Witam!
Zagladam codzien sila rozpedu na chronodiete ale chyba nie powinnam tam pisac, bo znowu mi nie wyszlo z jej stosowaniem. To znaczy-niektore elementy udaje mi sie wplesc do mojego zycia...ale niestety mniej ich niz tych..zgubnych...ktore staly sie moja druga natura. Zadalam na III fazie pytanie dlaczego ja jem ponad miare kiedy stoje przed pelnym stolem na jakiejs imprezie i dostalam ciekawe odpowiedzi od Misia i od Antony, ktore cos we mnie poruszyly, ba! nawet pozwolily mi zdefiniowac moj problem z jedzeniem.
A to jak to mowia ponoc polowa sukcesu!!!
Zauwazylam przy tej okazji, ze ja jem...jakbym nie lubila jesc, jakbym sie tego wstydzila, jakbym chciala to miec juz za soba... Jem zawsze szybko, lykam, malo gryze, czesto na stojaco, czesto siedzac przy komputerze lub czytajac. Gdy jestem w towarzystwie zwykle nakladam sobie troche, tak jakbym chciala sie oszukac ze zjem malo, polykam to blyskawicznie, wlasciwie nie dostrzegajac smaku, potem dobieram sobie dokladke usprawiedliwiajac sie glosno, ze to dlatego ze takie dobre...I zjadam to ponownie szybko, jakby lekko ze wstydem... Z bufetu wybieram prawie wszystko, bojac sie, ze jak czegos nie sprobuje to mnie cos ominie...
Podobnie tez zyje, szybko, chaotycznie, chcac wszystkiego sprobowac, niczym sie nie delektujac, goniac za uluda...
Jest mi dzisiaj smutno...czy dlatego ze to do mnie dotarlo? Ze taka jestem, ze tak ze mna jest...