Zakładam nowy wątek, choć żal starego i żal też tamtego forum...
No, ale trzeba podążać z duchem czasu w końcu
- Mój ostatni wątek: to tutaj zrzuciłam ostatnie 11-12kg.
- Wątek stanikowy: mam nadzieję że wielu z nas się przydał
Dobra, to zacznijmy, jak na pierwszy post nowego wątku przystało.
Od 13.03 dietuję, od 5.06 niskowęgluję (w tym 2 tyg South Beach, która pomogła mi zrzucić najtrudniejsze kilogramy).
Ostatnie dni to lekka porażka z mojej strony, wrócił kilogram - a było już 68 na wadze. Siedzę w domu i piszę pracę magisterską (staram się przynajmniej), a w chwilach rozpaczy NIESTETY pocieszam się tym czym umiem....
Ale dziś stwierdziłam, że trzeba się otrząsnąć I zaczynam chwalebnie dzień.
Niskowęgluję, bez pieczywa, słodyczy, ziemniaków, makaronu, itd. Jedna porcja węgli dziennie - np. jogurt owocowy czy jakaś kasza.
Dziś pożarte:
śn: kawa z mlekiem, 2 parówki drobiowe, pół serka wiejskiego z warzywami
II śn: jogurt pitny.