Cudowny był pobyt w Rimini- choć tłumy nieziemskie i nad morzem Tyreńskim. Zachwycona byłam Orleanem i jego dziewicą :D w sensie jej historią
Wersja do druku
Cudowny był pobyt w Rimini- choć tłumy nieziemskie i nad morzem Tyreńskim. Zachwycona byłam Orleanem i jego dziewicą :D w sensie jej historią
Witajcie!
Agnieszko, dobrze rozumiem obecną niechęć do pisania. U mnie do tej pory pojawiała się ona właśnie w momentach, kiedy za dużo było pisaniny w pracy. Obecnie jednak nie jestem tak obciązona, więc chyba to jednak cos innego.
Zastanowiło mnie, dlaczego prowadzący zajęcia na uczelni zadają teraz tak dużo zadań?
Marti, to prawda, lubimy, jak ktoś ma wenę i po prostu pisze. A że czasami nie tylko o tym, co miłe i przyjemne? Tak jak w życiu. Ale cieszę się, że zastajesz nas jako w miarę funkcjonujące może nie optymistki, ale też nie całkiem pesymistki. Faktycznie staramy się skupiać również na bardziej przyjemnych aspektach życia. Dlatego nawet nie będę próbowała dopytać, dlaczego masz takie przewidywania dotyczące drugiej pory roku. To znaczy, z tego co już napisałaś, oczywiście się domyślam, ale chyba na tych domysłach pozostanę. Co do lekarzy rodzinnych, to jest dokładnie tak, jak napisałaś. Tak naprawdę dużo zależy od tego, na jakiego się trafi. I super, że pozbyłaś się w końcu tego bólu głowy. Stresu maturalnego nie zazdroszczę, chociaż młodzi często lepiej sobie z nim radzą niż dorośli. I dobrze, prawo młodości. Przykro za to, że trzeba było odłożyć termin ślubu. Myślę jednak, że Bułcia bardzo teraz te smutki i niepokoje rekompensuje wam już samą swoją obecnością. I nie trać nadziei, maluchy na pewno zobaczą jeszcze i doświadczą niejednego dobrego i fajnego. To, co napisałaś o wyjściach z domu, o służbie zdrowia, o zakupach też ostatnio bardzo mnie zadziwia. Do sklepów rzeczywiście wcale nie trzeba wybierać się tak często i wcale nie potrzeba też aż tyle kupować. Naprawdę potrzebujemy o wiele mniej, niż nam się wydaje. No i ta kreatywność, którą niejako wymusza siedzenie w domu. To ważna nauka, ciekawe czy uda się ją zapamiętać na dłużej. Co do badań, to podobno można je już u was zrobić, ale oczywiście odpłatnie. Mam nadzieję, że faktycznie wywołasz w końcu ten deszcz i ciekawa jestem, co wymyśliłaś coś z doniczką? :)
Maniusiu, jest coraz więcej osób sygnalizujących bezzasadność noszenia maseczek tam, gdzie nie ma praktycznie ludzi. Oby w miarę szybko doprecyzowano to również formalnie.
Syrfino, ciekawe to, co piszesz o chorowaniu całej rodzinki. Trzeba przyznać, że faktycznie wygląda na to, że mogliście tego wirusa nieświadomie przejść.
I współczuję procesu dydaktycznego. Mam świadomość, że wystarczy jedno dziecko, które wymaga pomocy w nauce, żeby było trudno. Niestety to często nie wina nauczycieli, ale systemu, który wymaga od nich wywiązywania się z podstawy programowej.
Proces dydaktyczne jest do D..
Przykładowo dziś w lekcjach siedział od 10 do 15.
Przyszedł wieczór. Jak się okazało ma wpisane 2 braki zadania gdzie w jednym nie był sprecyzowana termin oddania a pan z informatyki zadał go dziś, a drugie że nie oddał e-mail pracy z biologii której wcale oddawać nie trzeba było. Przynajmniej nie było tego sprecyzowanego a do dzieci pisze się jasno.
Dodatkowo z polskiego ma dziś obejrzeć film i napisać recenzję. Okazało się też że z religii palemka wielkanocna która była dla osób chętnych jednak była obowiązkowa i kolejny bz. No i plakat z plastyki. I to wszystko na jutro. Ja się pytam kiedy? Trzeba jeszcze porobić zdjęcia i powysyłać do nauczycieli. Jest 21. A rano znów trzeba robić kolejne zadania. I kolejne braki się okażą. Płakać mi się chce.
Syrfino, a może porozmawiaj z nauczycielami. U nas sam dyrektor kazał nauczycielom przystopować z zadawaniem prac domowych. Wolno nam to zrobić tylko w poniedziałek. W pozostałe dni mamy uczyć. To co piszesz to nie mieści sie w głowie
Agnieszka111 my robimy to co zadane. Mnie wk....... bierze jeśli nie jest zadane a potem bz się wpisuje. Nie u wszystkich nauczycieli ale tak jest. I najlepsze że pan z informatyki pisze zróbcie ale wytłumaczyć już nie ma kto. 1 e-mail na tydzień. Jedno zdanie.
Niektórzy chociaż linki do strony ministerstwa lub na yt wstawią. Naprawdę ręce opadają.
Nasza szkoła nie jest przystosowania do zdolnych lekcji. Wytyczne na librusie. Prace w formie zdjęć na e-mail maila. Każdy nauczyciel ma innego. I to ma niby piątoklasista sam zrobić? Nie mówiąc już o tym że trzeba było dziecku robić szybki kurs sekretarki. Drukowanie, kompresowanie, wysyłanie e-maili i td. Przy rocznym dziecku w domu to jest hardkor. Karty pracy z przedszkola córki drukuje. Robi je rekreacyjny bo lubi ale o odsyłaniu już nawet nie myślę.
Mój piątoklasista przed chwilą poszedł spać. Nie napisał recenzji, nie zrobił plakatu, paletkę narysowała matka bo już dziecko mi siada psychicznie. Jutro będzie kolejny rzut bz na librusie.
Załącznik 46479
Dzień dobry :)
Nawet nie wiem, co odpowiedzieć Syrfino :( Strasznie mi żal Twojego syna i Ciebie, bo przecież jesteście w tym razem. My zostaliśmy uczuleni przez dyra, żeby rozmawiać z dziećmi i rodzicami, w razie czego mamy obowiązek zadzwonić do dziecka i wytłumaczyć lekcję telefonicznie. Nie wolno zostawić nam dziecka bez wiedzy czy umie czy nie. A ja przecież pracuję w szkole specjalnej, w której wyniki w nauce nie są najważniejsze. To wstyd, że są nauczyciele, którzy zachowują się w taki sposób, jak u was.
Ja mam dziś tylko dwie lekcje, więc cały dzień poświęcę na ogród. Pedzie pielonka i podlewanie.
Miłego dnia dziewczyny :)
Dzien dobry wszystkim!
Och jak tu u nas pieknie gwarno! Az milo wejsc na watek...
Marti- ja tez kocham jak masz wene. Wszystkie lubimy twoje wywody i bardzo nam ich ostatnio brakowalo...:money:
Syrfino- toz to jakis matrix! :bad: Nie mialam pojecia, ze tak to moze wygladac. Ja tez mam trojke dzieci...i ciesze sie, ze sa dorosle, gdy czytam co musicie teraz przezywac!:arf:
Moze faktycznie sprobuj, jak radzi Agnieszka, porozmawiac z nauczycielem. A poza tym z innymi rodzicami z klasy syna. Moze zorganizujcie jakas wspolna akcje przeciw tym praktykom? Bo jestem przekonana, ze nie jest to tylko wasz problem...:(
Agnieszko- dziekuje za podjecie tematu z wywodow ojca Adama. Troche to u mnie bardziej skomplikowane... Ja jestem takim poplataniem z pomieszaniem. Absolutnie nie przejawiam checi "rzadzenia ludzmy" i nigdy np nie mialam ambicji posiadania kierowniczego stanowiska w pracy... W przeciwienstwie do mojej mlodszej siostry, ktora kocha w pracy "dyrektorowac" jak nasz ojciec.
Jednak gdy jestem w jakiejs grupie osob to nie potrafie byc w niej "szeregowcem"...to znaczy potrafie ale sie wtedy mecze okrutnie.
Bo jestem energiczna i szybka. Lubie dzialac a nie czekac, wiec zazwyczaj przejmuje inicjatywe tak jak wtedy przy tych wspomnianych przez ciebie zdjeciach....:mdr:
Sluchajac ojca Szustaka myslalam o sobie jako matce. I tu musze uderzyc sie w piers, bo zazwyczaj dawalam mym dzieciom malo czasu by same "dzialaly. I troche dzis tego zaluje, by mysle, ze je po pierwsze przytlaczalam a po drugie...rozleniwialam.
Do dzis ma przez to problem z naszym mlodszym synem...:arf:
Ale o tym innym razem...
Dobrego dzionka!
Dzien dobry
witam serdecznie dzień dziś piękny, mam chęć na pracowanie w ogrodzie na leżaczku , bo dziś praca zdalna, a jutro pojadę do kamyka osobiście bez kierowcy :)
Nareszcie wolność !!!!
To co pisze Syrfina to mi jest znane z opowieści koleżanek z pracy. U koleżanki osmioklasista ma takie problemy, Nawet mówiła że już się zgadują z innymi rodzicami, za to jej córka w klasie trzeciej w tej samej szkole ma wszystko świetnie przygotowane tłumaczone itd...
Jesli chodzi o wyjazdy zagraniczne to ja nie planowalam, ale Marta miala jechać do Edynburga i staż zagraniczny, no ale wszystkie staże są odwołane, gdyż miały być w Mediolanie
Ja też tak jak wy mam podobne przemyślenia, da się żyć bez sklepów, lekarzy i inne tematy urzędowe da sie ogranąc zdalnie, nawet można pracowac zdalnie, choć trochę zal kontaktów z ludźmi, ale chętnie bym pracowała w systemie 3 na 2 tak jak teraz.
Docenia się pewne wartości bardziej niż przed izolacją.
Jesli chodzi o zakupy tak ogólnie to ludzie na umór kupują przez internet tyle paczek co teraz wozi mój chłop i jego koledzy nie było nawet przed świętami, wiecie że wczoraj mieli 75 telewizorów ????, W poniedziałek mieli tak zapchany magazyn, że reszta paczek była postawiona przed magazynem na placu, na szczęście ( w tym przypadku) nie padało...
Apropo deszczu - Marti czy dalej zostawiasz otwarte drzwi?
Hej
Odnośnie nauki szkolnej w czasach zarazy, to myślę, że Twoja Agnieszko szkoła jest ewenementem. Nauka moich wnuków, szczególnie piątoklasisty, wygląda podobnie jak u Syrfiny. Zadawane na różnych komunikatorach, przez zaskoczenie często, rodzice zupełnie nie potrafią się jakoś zintegrować, żeby sobie i dzieciom ulżyć. Jakość połączeń, jako że to wioska, kiepska...nie wyobrażam sobie gdyby córka musiała jeszcze zdalnie pracować :-(( albo wyjść/wyjechać do pracy. Umęczona jest okrutnie, a przez ten miesiąc zaledwie utyła 5 kilo.
Dodam jeszcze, że szkoła jest integracyjna, chodzą do niej dzieci z orzeczeniami, dla których na przykład odpowiadanie ze słówek angielskich z zamkniętymi oczmi stanowi nie lada wyzwanie.
Sorrki, że mi się ulało.
Martuniu czytam i mniemam, że babcią zostałaś. Gratulajcochy !!! Ile maleństwo liczy sobie miesięcy? Się pochwalę, chociaż moja zasługa w tym żadana, że mój najmłodszy wnuś za momencik skończy 7 miesięcy.
Zdruffka dzieffczęta
Kaniu, może nie ewenementem, ale na pewno jesteśmy w mniejszości. A wszystko dlatego, że walczymy o rodziców, o jak największy nabór, bo to wiąże się z przyszłością wielu nauczycieli. Już od dłuższego czasu wiele robimy żeby przyciągnąć dzieci do szkoły, żeby nie zostawały w masówkach...pewnie i dlatego starania są większe i życzliwsze podejście do uczniów. Choć trzeba oddać też sprawiedliwość, że nasza szkoła jest postrzegana jako ta fajna dla dzieci :)
A że Ci się ulało? Mnie też tak by się zrobiło :( zresztą widzę co się dzieje u mojego syna na studiach. Nie odchodzi od komputera całe godziny :(