Witam cieplutko
Nie było mnie parę dni,ale to nie znaczy,że siedziałam w lodówce....o nie!Mąż miał więcej wolnego,to i więcej czasu spędziliśmy razem.We wtorek byłam u córki i u nich spędziłam parę godzin-musiałam jej trochę pomóc.Wróciłam późno i już nie miałam sił na komputer.Jak padłam do łóżka tuż przed 21-szą,to wstałam na drugi dzień o 8.20 ! Wczoraj spokojny,wolny dzień i co...i dążyłam tylko troszkę poczytać Wasze posty i padł internet,a że to święto,to trzeba było dłużej poczekać na naprawę-gdzieś tam zerwali im światłowód.
A u córki byłam z powodu wnuczka.Gabi już zapomniała o ospie,mały miał zapalenie gardła.Córka była z nim u kontroli po zapaleniu gardła i lekarka powiedziała,że można gości na Nowy Rok zapraszać,bo ospy to prawie na 100% już nie dostanie (było 12 dni od diagnozy u wnuczki).No i co? No i 31szego wyszła pierwsza podejrzana krostka,a drugiego kilka,wczoraj gorączka i kolejne wysypało.No to jest ospa.Zadzwoniła córka do lekarki i powiedziała,żeby tak postępować jak z Gabi i na ten mróz nie wychodzić,a było wtedy -15.Ale we wtorek jak mróz zelżał poszła z nim jednak,bo strasznie go wysypało-jak go lekarka zobaczyła,to powiedziała,ze dawno nie miała tak obsypanego dzieckaSzymek na buzi ma więcej niż Gabi na całym ciele -jak go zobaczyłam,to aż się popłakałam.Taki biedny jest-najwięcej ma na buzi i pod pampersem,nawet na siusiaku i miedzy pośladkamiZięć był w trasie,więc poszłam do córki,bo jedna osoba go nie wysmaruje,taki krzyk jest.Na szczęście dostał taką piankę w sprayu i o niebo łatwiej jest niż pudrem każdą krostkę smarować i do tego ma kropelki na świąd.No i jak zięcia nie będzie,to muszę chodzić małą zaprowadzić czy przyprowadzić z przedszkola,bo mały ma być w domu 2 tygodnie-córka dostała L4.
A u mnie w miarę-nie planuję jak na razie jedzenia na przód i kalorie liczę na oko.Zjadam mniej i staram się,żeby to było jedzenie zdrowe.Wczoraj tylko zjadłam obiad bardziej kaloryczny-to co mąż jadł,ale na pewno nie przekroczyłam 1500 kcal.Weszłam na wagę-jest spadek od soboty o 1 kgNa razie jest więc ok.
Syn kiepsko się czuje fizycznie.....psychicznie też nie najlepiej,staram się go jakoś rozruszać -muszę mu jeszcze więcej czasu poświęcić,bo tego potrzebuje.Dostaliśmy opis z rezonansu....chyba bez operacji się nie obędzie....zobaczymy.Dziś mamy dzwonić do lekarza,żeby umówić się na wizytę we Wrocławiu.Musi mieć zmianę leku.Suplementacja zalecona przez lekarza wygląda tak: bierze witD3 3000 jednostek na dzień(lekarz zalecił w kroplach)+wit C 1000 (6 tabletek dziennie),za zgodą łyka też lecytynę,wiosną będzie jeszcze świeży sok z pokrzywy na podniesienie żelaza,łyka jeszcze zmielone skorupki jajek i mielony kminek.Cieszy mnie to,że znowu zaczął pilnować diety-martwi,że waga spadła o kilogram,no ale zatruł się tuż po świętach,więc z jedzeniem było kiepsko.Ważył przedwczoraj 62.5 kg,to już poniżej normy BMI.Muszę jakoś to ogarnąć,żeby więcej ważył,ale łatwo nie będzie.Sam lekarz przyznał,że ten spadek wagi mogła spowodować dieta-na pewno to spowodowała,bo je chudo i zdrowo.
Na razie na tyle dziewczyny-uciekam z mężem na zakupy.
zalecenie_lekarza.jpg