bardzo intensywnie, no i szybko jakby go kto gonil.
Kandydatka na synowa przeszla wszystkie egzaminy wspaniale. Okazuje sie byc cudowna ciepla kobietka, ktora niewatpliwie kocha moje dziecko. Jedyne watpliwosci mam, czy dopasuja na stale do siebie-on swoja potrzebe wolnosci i samotnosci i ona swoja potrzebe bycia ciagle blisko z druga polowka... Czas to pokaze. Nasz pierworodny wybiera sie w przyszlym rok na dwumiesieczna jak mowi "podroz marzen" do Tybetu. Tym razem chce jechac bez towarzystwa. Poprzednie jego dwa zwiazki rozpadly sie po takich wspolnych podrozach.
Moze tym samym dmucha na zimne? No zobaczmy jak to teraz bedzie ...:money:
Magdusia dostala w piatek pozytywna wiadomosc w sprawie pokoju. Ma zatem gdzie zlozyc od 1 pazdziernika swoje tobolki. Niestety pokoj jaki znalazla jest nieumeblowany, zatem trzeba nam zorganizowac i przewiezc w tym tygodniu jeszcze... jakies lozko do spania, biurko do pracy, szafki czy polki na ksiazki i ubrania. Mamy malo czasu bo w piatek lecimy przeciez na urlop...czyli znowu zyjemy w przyspieszonym tempie.:beurk:
Do tego mam ogromne zmartwienie na sercu. Zaginal moj pek kluczy. A najgorsze, ze byl w nim klucz od biura, ktory jest niesamowicie drogi, bo jego zguba wymaga wymiany zamkow w calym budynku. Jest to tzw klucz generalny...
Zorientowalam sie, ze go nie mam w sobote, ale sie najpierw nie martwilam zbytnio, bo bylam pewna, ze ktorys z domownikow wsadzil go sobie do kieszeni i sie znajdzie. Niestety wielokrotne poszukiwania nie daly rezultatu-kluczy dalej nie ma! Wczoraj opowiedzialam o tym szefowej, dowalila mnie slowami o konsekwencjach jak kamieniem...:aww:
Nabralam podejrzen czy jednak w piatek jak wracalam z pracy rowerem (wtedy ostatni raz klucz byl w mym uzytku) nie wypadl mi z torby pelnej zakupow, ktora byla w rowerowym koszyku. Jesli zginal na dworze to nie wiem co robic...:cry:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Och Kasiu, bardzo mi przykro :( Może jednak klucze się znajdą, przypomnij sobie teczkę Krysi. Szukała, nie odpuściła i znalazła. Mnie zawsze pomaga św. Antoni.
Za to inne wiadomości są dobre :) W sprawie syna i jego dziewczyny nic niestety nie poradzisz :( będzie jak ma być i trzeba wierzyć, że będzie dobrze :money:
Gruszko, dzięki za gratki :) najbardziej cieszy mnie to, że spadek wagi nie jest okupiony wyrzeczeniami i desperacją. Ale z drugiej strony, to właśnie one przyniosły mi początkowy, trzy lata temu sukces, więc nie będę narzekać :D Teraz chudnę na szczęście spokojnie i bez szaleństwa. Po ostatnich bujaniach w górę i w dół, może już się wszystko ustabilizuje, choć podejrzewam, że pilnować się będę musiała zawsze, a przynajmniej dotąd, aż będzie mi się chciało :D
Krysiu, Teresko, ciężki okres przed wami. Najpierw operacje, potem rehabilitacja, ale trzeba być dobrej myśli- to co zepsute będzie naprawione i w końcu nie będzie bolało :)
Krysiu, Kuby pomysły na Norwegię bierzemy bardzo serio. W tej chwili myśli o Erasmusie na rok właśnie tam, a za dwa tygodnie jedzie na cztery dni do Bergen:) Jest więc to sprawa bardzo, bardzo serio :D
Z wo wychodzę starą metodą , i właściwie jestem już na końcówce, bo wczoraj dobiłam do 1500 kcal, z którymi zostaję na tydzień . Jeszcze dwa razy po dwieście, będzie 1900 i tego już nie przekraczam( tylko na imprezach )
Sabinko, ja zawsze umiałam stać na rękach i gdy o tym wspomniałaś, sprawdziłam, że i w tej chwili nie mam z tym kłopotów :D
Maniusiu, fajnie, że i Marcie udało się znaleźć mieszkanie, które jej pasuje.No, ale przede wszystkim fajne jest to, że Ty znalazłaś sposób na to, by w każdym dniu było coś fajnego :) Ja też się trzymam i na razie udaje mi się to :)
Od wczoraj do soboty mam gości w ilości trzech , w tym pies, więc jest wesoło, bałaganiarsko i w totalnym rozgardiaszu, ale to po to, żeby móc później docenić porządek i spokój :D
Trzymajcie się :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry dziewczyny
Ja tez umiałam stać na rękach a nawet na nich chodzić, ale to było dawno temu kiedy byłam piękna młoda i chuda, no i sprawniejsza
więc Aga podziwiam że dajesz teraz też radę
Kasiu ja trzymam kciuki za klucze, może się znajdą, czy u was jest coś takiego jak biuro rzeczy znalezionych, może ktoś znalazł i oddał?
Dziewczyny trzymam tez kciuki za powodzenie w leczeniu, oby dało dobre efekty i żeby były tańce hulanki swawole :)
Kuby pomysł jest sensowny , sama bym pojechała do Norwegi na stałe :)
Dzisiaj idę na TRE i oczywiście jak będziecie chciały to możemy to razem przećwiczyć, ale najpierw sama muszę opanować zasady :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry:)
A ja myślałam że byłam sprawna i wygimnastykowana w młodości, że już nie dodam, że szczuplutka a okazuje się, że być może tylko ja nie umiałam stanąć na rękach...
Agnieszko gratulacje że nie jest to dla ciebie i teraz problem:)
Maniusiu a już chodzenie na rękach to naprawdę wyższa szkoła jazdy:)
Kasiu też się zastanawiam czy być może u was jest jakaś taka stronka internetowa Frankfurtu gdzie ludzie ogłaszają na przykład, że znaleźli lub zgubili klucze albo że gdzieś błąka się pies albo kot? U nas to działa i czasem ludzie tam piszą właśnie o znalezionych kluczach.
Agnieszko taki rozgardiasz z miłymi i kochanymi ludźmi na pewno cieszy:) A i twoja Adelka będzie miała towarzystwo. Oj będzie się działo na pewno:)
Erasmus dla Kuby w Norwegii to na pewno świetna sprawa i doskonały pomysł.
Super, że masz już wypracowany sposób wychodzenia z diety Dąbrowskiej, sprawdzony i dający sukces.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Kasiu wiadomo, że zagospodarowanie pustego pokoju to nie lada problem i to w takim tempie. Ciekawa jestem jak to technicznie rozwiązaliście - czy sprzęty i meble kupiliście we Frankfurcie i wiezliscie na miejsce czy kupicie wszystko tam?
Na pewno cieszy jak się widzi szczęście syna i miłość między młodymi ale może rzeczywiście niech w tę podróż wybierze się sam bo poprzednie wspólne z narzeczonymi skończyły się jak kończyły...
Krysiu kochana domyślam się i pewnie nie tylko ja bo nie napisałaś jasno, że problem dotyczy kolana? Kiedyś już coś miałaś z nim robione a teraz zanosi się na coś takiego jak endoproteza połowiczna
Trudno - hulanki, swawole i tańce nie są najważniejsze i da się bez nich żyć więc mozna je odstawić do kąta a jak napisała Sonka kiedyś z tego kąta wyjdą:) ale spacerów nie zaniedbuj bo jednak trochę ruchu to chore kolanko potrzebuję. Szlag człowieka trafia jak rehabilitacja i zabiegi potrzebne na już a dostaje się termin za kilka miesięcy albo i dalszy. Mam nadzieję, że nie będzie jednak z tym terminem tak źle.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Ciekawa jestem jak te rehabilitacje wyjdą w związku ze strajkami bo już cieżko o termin a jeszcze się przesuwają