To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Bibi ja myślałam że wiedzę na temat odchudzania to mają wszystkie kobiety a Ty mnie z tego błędu wyprowadziłaś :).
Pizzę Ci wybaczam bo czym jest ona wobec moich dzisiejszych wybryków.
Zapomniałam. Liczi mojemu kupiłam. I nawet spróbowałam. Szału nie robi ale nawet dam radę ją jeść :).
no jakby wszystkie miały gruntowna wiedze to by nas tu tyle nie byłoale mi się oczy na wiele rzeczy otworzyły po programie Bosackiej Wiem co jem wiem co kupuje - i przez to odchudzanie i prostsze i smaczniejsze
ja to uwielbiam liczii kaki, ale cos ostatnio to mandarynki i pomarańcze u mnie na topie, bo przeciez teraz są najlepsze
oho BIBI sie chyba spawuje
no ja tez ide choć prycho wziąć na moje obolałe mięśnie![]()
Bibi, Herzlich willkommen im neuen Haus
A sobie zajrzałam i chyba też machnę ten kremik z awokado
A jak czytałam Twój opis romantycznego wieczoru we dwoje... to się poryczałam...
Zazdroszczę, naprawdę![]()
ja tylko na chwile...jestem troche wymeczona tym moim mizianiem sie ...koniec koncow jednak zostalismy w domu i sie wellnessowalismy w wannie domowo..zadnemu nie chcialo sie juz ubierac i znowu wychodzic..ale za to jestem teraz wypachniona,mieciutka,wymamlana i wygnieciona na lewo i prawo
jeszcze wpadly 3 mandarynki i dzien jedzeniowy uwazam za zakonczony.
sniadanie:
brak
obiad 13:00:
fasolka light,jedna miseczka
kolacja 17:00:
pol malej pizzy z szynka i pieczarkami
przegryzka:
3 mandarynki,2 male mikolajki,gryz batona proteiniwego
az tak zle nie bylo..kalorycznie moim zdaniem nawet by uszlo![]()
Oo nowy domek
A czemu to śniadania brak? Pewnie sen, co ?
Nieźle, nieźle. A wieczór to i tak brzmi całkiem ładnie, nawet i bez sauny
Miłej nocy ;*
"To, co dają za d a r m o, na ogół nic nie jest warte. "
- Małgorzata Musierowicz
sniadania nie bylo,bo po prostu spalismy...dopiero kolo 11 sie przebudzilismy,zanim sie z wyra podnieslismy byla 12-sta no i jak pomalu do kuchni zaczlapalam to stwierdzilam,ze bedzie fasola,ktora przedwczoraj ugotowalam,bo do garow to mnie dzisiaj wcale nie rzucalo..i nawet musli mi sie robic nie chcialo,czy jajecznicy..
a fasolka juz zrobiona,nic tylko podgrzac..poszlam po najmniejszej lini oporu..hehe
mnie ta pizza wydela nieco,jestem ciekawa ,czy gdy jutro, znowu bede sie na 100% trzymala mojego zarcia ,to nie bede miec tych wydec jak z zarcia przetworzonego,gotowego?
jesli zauwazam te zaleznosc to latwiej bedzie rezygnowac i trzymac sie tego z daleka,bo czlowiek niechetnie sobie robi kuku i aua specjalnie...
a mam jeszcze dosyc placuszkow orkiszowo-kokosowych,
owocow,zrobie sobie salatke owocowa z suszonymi owocami i posypie slonecznikiem,pestkami z dyni i pinien,
kokos do tego.
otreby z platkami wymieszam,
zupe a`la bigos-leczo tez mam.
chleb bialkowy i avocado,pomidory.
nie bedzie zle..moze jeszcze jajko sobie ugotuje przed wyjsciem?
we wtorek znowu na zakupy i bede gotowac na zapas i dla nas.
dzisiaj stanie w garach nie weszlo w rachube....
kochany padl jak kafka....wlasnie mi lekko podchrapuje pod uchem...wymeczyl sie biedaczek hihihi
ale on jest slodki...mmmmm...moglabym go zjesc!!
ja jego mamie chyba bede jakis wypasiony prezent dziekujacy kupic i wyslac,w podziece,ze mi takiego fajnego okaza urodzila i tak dobrze wychowala i tak go pokierowala,ze jest taki jaki jest..
no bo bez niej to by taki nie byl.kawal dobrej roboty wykonala,to jest pewne..