Dzień dobry :-)
Wątek zamiera i się ożywia, zdaje sobie sprawę, że życie toczy się głównie na apce.
Wpadam z krótką wizyta, żeby podzielić się - wcale nie epokowym - odkryciem.
Po wielu kombinacjach, dietach, spadkach i wzrostach, łączeniu, rozdzielaniu itd. doszłam chyba w końcu do swojego, a raczej dwóch sposobów.
Pierwszy to bardzo duża ilość ćwiczeń i ograniczenia, efekty daje rewelacyjne i w krótkim czasie, widziałyście kiedyś moje zdjęcia sprzed 3 lat.
Drugi sposób to "na leniwca", który obecnie praktykuję. Wykorzystałam czas pandemii na regenerację kolana (dygresja, psu na budę taka regeneracja, skoro przy powrocie do ćwiczeń boli znowu. To może lepiej niech boli a ja sobie spokojnie poćwiczę? Chyba już tak zostanie), nie ćwiczę zupełnie nic, długie godziny spędzam przy komputerze, trochę pracuje w ogródku i sprzątam.
Moja leniwcowa dieta polega na jedzeniu wszystkiego, tylko z zasadami:
Pieczywo tylko w weekendy
Węglowodany tylko rano
Wieczorem tylko białko
3 posiłki dziennie, ciężko było się przestawić z 4, ale się udało.
W sumie taki Pape mi trochę wyszedł.
Nie do końca, bo zdarzają się i lody i drinki z colą na imprezach.
I najważniejsze chyba: okno. Też nie do końca wg zasad, bo dzień zaczynam kawą z mlekiem o 8, kończę bezwzględnie o 19. Dążę do 18, ale np teraz popołudniami mam rehabilitację i się nie wyrabiam.