Załącznik 42522
pytanie - czy nalezysz do którejś z tych grup
hmm należę do większości...
Wersja do druku
Załącznik 42522
pytanie - czy nalezysz do którejś z tych grup
hmm należę do większości...
Maniusiu ja też odnalazlabym się w większości z tych grup :)
A ja nie :)
u mnie tylko
oczekiwanie szybkich rezultatów i przepracowywanie się
Agnieszko tak czułam, że u ciebie będzie taka odpowiedź, dlatego masz efekty
a ja biorę się za siebie zaczynając od psyche
Kasiu, najlepsze życzenia :)
My mieliśmy kilka dni temu 32 :)
Agnieszko i wam też wszystkiego najlepszego życzę :)
Ja też tylko w dwóch grupach się widzę w przepracowywującej oraz porzucającej swoje talenty.
A tak w ogóle to ka jestem zodiakalny Koziorożec. Ja z natury się nie poddaję . Trwam wczepiona kopytkami w każdą możliwą szczelinę czy kępkę trawy na skale.
Będę może wolno ale konsekwentnie poruszać się w wybranym kierunku.
Brawo Tingo, ja u siebie tylko jedną grupę wykluczyłam :(
Ale powolutku do przodu mam nadzieje a poprawę
Parom małżeńskim życzę szczęścia w dalszych latach pożycia.
Nie rozumiem jak to się nie znudzi i nie uwiera ale skoro to komuś daje szczęście to niech się nim cieszy jak najdłużej.
Ja wytrwałam najdłużej w związku 12 lat i to w takim najbardziej burzliwym bo z nałogiem w tle. Może dlatego , że go zrywałam i wracałam. Taki ptaszek na uwięzi.
Ale szczęśliwsza jestem sama no niedokładnie sama bo najszczęśliwsza jestem teraz z kotami
Ja mam problemy z byciem w bliskim otoczeniu z ludźmi.
Choćby ten wasz stosunek do wspomnień akademik, harcerstwo, mieszkanie razem z grupą rówieśniczą.
Mnie to przerasta. Nigdy w zyciu nie bylam na koloniach, nie chodziłam do przedszkola bo tata na tyle dobrze zarabiał, że mama nie pracowała tylko nas wychowywała.
Nie mieszkałam w akademiku bo studiowałam w Łodzi.
Pobyt w stylu "komuny" przestraszal mnie na tyle, że przyjechałam na jeden dzień i z noclegiem w hotelu.
No każdy ma prawo do zachowań osobniczych.
Jestem singlem i samotnikiem absolutnie z wyboru bo ściślejszy kontakt z większą grupą osób , ktore tworzą coś w rodzaju roju pszczół mnie bardzo szybko przerasta, przytłacza i ja po prostu się wycofuję. Musze mieć jak kot przygotowany azyl.
No jestem w pewien sposób autystyczna ale nie wyobrażam sobie pracy w szkole otoczona gwarem glosów i żywiołem energii.
Przerażające.
Jak jest takie"bezhołowie" to ja podejmuję próby uporzadkowania jak nie daję rady i nie mam szans wycofuję się.
Najmilszą dla mnie częścią Wrocławia była podróż i rozmowa z Agnieszką i z Marti.
Przy rozkrzyczanym stole w domu czy lokalu nie odnajdywałam sie.
Ot dziwadło ze mnie.Ale tez i nawyki. Ostatnie 22 lata byłam szefem. Moim zadaniem było zaplanować i nadzorować proces i zgrać współpracę wszystkich odpowiedzialnych za kontrolę.
Dla mnie spontan to chaos, a to największe zagrożenie dla prawidłowego wyniku procesu.
No tak jak ja kocham równe szpalery ogrodu francuskiego , Kasia swój gąszcz róż i innych nietrwałych kwiatuszków.Myślałam jednak, ze chociaż jedna czy dwie mają podobnie. Najbardziej liczyłam na Gruszkę i Kalahari.
A ja zazdroszczę tak pięknej rocznicy, to jest naprawdę cudowne, że tyle lat trwacie w miłości. I kibicuje kolejnym takim rocznicom, bo to daje wiarę , że jednak można :)
Tereniu w swoim opisie wodze troszkę podobny charakter do mojej córki, dlatego tez nie był w ogóle pod uwagę brany pod uwagę akademik.
Tym bardziej się ciesze że się przełamałaś i przyjechałaś na spotkanie , bo bardzo miło cię było poznać. I uważam że jesteś wspaniałą kobitką, a jakieś tam drobne "dziwactwa" a któż ich nie ma.
A jeśli chodzi ogród to wolę taki Kasiny :) Chodź takie pod linijkę mi się też podobaja ,ale lepiej się czuję w takich w stylu wiejskim
Jeju jak mi sie dziś nic robic nie chce, nie wysiedze do 16 , masakra
Spakowaliśmy dobytek, możemy jutro ruszać do Warszawy:D
Na razie plan jest taki, że w nadchodzącym tygodniu Kuba ogarnie się z dokumentami w dziekanacie, wypełni usos, zapisze na wszystkie zajęcia, zorientuje się, gdzie i co ma, czy gdzieś musi dojechać itd, a pod koniec tygodnia przyjedzie jeszcze na parę dni do domu.
Teresko, powiem Ci, że ja byłam harcerką aż do ukończenia szkoły średniej, byłam nawet przewodniczącą HSPS w Liceum ( tak nazywało się harcerstwo w szkołach średnich w czasie komuny), jeździłam na obozy, w tym wiele razy wędrowne, ale choć harcerką będę już zawsze, to wyrosłam z namiotów, latryn i karimat...zrobiłam się wygodna :D i do szczęścia potrzebuję ciepłej wody i własnego łóżka, najlepiej za zamkniętymi drzwiami. Nigdy nie wybrzydzam i nie marudzę, łatwo się dostosowuję, ale jeśli mogę mieć to co chcę, to mam i już:)bez tłumaczenia się z jakiego jest to powodu :), jeśli nie mogę mieć, a muszę gdzieś tam być, to bez szemrania i dyskusji jestem w takich warunkach jakie są :)
Kociczka szczęśliwie pobiegła do dzieci tylko nie ma kto klatki dużej przywieźć dla złapania tej dużej.
Maniusiu dziękuję serdecznie za akceptację. Ja też się cieszę że Was poznałam, że rozwiałam ewentualne wątpliwości co do Gruszki i myślę że twoja propozycja co do sposobu mieszkania jest najrozsądniejsza. Ja mam umowe z koleżanką sąsiadką na jej dwupokojowy domek i mój pokój z kuchnią i łazienka z prysznicem. Miejsce posiaduchów to taras.Dla chętnych hotel postaram się jakiś wyczaić.
Musi tylko być w miarę ciepło.
Witajcie, dzisiaj już pewnie nie popiszę. Jak wróciłam, to okazało się, że M zrobił małą rewolucję w kuchni. W efekcie wszystko jest w oparach pyłu. Trochę jeszcze mi zostało do uporządkowania. Muszę wszystko umyć, bo przenosi się na inne pomieszczenia :gasp:.
Dzień dobry w sobotę :)
Załącznik 42530
Mam jeszcze chwilę na dopakowanie reszty rzeczy, wyruszamy o 9, a w Warszawie oprócz tego, że będziemy instalować Kubę, to chcemy jeszcze pójść do Złotych Tarasów żeby kupić mu parę ciuchów, pochodzić po mieście ( bez tego pobyt w Warszawie się nie liczy), zaopatrzyć mu lodówkę i zjeść dobry obiad.
Wczoraj ściągnęłam do nas mamę żeby od poniedziałku pilnowała nam majstra, właściwie, to zaproponował to mój mąż, bo ja nie wpadłam na ten pomysł, a pana od łazienki zrąbałam straszliwie przez telefon i teraz trochę boję się, czy mi nie schrzani roboty...
Krysiu, widzę, że u Ciebie też mały remoncik :D, a jak udała się pogadanka?
Ach, no i wiadomo...odchudzanie - zgubiłam nadwyżkę i po spotkaniu rodzinnym a i po naszym za dużo mi nie weszlo, więc w tym tygodniu mam półkilowy spadek.
Udanej soboty wszystkim :)
A tak w ogóle- tak mnie tknęło i przeczytałam swoje notatki- to dziś mijają mi równe dwa lata odkąd schudłam 15 kg. Przez ten czas wpadły mi trochę ponad 2 nadwyżki, więc o jojo nie ma mowy. Powiem, że jestem dumna, że udaje mi się to zachować :mdr:, choć nie jest ani łatwo, ani prosto, natomiast zauważyłam, że jednak coraz łatwiej i prościej. Kiedyś nadwyżki imprezowe zrzucałam przez tydzień, teraz metabolizm uspokoiłam na tyle, że wystarczą dwa- trzy dni...i to jest boskie :D
Witajcie :)
Kasiu, Agnieszko życzę Wam jak najwięcej dalszych wspólnych, dobrych lat w Waszych związkach :heart:
Sprawa z moją pogadanką była właściwie zabawna. Z zasady szkoły zwracają się o nie w ciągu roku szkolnego. Tym razem poprosili koleżankę w czerwcu, ale termin wyznaczyli nietypowy, bo na ostatni dzień wakacji. Koleżanka spytała, czy poprowadzę z nią to spotkanie. To był czerwiec, czyli dopiero coś mi tam świtało w głowie o zmianach, więc się zgodziłam. No a skoro się zgodziłam to, wprawdzie nieoficjalnie, ale poszłam :money:.
Agnieszko i jak w pracy, plan przeszedł?
Maniusiu, mam nadzieję, że nie było tak strasznie z busem, jak podejrzewałaś?
Myślałam że razem zaczniemy dietkować, ale też jeszcze się nie zmobilizowałam. Na pewno zacznę od porządnego czytania. No od czegoś trzeba ;). Jak tam reklama, gotowa?
Kasiu, wiem że jesteś z tych, co to jak robią, to na całego. Trochę mnie to martwi, bo nałożenie na siebie zbyt dużej ilości obowiązków może skutkować wypaleniem. Dbaj proszę o siebie.
Tereniu bardzo rozbawiły mnie te różne przydomki o których wspomniałaś. U nas jakoś nie było takiego zwyczaju. Nie wiem czy szkoda, czy dobrze :confused:. Wszystko pewnie zależy od tego, jaki to przydomek. A Kózka nawet mi się podoba :D. Zupełnie nie wiem, co chcesz od jej mordki, nie mówiąc już o jakimś hebeziu :mdr:. Siostra ma chyba zdecydowanie gorzej.
Maniusiu, a ten Ząbek to skąd?
Sabinko jestem ciekawa tego opisu z podróży, którą określiłaś jako wartą oddzielnego opisu :rolleyes:.
Gruszko, aleś tego wczoraj naprodukowała! Wszystkiego bym popróbowała :mdr:.
Na razie tyle z zaległości, później doczytam resztę, a na razie poszykuję coś, zanim przyjedzie synu.
hej dziewczyny
witam w sobotę, od rana ostro z Martą działamy, więc dopiero teraz znalazłam chwilkę by z Wami przysiąść.
Dziś u nas pada wiec działać można tyko w domu
Krysiu, bus okazało się został zrobiony jednak po odpaleniu lało się z niego jeszcze gorzej niż przed naprawą więc kolejny raz został rozmonotowany, ręce opadają
Dziewczynki kochane próbuję jakoś ogarnąć się z dietą, opanować się jedzeniem, coś zacząć? coś skończyć? ( mówię o jedzeniu) :)
Jak dalej tak pójdzie jak jest teraz to to co zgubiłam to szybko albo jeszcze szybciej nadrobie
:(
Pozdrawiam was wszystkie serdecznie i nie idźcie moją drogą. ...
Dzień dobry w pierwszym dniu nowego miesiąca.
Jakoś mi tak wyszło, że postanowiłam poodpoczywać.
Trochę się z tym dziwnie czuję ale pora się przyzwyczajać.
Mam trochę trudności z pamiętaniem co o swoich ostatnich sprawach napisałam tu , a co na Celowniku.No i jest jeszcze apka.
Ale robi się coraz zimniej i postanowiłam się zbierać do odlotu z działki.
Trzeba pogarnąć dom okna firanki podłogi póki nie ma tam kotów.
Tu na działce mam jeszcze w planie złapanie dużej kocicy.
Chociaż możliwe, że tym zwierzakiem, który gryzł i atakował kota Eli mojej sąsiadki była ta już zoperowana.Technik weterynarii z dużym doświadczeniem mówił, że kota z takim "genem" dzilości jeszcze nie widział.A ja myślałam, że uda mi się ją pogłaskać bo podobna do mojego Szarlotka.
Dużą kocicę łapiemy na dwie klatki w środę. Lecznica czeka na zabieg w czwartek.
Ja też jeszcze nie zabrałam się za odchudzanie. Dałam sobie jeszcze czas do połowy września. Organizujemy spotkanie w Warszawie z grupą z Celownika.
Raz w roku chcemy spotkać się na cmentarzu gdzie jest pochowana nasza Hania. Zmarła w 2015 r jesienią. Może uda się zebrać 6 osób, Kasia Kwiatuszkowa nie przyjedzie tak często do Polski.
Śmierć Hani mocno ciąży nad naszym wątkiem. Coś się potłukło i nie daje już się skleić, radość uleciała z naszych spotkań.
Próbujemy zmienic ich styl ale jest ciężko.
No idę wkładać ogórki to tak w ramach "odpoczywania".
No a ja w ramach porcji ruchu umyłam dwa okna i biore się za trzecie
Ja wczoraj umyłam okna w pokojach, a jak pomyślałam że dzisiaj trzeba by umyć kuchenne , a do tego muszę wysunąć lodówkę to wybrałam tą wersję odpoczywania z wkładaniem ogórków. Koleżanka włożyła w zeszłym roku i stały na działce w chłodzie i były bardzo jędrne i smaczne. Kupiłam sól bez jodu, chrzan dużo czosnku no i koper no jak nie wyjdą to się załamię.
Teresko
podoba mi się twoj plan na przyszłoroczne spotkanie:)Może ogórki dotrwają:)
Sabinko
wychodż szybko z dołka:yes:Jak w ogóle z takim wyglądem można się w dołku chować!Mnie możesz nie wierzyć,ale kolejarz, który podejrzewał cię o falszowanie dowodu,celem wyłudzenia zniżki od PKP,jako osoba urzędowa ma chyba zasadnicze znaczenie:)
Maniusiu,Agnieszko
jakoś tak szybko chcecie się pozbyć dzieci z domu:rofl:,wydawało mi się,że studia to od października,ale może coś się zmienilo.
Krysiu
to z tą pogadanką to jakbyś już zaczęła wolontariat:wink2:
Sprzątanie,odchudzanie -aż miło poczytać,a ja ze wszystkim w polu...
Ale powoli będzie lepiej,siostrzenica wyekspediowana,już pewnie ląduje,dzieci zaopatrzone,życie towarzyskie nieco skromniejsze(to tak nie na pewno:wink2:) teoretycznie wszystko mi sprzyja....
Tak więc od poniedziałku(żeby go tylko znowu nie przegapić,bo trzeba będzie czekać:he::winktongue:),może ktoś dołączy?
O Agnieszce nie wspominam,to klasyczna ucieczka przed peletonem:great:,ale żółta koszulka jest tylko jedna....i raczej nie mam szans na przejęcie.
Krysiu
a co to za remont u ciebie? Planowany czy to taki zryw?:)
Mój remont w rozkroku,jeden jeszcze się nie skończył,pewnie potrwa do końca tygodnia,a już w połowie miesiąca nowa ekipa ma wymieniać piecyki gazowe na ciepłą wodę z miasta.A potem umówiony fachowiec będzie po nich zacierał ślady.Trochę to jeszcze potrwa:arf:
Na ten weekend pozwoliłam sobie jeszcze na trochę lenistwa,jutro kończąca sezon letni kawka z Martii:love:,a wcześniej może wreszcie rower.
Życzenia dla wszystkich świętujących długie związki,jak stuknie wam 50 to dostaniecie medal od prezydenta:)
U mnie za 2 miesiące ledwie 29 stuknie....
Teresko
nudzić się nie nudzi,ale burzliwie i różnie u mnie bywało.
Dobrze mnie typowałas,no kogoś kto lubi osobność:),pisałam,że tym razem wyjątkowo bylo inaczej:)Trochę sprowokowała to Krysia,która nieustannie zachęca nas do próbowania czegoś nowego:great:
Teraz już postaram się zaglądać na bieżąco,mam jakieś takie poczucie,że kilka tematow mi umknęło,a chciałam coś napisać.Pewnie coś tam wróci i mi się przypomni.
Marti korzysta pewnie z ostatnich chwila nad morzem i słodko nic nie robi,Kalahari pewnie utonęła w pysznie wyglądających śliwkach,a Kasia doprowadza ogródek do swojego ulubionego stanu.
Powoli się ogarniam,może jeszcze jakieś morze dzisiaj,bo niedługo zapomnę jak wygląda:glasses:
Zainstalowaliśmy synka :) zostawiliśmy go z nowym kolegą i mam nadzieję, że miło spędzą wieczór...kupiliśmy im po piwku na przełamanie lodów.
Gruszko, mój Kuba pojechał tam tylko na trzy dni na razie, bo ma w poniedziałek donieść zaświadczenie o stanie zdrowia i zapisać się na zajęcia, które zaczynają się od 15 września. Nie są obowiązkowe, ale Kuba chce z nich skorzystać i wysondować na jakim jest poziomie w porównaniu z innymi.
W czwartek wraca do domu :) Ale dziś przewieźliśmy mu wszystkie potrzebne rzeczy dwoma samochodami.
Dzięki za życzenia :) mam nadzieję na ten medal :D
Mój stan umysłu po całym dniu huśtawki, radia internetu i włożenia ogórków wygląda tak :chciałam przeczytać coś małym drukiem i poszłam do domku po okulary. Jak je włożyłam zapomniałam po co ale zobaczyłam kota jak zaczepia pazurami nitki w narzucie i z rozpędu obcięłam mu pazury i wymyłam patyczkami i płynem uszy, później ten sam los dotknął drugiego kota, a jak usiłowałam dorwać trzeciego wyszłam na dwór i odnalazłam lekturę.Kot siedzi w okratowanym tunelu i drażni moją potrzebę wykonania zadania do końca bo tam go nie dosięgnę.
Potrzebuję duzej ilości magnesów i wysokiej lodówki do przypinania karteczek co jest do zrobienia.
Dzisiaj złapałam za skrzacika żeby otworzyć lodówkę. Ja nie wiem czy to już trwała demencja czy chwilowe zaćmienie.
Teresko
ja w czwartek zapakowałam do torebki pilota od telewizoea zamiast komórki, dobrze że się zorientowałam w aucie a nie dopiero w pracy
Gruszko
Marta dopiero pod koniec września się przeprowadza tak na amen
a w poniedzialek idzie z kolezankami do szkoły spotkac sie z nauczycielami
nie sadziłam ze tak szybko zatręskni :)
Gruszko, trochę się tam u was chyba dzisiaj działo (mam na myśli odchody rocznicowe) :confused:.
Do dietkowania to właściwie mogłabym się przyłączyć. Naprawdę w końcu by trzeba było :bad:.
Sabinko to może też w to wejdziesz?
Agnieszko, szczęściaro wagowa :D. Super! Też bym była dumna :). Fajny pomysł z przywiezieniem mamy. Może fachowiec jednak się nie obrazi ;).
Tereniu super pomysł z tym spotkaniem z dziewczynami. Myślę, że naprawdę może pomóc w odbudowaniu tego, co się pogubiło. Bardzo trudna historia. Pamiętam, że swego czasu Kasia trochę o niej opowiadała. Jak najbardziej zawalczcie o siebie.
Maniusiu, rzeczywiście ręce opadają z tym autem:(. Dobrze, że odreagowałaś przy oknach.
Kasiu mam nadzieję, że jutrzejszy powrót do pracy po przerwie będzie w miarę bezbolesny :money:.
Tereniu, no i jak tu się przy Tobie nie uśmiać :mdr:. A już całkiem to powalił mnie skrzacik :happy:.
Maniusiu, ale Ty to jeszcze za młoda na takie ekscesy pamięciowe :D.
Gruszko pozdrów jutro Marti :).
Jeżeli naprawdę chociaż trochę przyczyniłam się do tego, że zaeksperymentowałaś, to już się cieszę i mam nadzieję, że na jednym razie się nie skończy :money:.
Co do pogadanki, to była na totalnym luzie przez co wyszła naprawdę super (faktycznie, nie ma jak wolontariat :mdr:). Zadziwiły mnie tylko nauczycielki. Przyszły radosne, uśmiechnięte, rozgadane, po prostu zadowolone z rozpoczynającego się roku szkolnego. Miałam wrażenie, że w ogóle nie są świadome jakiś zmian. Ale może w masówce faktycznie nic nie będzie?
Remont u mnie to jednak nieadekwatne słowo. Mamy w kuchni drewniany stół. Taki absolutnie i cudnie drewniany, który od lat domagał się całkowitego odnowienia (systematyczne robienie w nim dziur było ulubionym zajęciem naszej małej córci :mdr:). I właśnie wczoraj M. nagle, bez jakiegokolwiek uprzedzenia nabrał ochoty na jego renowację. Stołu nie było gdzie przenieść, stąd tumany pyłu w kuchni :oh: :).
Czuję pewne pokrewieństwo dusz do twojego męża.
Nie myśl przypadkiem, że interesuje mnie filozofia. O nie.
Ja też kiedyś ni z gruszki ni z pietruszki postanowiłam wyczyścić chlebem sufit nad żyrandolem. Owszem ciemne plamy się starły, ale z ciemnych zrobiły się białe kontrastując z resztą sufitu.
No to postanowiłam zetrzeć resztę. W pierwszej kolejności zabrakło mi chleba i przerzuciłam się na ścieranie sufitu szczotką.
Tylko, że był piątek, a w niedzielę mieliśmy chrzciny. Mama jak zobaczyła stan pokrytego białym pyłem pokoju stołowego zaczęła jakoś skakać do góry. Nigdy jeszcze nie widziałam żeby tak reagowała.
Jestem zacięta. Starłam cały sufit, a w sobotę wytrzepałam dywany i odpyliłam resztę domu. Ale kilka dni prawą rękę dosłownie podnosiłam lewą bo tak ją zmaltretowałam.
Ale stół wygląda ładnie???
Mój pokój na chrzciach był jak po malowaniu.
Tereniu :he: :rofl: :mdr: Wy mnie dzisiaj z Sabinką wykończycie. Już mnie brzuch boli ;).
Stół prawie gotowy, tyle że jeszcze będzie polakierowany.
A filozofią właściwe mogłabyś się zainteresować. To dziedzina dla umysłów ścisłych, w czym oboje jesteście bardzo dobrzy :)
Załącznik 42536
Witam w niedzielę :)życzę dziś wam równie wspaniałego humoru co wczoraj tu i na apce :)
Dzień dobry :)
Sorry za moje wczorajsze wygłupy na apce ale musiałam jakoś odreagować:)
witajcie kobitki
wesolo tu było wczoraj
obyscie i dziś miały radosny dzień
:)
Przez te Sabinkowe zamowienia senne zaspałam na rower:)
I nawet nie pamiętam co mi się śniło...
Ale mimo to wszystkie wygłupy u wszystkich mile widziane:yes:
Teresko
ja też tak mam,że meandruję od zadania do zadania i nie pamiętam,od czego zaczęłam,ale mam przekonanie,że czegoś nie dokończyłam:wink2:
Ale zupełnie nie powiązałam tego ze starością,to wielozadaniowość:wink2:
Krysiu
super ze stołem:)
Co to by się działo,gdyby powstała ekipa remontowa Tereska i twoj M:)Ani ja ani Agnieszka nie miałybyśmy żadnych problemów z remontami,ja nawet to sprzątanie jakoś bym łykneła.
U mnie sprawdza się niestety powiedzenie,że jak kobieta mówi,że zrobi,to robi,a ja facet mówi,ze zrobi,to mówi....
Mój teść,bardzo pozytywny człowiek,zawsze mówił - kto żartuje,nie choruje:)
Maniusiu
nie "obyście" tylko" obyśmy":)
A propos remontów albo czegoś w tym rodzaju, w mojej niby sypialni nad rozłożoną kanapą, która robi mój za łóżko a której na co dzień nie składam wiszą półki dosyć nisko nad nią, gdy kanapa jest złożona fajnie to wygląda ale gdy się śpi to mogą trochę przeszkadzać, ja się przyzwyczaiłam ale jak była Marta z Mają to w zeszłym roku Maja dwa razy się uderzyła w tę półkę, więc tym razem sama osobiście zdjęłam ją ze ściany a dodam, że była jakaś trochę pochylona i już długo J. przymierzał się, że coś z nią trzeba zrobić, tak czy owak półkę zdjęłam, Mai się lepiej spało, bo nic jej nad głową nie wisiało ale jakoś chętnego do powieszenia półki i poprawienia jej pochylenia nie było:), fakt że mój towarzysz życia jest bardzo zajęty i zapracowany i ma mało czasu... No i wczoraj sama się za to zabrałam, półkę powiesiłam z powrotem i nie wiem jak to się stało ale jest mniej pochylona:) po prostu jestem cudotworca:)
Jutro poniedziałek! !!! Nie ma to tamto ! Niech żadna nie udaje, że przegapila ! No Agnieszka może :)
TinnGo bardzo mnie zainteresowalas tym "wkładaniem" ogórków... W co je tam wkładasz? chyba kisisz po prostu tak ? ale w czym?
Ja zwykle wkładam po prostu do słoików i pięknie mi się udają:) szczególnie te z ogródka mamy mojego towarzysza życia ale w tym roku jak był sezon ogórkowy byłam w Anglii i żaden ogórek nie został "włożony" jak to ty mawiasz :)
Jeszcze miałam opowiedzieć o swojej podróży z Wrocławia:)
Już na peronie przyplątał mi się do mnie jakiś starszy pan bardzo gadatliwy, okazało się, że usiadł dosłownie za mną no i się zaczęło a jechałam w wagonie bez przedziałów. Panu zaczęło mocno wiać z klimatyzacji ( tylko jemu?? ) więc zaczął utyskiwać na pół wagonu szczególnie do swojego sąsiada, który bidulek siedział obok niego, ciągle zaczął chodzić do swojej walizki, która stała na specjalnym stelażu na duże bagaże i przynosił po kolei a to jakaś koszulę a to jakiś sweter a to jakoś taśmę klejącą i zaklejal wywietrznik bo mu wiało i obawiał się, że zaraz mu zawieje szyję, uszy i tak dalej, co skrupulatnie przekazywał komuś przez telefon, jaki to beznadziejny pociąg, że on to i załatwi, że on napisze skargę, potem postawił na tą całą opatulona klimatyzację walizkę, żeby zupełnie nie wiało, wyjął z tej walizki aparat, zrobił zdjęcie jako dokumentację i cały czas mówił o tym, że on załatwi PKP bo to taka beznadziejna firma i tak dalej i tym podobne dyrdumaly, przy okazji co pojawił się jakiś konduktor to marudził, że mu zimno no i konduktorzy po kolei przykrecali klimatyzację aż zakręcili w całym wagonie! !!!zrobiło się okropnie duszno, pan był zadowolony chyba, natomiast cały wagon dyszał bo było bardzo gorąco ale nikt się nie odzywal, w końcu gdy jakaś pani weszła do nas z innego wagonu i powiedziała, że tak tu gorąco, wszędzie jest OK tylko u nas tak aż smrodliwie...Na to mój wspaniały sąsiad z tyłu stwierdził - No tak i nawet nikt z obsługi nie przychodzi, żeby coś poprawić a ja powiedziałam, że nie przychodzi bo się" już pana boją" i wtedy się zaczęło...dowiedziałam się, ( od tego pana oczywiscie ) że jestem agresywna że on mi dopiero może pokazać jaki on jest agresywny... co chwilę wstawał, chodził po coś do walizki, gmeral w niej, otwierał, zamykal, czegoś jakby niej szukał, jakby miał ADHD, szperal w jednej i drugiej swojej walizce,wstawał, siadał, co przechodził koło mnie to mówił o mojej agresji. No po prostu horror a że jechał prawie że tak daleko jak ja to podróż miałam bardzo urozmaiconą i zapamiętam ją do końca życia:) przez telefon nadawał co to za plebs jedzie w tym pociągu, że jakby wiedział, to by pojechał samochodem no po prostu nie szło się nudzić :) Na szczęście w końcu przyszedł ktoś z obsługi i uruchomił klimatyzację :)
Sabinko
bardzo współczuję
teraz już na zawsze zapamiętam,żeby brać przedział albo strefę ciszy