To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Monia, bo Ty odnosisz się teraz ro do swojej rosnącej wagi. A jej teraz odpierniczyło i rośnie! :lol:
Ją się ogarnie. Rób to co robiłaś dotychczas. Coś się wymyśli. No i badania, bo trzeba sprawdzić co w trawie piszczy.
No a Kasia i Ania... z tego co zrozumiałam, to parę postów wyżej Kasia pytała czemu głupia waga nie chce spadać :mdr:
Ale masz rację, każdy z nas jest inny - ale duże znaczenie ma na czym teraz się jest i jak długo i czy metabolizm śmiga jak wiatr ;)
Kurdę, idę te gwoździe powbijać w końcu :lol:
Kasia chudnie przecieżAnia chudnie jeśli nie ma ataków więc tu też tylko jasne
JAk z Tobą? Ty nie jesteś na diecie
Jeszcze tylko ja pozostaję zagadką hihihihihi...
Ale dzisiaj przynajmniej mam mega dużo energii. Podejrzanie dużo!
Idę szamać zupkę bo mi się przeciągnęło to wszystko.
WY BRZYDALE!
Źle zrozumiałyscie to, co mówiłam o B. Tak, on jest w moim życiu i będzie. Kolega. Nie wyobrażam sobie bycia z nim. On jest fajny, ale jako kumpel. Podoba mi się- i fizycznie i mentalnie, ale na tym etapie, na jakim jesteśmy. Mogę z nim gadać godzinami o wszystkim i o niczym. Ale to NIE jest kandydat na mojego faceta. Kozy, wy! Nie wyobrażam sobie rozwalania czyjegoś związku. Ok, jest pomiędzy nami niegroźny, delikatny flirt, choć można go interpretować różnie. Może będziecie miały okazje.
Ot, to taki kumpel, który idzie w stronę bardziej lepszego kumpla, który dodatkowo dostrzega we mnie kobietę i nie krępuje się tego okazać.
Pisząc wczoraj o tym, że poszedł, miałam na myśli tylko to, że nie gadaliśmy taaak długo i jeszcze kilka rzeczy z chęcią bym od niego wyciągnęła, ale w sumie było już po 1.
A napisy były na piżamie, jak zadzwonił że idzie, byłam już wykąpana
Jadę na basen i na saunę, ale dziś iście regeneracyjnie, czyli moczenie dupki w jaccuzzi a później 20min w saunie aroma.
Jak wrócę, to będę.
Może dorwę gdzieś skakankę jakąś fajną.
Buziaki!
Dobra. CHCIAŁAM COŚ OGŁOSIĆ WSZEM I WOBEC!
Otóż, gadałam z mamą i nie ma problemu, abyście nocowali u Nas. Czy to na łóżku, w piwnicy (żeby nie było, ta moja piwnica jest ogrzewana, z wyjściem do ogródka i z oknami, kafelkowana, z matą do ćwiczeń i mamy zapas materaców), w ogródku z moim lizo-labradorkiem w namiocie (pod gołym niebem pod drzewem też można), dla każdego coś dobrego. Ognicho można zrobić, pograć w siatkę etc. De facto nawet dzień przed maturą za dużo mi nie zmieni...i tak muszę to wcześniej przygotować. Ja do centrum Krakowa mam około 15km, więc zawsze to będzie wygodniej i będzie można nawet o basen dla relaksu zahaczyć, czy może o aquapark jakby się Dziewczyny chciały zrelaksować po biegu (tylko tam no drogo jest, jak to w takich parkach).
Decyzja należy do Was![]()
"To, co dają za d a r m o, na ogół nic nie jest warte. "
- Małgorzata Musierowicz
To może ja też bym się do sekcji patelniowo-bananowej załapała...
Wiecie co, nic mnie nie boli. Nic
Może za szybko się poddałam w sprawie Ślęży? Może jeśli uda się, tak jak pisałam na endo, w każdym tygodniu dołożyć 15 minutek do długiego wybiegania... może dam radę? Jak myślicie? Czy to przesada? No przecież ja dyszki biegałam już na lajcie. Dziś było ciężko wydolnościowo, ale może zdążę się odbudować do 22 marca?
Spróbuję, ale bez szaleństw. Bieg mam opłacony jakby co. Jak po drodze wyjdzie, że nie daję rady to trudno. Ale może, jakimś cudem...
Zapisałam się na mietkowską 16tkę i pobiegnę z Kasią
No i teraz już nie tak wesoło...
Pokłóciłam się z Panem M.
Powiedzcie, może ja jestem jakaś nienormalna...
Pamiętacie dlaczego się rozstaliśmy?
Bo nie czułam zaangażowania z Jego strony, bo wiecznie nie miał dla nas czasu, bo ciągle coś przekładał, odwoływał, przesuwał bo praca itd. Wszędzie byłam sama, nie tworzyliśmy jedności tylko dwa odrębne światy które spotykały się raz na tydzień, najczęściej w łóżku. Nie angażował się w moje problemy, a od swoich też trzymał mnie daleko. Tak było. Co sam potwierdził więc sobie tego nie wymyśliłam!
Podobno teraz miało być inaczej. A tymczasem...
Jja spędzam samotny weekend, bo On... nie, nie jest w pracy, tylko pije z kumplem oglądając kosza! Kilka dni temu mówiłam Mu, że Brysia będzie u taty i jestem sama w domu. On na to, że ok. wykorzystamy sytuację. A w czwartek mi mówi, że idzie na męski spęd.
Żeby było jasne, ja nie mam nic przeciwko Jego wyjściom z kumplami. Nic a nic. Niech idzie i wróci do mnie szczęśliwy. Ale może niekoniecznie teraz, kiedy dopiero co zdecydowaliśmy się na próbę odbudowy czegoś ze zgliszczy! Serio? Piwko i meczyk było ważniejsze? Czego ja bym oczekiwała na tym etapie? Tego by powiedział kumplom, że sorki, ale właśnie stara się o ponowne zaufanie kobiety, którą podobno kocha, którą raz i już stracił, a która głupia z jakiegoś powodu postanowiła dać Mu jeszcze jedną koorva je-ba-ną szansę. Czy Mu powiedziałam o tym wcześniej? Nie. Nie chcę wiecznie żebrać o zainteresowanie. Chcę by sam o mnie myślał i o mnie się troszczył. Zresztą, ile temu Mu to tłumaczyłam? Tydzień-półtora... Tak wiele wymagam?
To nie wszystko. Rozmawiamy w ten czwartek i przypominam Mu, że w następną sobotę jest następna sobota. On robi wielkie oczy. Ale że co? Widzi niepokój we mnie, więc zaczyna kombinować. O, coś Mu świta że chyba coś mi na sobotę obiecał. Jasne, ta sobota jest moja i tylko dla mnie, ale nadal nie kojarzy dlaczego. Walentynki? Nieee, walentynki są w piątek a ja nie lubię walentynek... więc coś innego... tylko co? koorva! Jego Ukochana biegnie zajebiście ważne dla niej zawody. No zBN przecież. Mówiłam Mu o tym ze dwa-trzy dni wcześniej. Nie zakodował...
No, i to by było na tyle jeśli chodzi o Jego plan budowania bliskości między nami... Plan z dupy a w dodatku upadł.
Więc może jednak mam podstawy, żeby wątpić w powodzenie naszego pseudo-związku? Sama już nie wiem... Czy ja nie przesadzam?
Ostatnio edytowane przez wisienka_z_tortu ; 09-02-2014 o 19:44
No to jeszcze szybciorkiem micha:
- 4 kromki razowca z awokado i kiełkami, kawa z sojowym
bieg
- miseczka zupy jarzynowej klarownej
- 2 pieczone ziemniaki i surówka z kapusty pekińskiej, jabłka, marchwi z łyżką oleju lnianego i jogurtu
- kawa z sojowym
- muffina czekoladowa
Zrobiłam Ciachowe muffiny z lekką modyfikacją: użyłam mąki pszennej razowej, zamiast oleju dałam pianę z białka jednego jaja (żółtko zjadła Kota), wrzuciłam garść suszonej żurawiny. Miałam w domu tylko dwa małe banany więc reszty składników też użyłam mniej. Aaaa... i dodałam jeszcze trochę mielonego imbiru, trochę kardamonu i kilka suszonych płatków chilli. Wyszło mi 10 muffiek bo mój piekarnik strasznie szybko piecze i jeśli ciasta jest 3/4 w papilotce to środek jest niedopieczony a spód już lekko się pali. Więc moje są trochę mniejsze niż Ciachowe. Dobre, choć specyficzne z powodu tej ziarnistej mąki. Wiem, że nie wszyscy lubią ten posmak. I lekko pikantne, ale taki był zamysł twórcy. A na przyszłość pomysł, by w środeczku schować pół kostki gorzkiej czekolady, ale dziś nie miałam.
Zrobiłam też kefirek z mleka sojowego. Kupiłam z Alpro, ale to takie light. Ma o połowę mniej kalorii bo tylko 27 kcal w 100g. I nie jest słodkie. Mi posmakowało. Kefir wstawiłam wczoraj, do jutra jeszcze musi poczekać. Ma już lekko kwaśny posmak ale za mało było grzybka żeby ukwasiło się w jedną dobę. Podzieliłam grzybka na pół, na wypadek gdyby mu mleko sojowe zaszkodziło - nie chciałam stracić całości. Połowę przechowałam w zwykłym mleku. Jutro zamrożę.
No i jeszcze jedno. Rozmawiałyście u Ciasteczka o frytkach. Ja robię tak, że ziemniaków nie obieram tylko porządnie szoruję i kroję w małe ćwiarteczki. Lekko podgotowuję, a potem smaruję odrobina oleju i piekę w piekarniku. Nie są w środku surowe, ale wilgotne, a z wierzchu cudownie podpieczone. No i nie tłuste, bo dodatkowo wyjmuję je na chwilkę na ręcznik papierowy i jeszcze troszkę tego oleju z nich schodzi. Polecam. Pieczone ziemniaczki palce lizać. No i możne je jeszcze przed włożeniem do piekarnika posypać ulubionymi ziołami. Ja lubię z papryką i lubczykiem. Smacznego!
Ostatnio edytowane przez wisienka_z_tortu ; 09-02-2014 o 20:22
Baaaardzo nie lubię wtrącać się w czyjeś związki, nawet na życzenie, więc do tej pory nic nie pisałam.
Zgadzam się z dziewczynami co do ogólnego nastawienia... bo jak na wstępie nie wierzy się w powodzenie związku to myślę, że taki związek długo nie potrwa. Po prostu.
Może jestem dziwnie wyrozumiała (już nieraz to słyszałam od facetów), ale mnie weekend z kumplami specjalnie by nie przeszkadzał. Gdybym jednak chciała spędzić te parę dni z nim, to bym mu to powiedziała. Bo czasami faceci potrzebują jasnych i prostych komunikatów.
Byłam już w Twojej sytuacji, dokładnie w takiej samej i szczerze mówiąc podobało mi się to, że mimo że jesteśmy tuż po przejściach i kłótniach i jesteśmy jeszcze na takim dość kruchym gruncie... to mimo to nie skaczemy w okół siebie na palcach. I jak Piotrek pojechał na weekend do znajomego na imprezę to było to dla mnie w porządku. A jak wrócił, to wrócił z różą. Podobało mi się to, że tuż po turbulencjach jesteśmy hmmm... nie wiem... sobą? Nie wiem, jak to ująć.
ALE ja to ja. Każda z nas jest zuuuupełnie inna i rozumiem, że możesz to odbierać inaczej.
A zBN... no mógł po prostu zapomnieć.
A tam, przesada!
Jak tylko będziesz długie wybiegania robiła wolno to pewnie!!! Wystarczy jak dojdziesz z longami do dwugodzinnego biegu. Ba! To i tak dużo! Czytałam, że jak osoba potrafi przebiec lekko 15 km to poradzi sobie z półmaratonem. Bo to tylko kolejne 6 km, które wraz z adrenaliną towarzyszącą zawodom, upłyną szybkoPrzed maratonem też nie biega się 42 km na treningach, tylko do 30iluśtam. Więc Aniu, spoko! Dasz radę!
Tylko błagam!!!! Powoli! Nie szybciej niż 6:30 na kilometr.
Co do czerwca i wspólnych wczasów… to ja jeszcze nic nie wiem. Chciałabym przyjechać, ale to za daleko żebym mogła się już teraz wypowiedzieć. Jakby mi się nie udało być od początku do końca to tak, jak Ania, dojadę z doskoku, więc tak czy siak będę, tylko jeszcze nie wiem na ile.
A tu kawałek mojego pokoju bo malowaniu - chciałam złapać dwa kolory, więc tak fragmentaryczne ujęcie
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zamieszczone przez ciachu
Dzisiaj znowu kajmak wpadł.
I czekolada.
No co...
Wiecie ile ja mam w domu pokus? I co chwile dokupują nowe!
A 10 kg do przysiadów to dużo? Ja myślałam, że to takie spoko obciążenie będzie...
Marti piwa nie lubiEj, czy Marti coś skasowała????? Jakie piwo i kajmak???? Szybko się tu spowiadać!!
Ale wino to inna sprawa![]()
Ostatnio edytowane przez zeedee_usuniete ; 09-02-2014 o 20:30 Powód: :P
Kurcze, Wisienka... nie wiem co Ci powiedzieć.... muszę pomyślećbo jak mam gadać bez sensu to wiesz
ZNaczy się o związku mówię. Bo jeśli chodzi o bieg to założenie jest sensowne. Tylko tempo póki co odpuść
To jak masz kefirek sojowy to możesz psróbować tego przepisu na wegański ciągnący się ser
Muffinek nie komentuję <foch>
Co do frytek. Ja uwielbiam ziemniaki w mundurkach w ogóle ale.... nie mam zupełnie dostępu do tak dobrych ziemniaków by były bez niespodzianek w środku, niestety. Dlatego ostatnio odpada bo co ziemniak to połowa z niego odpada do kosza :/
Micha:
Po biegu 9:15: woda z cytryną i miodem
9:30 2 kromki razowca z almette, papryką i ogórkiem, kawa z mlekiem sojowym
11:30 pomarancza niecała bo Junior2 "uśmiechnięte"
Pomiędzy 12 a 14:30 400ml izotoniku w trakcie ćwiczeń
15:00 (z hakiem chyba): zupa z soczewicy
16:30 garść słonecznika, pokrzywa
19:00 3 małe kromeczki razowca z almette, papryka, ogórek, herbata zielona
Może jeszcze wypiję zbożówkę z mlekiem sojowym
Razem: bardzo mało mi dzisiaj wyszło ale po prostu dzień zszedł na czym innym - 1120 kcal
Martuś ja robię przysiady z zestawu z hantlami max 9kg i uważam, że wystarczające. Ale to ja. Mam już wprawęMożesz spróbować ale ja bym na Twoim miejscu rzuciłą się na zestaw
![]()
Ostatnio edytowane przez Yoginka77 ; 09-02-2014 o 20:36 Powód: bo znowu chciałąm coś dopisac :D