U mnie bywa różnie- czasem ulegnę- ale wtedy tylko jedna śliwka w czekoladzie lub 10 cm kabanosa - przekonałam się, że taka ilość niczego złego nie robi, a zaspokaja potrzebę przyjemności, albo nie ulegam- siłą woli, wyobraźnią ( bo co będzie jeśli na jednej się nie skończy). Wszystko zależy od tego, jak jestem silna danego dnia. Ostatnio przekonałam się, że bardzo dobrze działa na mnie nie myślenie o wadze w takich wypadkach, a o zdrowiu- cukier to trucizna, w śliwkach jest olej palmowy, i inne E, w kabanosach dużo tłuszczu, który zapycha mi żyły i soli, która podnosi ciśnienie...itd
No, teraz oddalam się do kuchni, bo wstał Kuba, z którym będziemy pichcić. Mój syn, stal się bardzo dobrym kucharzem. Właściwie nie potrzebuje żeby coś mu gotować, ale idzie sesja, więc gdy przygotujemy trochę na zapas, nie będzie tracił czasu. Gotowanie, i to zdrowe, stało się jego pasją, ciągle coś wyszukuje w necie, wymyśla nowe potrawy...zaskakuje mnie