Pokaż wyniki od 1 do 3 z 3

Wątek: ODCHUDZANIE- zacząć w głowie, przelać na talerz.

  1. #1
    eremesepete jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    09-05-2010
    Posty
    274

    Domyślnie ODCHUDZANIE- zacząć w głowie, przelać na talerz.

    No to cześć... chyba z 10 raz tutaj piszę wstęp i rozpoczynam swój pamiętnik odchudzania..
    Na wstępie: mam ochotę najzwyczajniej w świecie się wyżalić ze swojej niemocy.. więc będzie trochę długo..

    Kurcze chyba ta strona jest mi przeznaczona, bo wracam tu i wracam, ale wiecie co.. jakoś jak jestem tutaj, wchodzę codziennie, piszę co zjadam, za każde grzeszki ktoś z Was mnie opieprza, to wiecie.. udaje mi się, bo wiem, że mam siłę w osobach, które też walczą.. a no co.. muszkieterowie już wiedzieli, że samemu to co najwyżej można sobie w nosie podłubać!
    Zaczynając. kiedyś tam ważyłam sobie 85. Zleciałam 5 i długo długo było 80. W końcu spadałam. na początku na dukanie do 72,6. później urosło i siedziało z 2 lata 75. raz w dół raz górę, średnia 75. W końcu w tym roku osiągnęłam super niż, bezproblemowo utrzymywałam 72, wow. raz nawet zleciałam do 70,0 zaraz się pochlastam, bo ta 6 z przodu to by mi chyba rogów przyprawiła, bo na skrzydełka nie zasługuję w każdym razie było na prawdę super . miesiąc temu przeprowadziłam się ze studenckiego życia na to domowe (powrót w maminą kuchnię i mamine progi.. uhh) na wadze obecnie koło 77. Tak 77. Strasznie to, że w miesiąc przytyłam ponad 5 kg. Kurcze żyjąc sama wiedziałam, że najzwyczajniej w świecie nie stać mnie na częstego mc donaldsa, hamburgery i chipsy. trzeba było mieć na mięcho i ziemniaki i chleb i przez to o.. było pięknie, a teraz mama da, mama ugotuje, mama nie słucha, że nie chcę kanapek z masłem, tylko bez i mamy efekty. poza tym tutaj siedzę na tyłku i ruszam raz na jakiś czas w miasto, pochodzić, krótki spacer. pogoda dobija, jedzonko w domu i tyłek rośnie. A właśnie..niby podobno aż tak nie widać, ale mnie przerażają jak urosły mi uda, brzuch to katastrofa i nawet buzia okrąglejsza o sporo. ramiona też już aż nad.
    Ja to bym się wzięła i wróciła na tą białkową już jutro. Wiem wiem, nerki i wszystko popsute. ale na niej czułam się najlepiej, najłatwiej wytrzymywałam i było mi dobrze. Tylko chcę jeść też zdrowiej i zrobić dietę dużo białka, ale nie rezygnować z warzyw i owoców. ziemniaki, makarony wywalić, a chleb ciemny w konieczności. Problem jest z mobilizacją i brakiem wsparcia, bo mama to już nie ma siły na moje diety i tyle z tego mam.

    Dlatego potrzebuję wsparcia. Jest ktoś przemiły kto wpadnie tu czasem, poczyta moje wywody i kopnie w tyłek tak co by mi się odbiło wszystko złe co zjadłam ? Ja się odwdzięczam ja też potrafię kopać, tylko nogi mam małe, więc tak nie boli..

    Na razie zbieram siły i energię. Ruszam z kopyta, by do gwiazdki było chociaż znów 70, a później te 5-10 kg przy okazji zleci co nie? :P 65 moi drodzy MUSI być do walentynek. a tak ładnie chcę wyglądać w sukience co to mi się podoba. więcej nie planuję, nie ma co
    Kto jest ze mną?

  2. #2
    highwaytohell Guest

    Domyślnie Odp: ODCHUDZANIE- zacząć w głowie, przelać na talerz.

    Będę wspierać co sił. Ile dadzą radę palce me uderzające w klawiaturę!

  3. #3
    eremesepete jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    09-05-2010
    Posty
    274

    Domyślnie Odp: ODCHUDZANIE- zacząć w głowie, przelać na talerz.

    byle byś nie zepsuła, bo później będę mieć Twoją klawiaturę na sumieniu

    ---------- Wiadomość dodana 30-10-2012 o 19:09 ---------- Poprzednia wiadomość dodana 29-10-2012 o 22:42 ----------

    dzisiaj weszłam na wagę, co by coś tam wiedzieć. 77,4 w dresie i papciach.
    nie mam siły jeszcze zacząć zmieniać nawyków, bo zaraz mi przerwą. jutro do teściowej do niedzieli, więc chcąc nie chcąc nic z tego nie będzie. zacznę po powrocie, dziś jedynie próbowałam coś tam, ale dietowo wcale

    uwielbiam takie papki, więc śniadanko najlepsze : banan, jabłka, mleko, płatki kukurydziane i wszystko zmiksowane na maź .
    reszta: jeden tost z serem, serek danio i banan, batonik fitella czy jakiś tak nazwany, ryba+ surówka i pół bułki. bułkę mi wmusili. pewnie wciągnę jeszcze z tosta później niestety, więc widać teraz ile jem, a to już było po ograniczeniu, normalnie wpadłoby znacznie więcej. straszne co się porobiło..

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •