Ogólnie mam schemat jedzeniowy w tygodniu:
śniadanie w domu:
- 200g białego chudego sera/ 3 jajka/ tuńczyk z ogórkiem (rzadko)
w pracy:
- mały jogurt owocowy light (nie zawsze)
- 350g jogurtu naturalnego 2,5%
- tuńczyk z dodatkami/200g sera chudego/ 1 pierś z dodatkami
kolacja w domu, często na ciepło:
- 200g sera chudego/makrela wędzona/mięsko/ warzywka (o ile można)/czasem jajka...
Ogólnie wychodzi mi 1 kostka sera dziennie, czasem dwie jak już nie mam weny, bo staram się jeść coś z każdego rodzaju dziennie.
W weekendy bez jogurtów, na obiad ryba z patelni albo mięsko.
Co o tym sądzicie? Czy coś powinnam skorygować? Bo nie powiem kg uciekają dość wolno...