Witam
hmm.. zastanawiałam się już od jakiegoś czasu nad założeniem swojego wątku i jak widać, w końcu chyba do tego dojrzałam..
mam na imię magda
o odchudzaniu przeczytałam tyle, że sama zaczęłam się w tym gubić..
nigdy nie byłam super szczupłą dziewczyną..
w wieku dojrzewania bardzo mi się przytyło i dłuuuugoooo wyglądałam jak za przeproszeniem świnka..
już jako nastolatka zaczęłam stosować różne dziwne diety, po których tylko mi przybywało kilogramów..
w końcu zaakceptowałam siebie taką, jaką byłam i zapomniałam o dietach, wyrzeczeniach, ruchu..
w wieku 20 lat zaczęłam mieć problemy z kręgosłupem, sercem, przemianą materii..
wtedy do mnie dotarło, że jak tak dalej pójdzie, to mogę nie dożyć 50tki
postawiłam więc na ruch.. i jakoś poszło
w wieku 22 lat ważyłam już 58kg (wcześniejszą wagę mogę określić jedynie na podstawie zdjęć, bo panicznie bałam się wagi), czyli zrzuciłam w przeciągu dwóch lat ok. 30kg
przyszło mi to lekko, bez wyrzeczeń, bez starań..
polubiłam wszystkie formy ruchu i zdrowe odżywianie
okazało się, że to wcale nie jest takie trudne i wszystko zaczyna się w głowie..
w trakcie pierwszej ciąży strasznie się bałam, że nie wrócę do mojej wagi sprzed ciąży..
przytyłam 20kg, a podczas karmienia przybrałam jeszcze 3kg..
byłam załamana, ale wiedziałam że na razie dziecko jest najważniejsze..
dopiero po okresie karmienia zaczęłam próbować coś ze sobą zrobić..
na początku średnio mi to wychodziło.. wiecie jak trudno znowu wbić się w "ten" rytm..
ale kiedy córa miała 1,5 roku ważyłam już tylko 65kg, a kilka miesięcy później zobaczyłam wymarzone 60 na blacie
i właśnie wtedy zdecydowaliśmy się na drugie dziecko
druga ciąża okazała się jeszcze bardziej "tucząca"
przed zajściem w ciążę przytyłam już 6kg, a w trakcie aż 27!!!!!
łatwo się doliczyć, że ważyłam 94kg na koniec..
niestety po porodzie dużo nie spadło.. tylko 7kg
i zostałam z taką wielgaśną wagą aż przez rok (karmiłam)
w listopadzie 2010 skończyłam karmić, ale nie potrafiłam się jakoś zmobilizować do ćwiczeń i w ogóle..
jednak w styczniu 2011 dotarło do mnie, że nie mam już żadnej wymówki..
a co udało mi się zrobić już dwa razy w życiu, mogę zrobić i kolejny..
zaczęłam od diet.. ale mi strasznie nie pasuje narzucanie tego, co mam zjeść w danym dniu..
więc.. liczę kalorie, ćwiczę, aktywnie spędzam czas..
w styczniu miałam 87kg na blacie.. na ten moment już 64kg![]()
jestem już zadowolona z siebie, ale marzę o mojej 60tce.. a może nawet 58kg które kiedyś tam miałam
poza tym..
jestem straszną gadułą (co widać po wpisach)
z optymizmem patrzę na świat (a bywało różnie)
uwielbiam wyzwania![]()
![]()
uparcie dążę do celu i nigdy się nie poddaję..
ale fajnie mieć kogoś, kto czasem kopnie w d..pę
więc...
witam u siebie![]()