Sagus, dobrze ze bylas, dobrze ze zostanie w pamieci ostatnie spotkanie.
A dziewczyny dobrze radza. Po co Ci Bog wie jak wypasiony komp? Pracujesz na nim? Nie a do grania… nie masz czasu z nami popisac to pewnie i na granie masz tego czasu jeszcze mniej.
Grazyna ja siebie od dawna lubie.. a w razie jakbym zapomniala (wiesz, stara jestem, pamiec nie ta) to mam “przypominacza”
DSCN0774.JPG
Wisi mi na patio i przypomina..
Nutka na zrealizowanie swojego marzenia potrzebny mi tylko jeden “bodziec” – kupiec a Babajagowo lub wygranie miliona. To pierwsze bardziej realne…
Bonusia no trafilo mi sie, ale to i tak pikus w porownaniu z tym jak jeszcze do niedawna wracalam z pracy.. ta strata minut, kwadransow, godzin!!! Nie, juz za zadne pieniadze do tego bym nie wrocila. Teraz jest mniej kasy ale tak wole bo juz oszczedzac nie musze, teraz nastal czas wydawania oszczednosci bo nie wiadomo kiedy i w jaki sposob wybije moja ostatnia godzina. Mam nadzieje ze duzo po sobie nie zostawie
Opty tez wiem ze jak ja nie “powoze” to bede jezdzila solo a jednak fajniej sie idzie gadajac z kimkolwiek i o czymkolwiek! Z drugiej strony z miejsca gdzie teraz mieszkam to najwygodniej mi jezdzic na Cronulla lub Bulli. Po Anie zbaczam mniej niz kilometr wiec musze przestac marudzic. ALE!!! W niedziele idziemy do teatru na Saturday night fever. Show oparte na muzyce Bee Gee. Juz Ania piszczy gdzie sie spotkamy, zebysmy sie odnalazly itd. Jakby co to przeciez mamy telefony. Co ludzie robili przed komorkami? Chyba zawsze sie jakos odnalezli w wielkim miescie A chcialam jej dac jeden bilet bo w koncu zawsze jakos bysmy dotarly do teatru.
To bedzie w tym samym miejscu co niedawno bylam na tych Irish tancach ale samochodem nie jade!!! Nie ma glupich!!!!! Zreszta wybralam show o 13-tej wiec rano w pociag, polazic, powdychac “miastowe” zapachy, isc na lunch, na show i do domu zeby wrocic zanim bedzie ciemno a ciemno juz przed 18-ta…
Mania no trudno zebys sie robila coraz mlodsza, tez bym chciala ale ne da se!
Bedziemy coraz starsze (Ty starsza blizniaczka) i coraz mniej elastyczne. O szpagatach zapomnij! Ja to sie ciesze ze jeszcze paznokcie przy nogach moge obciac i buty zawiazac
Wiesz, jak Ci pokazywalam ze jedno moje zielone niedlugo dotchnie podlogi tak juz nie dotchnie! Jak byla ex szwagierka to jej sie tak to spodobalo ze poucinala najdluzsze zeby sobie posadzic. Chcialam krzyczec ze ja jej kupie u ogrodnika ale wyszlabym na walnietą na punkcie roslinek a przeca taka nie jeZdem! He he, dzis musze w koncu pojechac po dwie doniczki na ta miete i koleandre. I tez nie wiem z czym wroce bo mam pusta jeszcze jedna doniczke do powieszenia i ze dwie duze stojace na patio i jedna do domu… oj, zazielenie sie na smierc!
%*(*@##$()^%#$#@%*(*(%^#$
jakby sie kto pytal co to jest to wyzej, to wyjasniam
SLOWA MILOSCI DO MANI!!!
Cholera jedna!!!
A tak! Blizniaczka? Blizniaczka!!! Paskudna zreszta!
Pojechalam po dwie doniczki i z czym wrocilam?????
Jeszcze trzech zabraklo...
I TRZY worki ziemi!!! No bo byla za pol ceny, chwalona. No to chcialam dwa worki ale panienka z kasy z rozpedu zeskanowala trzy i zeby nie trwalo dluzej to wzielam trzeci. A ile zarcia dla roslinek!!! Sobie tak nie dogadzam...
Na co jak szczerbaty na suchary sie rzucilam?
Na herbs! Nie, zadne kfioty, nie, nie, mnie nie zachwycily ale jakbym na mistrza kuchni chciala startowac! Jakbym nie wiem jak pitrasila - HERBS!!!!!
Szczypiorek, zielona cebulke, bazylie, KOPEREK,
A mialam kupic DWIE doniczki zeby przesadzic miente i koriende.
No i teraz nie DWIE a TRZY doniczki JESZCZE potrzebuje.
Moze powprosze sasiadke zeby mi pojechala kupic. Bedzie taniej i BEDZIE dosc!
Fotka niezbyt udana bo nawet slonce jest mi przeciwne
20190426_152147.jpg
Dodam ze trzy worki, kazdy 30 LITROW do chaty z samochodu same nie weszly..
Tam, fajny synek muskuly pokazal, jak piorko do samochodu ciepnal ale ze mna do domu nie chcial jechac.
Wcale mu sie nie dziwie, tez bym nie chciala.
Ale pozniej sie dziwie ze szelki mnie bola.
Niech no ta zolza sie obudzi %^*^$%$$*%#^%*&*)
Aniu ja też się boję do ogrodniczego pojechać, bo wiem że nie ma szans abym czegoś do domu nie przytargała. U nas ciągle susza i trzeba nowoprzybyłe roślinki podlewać, a szczególnie te nowe. Ja parę razy zmieniałam miejsce zamieszkania. W każdym zostawiłam cząstkę siebie. W pracach też musiałam coś po swojemu robić. Najgorzej ,że to zawsze były samowolki. Ale ja już tak mam. Mam pomysł to i realizacja natychmiast nieodzowna. Wielkich rewolucji nie robiłam , ale zawsze.
Dziś u mnie upał, a ja upałów bardzo nie lubię. To i jestem rozdrażniona. Dlatego dziś nie będę dużo pisać.
Jakaś przesympatyczna osoba mnie pozdrawiała, bardzo dziękuję.
Jak widzę okno okienne Ani, to przypomniało mi się moje w Białymstoku. Ja na parapecie miałam też zioła, ale obok nich stał mój bardzo stary samowar. On był domem mego ulubionego pająka. On mordował muchy w kuchni, a ja go nie wyganiałam z domu. Bardzo go polubiłam. W tym samym czasie miałam w łazience zaprzyjaźnioną osę. Ona nawet se gniazdo zrobiła z papieru toaletowego. Jak wlatywała przez małe okienko w łazience , to nawet nie bzyczała. Ja se siedziałam na żródełku a osa se latała obok mnie. W pokoju dzieci mieliśmy natomiast świerszcza co o 20 30 dawał koncert zawsze w lecie. Ale miałam i problemy z owadami, Bo nad balkonem szerszenie zrobiły sobie gniazdo. Co prawda one mnie nie atakowały, ale mój syn był uczulony na jad pszczół i os i nie mogłam ryzykować jego życiem. Trudno gniazdo zostało unicestwione. Są w życiu priorytety i nawet ja na to nie mam wpływu. Ale pająk i osa były oswojone , jeśli to możliwe. Osa nigdy nie wlatywałam kiedy inny domownik niż ja byłam w łazience. Teraz też mam fajne zwierzaki, mam sporo nietoperzy i jeży. Czasami przybłąka się lis albo kuna i bardzo dużo ptaków. One co prawda brudzą, ale i tak je lubię. Wyszło dziś zwierzakowo!!!
I dziś było upalnie..po południu pojechałam z mamą na Jej działeczkę i pomagałam posadzić ziemniaki.
Dwa dni weekendu mam WOLNE!
Anoolka ale ładne masz te roślinki na parapecie.
Widać,że bardzo o nie dbasz aż Mani serce rośnie..
No i zobacz jeszcze nie tak dawno tak się denerwowałaś,ze zmusili Cię na emeryturę a teraz sobie nie wyobrażasz jakbyś miała pracować..i pokonywać te trasy do i z pracy!
przetłumaczyłam Twoje motto co wisi na patio ...super jest!!
Grażynko ale miałaś zwierzyniec nie typowy w domku!!
Chyba ja bym się na taki nie odważyła.
Optusiu ja lubię jeździć autem i zawsze chętna jestem na jazdę ale też lubię jak mnie wożą...a Anoolkę to wyraźnie wykorzystują!
Też na działeczce pracy mam mało bo czekam na deszcz...dziś nie podlewam bo ma w nocy padać jak nie popada to z rana podleję.
Maniu też płynęłam już promem ale tym razem wyruszam z Z bo jeszcze nie płynął a jest entuzjastą pływania .
Skoro tak Cię zioła zachwyciły - to masz nawet kawę NA MIĘTOWO
a kuchenny parapet bardzo mi się podoba !
Rany... był kiedy taki kwiecień ? Ponad 30 w południe...
W ogrodzie za wiele nie popracowałam, bo jak wyszłam z cienia - to już miałam dość grzebania w pyle.
Pojechałam kupić olej mebli ogrodowych - ale będę musiała wymienić, coś mi się kolory pomyliły...
No i koniecznie trzeba odgrzebać letnie ciuchy i buty, bo niefajnie w pełnych butach mi się jechało.
Ciekawa jestem - czy w jakiekolwiek krótkie spodnie wlezę ?
Anulko - nie wyzywaj Mani ! Zobacz, jak masz teraz ładnie ! I jajecznica ze szczypiorkiem będzie na zawołanie !
A następny szczypiorek sobie wysiej - z nasionek bardzo ładnie rośnie. A jak kwitnie !
Bonusiu - udanej wycieczki ! Ja najdalej to płynęłam z Gdyni na Hel, (no chyba że u Anulki była dłuższe pływanie ?), nie nęcą mnie morskie podróże.
A Mama ma chyba dużą działkę - jak nawet kartofelki się zmieszczą ?
Maniu - ak esteś w domu - to przypominam - jest piątek.
Opty Mania pewnie "dyskutuje" z Okupantem i o bozem świecie nie pamięta.
Rano, Manine rano, czyli kolo Waszego poludnia paskuda slownie mnie chwaliła ale tlumok na telefonie nic nie kliknie bo stara niedołęzna babuszka. A rano komputera nie włącza.