No wiec:
Facet prawie skończone 31 lat, całe życie duży i ma tego dość, bo przez to, że waży 130 kg (niestety) nie żyje tylko egzystuje. Do tego zamiast sie wziąć w garść to przekłada życie na jutro: jutro zacznie diete, jutro pójdzie sie poruszac, jutro...chce żyć aktywniej, być aktywny, ale to jutro jest przerażające. Raz na jakiś czas jutro jest dzisiaj, ale po jakimś nawet małym stresie znowu zamienia sie w jutro. No wiec, mniej wiecej to ja.
Nie wiem co robić, bo najgorzej u mnie z samokontrolą i z tym, że jak sobie popuszcze nawet w małym stopniu w trakcie diety to koniec po ptakach i efekt jojo.
Ok wiec może zaczne od tego, że mój pierwszy etap to 10kg mniej w 1,5 miesiąca, 2 to dla mnie za długo brzmi.
Jesli pozwolicie to w pierwszym etapie będę przychodzł tu codziennie i odkreślał co robiłem w zwiazku z odchudzaniem. Raz w tygodniu w poniedziałek ważenie. Ruch jak na razie 1h spacer. Dieta: 5 posiłków, miedzy nimi mineralna woda i herbata. Co jeszcze? Czekam na propozycje i jakieś może małe wsparcie....
Pozdrawiam.