Tereniu, cieszę się bardzo, że zdołałaś oswoić sytuację i odnajdujesz się w niej
Świetnie mnie wyczułaś, z tym uzależnieniem od węglowodanów

, ja to nazywam "kompulsem" - "kompuls" dopada mnie wieczorem ... chodzę i krążę po domu ... szukam czegoś, czym mogłabym zagłuszyć wewnętrzne ssanie i niepokój ... początkowo próbuję ukoić ssanie białkiem, ale to nie pomaga i w końcu rzucam się na czerstwy chleb albo stary makaron albo coś równie nieapetycznego ale węglowodanowego ... a potem to już szukam czegoś słodkiego ... czegokolwiek: łyzki miodu, cukru, starej, lepkiej landrynki ... ech, całkowity upadek i degrengolada

Głowę trzeba leczyć, prawda?
