images.jpg
Witam z kawką piątkową
Jutro ważenie, a ja dziś jestem zaproszona na zakończenie roku do III gimnazjum...tam nie da się tak łatwo odmówić dzieciakom i rodzicom , potem piwo z koleżankami...oj ciężki dziś mój los
dobrego piątku Wam życzę
images.jpg
Witam z kawką piątkową
Jutro ważenie, a ja dziś jestem zaproszona na zakończenie roku do III gimnazjum...tam nie da się tak łatwo odmówić dzieciakom i rodzicom , potem piwo z koleżankami...oj ciężki dziś mój los
dobrego piątku Wam życzę
Dzien dobry
Agnieszko...
dzieki za kawe... wierze w Ciebie... jestesw "ciagu" wiec poradzisz sobie jakos z imprezowym niebezpieczenstwem...ja pomalu popadam w rozpacz , bo czym bardziej sie staram tym gorzej mi idzie ... radzic innym tylko potrafie o jutrzejszym wazeniu nawet myslec nie chce...
Kasiu...
no wlasnie sama choroba jest okropna ale kiedy jeszcze doczytalam, ze conajmniej 50 % potomstwa ja dziedziczy to zcierpla mi skora na plecach... bo pomyslalam, ze z czworga ich dzieci conajmniej dwoje moglo ten zly gen odziedziczyc... kiedy mysle o takich ludzkich problemach to moje blyskawicznie traca na znaczeniu... bo przy takich chorobach ...co tam moje kilkanascie kilogramow nadwagi...
Sbinko...
jestem bardzo ciekawa jak Ci idzie... ja wbrew radom ktorymi tak chetnie szafuje, pomyslalam, ze moze jednak choc sprobuje "po papowac" w takiej chocby lagodnej formie czyli 3 posilki o zalecanym podziale i pieciogodzinne przerwy... wczoraj przetrwalam, ale byla to naprawde walka ze soba...chcialabym choc tydzien tak wytrzymac, bo to i zawsze poczatki sa trudne i na efetky tez nie ma co liczyc po dwoch czy trzech dniach ... zaobaczymy czy wytrwam, bo jesli bedzie tak ciezko jak wczoraj to raczej mi sie to nie uda...
Grazynko...
trafnie ujela to Kasia ".ludzie sa jacy sa...dobrze maja ci , ktorych zycie obdarzylo pancerzem ochronnym. Wrazliwcy maja gorzej..." ale najwazniejsze , zeby mimo wszystko nie obrastac skorupa zobojetniena...
Krysu...
ogarniesz wszystko, tylko spokojnie... nie takie nawaly pracy przezywalas i dalas sobie rade wiec i teraz bedzie spoko...
Milego dnia wszystkim zawzietaskom...
28.12/ 84kg ...19.03/76,9kg...25.05/ 78,7 kg...11.06/78,4 kg...25.07/ 79,2kg...03.09/77,9 kg.,.10.11/79,9 kg
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników][link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Reginko, na pląsawicę chorowała mama mojej koleżanki. To straszna choroba. W ostatnich miesiącach życia musieli umieścić ją w specjalnej placówce bo nie dawali rady opiekować się. Koleżanka jest zrozpaczona, bo robiła badania i też ma ten gen Jest poddawana jakiejś terapii, ale ona nie zawsze rokuje powodzenie w walce z tą chorobą
Dzięki za Twoją wiarę we mnie- masz rację, łatwo się nie poddam
Dronko- Gorczynko, mnie tam wszystko jedno pod jakim nickiem będziesz pisała
Sabinko, jak Twoja dieta...dajesz radę? Mam nadzieję, że tak, bo cały czas trzymam kciuki
Reginko, dobrze Ci szło...czemu się zdemobilizowałaś??? Ja myślałam, że już się znów zawzięłaś
Dzień dobry dziewczynki,
images (1).jpg
Chetnie napije się kawki z Wami. U mnie z dietą różnie-choć sukcesywnie zmniejszam porcje i dokładam warzywa do posiłków. Dziś start na działkę i totalne lenistwo...... Woda w basenie już się nagrzewa na weekendowe kąpiele Na sobotni wieczór w planie ( dla mnie szaszłyki drobiowe z pieczarkami) dla reszty kiełbasa i kaszanka
Jeszcze tylko ciasto dla teściów muszę zrobić- ale to szybko będzie bo bez pieczenia. I żeby nie było-ciasto to dla mnie nie pokusa, może stać przed nosem a nie zjem
Siłownie wczoraj odpuściłam bo trochę mnie nogi bolały a i żar za oknem nie sprzyjał żeby się na nią wybrać. Wazyc sie nie mam co bo pewnie waga stoi. Zobaczymy po weekendzie.
Agus -to super niech już zostanie Gorczynka ta nazwę wolę
Życzę miłego piąteczku
Jestem...jestem
Jak mąż poszedł po 4tej,to jeszcze ogródek podlałam,bo wieczorem ciśnienia nie ma,a potem trochę się położyłam-noc znowu koszmarna,a tu kilka dni jeszcze upalnych ma być.Moja płuca kiepsko to znoszą-pojawiają się duszności.jeśli tylko nie muszę to nie wychodzą z domu,ewentualnie w altanie posiedzę,bo tam mamy cień.Teraz już jest w cieniu 28 stopni,a to dopiero ciut po 8mej
A,że forum dietkowe,to czas i o tym.To,ze nawaliłam,to pewno się domyślacie....nie potrafię zapanować nad jedzeniem przy dużym stresie.Było kilka dni kiepskich w zeszłym tygodniu,a potem sobota impreza,jeszcze dwoje gości na niedzielę zostało,potem trzy dni wolne męża i popłynęłam na całej linii.było wino,były codziennie lody,codziennie truskawki z cukrem i śmietaną i o wiele za dużo białego pieczywa,a w szczególności jeszcze cieplutkich kajzerek.Tak więc ostatnie 2 tyg. to wg.dzisiejszej wagi 2 kg na plusie czyli jest 89.9 kg.Nie radzę sobie.....nie obiecam,że od dziś będzie dobrze.Muszę skupić się na każdym posiłku,na każdym dniu od nowa.Kiepsko to wygląda
Jak zapanować nad tym,żeby nie żreć w stresie?I jeszcze zmartwienie mam z moją mamą....i boję się tak bardzo o nią!To bardzo schorowana osoba,tym na co choruje można kilka osób obdzielić.Najgorzej,że główna choroba bardzo się posunęła.Mama coraz częściej traci równowagę,przewraca sięMa też mieć zabieg na żyły w nogach,nie wiem czy nie w pierwszej połowie lipca.Poszła na konsultację do innego naczyniowca i co usłyszała....nie będziemy nogi ucinać!I to wszystko,wizyta za 9 m-cy!
Z tego też powodu jeszcze biletów na spotkanie nie kupiłam.Ona mnie potrzebuje,a tata też zdrowia nie ma.Półtora miesiąca temu miał półpaśca i nie może dojść do siebie.Jak go wczoraj zobaczyłam,to aż mi serce się ścisnęło,tak zmarniał-nie ma apetytu.
A w poniedziałek z synem do Wrocławia.Lepiej nie jest-w sumie bez zmian.Ból i upał go wykańczają.A 3 dni temu coś go ugryzło- przedwczoraj wieczorem dłoń cała czerwona,opuchnięta.goniłam go wczoraj do lekarza,ale że lepiej było to nie poszedł.Zobaczymy dziś-smaruje maścią na ukąszenia+ lek p.alergiczny + wapno.
A teraz uciekam do sklepu,bo potem nie dam rady wyjść w taki skwar.
20150220164656uid.jpg
Ostatnio edytowane przez Jolinkaa ; 24-06-2016 o 07:44