Cześć Zosieńko! Oj ja też jestem wściekła na siebie... U mnie powtórka z rozrywki - cały dzień ładnie dietkowałam, a wieczorem rzuciłam się na jedzenie... Aż mi wstyd, bo już mówiłam, że tak ładnie się trzymam, że się nie daję, a tu taka wpadka... No, ale co poradzić, trzeba iść dalej, żeby nie zaprzepaścić tego, co już osiągnięte! Czyli mamy to samo postanowienie - zero podjadania, a ja dodaję swoje zero wieczornego obżerania się! Pozdrawiam i trzymam kciuki!