Witajcie,
kiedyś pisałam na starym forum. Lata temu, nawet nie pamiętam, pod jakim nickiem.
Robię comeback, bo mam małą załamkę jesienno-zimowo-depresyjną.
Od początku roku udało mi się zejść z przerażającej wagi 79 kilo (nawet w ciąży tyle nie ważyłam) do 69.
Do szczęścia brakuje mi koło 7kg. No właśnie... do szczęścia? Apetyt na szczupłość mam coraz większy, ale jakoś im bardziej chudnę, tym bardziej mnie wkurza ten pozostający na mnie tłuszcz
Do tego skóra - skórę mam przeokropną, porozciąganą, ble! Ćwiczę codziennie, mam pod tłuszczem mięśnie twarde jak stal, ale spod tej skóry z tłuszczykiem to guzik je widać. Smarowałam się Vichy, Garnierem, masowałam rolkami - pomagają doraźnie. Teraz smaruję się najzwyklejszym i najtańszym balsamem i chyba takie samo ma to działanie.
Ponadto od tygodnia mam kryzys dietowy. Miałam ambicję nie jeść w adwencie ogóle słodyczy i białego pieczywa. I się złamałam już chyba z 6 razy od 28.11. Zaczęło się przy pieczeniu pierniczków i jakoś tak przeciągnęło... Smutno mi z tego powodu, choć trza przyznać, że nie obżerałam się na umór, w szczytowym dniu zeżarłam 2200 kcal.
Stosuję metodę "MŻ WR", trzymam poziom około 1400-1600 kcal, a w tym ostatnim tygodniu średnia podskoczyła mi do 1800 kcal, ale nic to. Tzn. prawie nic, bo waga też mi podskoczyła - z 68,8 do 70,4, teraz znów mam 69,3... Bez sensu te skoki, zdenerwowały mnie, w końcu nie zaczęłam jeść nie wiadomo ile, tylko 1800 kcal to nie powinnam od tego tyć :[
Ruszam się 1-1,5 h dziennie, głównie włóczę się po okolicy pieszo albo na rowerze, do tego kręcę hulahopem i ćwiczę w domu.
I mam nadzieję, że znajdę na tym forum nieco otuchy i wsparcia, bo ta aura jesienno-zimowa, ten mrok i ziąb wszechobecny mnie załamują
---------- Wiadomość dodana 17-12-2009 o 08:46 ---------- Poprzednia wiadomość dodana 16-12-2009 o 19:49 ----------
Waga wróciła do 68,9, bardzo się cieszę, choć pewnie nie za długo, bo w przyszłym tygodniu będzie @.
Leżę i nie mogę się dźwignąć do roboty. A powinnam, bo w środę ruszamy do Polski i trzeba by się zacząć pakować, ciuchy prasować, trochę mieszkanie posprzątać, no i również siąść nieco do pracy, pracuję w domu przy kompie, tłumaczę i sprawdzam różne takie tam teksty.
Straszliwie się cieszę na ten wyjazd, smutno mi i samotnie ostatnio, a w ciągu tych dwóch tygodni, które spędzę w PL, będę mogła zatankować nieco dobrych fluidów, zażyć towarzystwa, poimprezować... Tak mi ostatnio było samotnie, że zaczęłam się udzielać na portalach towarzysko-randkowych! Zobaczymy, co z tego wyniknie... Mam nadzieję, że coś miłego