Zważyłam się dzisiaj (wreszcie zebrało mi się na odwagę). 76,9 kg. Jestem wściekła na siebie, bo wróciłam do wagi sprzed 2,5 roku, kiedy zaczęłam się odchudzać. Czyli - zaczynamy drogę od początku. Ale nie tak całkiem od początku, gdyż pewne błędy i próby już za mną, nauczyłam się też gotować dietetycznie. Wszystko jasne.
Z czym zatem mam problem? Wylistuję to, żeby kłuło w oczy, kiedy tylko otworzę wątek:
1. Podjadanie na mieście (kawy z ciastkiem, piwko z pizzą...). Czasem sprowadza się to do tego, że po zjedzeniu czegoś na mieście dojadam obiad w domu, bo mi żal, żeby się zmarnował i znacznie przekraczam zdrową ilość jedzenia.
2. Nocno-wieczorne napady głodu przy komputerze, szczególnie gdy pracuję i mam wymówkę pt. "trzeba docukrzyć mózg" (nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Trzeba się nauczyć chodzić spać z pustym żołądkiem).
3. Kaloryczne napoje (soki owocowe z kartonu, piwko) - mówimy im stanowcze NIE!
No to teraz, żeby nie było dołująco, wylistuję dobre nawyki, które udało mi się wypracować i których warto się trzymać:
1. Przestałam słodzić praktycznie wszystko. Nie jadam słodyczy. Ciast nie piekę.
2. Jem bardzo małe ilości soli (nie dosalam surowych warzyw, mięs), unikam słonych przekąsek, bo ich zwyczajnie za bardzo nie lubię (typu czipsy, paluszki)
3. Jedynym dopuszczalnym tłuszczem w mojej kuchni jest oliwa z oliwek, w małych ilościach, ew. odrobina prawdziwego masła (np. do jajecznicy)
4. Nie jadam tłustych mięs (nie lubię), wyjątkiem są tłuste ryby
5. Praktycznie wszystkie zupy (poza rosołem) gotuję na włoszczyźnie, bez kostek i wkładki mięsnej.
6. W sałatkach i sosach zastępuję majonez jogurtem naturalnym lub greckim
7. Odzwyczaiłam się od słodkiego nabiału typu jogurty owocowe, desery mleczne. Nie jadam słodkich płatków do mleka.
8. Mam w domu wyciskarkę do cytrusów i mikser, więc robię sobie przekąski typu domowa lemoniada albo owoce z jogurtem naturalnym
9. Lubię jedzenie grillowane i na parze (muszę częściej robić)
10. Prawie nie używam białej mąki - nie panieruję, nie robię dań mącznych, nie zagęszczam sosów, makarony i pieczywo tylko razowe
Tym dobrym nawykom należy zawdzięczać fakt, że ważę 77 kg, a nie 97 I że wróciłam do starej wagi po ponad 2 latach, a nie po 3 miesiącach od zakończenia poprzedniego odchudzania.
Rejestruję się na forum, bo fora mnie mobilizują Jeśli chodzi o plan odchudzania, nie mam takiego. Nie robię założeń typu -5 kg do Nowego Roku, bo z tym albo się uda, albo nie. Chciałabym generalnie schudnąć i utrzymywać wagę ok. 65-67 kg. Zaintrygowała mnie ostatnio Dieta Bez Nazwy, czyli Intermittent fasting diet.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zasady są krótkie:
1. Raz na jakiś czas należy obciąć kalorie do 1/4, a nawet 1/5 dziennego zapotrzebowania. Oznacza to, że przeciętna kobieta powinna zjadać ok. 400-500 kcal, a mężczyzna 500-600 kcal. Menu, liczba posiłków i ich godziny są dowolne. Niektórzy traktują ten dzień jako płynny, co także jest wyjściem.
Ja przyjmuję system 2/5 (2 dni postne, 5 dni normalnych), ale można przyjąć zasadę 1/6, jeśli ktoś czuje, że nie da rady. Hardkorowcy, którym zależy na szybkim zbiciu wagi, stosują nawet 1/1 (co drugi dzień postny)- tzw.[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]!
2. W pozostałe dni menu jest dowolne. Nie ma ustalonej liczby kcal, proporcji białka i węgli czy wykluczonych produktów. Zaleca się jednak trzymanie zdrowej diety i nie objadanie się.
Ostrzega się przed popadnięciem w nawyk śmieciowego jedzenia (ten sam zarzut można zresztą wystosować wobec innych diet, gdzie "dozwolone" jest często interpretowane jako "zdrowe"). Akurat tego się nie obawiam, mam wypracowane od młodości nawyki jedzenia zdrowo i jakoś nie obawiam się, że w "luźny dzień" rzucę się na stosy czipsów i colę. Po prostu zamierzam w pozostałe dni jeść normalnie (a nawet zdrowiej niż zazwyczaj).
Na dietę trafiłam przez przypadek, czytając wiadomości w komórce w poczekalni u lekarza (wiwat mobilny Internet) i tak sobie pomyślałam: no, sprawdzimy. Kiedy mogłabym zacząć? A czemu nie - jutro?
No i dzisiaj jest to "jutro"!
---------- Wiadomość dodana o 15:35 ---------- Poprzednia wiadomość dodana o 15:06 ----------
Żeby nie było gołosłownie, menu na dzień "postny":
Śniadanie:
Pomarańcza 200 g kcal 85.50
Obiad:
Kapuśniak ze słodkiej kapusty talerz 220 g kcal 68.20
Pierś z indyka grillowana mały filet 100 g kcal 84
Pesto alla Genovese (2 łyżeczki) 10 g kcal 49.70
Mały pomidor 120 g kcal 18
Inne:
Herbata zielona 440 ml 0 kcal
Świeży sok marchwiowy 500 g kcal 135
Pomocne przy konstruowaniu menu:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[url="http://www.dieta1000kalorii.zawsze.net/potrawy_100kalorii.htm"]dieta 1000 kalorii, kromka chleba kalorie, tabele kaloryczne, kalorie, potrawy dieta 1000 kalorii, jad
---------- Wiadomość dodana o 18:36 ---------- Poprzednia wiadomość dodana o 15:35 ----------
Jest 18:30, jestem już po obiedzie (zupa k. 14:00, indyk k. 17:30) i z jedzenia na dzisiejszy dzień został mi sok marchewkowy oraz woda mineralna Co jednak zabawne, nie czuję w ogóle głodu. Zrobiłam sobie litrowy dzbanek wody z plasterkami cytryny i popijając, jakoś muszę dojechać do końca dnia. Przy okazji wyrównując płyny, bo jednak jest ich zdecydowania za mało (to mój stały problem).
Jutro dzień normalny, ale nie zamierzam rzucać się na żarcie, nie nie nie Zrobimy sobie kurczaka ze śliwkami i dzikim ryżem. Przepis wygląda tak:
porcja dla 2 osób:
łyżka oliwy
1 cebula
1 ząbek czosnku
pół piersi kurczaka
1 łyżeczka kurkumy
pół łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki imbiru
280 ml bulionu
2 łyżki koncentratu pomidorowego
8-10 suszonych śliwek kalifornijskich (mam świeże)
kuskus-porcja wedle uznania (ryż wystarczy)
natka pietruszki do posypania
Wszystko smażymy w głębokiej patelni lub w woku. Wrzucamy produkty po kolei i każdemu ze składników dajemy odpowiedni czas na patelni, więc żeby było przejrzyściej, zrobię to w punktach:
1. Cebulę siekamy i wrzucamy na rozgrzaną oliwę - smażymy 3-4 minuty do lekkiego zrumienienia.
2. Czosnek siekamy, dorzucamy - smażymy minutę.
3. Przyprawy: kurkumę, cynamon i imbir mieszamy, wrzucamy - smażymy minutę.
4. Pierś kurczaka kroimy w paski, wrzucamy - smażymy 4-5 minut.
5. Wlewamy bulion, dodajemy koncentrat i pokrojone w grube kawałki śliwki. Przykrywamy i dusimy na małym ogniu 15 minut.
Podajemy z ryżem na sypko lub z kuskusem.
Poza tym jutro może się wybiorę na siłownię - kto wie? Mam wreszcie wolny ranek...
Następny dzień postny zaplanowałam na wtorek.
Edit z godz. 21:00
Ten post będzie chyba rekordowo długi Wypiłam moją lemoniadkę, czas na dokończenie moich posiłków, czyli dopicie do końca soku marchwiowego. Aż mi na niego przyszła chętka
Trochę ssie, da się wytrzymać, na razie zapijam. Dużo latam do kibelka - no ale dni postne mają być oczyszczające. Za to jutro zaszalejęi zjem solidną pajdę z twarogiem i pomidorkiem. Mniam