Co do diety to mało powiedziane, że leży i kwiczy, waga w stopce już dawno nieaktualna, jest około 85 kg a to najwięcej ile ważyłam, jak się nie opanuję i czegoś z tym nie zrobię to będę wyglądała jak moja siostra a jej historię znacie....
Co do diety to mało powiedziane, że leży i kwiczy, waga w stopce już dawno nieaktualna, jest około 85 kg a to najwięcej ile ważyłam, jak się nie opanuję i czegoś z tym nie zrobię to będę wyglądała jak moja siostra a jej historię znacie....
Dzięki dziewczyny, mam ogromną nadzieję, ze to już ostatnie problemy, operacja była dość poważna, ale mój Lulu walczy dzielnie, już dzisiaj zadzwonił do mnie że zmienili mu salę i zostanie tam do piątku, a potem znowu do kliniki gdzie był, na terapię. I od nowa, mam nadzieję, ze już nic się nie pokomplikuje. Zaraz pojadę do niego, choć mówił, ze nie, bo jeszcze jest bardzo obolały, ale chcę posiedzieć z nim.
Maniusiu, fajnie tak poodnawiać stare zażyłości, a dietą się nie przejmuj, zaczniesz od nowa. Wiem po sobie, ze na to musi przyjść czas, mnie jutro mija cztery tyg na wo , pierwszy raz tak długo. Jutro zrobię kontrolnie badania krwi, zobaczymy. Moja pani doktor, nie ma nic przeciw tej diecie, ale goni mnie do biegania, mówi, że źle zrobiłam, ze przestałam, obiecałam poprawę
Sabinko, a może spróbuj z dietetykiem, to bardzo mobilizuje
Kalhari
miłego popołudnia dziewczyny, zmykam już do Bern, trochę może tam pospaceruję, bo słońce wyszło, a tego mi chyba potrzeba
Ewuniu
uściskaj swojego Lulu od nas wszystkich ale nie za mocno, pamiętaj, że jest chory
trzymajcie się oboje, będzie dobrze, nawet nie bierzcie pod uwagę innej opcji
co do dietetyka to już to przerabiałam i to nie raz
boję się, że jak się jakoś nie opanuję to zaraz wpadnę w dołek a do tego nie chciałabym dopuścić...
Rozmawiałam przed chwilą z Krysią, pozdrawia was bardzo serdecznie, dalej jest w szpitalu ale cały czas robią jej badania, jest na diagnostyce to na razie chyba ją diagnozują a potem będą leczyć...oby nie było takiej potrzeby
w każdym razie wypoczywa, dużo czyta, wychodzi sobie na dwór, odwiedzą ją rodzina, jak dzwoniłam to była akurat córka Renatka![]()
Witajcie kochane zawziętaski- cały dzień dzielnie walczyłam,nadszedł wieczór i jakbym dostała wścieklizny ,słodkie do mnie krzyczy od jakiś dwóch godzin. zjadłam więc galaretkę z kurczaka, szynkę konserwową, twarożek a tu dalej to cholerne słodkie krzyczy, wypiłam 400 ml kefiru i jakoś zdołałam opanować-każdego wieczoru mam to samo.Popijam herbatę, jeśli będzie trzeba to zrobię kolejną.
Sabinko-nie jest to takie proste aby opanować swoje łakomstwo- popatrz jak walczę i staram się zapchać białkowymi produktami na wieczór-dopiero po tym kefirze czuję przyjemnie w żołądku ( takie uczucie lekkiego przejedzenia) może wiadro kefiru przed posiłkami by coś pomogło.
Maniusiu- fajnie że odświeżyłaś przyjaźnie.
Ewuniu życzę wszystkiego dobrego, dobrze że już po operacji, teraz tylko wypatruj lepszego jutra.
Masz rację Mar-za ciężko opanować chęć podjadania, jeśli chodzi o słodycze to zauważyłam u siebie, ze jak uda mi się powstrzymać 3 dni-tydzień to potem mija i już mnie nie ciągnie, to tak jak z nałogiem.
A napady głodu mam ciągle, wczoraj ze stresu nic nic jadłam, prawie nic, a dzisiaj nadrabiam, oczywiście owocowo-warzywnie, ale ciągle mi się czegoś chciało.
Po powrocie ze szpitala zjadłam sałatę z pomidorem i ogórkami świeżym i kiszonym +koperek i na tym koniec, zaraz wypiję herbatkę miętową umyję zęby i już nic nie włożę do usti tak kończę miesiąc na wo.
Lucien czuje się lepiej nawet dobrze wygląda jak na moje oko, w porównaniu z pierwszą operacją, niebo, a ziemia. Jeszcze przysypia, jest trochę obolały, ale juz dzisiaj zrobił z fizjoterapeutkę kilka kroków po korytarzu !
Ma jeszcze momentami zaburzenia mowy, jeszcze nie może przyzwyczaić się do tej wstawionej sztucznej kości w głowie, mówi, ze mu tam twardo, ale to kwestia kilku dni, myslę i w piątek wraca do kliniki gdzie był wcześniej.
Pozdrowiłam go i uściskałam od Was wszystkich, zawsze się cieszy jak mu przekazuję pozdrowienia od Was i taki błysk w oku, to miłe na pewno, ze osoby, które go nie znają, tak często o nim mówią i przekazują miłe słowa....
Uciekam do łazienki, jutro mnie czeka ciężki dzień. Dobrej nocy Wam życzę...
i bardzo proszę jak będzie któraś z Was rozmawiać czy pisać z Krysią-Pysiąprzekażcie pozdrowienia i uciski ode mnie...
Miał być dalszy ciąg...to i jest...późno,ale lepiej późno niż wcale
Trzy ostatnie dni "wycięte" z życiorysu.Dwa dni tapetowania i jeden cały dzień z wnuczętami.
Kuchnia skończona -zostały mi jeszcze dolne szafki do wypucowania.Po niedzieli chcę zacząć tapetowanie dużego pokoju,albo pokoju syna.Trzeba jeszcze w obu kaloryfery pomalować.
Wczoraj cały dzień maluszki były ze mną,bo córka była w pracy i na badaniach okresowych,a zięć cały dzień w trasie.Kiedy córka po nich przyszła,to jeszcze posiedziała godzinkę i wtedy....wtedy stało się coś wzruszającego.Nasz mały zaczął chodzićDługo na to czekaliśmy.Jeszcze przed urlopem robił po 4-5 kroczków między rodzicami,potem przestał.A wczoraj zawołałam ,żeby podszedł do mnie i ruszył i tak chodził od córki do mnie -zrobił jakieś 15-18 kursów z uśmiechem na buzi i językiem na wierzchu
A w pewnym momencie skręcił i poszedł sam przed siebie.Szłam tylko za nim asekurując go i pomagając przejść przez progi.Tak się rozochocił,że chodził tak z 10 min,aż wreszcie klapnął zmęczony i spocony z wysiłku.Dzisiaj córka dzwoniła,że dalej chce sam chodzić
W czwartek prawdopodobnie znowu będę miała cały dzień maluchy,bo córka ma szkolenie we Wrocławiu.
Serniczkom,ciasteczkom i słodkościom mówimy zdecydowanie nie.....no chyba,że odrobina lodów dla ochłodyCiężko mi po rozpasaniu urlopowym wejść znowu w dietkowy reżim,ale postaram się,żeby było coraz lepiej.
Natko,bo ja nie lubię leniwego urlopowania.Odpocząć mogę za darmo leżąc na kocyku w ogródku czy posiedzieć z książka w altanie.Tyle jest ciekawego do zobaczeniaPewno więcej byśmy zobaczyli,gdyby nie upały,które wymuszały wcześniejsze powroty na kwaterę.
W zeszłym roku nigdzie nie byliśmy,to bardzo brakował mi tej odskoczni-musiałam jednak wybrać.wyjazd,albo altana-na dwie rzeczy nie dałabym rady odłożyć.Wybrałam wtedy altanę i jestem zadowolona,bo dużo spędzamy w niej czasu i nawet w największe słońce mamy tam cień
Ooooo...szykuje Ci się kolejny urlop-fajnie Reginko,odpoczniesz sobie.Dania...była kiedyś na forum dziewczyna z Danii-zachwycały mnie zdjęcia krajobrazów jakie wklejała.
ciągle coś nie tak w pracy Twojego męża-to przykre i dla Was obojga bardzo stresujące.Ciężko jest teraz znaleźć pracodawcę,który będzie doceniał pracownika i dbał o niego.A jak się odezwiesz,to usłyszysz,że za drzwiami czeka kolejka chętnych na Twoje miejsce!I jak Natko-wysłali męża do domu?
Ja mam ogromną nadzieję,że uda nam się z Krysią spotkać...może u mnie...a może gdzieś w połowie drogiOstatnią niedzielę sierpnia będę miała dla siebie...tfu tfu...o ile nic się nie zmieni.
Reginko!Dla mnie niespodzianka?Bardzo lubię niespodzianki,nie spodziewałam się,że o mnie pomyślisz...na prawdę miło mi i już teraz dziękuję
Agnieszko myślę,że idziesz dobrą drogą-ja uważam ,że odchudzanie poprzez zdrowe jedzenie jest najlepsze dla nas.Głodówki,rygorystyczne diety itp w naszym wieku mogą przynieść więcej szkód niż korzyści.Zdrowe jedzenie plus ruch to jest to.Tylko mi się nie zniechęconej ,bo efekty na pewno przyjdą-bądź cierpliwa.
Ewa jestem pełna podziwu dla Ciebie,to już prawie 4 tygodnie z dieta wo-ja nie dałabym rady.No może jakbym sama była,to byłoby łatwiej,a tak to zawsze było by w domu coś zakazanego,coś co by mnie skusiło.Gratuluję spadku aż 6 kilogramów!
Lody nie są takie złe pod warunkiem,ze zjemy z umiarem.Nawet ostatnio mówili w telewizji,że lody nie tuczą,no chyba,że będzie je jeść codziennie i jeszcze do tego dołożymy np.czekoladową polewę.A co do chleba,to moja wielka słabość....ale chyba nie zjadłaś pół bochenka na raz?
Kasiu bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojej cioci.Pięknego wieku dożyła i tak jak piszesz w zdrowiu i sprawna umysłowo.Na zawsze pozostanie w Twoim sercu kochana.
Twoja ciocia przypomniała mi naszego sąsiada,który zmarł już bardzo dawno,ale ciągle go pamiętam.Zmarł 2 miesiące przed swoimi setnymi urodzinami.Do końca siedział przed domem czytając gazetę bez okularów,albo rąbał sobie drzewo na rozpałkę.lubił z każdym porozmawiać i codziennie musiał sobie kieliszeczek wódki wypić,a jakby mu córka nie dała,to wpadał w złość.Bardzo sympatyczny był.
Co ja wygaduję?To co czasami czuję...to co w lustrze widzę...miałam może gorszy dzień?Nie powinnam Wam marudzić,tylko myśli błądzące gdzieś tam w zakamarkach zostawić dla siebie.No jestem kochana taką kurą-nigdy nie pracowałam.Cały mój świat,to dom i najbliżsi.Nie skarżę się,bo tak wybrałam,tak z mężem zdecydowaliśmy i nie żałuję.Po liceum nie poszłam na studia,bo wyszłam zaraz za mąż.A urodą nie grzeszę... nie każda musi być miss,prawda?Może byłoby z tym lepiej,gdyby nie operacja przed prawie 20 laty,przez która organizm szybciej się starzeje,a i stres dorzucił swoje.
Reginko może brednie...może i nie?Mam niską samoocenę i pewno już tak zostanie.Nie chcę,żebyś się na mnie wkurzała...na prawdę nie chcę,więc chcąc nie chcąc odwołuję,to co napisałam.
Dobrze zrobiłaś Mar-za,ale może jeszcze zgłoś utratę dowodu na policji i w swoim banku,żeby potem nie było nieprzyjemności.Gdybyś była pewna,że nie zgubiłaś go poza domem,to inna sprawa,a tak to lepiej pozgłaszać.Mojemu bratu skradli dowód w autobusie i przez kilka lat ktoś brał na niego kredyty,brał sprzęt na raty,a brat jeździł po Polsce i się tłumaczył.
Bardzo mądrze napisałaś-my już nie możemy eksperymentować-nie dla nas spektakularne,szybkie spadki.Parę lat temu lekarka powiedziała mi,że nie wolno chudnąc więcej niż 2 kg. na miesiąc-tak jest najlepiej dla organizmu i zmniejszamy ryzyko jo-jo.Ja jak trzymam się ściśle diety,to jem właśnie podobnie do Ciebie-Węglowodany staram się jeść tylko do obiadu,pieczywo tylko rano,dużo warzyw,więcej jedzenia gotowanego na parze czy duszonego w wodzie,owoce na drugie śniadanie,a kolacja białkowa.spróbuję do tego wrócić od jutra i zapisywać posiłki.Widzę,że u Ciebie pracowity okres się zaczął-trzymaj się dzielnie.
Kasiu trzymałam kciuki-jestem ciekawa jak Ci poszło i jakie masz wrażenia po pierwszym dniu.Trzymaj się kochana-dasz radę!
Ewuniu operacja się udała-będzie wszystko dobrze.Poważna widzę,że była,ale już po wszystkim.Teraz Lucien będzie dochodził do siebie-po tym co piszesz,ja widzę i czuję,że to silny facet i na pewno sobie poradzi.
Maniusiu cieszę się,że miło spędziłaś czas w gronie kuzynek.Takie spotkania,takie wspominanie potrafią być wzruszająceA tak przy okazji,to co z córką Twojego miłego?Jest jeszcze u Was,dogadujecie się jakoś?Ile ona ma lat?
No to przetwory na zimę będą jak znalazł SabinkoJa dawniej jak moje dzieci były w wieku szkolnym,to dużo wszystkiego robiłam.Teraz niewiele-w tym roku w zasadzie nic nie robiłam,bo mam sporo z zeszłego roku.Młody nie wszystko może jeść,a naszej dwójce tyle co jest wystarczy.Może uprażyłabym jabłek na szarlotkę,bo mało zostało,ale to zależy od ceny.Mam też jeszcze sporo słoiczków śliwkowej nutelli
No i miałam rację pisząc,że wyobrażam sobie Twojego Lulu jako silnego i dzielnego faceta.Zobacz-już zadzwonił do Ciebie,już wstał z łózka i przeszedł kilka krokówA ten błysk w oku jak pozdrawiasz go od nas?No cieszy się,że tyle kobitek o nim myśli i się martwi.Cieszy się,ale wie,że najlepszą ma u swojego boku i na pewno to docenia
Sabinko dziękuję za nowiny od Krysi-miałam dzisiaj do niej napisać,ale wzięłam się za robotę i potem było już za późno.Mama nadzieję,że Krysia szybko zostanie zdiagnozowana,że nic jej nie będzie i wróci do domku.
Biedulka moja kochanaNapiszę nam jak znajdziesz czas i siły-my spokojnie poczekamy ile trzeba.Trzymaj się!
Dla Was zamkowe tarasy-Książ
DSC03609.JPG
DSC03593.JPG
Aaaa...i zmieniłam suwaczek-przytyłam od poprzedniej niedzieli 0.3 kgTo źle,trzymajcie kciuki,bo od dzisiaj próbuje zacisnąć pasa.
Start z waga 85.5 kg.
Oj...już prawie trzecia nad ranem,ale uparłam się i odpisałam na wszystko co chciałam i nadrobiłam zaległe posty![]()
Ostatnio edytowane przez Jolinkaa ; 19-08-2015 o 09:11
Jolu
córcia Miśka już pojechała do domu, egzamin ma za tydzień, mam nadzieję , że zaliczy.
Ewo
super, że Lucien dobrze zniósł operację, teraz nabierze sił
dziewczyny, moja dieta też lezy, staram się jeś niedużo, ale różnie to wychodzi
wczoraj zapakowałam kolejną porcję buraczków do słoików, zostało jeszcze na raz, więc dzisiaj kolejne gotowanie. Oczywiście Sucharek wtrząchnął słoiczek do obiadu " na próbę" , a niech mu będzie na zdrowie![]()