Agnieszko,a ja z kijkami zawsze sama chodziłam-chyba ze 3 razy była ze mną córka i wtedy było fajnie,bo przy okazji można było porozmawiać.Teraz raczej ją nie wyciągnę,bo często ma popołudniowe zmiany,to wraca późno,a rano to musi do sklepu wyskoczyć i obiad zrobić.Na kijkach nie byłam od wczesnej wiosny...aż wstyd!Ale obiecuję sobie,że jak już skończę wszystko w domu i ogarnę ogródek,to będę chodzić choćby co drugi dzień.Lubiłam chodzić z samego rana,kiedy jeszcze cisza była wokół.
Aguś,a przeczytałaś moje ostatnie posty do Ciebie?Te z mojego męża tekstem o zlocie?Powiedział,że mam Wam o tym napisać ...no to napisałamA niech mu będzie,że to taki sabat
Był w końcu świadkiem takiego zlotu u mnie w domu i do dziś z Mateuszem wspominają ile....żarcia na stole było
![]()