Tym razem po skończonym wyjściu do dziś, robiłam dość dokładne notatki, które być może pomogą Ci w Twojej obecnej sytuacji, bo ja też miałam na początku tak jak Ty teraz![]()
Agnieszko podobno w tym filmie nie ma ani jednej piosenki Akcentu, co dla mnie jest conajmniej dziwne. Nie znam nikogo kto się wybiera![]()
Witajcie, dzisiaj na wszelki wypadek mobilizuję się do wcześniejszego wpisu![]()
Tereniu, oczywiście wiedziałam, bo wspominałaś wcześniej i Janku i o siostrze, ale to było tak ogólnie. To takie problemy na które trudno coś poradzić, bo na stan zdrowia u bliskich nie masz wpływu, ale i niewiele też pewnie pomoże przekonywanie Ciebie, że w takiej sytuacji zamartwianie się na zapas tym bardziej nie ma sensu. No nie ma, tylko co z tego, jak głowa i emocje wiedzą swoje.
Dumę i uprzedzenie czytałam i widziałam. Wiem, że dla wielu osób to dosyć kultowa pozycja. Dla mnie nie, ale rozumiem takie upodobania.
A bluzkami się pochwal.
Agnieszko, ależ z Ci zazdroszczę! No ale bez pracy nie ma kołaczy. Zasłużyłaś na to, co osiągnęłaś. Nie ma zmiłuj, samo nic nie przyjdzie. Mnie zdrowe jedzenie też się podoba, problem niestety w tym, że to niezdrowe również.
A jak wczorajszy film?
Maniusiu, na szczęście nie ciągnie mnie do obu wymienionych przez Ciebie tytułów, tylko do tego jednego Oskarowego filmu i jego na pewno będę chciała zobaczyć.
Trzymam kciuki za warzywny dzień, czasami warto posłuchać organizmu. No i robić w związku z tym ciekawe eksperymenty.
Sabinko, zgadzam się z Tobą, jeżeli chodzi o Zenka. Mogę nie rozumieć (bo nie rozumiem), ale muszę uszanować to, że wielu osobom taka muzyka się podoba, a nawet sprawia im wielką przyjemność.
Smaku bakłażana nie znam, więc nie wiem, czy bym polubiła. Ale wiem, że można czegoś nie lubić po prostu. Ja tak mam z papryką, cukinią i dynią. I szkoda, bo wiele potraw możnaby na nich oprzeć.
Co do wychodzenia z wo, to z moimi dobrymi radami w tym obszarze trochę kiepsko. Trzymam się jakoś, ale to takie nieustanne góra-dół. Z drugiej strony lepiej, że góra-dół, niż tylko góra. Ale szczera rozmowa czemu nie? Może najpierw faktycznie z Agnieszką, która zwycięsko wychodzi z tych bojów. Ale swoją osobą też, jakby co służę
. W końcu Sabinko, co 8 kilo, to 8 kg, więc za nic ich nie wpuszczaj!
No to może jeszcze do poczytania to:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
I to:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No i może jeszcz to:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
I co, to by było na tyle?![]()
Dzień dobry
Chciałabym postawić kawę ale znów nie mogę wkleić obrazków
Krysiu bardzo fajne artykuły, o wodzie z sola wcześniej nigdzie nie czytałam, zawsze mówią o cytrynie.
O głodzie emocjonalnym wczoraj program oglądałam, był tez eksperyment na ochotnikach którzy tyli mimo ze nie jedli więcej w wyniku stresu.
Nadal ćwiczę angielski tłumacząc teksty piosenek, dziś pierwszy sukces, przetłumaczyłam dwie piosenki Beathlesów prawie bezbłędnieWyszukuje na youtube takie z tekstem tłumacze na kartce i sprawdzam z tłumaczeniem na tekstowo
Ostatnio edytowane przez maniusia72 ; 16-02-2020 o 08:47
Cześć! Maniusiu nie mogę się nie odnieść do tego angielskiego. Fajnie, że próbujesz tłumaczeń. Moja córa w ten sposób naprawdę dobrze opanowała ten język. Oczywiście musi to być systematyczna praca. Tak mi się przypomniało, że Mann kiedyś też mówił, że poprzez tłumaczenie tekstów piosenek angielskich bardzo dużo się nauczył języka, ponieważ bardzo chciał wiedzieć o czym są. Baw się więc przy tym dobrze.
A o tym głodzie emocjonalnym mówili jeszcze cos więcej, czy pokrywa się z tym, co w artykule?
Krysiu po łebkach było mówione. Program nazywał się medyczne mity, przelatywali po zagadnieniach. ciekawe ale nie wyjasniające za wiele
„Objadanie się, obojętnie z jakiego powodu, mimo że ma być pocieszeniem, to zawsze robienie sobie na złość. Silna wola i muszę niewiele tu pomoże. Sprawdzonymi pomysłami są: zmiana zachowania, czyli nadbudowanie nawyku, uważność i najważniejsze - zaciekawienie się samym aktem nawyku. Obudzenie w sobie autentycznej ciekawości wobec tego, co się nam przydarza powstrzyma nas od wpadania w automatyczne tryby nawyku. To zatrzymanie się „tu i teraz” i przyjrzenie, dlaczego. Przyjrzenie się temu, co się we mnie dzieje ustawia nas w pozycji obserwatora. W zatrzymaniu się, zaciekawieniu i uważności pomaga głęboki oddech. Za każdym razem, gdy przyłapiesz się na chęci wykonania nawykowej czynności, weź oddech i zapytaj: O co mi tak naprawdę chodzi? Czego w tej chwili potrzebuję? Co takiego się dzieje, że muszę sięgnąć po słodycze. Sięgnij nawet po to i sięgając uważnie, jedząc lub paląc uważnie, sprawdź, jak ci to naprawdę smakuje. W tej chwili. Co się w tobie dzieje? Czego doświadczasz?”
Zawsze miałam problem z nazywaniem , rozpoznaniem tego co czuję. Czy to na terapii czy w trakcie mojej przygody kilkumiesięcznej z mindfulness.
Jestem niewytrwała w budowaniu "nawyków", tzw narzuconych nawyków.
Pomagały mi w tym temacie tzw "intencje".
Raczej było w tych "intencjach" więcej zabobonu niż wiary, więcej strachu niż ufności, ale jak sama sobie "zagroziłam", że jak nie wytrwam to nie zasłużę na taką czy inną rzecz(albo spotka mnie coś czego nie chcę, boje się ) to potrafiłam siebie na jakiś czas utrzymać w ryzach.
Ale to nie jest dobre, to jest jakiś przymus, narzucenie sobie, odebranie wolności i samostanowienia.
Nie umiem, nie mam innego pomysłu na budowanie w sobie nawyku.
Czy macie jakiś pomysł na to budowanie?????
No taki, który nie daje poczucia zagnania samej siebie do "karceru"