Też mi czasem zżera. Znam ten ból
Dzień dobry
pobrane (4).jpg
Sabinko, nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że Ty się cieszysz. Gratuluję i trzymaj się dalej nie wiem jaki masz cel, ale życzę Ci osiągnięcia go i udanego wyjścia. Trzymaj się i nie zaprzepaść tego co osiągnęłaś
U mnie po wo wróciło 800-900 gram i staram się utrzymać ten rezultat, ale teraz jest już łatwiej
Boszszsz, gdybym ja miała basen w swoim mieście...na pewno nie chodziłabym z kijkami, bo basen kocham bardziej
Teresko, co prawda, jak to mówią, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, to akurat ja bardzo je szanuję i doceniam, bo sama jestem od nich specjalistką , no i znam ten ból
Maniusiu, mocno trzymam kciuki za Twoją dietę. Naprawdę należy Ci się
Kasiu, udanego pobytu u rodziców
Krysiu, tak synek jeździ autem, gotuje, więc naprawdę bardzo mi pomaga. Ten tydzień, gdy on jest, to dla mnie prawdziwy odpoczynek. Choć prawdą jest też, że wieczorem padam ze zmęczenia na nos. Wczoraj udało mi się wyrwać na godzinę na kijki .
Miłego spotkania dziewczyny żal mi, że nie będę, ale nie zawsze i nie wszystko jest tak jak chcemy
Fajnego piątku dla wszystkich
Dzien dobry
wynik zrobiony , można odetchnąć
Sabinko, wielkie wielkie gratulacje i podziw !!!
Ja basenu nie lubię, bo nie lubię uczucia kiedy się zanurzam w wodzie, najbardziej lubię prysznic, nawet wanny nie za bardzo.
Fajnie masz Aga z synkiem, ja teraz też upajam się obecnością córki, pomoc nieoceniona
Strasznie się ciesze na spotkanie, szkoda że nie wszystkie możecie dotrzeć, ale wiadomo siła wyższa
Myślę że z kotem właśnie tak było
No to opowiem wam jak to z moim dzisiaj było.
Dzisiaj wróciłam z miasta i spieszyłam się na angielski(kiedy ja się nie spieszę na angielski) ale postanowiłam wyrzucić szybko śmieci bo miałam je ustawione przy drzwiach.
Z uwagi na segregację mam do wyniesienia zwykle 3 albo 4 pakunki .Metal i plastik, którego z uwagi na koty mam najwięcej wynoszę w takim wiaderku z IKEI no i mam na nie(to wiaderko ) taką nakładkę/pojemniczek na mokre bio. Nie mam dużo bio, ale jak cos gotuję i obieram warzyw to wrzucam do tego pojemniczka.Tak też i dzisiaj było.
Wiaderko pełne puszeczek i saszetek po kocim żarciu, trochę zaśmierdłe "bio" i zawiązany worek zmieszanych.Jak zaczęłam to wystawiać i brałam klucz coś strzeliło do głowy Szarlotkowi i przemknął mi koło nóg na klatkę schodową. Zdenerwowałam się, torby i wiaderka rzuciłam na podłogę, zamknęłam szybko drzwi wejściowe(nie chciałam, żeby któraś siostra się dołączyła do spaceru brata). Nieszczęscie chciało, że najbliżej schodów stało wiaderko z tymi puszkami, pojemniczkami i tym zaśmierdłym BIO.No to pierwsze co zrobiło to wiaderko to się wzięło i wybebeszyło na cały ciąg schodów do półpiętra.Hałas metalowych puszek był stosowny.
Ale ważniejsze było złapać kota bo jak by któryś sąsiad wyszedł z psem to nie wiem gdzie Szarlotek by wlazł ze strachu.
Najgorszy wariant to paniczna ucieczka na dwór.
Ale udało się go spacyfikować .
Ale póżniej czekało mnie wyzbieranie śmieci ze schodów.
No tak to jest z ogoniastymi.Dobrze, że nikt go nie przestraszył.
Ledwo zdążyłam na angielski.
Powiem Wam, że stosownie do przewidywań dzisiaj to już mi sie odechciało wojaży, ale to znak , że może być tylko fajnie. Mało nas do pieczenia chleba jak się kiedyś śpiewało.
Na razie jem ciągle ten czosnek i wciskam imbir do wszystkiego do czego pasuje.
Diety w tym tygodniu nie za bardzo przestrzegam bo imprezą w zeszłą sobotę wypadłam z rytmu.No i ciocio babciowanie też było utrudnieniem.
Dojadałam też resztki mikstury miodowo-kurkumowej.
Dzisiaj na działkach zamarzła mi furtka i musiałam przejść przez niewysoki płotek.Dałam radę .
Tereniu ale się uśmiałam czytając opis twoich przygód: )
Ale wiem że tobie nie było wtedy do smiechu...
A przeskoczenia przez płotek gratuluję: )
Agnieszko cieszę się że i ty się cieszysz, że ja się cieszę: )
Ale nie wiem ile będę będę się cieszyła bo keto mi nie wychodzi. Apetyt mnie gubi ale walczę i mam nadzieję że go opanuję i zwalczę.
Dobrze, że masz pomocnika w osobie Kuby ale i tak masz na pewno co robić.
No muszę chyba w końcu zacząć chodzić na ten basen bo rzeczywiscie fajnie mieć coś takiego w swoim miescie i nawet pieszo mogę do niego dojść w 15-20 minut - dodatkowy ruch. Co prawda nie pływam ale potaplać się można: )
Sabinko przeskoczeniem bym tego nie nazwała.Raczej było to powolne gramolenie się po ozdobach płotkowych.
Płotek mam ładny taki kuty i spawany z esów floresów.Sporo jęków i stękow przy tym wydałam.No bo okutana w zimowy płaszcz z torbami w ręku raczej zgrabnej i skocznej kózki nie przypominałam.
Tereniu ale dałaś radę - to najważniejsze a styl? No cóż: )