Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzień dobry :-) widzę, że duch w narodzie nie upada i narzekactwa i czarnowidztwa jest u Was zdecydowanie mniej niż w innych miejscach.
I cieszę się, że jesteście zdrowe, bo chwilowo ze służby zdrowia lepiej nie korzystać, wszystko stoi. Z przerażeniem myślę o statystykach umieralności w drugiej połowie roku i wcale nie będzie to covid.
Z naszego własnego podwórka, staram się zdobyć skierowanie dla G. Na prześwietlenie płuc lub tomografię, przechodził bardzo ciężka grypę w marcu, nawet usiłowaliśmy zrobić mu badanie na wirusa, ale nie było szans. Myślę, że skoro nikt z nas nie zachorował, to chyba jednak była to nietypową grypa z kaszlem. Tylko że on kaszle już bardzo 2 miesiące, ale na badania chyba trzeba będzie poczekać.
Matura przełożona, więc to dodatkowy stres. Ślub O. też przełożony o rok, bez szans na zrobienie czegokolwiek teraz.
Za to Bułcia rośnie jak na drożdżach i co tydzień zdobywa nowe umiejętności, jakby w zuchach była i zbierała naszywki na rękawie :D
Susza martwi, tak samo jak pożary i czasem myślę, że tak bardzo żal mi moich dzieci i tej malutkiej, że nie zobaczą już fajnego świata, bo chyba kierunek tego co się dzieje, jest słaby.
Trzymajcie się zdrowo i dbajcie o siebie!
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Wygląda na to, że to ja wpadłam i ponarzekałam, chociaż nie to było moim zamiarem :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Mam wenę do pisania, więc jeszcze tylko wrzucę swoje przemyślenia na temat sytuacji.
Może to wszystko jest trochę po coś? Nagle okazało się, że chociaż strasznie mi brakuje rozmów z ludźmi z pracy, teatru, kina i wyjścia do knajpek, to spokojnie mogłabym przejść na home Office i jeździć do firmy raz w tygodniu.
Wyjście do teatru po pandemii będzie wielkim świętem, nie takim wyskoczeniem po pracy jak teraz.
Że mnóstwo filmów da się jednak obejrzeć w domu.
Że kalkuluje, czy na pewno chce mi się jechać do sklepu i stać w kolejce albo ryzykować (niestety, okazuje się, że jestem w grupie wysokiego ryzyka i to nie ze względu na wiek), więc kombinuję posiłki z tego co mam, staranniej układam listę zakupów. Nie kupuje ciuchów, bo nie ma gdzie i w sumie po co, skoro sukienek mam dużo a i tak siedzę w dresach.
Więcej mam czasu dla domu, nie tracę 2 godzin dziennie na dojazdy, więc czytam, wysypiam się itd.
I chociaż uwielbiam swoją pracę, spokojnie mogłabym się przestawić na bycie w domu.
I wcale nie potrzebuję nowych rzeczy do domu, skoro mam czas, żeby kombinować i przerabiać te, które mam.
Wiadomo, że żal wakacji, w tym roku mieliśmy zrobić sobie prezent na 20 rocznicę ślubu i mieliśmy lecieć do Stanów, zwiedzać.
Ale w sumie..... Dębki też są fajne i na pewno odpocznę. A w razie czego jest taras i też mogę posiedzieć.
Wiem, że piszę to z pozycji osoby, która nie straciła pracy i ma za co żyć i jest mi łatwiej.
Zmieni się, musi się zmienić podejście do służby zdrowia i już widzę jak dużo można przenieść na teleporady właśnie, żeby ludzie z każdą pierdołą nie biegali do specjalisty, powinno być zrobione gęste sito potrzeb. Ale za to tam, gdzie specjalista jest potrzebny, powinno być więcej środków i dostępność.
No i bezwzględnie należy zlikwidować 90% różnych dopłat do wszystkiego, chodzi mi o socjal. 30 procent telefonów jakie dostaje, to "czy mnie się należy i dajcie. Dajcie, dajcie" Niedługo będą chciec pieniędzy za samo oddychanie!
PS. Będzie padać, na bank. Już drugi dzień na noc zostawiam otwarte okno w samochodzie, a to przywabia deszcz, zawsze. Trudno, poświęcę suszenie fotela na rzecz walki z suszą :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Marti ja na tego korona patrzę Z perspektywy matki z 3 dzieci w domu. Dla mnie to gehenna. Nauczanie online to porażka. Reszta dzieci i ja podporządkowana lekcją z synem. Ogólna spychologia domowa bo czasu i nerwów brak. Dom brudem zarasta , nerwy w strzępach.
Co do specjalistów. Da się. Tylko szkoda że przez tel nie oferują, nie dają skierowane i td. Za to okazało się że wypisanie recepty to już nie taki problem jak dawniej i da się telefonicznie.
Zakupy przejął mój mąż. Jemy co akurat kupi więc ciągle podobnie bo on tylko jeden sklep uważa. Lidla.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Syrfi, dlatego pisałam, że to moja perspektywa.
Ale też może wyraziłam się niejasno - chodzi mi również o ograniczenie skali konsumpcjonizmu, że trzy razy zastanowię się, czy naprawdę muszę po coś jechać do sklepu, zanim rzeczywiście to zrobię. Okazuje się, że tych rzeczy jest dużo za dużo ogólnie.
Teraz kombinuję, jak zrobić duża doniczkę na kwiatek, bo strasznie nie chce mi się nigdzie jechać.
Służba zdrowia to inny temat. Lekarze rodzinni powinni być jak kiedyś interniści - znają pacjenta, powinni patrzeć całościowo i połowę rzeczy można załatwić na tym poziomie, a niektórzy z nich ograniczają się tylko do wydania skierowania do specjalisty.
W zeszłym roku cierpiałam na straszne bóle głowy, potwornie i były dni, kiedy nie mogłam normalnie funkcjonować.
Byłam u lekarza rodzinnego, dostałam skierowanie do laryngologa i neurologa.
Zrobiłam badania, ale przyczyną nadal nie była znana, nic nie wskazywało, dlaczego aż tak boli. Zmieniłam rodzinnego, z innego powodu.
A on mi po prostu zmierzył ciśnienie i sprawdził ciśnienie w gałce ocznej. Okazało się, że powód tego bólu był banalny, ciśnienie 180/130. A ja, poza bólem głowy, świetnie się czułam.
Wystarczą leki na nadciśnienie i jest ok. Można? Można.
A pierwsza lekarka nawet za bardzo wywiadu nie przeprowadzila, tylko ograniczyła się do wypisania skierowań.
I tutaj jest problem.
Połowę lekkich schorzeń powinniśmy załatwiać u lekarza rodzinnego, po co proste złamanie lub zwichnięcie ma oglądać ortopeda? Tym bardziej, że każdy specjalista patrzy na swój bardzo wąski wycinek, nie bierze w ogóle pod uwagę całości.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Marti co do zakupów to fakt że człowiek zaczyna kombinować jak to zrobić by zakupów nie robić. Jeszcze zapomniałam Ci napisać że i u nas cała rodzina tydzień przed pojawieniem się ( oficjalnym) korona wirusa przechodziła coś co można by nazwać tygodniową grypą. Mały miał kaszel i tp. , córka tylko tp. , młodemu starszemu nic nie było, mąż leżał plackiem a ja przeszłam najgorzej. Zero węchu, zero smaku, wysoka tp. łamanie w kościach i okrutny kaszel. Do dziś zastanawiam się co to było i chciałabym by testy na prze by tego koronawirusa były dostępne bo naprawdę nie raz miałam grypę ale to był hardkor. Jak od kręciłam słoik z chrzanem który zwykle chciał mi wypalić oczy nie czułam nic. Co gorsza kup młodego też nie czułam :mdr:
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Marti, lubię gdy masz wenę :)
W bardzo wielu aspektach zgadzam się z tym co napisałaś. Też dostrzegam wiele zmian w swoim spostrzeganiu obecnej rzeczywistości, zachowaniu moim i mojej rodziny. Wiele odpuszczamy, inaczej kupujemy. Niestety, odwołaliśmy też wyjazd wakacyjny do Włoch. Choć już zarzekałam się, że nigdy więcej tam nie pojadę, bo objeździliśmy je kilkukrotnie wzdłuż i wszerz, to miał to być prezent dla mojej mamy, która marzyła o tym wyjeździe. No i z tego powodu jest mi smutno. Ale jest jak jest, trzeba marzyc dalej, bo przecież w końcu gdzieś pojedziemy :)
Cieszę się, że minęły Twoje bóle głowy, pamiętam je.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Agnieszko, to kiedyś poproszę Cię o opowiadanie, który rejon warto zobaczyć i co Cię tak zachwyciło. My we Włoszech nie byliśmy nigdy, za każdym razem, kiedy planowaliśmy wybrać się akurat tam, wiosną lub jesienią był zamach i po prostu bałam się jechać. Cykor jestem, a podobno co ma być to będzie.
Chociaż może lepiej zostawić wyobrażenie, nie konfrontować z rzeczywistością?
Zawsze marzyłam o Paryżu, a poza cudnymi poszczególnymi miejscami, bardzo mnie rozczarował. Podobno to tzw syndrom paryski, ma się wyobrażenie przepięknego miasta, a ono chociaż ma urocze zakątki i wspaniałe zabytki, to nie jest piękniejsze od wielu innych.
Aczkolwiek to właśnie w Paryżu spełniło się jedno z moich dużych marzeń, zobaczyłam 2 obrazy, które uwielbiam od lat i zawsze chciałam je zobaczyć na żywo. Stałam i płakałam jak dziecko ze szczęścia :) G. Tylko szeptał zniesmaczony i rozbawiony "mamo, ludzie patrzą" :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Może właśnie całą tą sytuacją teraz jest po to, żeby jeszcze bardziej docenić to zwyczajne życie, które mieliśmy ot tak, na wyciągnięcie ręki.
Pomysł, jaka będzie Wasza radość, kiedy w końcu uda się wyjechać :) Mam nadzieję, że nie straciliście pieniędzy albo biletów, że wyjazd dało się jakoś odkręcić.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
A mnie Paryż zachwycił :) Byliśmy we Francji 3 razy, i zakochałam się na zabój :D właśnie w Paryżu, w którym raz spędziliśmy tydzień, a drugi kilka dni, ale również całym szlakiem zamków nad Loarą ( jeździliśmy własnym samochodem, więc zobaczyliśmy co chcieliśmy)no i przede wszystkim Parkiem Disneya i Parkiem Asterixa- sama nie wiem, który fajniejszy, ale to były niezapomniane chwile. Do Paryża mogłabym się nawet wyprowadzić :D
Natomiast we Włoszech- Rzym i Watykan rzucają na kolana, ale ja zakochałam się w całych Włoszech. Niezapomniane jest Capri, Neapol, Asyż, oczywiście Florencja i Wenecja.Wchodziliśmy na Wezuwiusz( niezapomniany hardcore) i piękny jest klasztor na Monte Cassino. Całe Włochy są warte zobaczenia i właściwie wszystko tam mi się podobało. Moje dzieci były w podróży poślubnej na Sycylii i też były zachwycone.
Udało nam się odwołać tegoroczny wyjazd bez żadnych strat, bo wszystkie zaliczki mieliśmy płacić dopiero w czerwcu.
A propos Stanów...w sierpniu wybierały się też tam nasze dzieci :(