To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Witam serdecznie. Mam na imię Marlena i jestem tutejszą forumowiczką od ponad miesiąca. Niestety dopiero teraz do mnie dotarlo, że troszkę pokiełbasiłam grupy wsparcia z pamiętnikami ;), więc od dzisiaj będę tutaj zapisywać swoje osiągnięcia, jadłospisy, ćwiczenia itp. A do "Drogo do szczęścia zgłoszę się w chwilach kryzysu:).
Ostatnio edytowane przez MENA515 ; 24-01-2012 o 12:28
09.03.2015 ----- 31.07.2015--- DO WYKONANIA OD ZARAZ
Dzień za dniem raz słońce, raz deszcz... - Część 1
09.03.2015 ----- 31.07.2015--- DO WYKONANIA OD ZARAZ
Dzień za dniem raz słońce, raz deszcz... - Część 1
Hej . A gdzie reszta!!!! Nie zdążyłam Zacytować Waszych słów
Agulko- on nie jest jedynakiem.
Mój "I" ma siostrę, za którą rodzice przepadają. Ona nie dba o dom, nawet w nim nie sprząta, tylko mąż czasem coś tam zrobi. Wszystko u nich niszczeje. Dom zbudowali za pieniądze moich teściów i jej teściów...I zamiast to docenić, wykończyć, nie robią kompletnie nic. Zamiast robić remonty- robią imprezy, włóczą się po barach.... Mają razem połowę większe dochody niż my a nie mają dzieci, zobowiązań i rat. A ciągle płaczą, że im mało. I moi teściowie regularnie ich dofinansowują. Bo ona przyjedzie, popłacze... Chcą, mają prawo, to ich córka tak?? Ale czemu gnębią nas, tych bardziej zaradnych i pracowitych??? A mój mąż całe życie próbuje na nich wywrzeć wrażenie i czeka aż go dostrzegą i zauważą...a oni tylko narzekają...Czasem mi Go żal...Ale czasem, tak jak teraz brak mi sił...Bo wiem, że oni nigdy go nie docenią a nasze dzieci i ja zawsze będziemy dla nich tymi gorszymi . I nie czeka mnie tu z nimi lepsze życie!!!
Dziewczynki, dziękuję Wam za wsparcie, wszystkim, bez wyjątków Macie rację !! Muszę być bardziej asertywna względem rodziny męża!!!!
I tak czasem chodziło mi po głowie założenie nowego wątku...ale z drugiej strony żal było mi odcinać się od przeszłości...A tu masz, ciachnęli go za mnie
Tak więc dziewczynki...podnoszę głowę po raz kolejny . Liczę, że uda mi się tym razem . Jutro wpadnę z aktualną wagą i basta!!! Koniec obżerania się!!!
Zostawiam Wam buziaczki i mimo wszystko...niech już nas więcej nie wycinają
09.03.2015 ----- 31.07.2015--- DO WYKONANIA OD ZARAZ
Dzień za dniem raz słońce, raz deszcz... - Część 1
Hejka
I bardzo dobre postanowienie Nie ma co się przejmować teściami i zdrowie sobie psuć. Z mężem można zawrzeć kompromis, po co się kłócić. A tak na marginesie to twój mąż ma syndrom odtrąconego dziecka. Powinien iść do psychologa. On z tego nie zdaje sobie sprawy, ale tak to wygląda. Widzi że rodzice bardziej lubią siostrę i to jej ciągle pomagają, a jemu (wam) nie. Dlatego stara się im za wszelką cenę przypodobać.
I jak tam waga dzisiaj???
no wlasnie menus jak waga ?
Kochana pomysl, o sobie, pomysl o dzieciaczkach i o swoim sumieniu. I pedz na swieta do brata !
czekam na twoj wielki powrót
Dziewczynki- waga, jesli dobrze działa, to 85,2.
Zamiast jeść- piekę, gotuję i sprzątam...Inaczej przesiedziała bym z chlebem w ręku...i w gębie . Dieta idzie nieźle...Obiad to było sporo pomidorówki z makaronem, ale kolacje to tylko gruszka, więc ujdzie .
Upiekłam dziś chleb wieloziarnisty, bagietki i chleb pszenny...Jutro piekę ciasto na przyjazd mojej siostry i imieninki synka...Były 3 listopada, ale imprezka będzie w sobotę...Ma być 5 kolegów.
Na razie wydaje mi się, że się pozbierałam choć troszkę...ale muszę czuwać.... Obym dała radę
Mąż potrzebuje terapii, ale w nią nie wierzy... Gdy mu mówię, że powinien iść do psychologa, albo się obraża, albo śmieje...I wmawia sobie, że on nie przejmuje się rodziną, że jemu tak dobrze...a ja Mu pomóc nie umiem i jestem w kropce...Bo puki on z tego nie wyjdzie, będzie między nami kiepsko...
09.03.2015 ----- 31.07.2015--- DO WYKONANIA OD ZARAZ
Dzień za dniem raz słońce, raz deszcz... - Część 1
Marlenko jesteś niesamowicie zaradną kobietą! Jestem pełna podziwu!
Jesteś silną, wspaniałą kobietą, nie zapominaj o tym!
Trzymaj się cieplutko!!! Będzie dobrze!
Menus mezowi jest ciezko przyznac sie ze ma problem. wiem to, bo sama walcze ze soba zeby udac sie do psychologa. Boje sie, ze zostane naga, ze psycholog zdejmie ze mnie to maske, ktora od tak dawna jest na mojej twarzy. ze odkryje to co mam w srodku. Jestem tym przerazona. A jestem kobieta, potencjalnie powinnam miec wieksza latwosc do wyrazania swoich uczuc niz mezczyzni. A tak ciezko jest przyznac sie przed samym soba ze ma sie problemm. tak ciezkooooo........
kochanie, nie dlugo dogonisz suwaka