Chyba znowu grubo sobie zażartowalam...
Chyba znowu grubo sobie zażartowalam...
Witajcie!
Agnieszko, bardzo lubię TED-a i cieszę się, że wkleiłaś ten wykład. Spodobał mi się, dlatego pomyślałam, żeby udostępnić go może również tutaj (mam nadzieję, że masz nic przeciwko?). Może komuś też przypadnie do gustu. Sama chętnie znowu go posłucham, chociażby po to, żeby podumać nad prawdami oczywistymi, które po zastanowieniu niekoniecznie nimi są .
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Kasiu, też podejrzewam, że to Ty będziesz ta pierwsza do kontaktu z siostrą. Może ona po prostu już się przyzwyczaiła do tego, że inicjatywa wychodzi zawsze od Ciebie, więc spokojnie przeczekuje. Ciekawe co by było, gdybyś spróbowała to zmienić
Maniusiu jesteś pięknym przykładem tego, jak zmiana siebie powoduje zmianę zachowania i reakcji otoczenia na Ciebie. Z przyjemnością będę Ci kibicować dalej. Dietki i jej efektów oczywiście jestem ciekawa, więc czekam na jakieś relacje .
Sabinko czytam, czytam i nie mogę się doczytać niczego nadmiarowo grubego w tym, co napisałaś . Jeżeli chodziłoby o Kasię, to jak ją znam, tylko się szeroko uśmiechnie .
Lubię żarty, również takie nieoczywiste, więc nie pozbawiaj nas tego .
Mam nadzieję, że spotkanie super się udało.
Kaniu nie podziwiaj i nie zawiszczaj, tylko spokojnie się tu ładuj .
Agnieszko, było coś ciekawego w tym programie, który nam polecałaś na wieczór?
Dzień dobry we wtorek
pobrane (2).jpg
Krysiu, moim zdaniem cały program jest ciekawy, bo odchudza się w nim prawdziwa z krwi i kości dziewczyna. Fajne jest obserwowanie na własne oczy w jaki sposób się to odbywa, co jej szkodzi, a co pomaga.
Oczywiście, że nie mam nic przeciwko temu, że wkleiłaś link TED-a ja poszłam dalej, bo siłą rozpędu obejrzałam kilka następnych, a ten spodobał mi się szczególnie, ponieważ posiadanie campera, do moje największe marzenie odkąd pamiętam i chyba trochę mi przeszło
Sabinko, Krysiu, to czy kogoś urazi żart, jest w mocy tylko osoby, której dotyczy , dlatego, mimo, że ja osobiście nie widzę nic grubego w tym co napisała Sabinka, to jak odbierze go Kasia nie wiem Ze swojego punktu widzenia powiem, że mnie urażają żarty, które są wielokrotnie w stosunku do mnie powtarzane. I w ogóle wkurzają żarty, które ciągle gdzieś słyszę( na jakikolwiek temat). Pierwszy, drugi, a nawet trzeci raz się z niego śmieję, ale czwarty już mnie wkurza, a kolejne następne powodują, że wybucham Postronne osoby, których żart nie dotyczy, są zdumione, że coś malutkiego wyprowadziło mnie z równowagi, a to jest po prostu pokłosie w kółko tego samego żartu, który w tym momencie dla mnie już żartem nie jest
Aaaa, no i nie ma to nic wspólnego w moim odczuciu z brakiem czy nie poczucia humoru, bo można mieć ogromne, również, a może przede wszystkim na swój temat, a gdzieś coś pęknie i nie uwierzę, że żadna z Was nie była nigdy w takiej sytuacji, gdy żart na swój własny temat ją zabolał
Udanego dnia
Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 08-10-2019 o 05:44
Dzien dobry!
Skad wam moje kochane przyszlo do glowy, ze moglam poczuc sie "urazona" postem Sabinki? Przyznac sie do czegos? Ja w ogole nie zauwazylam w nim nic uszczypliwego! Przy moim powierzchownym slizganiu sie po rzeczywistosci nie przywiazuje zadnej wagi do tego typu sytuacji. Gdy czytam cos, to rzecz jasna dociera to do mnie, a w minute pozniej o tym zapominam. Dlatego tez nie pamietam co kto kiedy powiedzial czy nie powiedzial. Czy wspomnial. Czy podziekowal. Czy przypisal nie tej osobie co trzeba jakies wypowiedzi...
Ale rozumiem oczywiscie, ze to ja tak mam, a inni moga miec inaczej...
Co do zartow powtarzanych wielokrotnie przez ta sama osobe czy grupe osob zgadzam sie z toba Agnieszko, ze moga przestac w naszym odbiorze miec charakter zartu. Bywa, ze staja sie ubrana w zart uszczypliwoscia. Ale to problem nie moj, a osob zart wypowiadajacych.
Ja naprzyklad czesto slysze przy robieniu zdjec od moich urlopowych kompanow: "no Kasia dawaj ten swoj usmiech "Chanel Nr 5"...
Mozna odczytac to zdanie- "alez ona nudna jest, ze na kazdym zdjeciu tak samo sie usmiecha", a mozna: "chcialabym (chcialbym) miec taki fajny usmiech".
Sabinko- synek "przybiegl" na spotkanie, bo przyjechal po nas na lotnisko...
Z Karusia zreszta, ktora chciala rozniesc auto gdy nas zobaczyla przez otwarty bagaznik, jak wkladalismy tam walizki. A potem przez cala polgodzinna jazde autem do domu radosci nie bylo konca!
Co do "baterii slonecznych" to musze przyznac ze nie tylko one mnie tak uskrzydlaja... Otoz-dostalam decyzje przyznajaca mi 5-tygodniowy pobyt w sanatorium! I teraz czekam tylko na wiadomosc -od kiedy!
Wczoraj wieczorem wrzucilam na fb fotki z Malty. Przy wyborze dlugo sie wahalam, bo Malta jest przecudowna! I chcialabym pojechac tam kiedys jeszcze raz. Moze na nauke jezyka angielskiego...
Morze i slonce rowna sie Malta! No i te cudowne zabytki do tego...
Nie mozna jej porownac do zadnego innego miejsc gdzie do tej pory bylam. Bo nigdzie wiecej nie czulam sie tak bardzo chrzescijansko-katolicko a do tego "morsko-urlopowo"...
Jest to jakby polaczenie Rzymu i greckich wysp typu Krety.
Malta jest malutka i kupujac tygodniowy bilet autobusowy mozna ja zjechac do woli i bez wysilku wszerz i wzdluz...
dzień dobry
jak ja Ci tej Malty zazdroszczę Kasiu...
ja jestem czasem wrażliwa na takie żarty a czasem nie zależy od nastroju i fakt powtarzane kilka razy mogą wkurzać, staram się jednak nie zwracac uwagi i coraz lepiej mi to wychodzi
Sabinko Twój żart jest ok
Fajnie miec psa bo ma sie pewnośc że ktoś się cieszy na Twój widok
PS
zamówiłam sobie Szustaka
PS2
Mój Sucharek jest szczęśliwy bo przytył 2 kg i liczy na kolejne
Dzień dobry
Maniusiu podobno w przyrodzie nic nie ginie więc skoro Sucharek przytył 2 kg to tobie powinno te 2 kg ubyć
A tak na serio to powodzenia z nową dietą.
Kasiu pięciotygodniowe sanatorium tocć to marzenie po prostu Ciekawe kiedy ci je przyznają to znaczy jaki będziesz miała termin wyjazdu.
Czyli synek też się ucieszył z powrotu rodziców i to jest piękne
Maniusiu, zobacz jaka ironia losu...my byśmy wiele zrobiły żeby zgubić 2 kg, a Sucharek cieszy się, że przybyły mu dwa
Kasiu, w naprawdę pięknym miejscu byliście i nie dziwię się, że chcesz tam wrócić Każdy pretekst jest dobry, nawet nauka angielskiego No i gratulacje z powodu sanatorium. Nigdy nie byłam, więc w sumie nie wiem, czy jest czego gratulować , ale skoro się cieszysz, to chyba jest
Witajcie!
Agnieszko, również obejrzę inne filmiki. Właściwie co jakiś czas lubię coś tam pooglądać. Camper nie był może moim marzeniem, ale podobał mi się. Teraz już chyba mniej .
Co do odbioru żartów, to oczywiście masz rację, że trudno mieć pewność, jak ktoś inny je odbierze. Na pewno też nie bawią mnie żarty słyszane wielokrotnie, już chociażby z tego powodu, że tracą element zaskoczenia. Natomiast jeżeli chodzi o żarty dotyczące mojej osoby, to sama nie wiem. Wszystko zależy od tego, kto je mówi. Jeżeli ktoś mi życzliwy, to często wchodzę bez problemu w taką grę słowną. Jeżeli coś się powtarza, to w którymś momencie zaczynam się zastanawiać o co chodzi i czy przypadkiem ta żartobliwa forma nie niesie za sobą jakiejś informacji dla mnie . Wydaje mi się, że parę spraw przez taką niekoniecznie chcianą autorefleksją przeanalizowałam .
Kasiu, cieszę się, że się nie pomyliłam . Przyznaje, że też mam taką przypadłość, że szybko zapominam. Piszę przypadłość, bo czasami naprawdę mi wstyd, że nie pamiętam słów, sytuacji czy zdarzeń. Z drugiej strony dużo mi to też ułatwia, bo łatwo zostawiam za sobą nieistotne sprawy. Przykład z uśmiechem, który podałaś pokazuje, jak inaczej mogą być odebrane te same słowa. Wszystko zależy tak naprawdę od naszej interpretacji i od tego, kto te słowa do nas mówi.
I bardzo cieszę się, że udało Ci się załatwić sanatorium. I to na tyle tygodni! Super .
Maniusiu, zupełnie nie rozumiem, czemu my nie mamy tak, jak ten Twój Sucharek .
No i w końcu dotuptałam do forum.
Krysiu ja też mam tę przypadłość zapominania i jeszcze takiego liniowego postrzegania rzeczywistości. Dlatego unikam tej formy redagowania postów, w której osoba pisząca odnosi siędo wszystkich poruszonych przez poszczególne osoby treści.
No bo nagminnie kogoś gubiłam, a to już może wyglądać na (nielubienie, niegrzeczność, lekceważenie ), a jest sklerozą i u mnie pośpieszną chęcią wypowiedzenia się w temacie , który mnie akurat zafrapował i tak się do niego chcę dorwać, że coś przegapiam. I tylko w pysk dać takiej , nie z nią pisać.
Zapominanie przykrości uczynionych mnie jest w zasadzie zaletą nie wadą, i cieszę się , że nie ma we mnie pamiętliwości.
A nawet jak jest i czytam którąś która fakty pomyliła to raczej nigdy nie prostuję. No chyba, że jest to godzina przyjazdu na zjazd czy coś istotnego.
Tak jak życzenia imieninowe odbieram i 1 i 3 i 15 października często nie wyprowadzając z błędu dzwoniącego, że obchodzę inaczej.
Co do żartów to tutaj ewoluowałam. Kiedyś , gdy jeszcze bardzo zależało mi na opinii otoczenia i takim "wykreowanym" przez siebie samą obrazie to potrafiłam świadomie swoim kosztem bawić otoczenie przejaskrawiając zdarzenia, opowiadając anegdotki z sobą w roli centralnej no robiłam z siebie często takiego towarzyskiego "błazna".Ale jednocześnie zaczęło mnie wkurzać jak ta włożona na użytek "lubienia mnie" maska przylgnęła do mnie.
No ciężko było ja zdjąć i niektóre środowiska musiałam opuścić bo im żarty z moich "śmiesznostek" nie chciały się znudzić. Została zaszufladkowana.
No i wszystko zależy jaki mamy stosunek do osoby , która nas "potrąci".Jak nic do niej nie mamy to nic się nie dzieje, ale jak jest to osoba z trudem tolerowana to na nic zapewnienia "nie mam z tym problemu", "to mnie już nie dotyka" itp.
Sądzę, że na słowa takiej osoby mówione czy pisane patrzymy przez ogromną lupę swojej do niej niechęci(mimo, że odłożonej na wysoką półkę , zamrożonej na czas rozejmu).
Jest to nawet zrozumiałe.Jesteśmy tylko ludźmi , a im człowiek bardziej wrażliwy tym bardziej wyczulony na rzeczywiste czy urojone krytyki, niechęci itp.
Ale na szczęście ludzie naprawdę się zmieniają.
Zmieniłam i zmieniam się ja sama. I wprost proporcjonalnie do tego jak polubiłam siebie znieczuliłam się na nielubienie przez innych.
Faktem jest , że dużą rolę odgrywa w moim przypadku taka cecha samokrytycyzmu. Uważam, że moją mocną stroną jest wrażliwość sumienia i wyciąganie wniosków z popełnionych błędów.
Ponieważ zwykle nie obarczam wyłączną winą drugiej strony, to łatwiej mi jest wyciągać rękę kiedy sama też się czuję nie do końca w porządku. No ja jestem człowiekiem kompromisu, ale sama mam wśród znajomych osoby, z którymi próbowałam się porozumieć, zaprzyjaźnić i to mimo najszczerszych moich wysiłków nie wychodziło.
A co do zmian. Nasza Maniusia jest przykładem osoby, która tu na naszych oczach się przepoczwarza w ślicznego motyla.
I nie musi nawet dużo o tym pisać .To po prostu bije z jej postów.
I tak trzymaj Maniusiu. Bardzo ci z tymi zmianami do twarzy.
Dzien dobry Srodeczkowo!
Nie ma kawki? A to szkoda! No to zamiast tego wrzuce cos dla usmiechu...co wydaje mi sie jednak wielka zyciowa prawda!
Wczoraj mialam bardzo obfity w wiadomosci dzien. Niestety nie te najlepsze...
Pierwsza- ze moj wyjazd nie bedzie tak szybki jak myslalam, bo wolne pokoje beda dopiero pod koniec roku! Buuuuuuu!.... I to na swieta?
A druga, ze kolejny lekarz zaleca mi stanowczo, jesli chce sie pozbyc bolu w stopie, operacyjne usztywnienie stawu duzego palucha.
Operacja nie jest skomplikowana ale po niej rekonwalescencja to 6-8 tygodni kustykanie na jednej nodze. A w moim przypadku tej z uszkodzonym kolanem!
No i jak to wszystko pogodzic? Jak powiedziec pracodawcy o tak dlugiej niedyspozycyjnosci???
Moglabym moze pojechac do sanatorium z kulami, ale to oznacza rezygnacja z kijkow, z zajec sportowych, ze zwiedzania okolicy etc...
To ja juz wole siedziec w domu z moja psinka przy boku niz w pokoju sanatoryjnym, gdzie ewentualnie moglabym wychodzic na zajecia z psychologiem czy rehabilitantem...
Ech zyzn proklataja! A tak sie cieszylam!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]